Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj

24 punkt porządku dziennego:


Informacja dla Sejmu i Senatu o udziale Rzeczypospolitej Polskiej w pracach Unii Europejskiej w okresie styczeń-czerwiec 2012 r. (druk nr 680) wraz ze stanowiskiem Komisji do Spraw Unii Europejskiej (druk nr 719).


Poseł Jarosław Sellin:

    Panie Marszałku! Panie Ministrze! Panie i Panowie Posłowie! Problem z dokumentem, który dzisiaj omawiany - zresztą debata na temat aktywności Polski w pracach Unii Europejskiej w kolejnym półroczu odbywa się po raz 17. - polega na tym, że od dłuższego już czasu otrzymujemy bardzo obszerny, w tym przypadku 120-stronicowy, dokument, który w tytule mówi o udziale Polski w pracach Unii Europejskiej, a sam dokument opowiada o pracach kolejnej prezydencji, tym razem duńskiej, i ogólnie o tym, co się w Unii Europejskiej działo. Pamiętam, że w ubiegłym roku, kiedy dyskutowaliśmy na temat półrocza prezydencji węgierskiej, minister Mikołaj Dowgielewicz właściwie wystąpił na tej mównicy niemalże jako ambasador Węgier w Polsce, który opowiadał, co Węgry chciały zrobić, co im się udało, a czego nie i prawie słowem się nie zająknął na temat tego, co Polska w czasie tej węgierskiej prezydencji chciała osiągnąć, co osiągnęła, a czego nie udało jej się osiągnąć. Więc postulat generalny - który zresztą został przyjęty przez panią minister Bernatowicz na posiedzeniu naszej Komisji ds. Unii Europejskiej - jest taki, żeby następne dokumenty były przygotowywane tak, byśmy się przede wszystkim dowiadywali o tym, co szczególnie Polskę interesowało w danym półroczu, w czym Polska uczestniczyła, jakie cele realizowała, co się udało, co się nie udało. Oddaję sprawiedliwość panu ministrowi Szpunarowi, bo z tego obszernego dokumentu, 120-stronicowego, w swoim wystąpieniu starał się wyłuskać jednak te elementy właśnie polskiej aktywności, ale na pewno była to informacja niewystarczająca i parę zasadniczych pytań nadal wisi w powietrzu. Chciałbym właśnie te pytania sformułować.

    Przede wszystkim ta pierwsza połowa 2012 r. to już trzeci rok kryzysu gospodarczego i finansowego w Unii Europejskiej i jest to taki czas szczególnej, można powiedzieć, biegunki w wymyślaniu kolejnych różnego rodzaju paktów ratunkowych, związanych z tym kryzysem: przyjęcie, niestety, przez premiera Donalda Tuska paktu Euro Plus, zresztą - jak wskazywaliśmy w czasie poprzedniej debaty - naszym zdaniem bezprawne, pakt fiskalny, unia bankowa, unia budżetowa. Niektórzy politycy, zwłaszcza niemieccy, nie ukrywają, że te wszystkie pomysły ustrojowe, które sprowadzają się do tego generalnego hasła ˝więcej Europy w Europie˝, do przyspieszania integracji itd., itd., w gruncie rzeczy mają przyspieszyć budowę federalnego państwa europejskiego. I to półrocze, o którym mówimy, to był też czas takiej właśnie dyskusji. I nie usłyszałem jakiegoś wyraźnego, jasnego, zrozumiałego polskiego głosu w tej sprawie ze strony rządzących, czy my tego chcemy, czy do takiej Unii Europejskiej wchodziliśmy i czy chcemy, żeby Unia Europejska w takim kierunku - federalnym - ewoluowała. Wchodziliśmy do Unii wolnych, niepodległych państwa, do Unii zbudowanej na tych 4 fundamentach, które w poprzedniej debacie sformułował nasz kolega poseł Krzysztof Szczerski, czyli fundamencie wspólnego prawa, wspólnych instytucji, wspólnego rynku, wspólnego budżetu, a nie - i jak sądzę, nie ma na to zgody polskiego społeczeństwa - do Unii federalnej. Gdybyśmy takie referendum zrobili, odpowiedź pewnie byłaby przynajmniej dla mnie satysfakcjonująca. Bo ta Unia federalna - na co również niektórzy zwracali uwagę w poprzedniej debacie - to właściwie dzisiaj dyktat egoizmów narodowych najsilniejszych państw. W tym czasie, o którym mówimy, w pierwszej połowie 2012 r., odnotowałem np. takie dwa fakty. Jeden z najbardziej znanych eurofederalistów, znany polityk europejski, były premier Belgii Guy Verhofstadt zaatakował Hermana Van Rompuya, że jest kompletnie nieaktywny i nie przedstawia żadnego pomysłu, jako tzw. prezydent Europy, na reformę tej Europy w kierunku oczywiście federalnym, w związku z kryzysem, który Europę toczy. Na to Herman Van Rompuy odpowiedział mu zupełnie szczerze: może coś przedstawię, ale czekam na stanowisko Berlina i Paryża. Chwała mu za szczerość.

    Inny fakt: nowy premier Grecji, wówczas powołany, Antonis Samaras uznał, że pierwsze dwie wizyty zagraniczne, które musi odbyć, to wizyty w Berlinie i w Paryżu, dopiero na trzecim miejscu w Brukseli. Zatem z taką ewolucją mamy do czynienia i musimy wobec niej zajmować jasne stanowisko, moim zdaniem, krytyczne - krytyczne stanowisko na temat Europy federalnej, w której pierwsze skrzypce grają dwa najpotężniejsze państwa: Niemcy i Francja, które realizują poprzez instrumenty europejskie, również poprzez instytucje europejskie po prostu swoje często egoistyczne narodowe interesy.

    Generalnie postulujemy - mówię o moim środowisku politycznym - coś, co nazwałbym Unią lekką, a nie ciężką, Unię, którą budowali ojcowie założyciele, która chroni przede wszystkim współpracę gospodarczą, jednolity rynek, o którym pan minister wspomniał, że właśnie obchodzimy 20-lecie jego powstania, bo to się opłaca wszystkim narodom i państwom europejskim, ale nie Unię takiego właśnie dyktatu najsilniejszych państw osiąganego poprzez instytucje europejskie, nie Unię ideologiczną, która narusza suwerenność w dziedzinie obyczaju, kultury czy moralności, bo takie skłonności też się coraz silniej ujawniają.

    Panie Ministrze! Wasz mentor na początku waszych rządów, już 5 lat temu, powiedział, że Polska jest brzydką panną bez posagu. Z tego wyciągnęliście wnioski, uznaliście, że skoro tak jest - a zgodziliście się z tym i w żadną polemikę z tym sędziwym mentorem nie weszliście - to trzeba płynąć w głównym nurcie, i tę politykę konsekwentnie realizujecie, a naszym zdaniem jest to błąd, bo to oznacza brak ambicji i brak podmiotowości politycznej.

    Jeszcze parę szczegółów dotyczących tego dokumentu i pierwszego półrocza bieżącego roku w polityce europejskiej. Jednym z priorytetów duńskich - wspominano już tutaj o tym - była polityka azylowa, było przyznawanie statusu uchodźcy politycznego. To też jest bardzo ważny ustrojowy spór, czy ta sprawa ma być uwspólnotowiona w Unii Europejskiej, czy też tutaj zasadniczy głos ma być ze strony państw suwerennych. Uważamy, że Polska powinna zająć tutaj twarde stanowisko, bo to jest dziedzina narodowej suwerenności politycznej, ponieważ jeśli chodzi o tę politykę azylową, powinniśmy mieć po prostu swoje własne interesy, decydować, skąd przede wszystkim chcemy przyjmować ludzi i opiekować się nimi, a skąd może w drugiej, a może w trzeciej kolejności. Jeżeli pozwolimy na uwspólnotowienie tej polityki, to być może będą do nas przybywać ludzie z innych kultur, a wiadomo, że w polityce azylowej stare państwa Unii popełniły mnóstwo błędów, więc chcielibyśmy ich uniknąć.

    Czytamy też w tym dokumencie, dzisiaj rozpatrywanym, następujące zdanie: W dyskusji na temat liberalizacji wydawania wiz Polska stoi na stanowisku równowagi w oferowaniu Rosji i państwom partnerstwa wschodniego ułatwień wizowych. A niby dlaczego? Niby dlaczego ma być równowaga. Musimy też sobie na to wyraźnie odpowiedzieć. Rosja nie chce wchodzić do Unii Europejskiej, chce budować coś, co sama nazywa cywilizacją euroazjatycką, nie ma przecież żadnych aspiracji do wejścia do Unii Europejskiej i NATO - może i dobrze - natomiast te państwa objęte programem partnerstwa wschodniego powinny być przez nas traktowane jako takie, które prędzej czy później znajdą się w NATO i w Unii Europejskiej, więc nie powinno być tutaj równowagi w traktowaniu przez nas Rosji i tych państw, choćby w polityce wizowej, tylko powinna być promocja tych państw partnerstwa wschodniego i dynamiczniejsze działanie na rzecz zbliżania ich do Zachodu.

    Kolejna rzecz. W tym czasie, właśnie w czasie prezydencji duńskiej, konkretyzował się podatek od transakcji finansowych. Polska niestety zajęła pozytywne stanowisko wobec tego pomysłu i żałuję, że nie przyłączyła się do Wielkiej Brytanii, Czech czy Szwecji, które ten pomysł kwestionują. Bo to nie jest tylko kwestia bieżącego rozstrzygnięcia finansowego, skąd Unia Europejska ma mieć pieniądze, by zbudować swój budżet. To tak naprawdę jest też kwestia ustrojowa, polityczna. Albo Unia Europejska jest sojuszem państw narodowych i jest utrzymywana przede wszystkim ze składki członkowskiej, albo Unia Europejska dostaje kolejne instrumenty, można powiedzieć, suwerenne, własne, jeśli chodzi o kolekcjonowanie tych pieniędzy, i przekształca się tym samym w państwo federalne. To jest kolejny element tego wielkiego sporu i jeżeli tego nie dostrzegamy, to szkoda, bo powinniśmy takiej ewolucji się sprzeciwiać.

    Wreszcie ostatnią rzeczą, o której chciałbym wspomnieć, jest fiasko sporu w czasie prezydencji duńskiej na temat przystąpienia Bułgarii i Rumunii do strefy Schengen. Tutaj też nie dostrzegłem jakiejś silnej, twardej, zdeterminowanej polskiej akcji czy polskiej polityki w tej sprawie. A więc jest to kolejny dowód na to, że przestajemy być, przestaliśmy być albo w ogóle nie chcemy być ambasadorem interesów krajów Europy Środkowej będących wewnątrz Unii Europejskiej. To też jest błąd. Powinniśmy kraje Europy Środkowej integrować wokół siebie, szukać wspólnych interesów, szukać w ramach krajów Europy Środkowej równowagi wobec dyktatu niemiecko-francuskiego, który w ostatnich latach w Unii Europejskiej ma miejsce.

    Z tych wszystkich względów, z tych wszystkich powodów, o których wspomniałem, z powodu braku ambitnej polityki wewnętrznej w Unii Europejskiej prowadzonej przez Polskę Klub Parlamentarny Prawo i Sprawiedliwość będzie głosował przeciwko przyjęciu przedłożonej nam informacji. Dziękuję bardzo. (Oklaski)



Poseł Jarosław Sellin - Wystąpienie z dnia 09 listopada 2012 roku.


361 wyświetleń

Zobacz także: