Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj

6 punkt porządku dziennego:


Informacja dla Sejmu i Senatu o udziale Rzeczypospolitej Polskiej w pracach Unii Europejskiej w okresie styczeń-czerwiec 2014 r. (przewodnictwo Grecji w Radzie Unii Europejskiej) (druk nr 2557) wraz ze stanowiskiem Komisji do Spraw Unii Europejskiej (druk nr 2619).


Poseł Jarosław Sellin:

    Panie Marszałku! Panie Ministrze! Wysoka Izbo! Tak się składa, że kolejne sprawozdanie z półrocznej aktywności Polski w Unii Europejskiej jest omawiane w dniach szczególnych. Rządzący od 7 lat premier Donald Tusk podał się do dymisji. Być może w ramach tworzenia nowego rządu nie znajdzie się też miejsce dla dotychczasowego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. Wykorzystam więc tę debatę jako okazję do podsumowania efektów 7-letniej polityki zagranicznej, zwłaszcza europejskiej, Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego, gdyż właśnie w kontekście sytuacji w Europie w I półroczu br. najbardziej jaskrawo widać, na jakich błędnych założeniach oparta była ta polityka.

    Na str. 18 omawianego dziś dokumentu czytamy, cytuję: Sytuacja na Ukrainie stała się dominującym wątkiem w kontekście unijnych relacji zewnętrznych w I półroczu 2014 r. Koniec cytatu. Dla Polski ta sprawa jest tak ważna, że trzeba próbować wyjaśnić, dlaczego znaleźliśmy się w tak dramatycznej sytuacji.

    Dziś już gołym okiem widać, że Ukraina została de facto opuszczona przez Zachód, że jest cicha zgoda dominujących potencji Zachodu na podział nowych sfer wpływów na wschodzie Europy i że na naszej granicy wschodniej powstaje nowa żelazna kurtyna. Trzeba się zastanowić, jak do tego doszło i czy w jakiejś mierze nie jest to efektem błędów polskiej polityki zagranicznej, europejskiej polityki zagranicznej prowadzonej w czasie ostatnich 7 lat. Od razu zaznaczam, że nie będzie to polemika z obecnym dziś na sali wiceministrem Nowakiem-Farem, którego osobiście odbieram jako solidnego naukowca i państwowca. Debaty z jego udziałem, prowadzone na tej sali i na posiedzeniach komisji sejmowych, bardzo sobie cenię. Będzie to krytyka europejskiej polityki zagranicznej tandemu Tusk - Sikorski.

    W 2007 r. tandem ten doszedł do władzy bez wyraźnego pomysłu na polską politykę zagraniczną. W trakcie sprawowania przezeń władzy odnosiło się wrażenie, że jej kierunki są wyznaczane wedle dwóch zasad. Pierwsza: wszystko odwrotnie niż rząd Prawa i Sprawiedliwości w latach 2005-2007. Druga: wszystko odwrotnie niż prezydent Lech Kaczyński. Po raz pierwszy polska polityka zagraniczna została podporządkowana brutalnej walce wewnętrznej tandemu Tusk - Sikorski z głównym oponentem politycznym.

    Jeśli rząd Prawa i Sprawiedliwości i prezydent Lech Kaczyński przestrzegali przed dalekosiężnymi, ujawnianymi nawet w oficjalnych dokumentach imperialnymi celami Rosji Putina, to duet Tusk - Sikorski ogłosił reset w relacjach z Rosją, wolę współpracy z Rosją taką, jaka ona jest - to jest cytat z pierwszego exposé Donalda Tuska, i ogłosił ustami nowego prezydenta Bronisława Komorowskiego, że nikt na nas nie czyha. Jeden z największych kłamców w dzisiejszej światowej polityce, szef dyplomacji Rosji Siergiej Ławrow niemal zamieszkał w Warszawie. Jeszcze 10 miesięcy temu, gdy w Kijowie walczył już Majdan, Sikorski z Ławrowem podpisywali w Warszawie umowę o koordynacji polskiej polityki zagranicznej z Rosją do roku 2020. Prawdopodobnie umowa ta nadal obowiązuje.

    Jeśli rząd Prawa i Sprawiedliwości i prezydent Lech Kaczyński intensywnie pracowali nad zbliżeniem do Polski i całego Zachodu postsowieckiego Wschodu, to duet Tusk - Sikorski obniżył intensywność kontaktów z tymi krajami i demonstrował, że odtąd głównym jego partnerem na Wschodzie jest Rosja. Dano temu wyraz również przez symbole - na przykład miejscem pierwszej wizyty Tuska na Wschodzie była właśnie Moskwa, a nie Kijów albo Wilno, dokąd do tej pory udawali się wszyscy polscy premierzy. Takie gesty są tam prawidłowo odczytywane. Polska nie chce już być głównym adwokatem krajów leżących między nami a Rosją w ich drodze na Zachód. Polska oddała pole innym, głównie Niemcom, a ci nie widzą potrzeby instytucjonalnego rozszerzenia Zachodu na wschód.

    Jeśli rząd Prawa i Sprawiedliwości i prezydent Lech Kaczyński starali się skupiać wokół wspólnych interesów kraje Europy Środkowej będące już w strukturach Zachodu, by mieć sojuszników w polityce wschodniej, a także wewnątrzeuropejskiej i NATO-wskiej gry politycznej, to duet Tusk - Sikorski postanowił kooperować głównie z Niemcami, nawet jeśli w tym samym czasie Niemcy realizowali sprzeczne z polskimi własne interesy narodowe, na przykład budowę rosyjsko-niemieckiej rury na dnie Bałtyku i utrudnienie dostępu do konkurencyjnego dla ich portów Świnoujścia. Najbardziej jaskrawymi demonstracjami chęci oparcia się na Niemcach jako głównym sojuszniku była doktryna płynięcia w głównym nurcie polityki europejskiej, choć od pewnego już czasu było wiadomo, że to właśnie przede wszystkim Niemcy wyznaczają ten nurt, a drugim dowodem na to był słynny hołd berliński ministra Sikorskiego, w którym polski minister spraw zagranicznych prosił Niemcy o objęcie przywództwa w Europie. Polskie bezpieczeństwo miało się więc opierać na Niemcach, a tymczasem dziś, w obliczu wojny między dwoma naszymi sąsiadami, to właśnie Niemcy odmawiają nam prawa do posiadania na naszym terytorium NATO-wskich baz wojskowych i tarczy chroniącej nas przed rakietami z Rosji, nawet w sytuacji gdy Rosja na swych oficjalnych ćwiczeniach wojskowych symuluje atak na Polskę i zrzucenie bomby atomowej na Warszawę. Z relacji z krajami Europy Środkowej pozostały zgliszcza. Kraje Wyszehradu obrały sprzeczną z naszą optykę, jeśli chodzi o politykę wschodnią, a z Litwą mamy najgorsze relacje od 25 lat.

    Jeśli rząd Prawa i Sprawiedliwości i prezydent Lech Kaczyński zabiegali o utrzymanie jak najlepszych sojuszniczych stosunków ze Stanami Zjednoczonymi, to duet Tusk - Sikorski obniżył ich rangę, zaniedbał kwestie dotyczące szybkiej budowy tarczy antyrakietowej i ratyfikacji umowy w sprawie tarczy antyrakietowej w Polsce. Dowodem na lekceważący stosunek do relacji polsko-amerykańskich jest ujawnione niedawno nagranie rozmowy ministra Sikorskiego z Jackiem Rostowskim. Język, jakim opisano te relacje, niegodny jest nawet powtórzenia na tej sali. Amerykanie oczywiście też to przeczytali.

    W pierwszym półroczu tego roku, o którym dziś debatujemy, najważniejszym wydarzeniem w Europie, najważniejszym dla Unii Europejskiej, dla Polski jest oczywiście wojna rosyjsko-uraińska. Nawiasem mówiąc, w ponad 100-stronicowym dzisiaj omawianym dokumencie pojęcie ˝wojna˝ nie pada. Używa się pojęć ˝kryzys na Ukrainie˝, ˝kryzys rosyjsko-ukraiński˝. To typowa ucieczka przed prawdą o zawaleniu się całej konstrukcji geopolitycznej w Europie, do której byliśmy przyzwyczajeni w ostatnim ćwierćwieczu.

    Jak odnaleźliśmy się w związku z tą wojną my i Unia Europejska? Rosja dokonuje rozbiorów Ukrainy. Pierwszy rozbiór to Krym, drugi, właśnie dokonywany, to Donbas. Jest pytanie, na którym rozbiorze się zatrzyma i czy nie zdestabilizuje całej Ukrainy, a potem ponownie jej sobie nie podporządkuje. Polska w tym czasie nie ma nic w tej sprawie do zaproponowania Zachodowi. Na posiedzeniu Komisji Spraw Zagranicznych w lipcu, w czasie której omawiane były relacje polsko-ukraińskie, pytaliśmy przedstawicieli MSZ, z jakim w tej sprawie polskim planem A, B lub może C podróżują po stolicach głównych państw Zachodu prezydent Komorowski, premier Tusk czy minister Sikorski. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że czekamy na inicjatywy wielkich. A to przecież my mieliśmy być głównym ekspertem Zachodu w sprawie Ukrainy. Dziś nikt nas nie słucha, bo nic nie proponujemy.

    21 lutego minister Sikorski był w Kijowie z ministrami spraw zagranicznych Niemiec i Francji, by namawiać przywódców Majdanu do kompromisu z prezydentem Janukowyczem. Nawiasem mówiąc, straszył ich tam śmiercią, jeśli na taki kompromis się nie zgodzą. Zawarto układ gwarantujący Janukowyczowi władzę do końca tego roku, a okazało się, że miał ją jeszcze zaledwie kilka godzin po podpisaniu tego porozumienia, bo zbiegł do Rosji. Gdzie był polski wywiad, że tych nastrojów nie przewidział? A to przecież my mieliśmy najlepiej znać Wschód, w tym Ukrainę. Być może jest to kolejny dowód na to, że po 7 latach obecnych rządów państwo polskie praktycznie nie istnieje, istnieje tylko teoretycznie, jak stwierdził minister spraw wewnętrznych rządu Tuska. Od tego czasu nikt nas już nie dopuszcza do rozmów na temat wojny rosyjsko-ukraińskiej. Z Rosjanami i Ukraińcami rozmawiają teraz Niemcy i Francuzi, w szerszej formule w Newport z Amerykanami, a nawet z Włochami. Polaków przy tym stole już nie ma. A to przecież w Warszawie za każdym razem miała lądować Angela Merkel, gdy udawała się na Wschód, by chociaż poznać naszą opinię, gdzie to jest. To jest oczywiście bilans pozycji Polski w europejskiej grze w najważniejszym w historii Unii Europejskiej momencie, w najbardziej niebezpiecznej chwili dla polskiego bezpieczeństwa od ćwierćwiecza. Nawet obecny minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski mówi oficjalnie, że jesteśmy w najbardziej niebezpiecznej sytuacji od 25 lat. I proszę się nie bronić Partnerstwem Wschodnim, gdyż na końcu okazało się, że jest ono wygodnym, wspólnym workiem do utrzymywania aspirujących do Zachodu krajów postsowieckich na bezpieczny od Zachodu dystans, a trzeba było indywidualizować postępy poszczególnych krajów Wschodu w dążeniu do Unii Europejskiej i NATO. Proszę się też nie bronić Trójkątem Weimarskim, gdyż w najważniejszej dla nas sprawie Niemcy i Francja rozmawiają bez nas. Proszę się też nie bronić Trójkątem Królewieckim, gdyż został on wykorzystany do zbliżenia rosyjsko-niemieckiego ponad naszymi głowami. Przypuszczam, że mimo obecnych zakłóceń w relacjach niemiecko-rosyjskich przekonamy się w przyszłości, jaką naprawdę rolę współgracza w tworzeniu nowego porządku europejskiego widzą dla Rosji Niemcy i jak może się ukształtować klasyczny w polityce podział stref wpływów.

    Taki jest bilans w polityce europejskiej siedmioletnich rządów premiera Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego. Jesteśmy osamotnieni, nie mamy z kim grać, rozmawia się bez nas. U naszych granic wojna. Ostatnią bezpieczną granicą, jadąc na Wschód, jest granica na Bugu. Tworzy się nowa żelazna kurtyna i nie mamy żadnego planu ani żadnego pomysłu, żeby próbować inspirować Zachód do zakończenia tej dramatycznej sytuacji. Dziękuję bardzo. (Oklaski)



Poseł Jarosław Sellin - Wystąpienie z dnia 10 września 2014 roku.


72 wyświetleń

Zobacz także: