Pani Marszałek! Panie Premierze! Panie Ministrze! To już trzeci w ostatnim czasie wniosek o odwołanie ministra zdrowia. Sejmowa arytmetyka - bo przecież nie zdrowy rozsądek - każde przypuszczać, że nie jest to ostatni wniosek.
Panie ministrze, zachowa pan zapewne swoje stanowisko. Koalicja rządowa uzna, że w opiece zdrowotnej funkcjonuje wszystko znakomicie. A oburzenie lekarzy i pacjentów, powiedzmy sobie na tej sali, będzie traktowane jako niezdrowy przejaw nadwątlonych ambicji polskiego społeczeństwa. Skoro jednak nie zamierza pan i państwo w koalicji zmienić szefa resortu zdrowia, to jego nieudolność, a może po prostu zwykłe lenistwo jest państwu na rękę. Dlaczego tak sądzę? Lista zarzutów wobec ministra zdrowia jest wyjątkowo długa: brak reformy NFZ, brak instytucji odpowiedzialnej za taryfikację świadczeń zdrowotnych, brak zasad tworzenia regionalnej mapy potrzeb zdrowotnych, brak zasad regionalnej polityki inwestycyjnej, brak założeń do ustawy o dodatkach i ubezpieczeniach zdrowotnych, brak ustawy o instytutach i szpitalach klinicznych i wreszcie ustawy o zdrowiu publicznym.
Pozwolę sobie tę listę wzbogacić o kolejne przykłady. Przyjrzyjmy się ˝Programowi ograniczania zdrowotnych następstw palenia tytoniu˝. Zgodnie z obowiązującym prawem 0,5% wartości podatku akcyzowego od wyrobów tytoniowych powinno być przeznaczone na finansowanie tego programu. W roku 2011 na realizację programu przeznaczono 900 tys. zł, choć owe 0,5% podatku akcyzowego wynosi 91 mln zł. Zatem na program nie wydano nawet procenta przeznaczonej w ustawie kwoty. Co na to minister zdrowia? Tym razem minister zdrowia nie leniuchował i w odpowiedzi na raport Najwyższej Izby Kontroli wskazał winnego, wysługując się ministrem finansów. Chwilę później minister Arłukowicz znalazł wyjście z sytuacji, zaproponował, by przepisy o finansowaniu programu uznać za martwe i usunąć je z polskiego porządku prawnego. Rozumiem, że to miało rozwiązać problem.
Wysoka Izbo! Te przepisy nie są martwe. Te przepisy po prostu nie są stosowane, niestety. Jednym słowem, łamiąc prawa pacjentów, łamie się obowiązujące w polskim porządku prawnym ustawy, a tymczasem, panie ministrze, w trakcie dwóch lat pana urzędowania na skutek palenia zniknęły z mapy Polski miasta wielkości Łomży i Suwałk. Co roku z powodu palenia w Polsce umiera ponad 80 tys. osób, w tym 8 tys. w wyniku biernego palenia. Są to osoby, które nigdy nie paliły i są narażone na szkodliwe skutki dymu tytoniowego. Tych osób jest dwa razy więcej niż osób, które giną we wszystkich wypadkach komunikacyjnych w Polsce. Skoro śmierć tylu osób nie zrobiła na panu wrażenia, to zapewne nie poruszy pana również informacja, że regularnie w Polsce na bierne palenie narażonych jest 4 mln dzieci. Już te argumenty powinny przesądzić, że premier polskiego rządu powinien zdymisjonować pana ministra. Nie powinniśmy tracić czasu na debatę o wotum nieufności, pan po prostu powinien stracić pracę.
Jeśli nie przemawiają do państwa, zwracam się tutaj do posłów koalicji, argumenty natury medycznej, zdrowotnej, to przytoczę argumenty finansowe. Koszt leczenia związany z używaniem wyrobów tytoniowych wynosi 18 mld zł. Koszty niemedyczne związane z obniżoną produktywnością to dodatkowe 15 mld zł. To nie koniec. Są jeszcze koszty społeczne szacowane na 25 mld zł. To są dane z Centrum Onkologii wynikające chociażby ze śmierci w wieku produkcyjnym osób w wyniku używania produktów tytoniowych.
Jest jeszcze jedna istotna uwaga. Jednym z najważniejszych wskaźników systemu medycznego jest związek między umieralnością na raka, a funduszami wydawanymi na leczenie w przeliczeniu na jedną osobę. Jak wypadamy w zestawieniu 27 krajów Unii Europejskiej? Otóż jesteśmy na szarym końcu. Okazuje się, że w Rumunii, w której wydaje się dwa razy mniej na leczenie niż w Polsce, umiera tyle samo osób co w naszym kraju. Co to oznacza?
(Poseł Sławomir Neumann: Że jesteśmy większym krajem.)
Oznacza to tyle, że system zarządzania służbą zdrowia w Polsce jest katastrofalny. Oznacza to również tyle, że wydajemy więcej niż w innych krajach na leczenie, a umiera w Polsce więcej osób niż w pozostałych krajach, niż w innych krajach Unii Europejskiej.
Jest jedna dobra wiadomość (Dzwonek), niestety i tym razem nie dla pacjentów. W wydłużających się kolejkach, już nie w miesiącach, ale latach, do specjalistów i lekarzy nie muszą czekać przedstawiciele koncernów farmaceutycznych. Na szczęście dla nich pan minister nie zamierza przestrzegać rozporządzenia zakazującego składania wizyt przez przedstawicieli handlowych w placówkach medycznych w godzinach pracy refundowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Panie ministrze, trwoni pan pieniądze pacjentów! Panie premierze, trwoni pan pieniądze Polaków!
W imieniu Polski Razem Jarosława Gowina popieram wniosek o odwołanie pana Bartosza Arłukowicza, ministra zdrowia. Dziękuję.