Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj

7 punkt porządku dziennego:


Informacja prezesa Rady Ministrów w sprawie przyszłości Unii Europejskiej.


Poseł Jarosław Sellin:

    Pani Marszałek! Panowie Ministrowie! Szanowne Posłanki i Szanowni Posłowie! W końcówce dzisiejszego przemówienia premiera Donalda Tuska dowiedzieliśmy się, że największa wspólna wrażliwość premiera, jeśli chodzi o rozumienie potrzeb polityki zagranicznej Polski, łączy go z Leszkiem Millerem i Januszem Palikotem. Myślę, że jest to stwierdzenie nieprzypadkowe, bo już od dłuższego czasu obserwujemy ewolucję ideową, również Platformy Obywatelskiej, właśnie w tamtą stronę. Myślę, że powinno to być przedmiotem refleksji ministra spraw zagranicznych rządu premiera Donalda Tuska, który sam siebie lubi określać jako konserwatystę, aczkolwiek przez małe ˝k˝, i że współpraca, na którą będzie pan teraz skazany, jeśli chodzi o wrażliwość w polityce zagranicznej, będzie współpracą z Leszkiem Millerem i Januszem Palikotem. Prędzej czy później sen, który ujawnił wczoraj szef socjaldemokratów niemieckich w Europarlamencie Martin Schulz, prawdopodobnie się spełni, sen, który mówił o tym, że Donald Tusk mógłby być bardzo dobrym socjaldemokratą, a Martin Schulz w gruncie rzeczy na to czeka.

    Chciałbym jednak przede wszystkim powiedzieć - myślę, że w tej debacie o przyszłości Unii Europejskiej, o której rozmawiamy, też warto o tym mówić - o tym, jak wygląda sytuacja ustrojowych instytucji Unii Europejskiej i skupić się na instytucji prezydencji, bo jest to instytucja trwała od wielu lat w Unii Europejskiej. Właśnie kończymy naszą pierwszą polską prezydencję. Nie wiadomo, czy będzie następna, a jeśli będzie, to za wiele lat, ale tę pierwszą właśnie kończymy i zabrakło, jak sądzę, trochę refleksji na ten temat.

    Nie jest prawdą to, co powiedział premier Donald Tusk, że traktat lizboński bardzo precyzyjnie opisał ustrojową pozycję prezydencji w Unii Europejskiej. W gruncie rzeczy miało się to trochę ucierać i ucierało się, zwłaszcza jeśli chodzi o kompetencje zagraniczne, między prezydencją krajową a tzw. prezydentem Unii Europejskiej i wysokim komisarzem do spraw międzynarodowych i bezpieczeństwa.

    Bilans. Nasza prezydencja jest czwartą pełną prezydencją od wejścia w życie traktatu lizbońskiego, ale bilans nie jest najlepszy. Można powiedzieć, że w czasie polskiej prezydencji coś już się niestety dotarło. Otóż po polskiej prezydencji wiemy, że przestała ona mieć jakiekolwiek ustrojowe znaczenie w Unii Europejskiej. Przyznaję, bo chcę być uczciwy w ocenach, że złożyły się na to przyczyny obiektywne. Można nawet powiedzieć, że Polska miała po prostu pecha, bo wybuchł największy w historii Unii Europejskiej kryzys finansowy, grożący rozpadem Unii. Były też przyczyny subiektywne i na nich trzeba się skoncentrować, bo to jest pro domo sua i mogliśmy coś zrobić, a nie zrobiliśmy. Jest to kompletna niemoc, brak aktywności i zagubienie polskiej prezydencji w trakcie tego kryzysu. Jaki mamy w gruncie rzeczy bilans? Porównajmy sytuację Unii Europejskiej sprzed 1 lipca br. z sytuacją obecną. Otóż nie mamy już właściwie unii 27 państw. Jest to końcówka polskiej prezydencji, a obok unii 27 państw powstaje nowa konstrukcja. Nie wiadomo, czy jest ona złożona z 26, 25 czy może 23 państw - do marca się to wyjaśni.

    Dedykuję to panu posłowi Tomaszowi Lenzowi, bo mówił, że Prawo i Sprawiedliwość jest przeciwko Unii Europejskiej. My jesteśmy za Unią Europejską, i to taką, której zasady, na jakich powinna się ona opierać, opisał precyzyjnie pan poseł Krzysztof Szczerski. Natomiast wy zgodziliście się na to, żeby obok Unii Europejskiej powstawała zupełnie nowa konstrukcja, która być może zepchnie w cień taką Unię Europejską, jaką znamy, taką, do jakiej się przyzwyczailiśmy i do jakiej chcieliśmy wchodzić, będzie ją po prostu marginalizować. Ona może nawet formalnie istnieć, ale Europa będzie się porządkować na zupełnie innych zasadach - na takich zasadach, jakie niedługo poznamy: układy międzyrządowe, traktaty międzyrządowe pisane obok instytucji europejskich i poza instytucjami Unii Europejskiej.

    Unia przestała być organizacją równych i solidarnych państw narodowych. W to miejsce pojawił się dyrektoriat niemiecko-francuski z dominacją Niemiec. To także stało się w trakcie polskiej prezydencji.

    Można powiedzieć, że zostały zawiedzione kraje Europy Środkowej, zwłaszcza Czechy i Węgry, ale także Szwecja. Dowiedzieliśmy się dzisiaj, że również Bułgaria wyraża w tej sprawie jakieś odmienne opinie, które próbowały przeciwstawiać się temu dyktatowi, ale nie zostały wsparte przez polską prezydencję. To nie jest prawda, że, tak jak mówił poseł Rosati, polskie przywództwo w Europie Środkowej nie jest oczekiwane. My też, panie ministrze, jeden i drugi, jako posłowie opozycji, politycy opozycji mamy możliwość rozmawiania z politykami z krajów Europy Środkowo-Wschodniej, nawet ze szczebla ministerialnego. Wy macie pewnie więcej tych okazji, ale my też mamy takie okazje. Ja przynajmniej - i wiem to też od kolegów - wielokrotnie słyszę takie pełne zdumienia pytania od tych polityków, dlaczego Polska w ogóle nie ma takiej ambicji, dlaczego Polska nie stara się o to przywództwo. To nie chodzi o przywództwo w sensie dyktatorskim, kierowania tymi wszystkimi krajami, ale w sensie szukania wspólnych interesów, wspólnych spraw, które nas łączą, i szukania jakiejś równowagi wobec dyrektoriatu niemiecko-francuskiego, a zwłaszcza hegemonii Niemiec. Jest takie oczekiwanie i Polska go nie podejmuje.

    Dlaczego doszło do tego wszystkiego? Dlaczego Unia Europejska właśnie tak wygląda pod koniec polskiej prezydencji? Bo Polska nie zwoływała natychmiastowych, nadzwyczajnych szczytów dwudziestki siódemki ani w lipcu, ani w sierpniu, kiedy padały pierwsze propozycje zmian ustrojowych w Unii Europejskiej, zgłaszane przez dyrektoriat niemiecko-francuski. Jako prezydencja nie dała możliwości natychmiastowego zajęcia stanowiska przez dwudziestkę siódemkę wobec propozycji, które padały z ust pani Merkel i pana prezydenta Sarkozy˝ego. Dlaczego? Może dlatego, że byliście zajęci kampanią wyborczą. Może nie znaleźliście czasu na tę aktywność. Może dlatego, że polski minister spraw zagranicznych, który w obliczu takich wydarzeń, takich propozycji powinien podróżować do wszystkich 27 krajów Europy i rozmawiać na temat tych niebezpiecznych propozycji, zajmował się w tym czasie kierowaniem zespołem programowym Platformy Obywatelskiej w kampanii parlamentarnej. Twarzami Europy i twórcami historii europejskiej drugiej połowy 2011 r. mieli być polski premier i polski minister spraw zagranicznych, ale zapewniam, że w podręcznikach historii będą kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Taki opis będzie w podręcznikach historii.

    Niestety spełniły się obawy części publicystów, którzy prorokowali, że polska prezydencja, prowadzona bez ambicji i bez umiejętności narzucania całej Europie agendy spraw, skończy na tym, że będzie sprawną hostessą, która dobrze zorganizuje setki spotkań, poda kawę, posiłek i załatwi gościom hotele. Wiem, że minister Dowgielewicz ustosunkował się kiedyś do tej metafory i powiedział, że nie wygląda jak hostessa. Przynajmniej pod tym wzglądem wypełniliście zadanie. Żadnej poważnej wpadki tutaj nie było. Dziękuję bardzo. (Oklaski)



Poseł Jarosław Sellin - Wystąpienie z dnia 15 grudnia 2011 roku.


90 wyświetleń

Zobacz także: