Dziękuję.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Szanowni Państwo! W odpowiedzi na słowa moich przedmówców, powiem tak: Bardzo wiele było powiedziane także z naszej strony, także z innych fragmentów opozycji. Otóż chciałbym podkreślić jedną rzecz. Podstawowym problemem jest to, że budżet, wbrew temu, co mówił szanowny pan minister, który niestety wychodzi, nie jest odpowiedzią na przeszłość. Budżet powinien budować przyszłość i być odpowiedzią na przyszłość, na zagrożenia przyszłości. Mówiliście tutaj o tym, co osiągnęliście. Temu się właściwie w ogólnikach nie przeczy. Ale jaka jest rzeczywistość, do czego to niestety doprowadziło? Byliśmy zieloną wyspą. Wszyscy przyznajemy, że tak się mówiło - zielona wyspa. Europa spadała, Polska się utrzymywała. Ale nie zbudowaliście przyszłości. I na tym polega problem. Nie zbudowaliście przyszłości dla Polski. Według ostatnich prognoz OECD Polskę czeka półwiecze stagnacji ze zagregowanym wzrostem PKB średnio 1,6% rocznie. Niemiecka prasa donosi: To już koniec cudu nad Wisłą. Polski przemysł kurczy się. To oznacza utrzymanie, a nawet powiększanie dystansu między Polską a rozwiniętymi krajami Unii Europejskiej, skazanie Polski na wieczne bycie krajem peryferyjnym bez perspektyw na wyrównanie szans z Unią Europejską, do której weszliśmy. Cytuję niemiecki ˝Handelsblatt˝: Państwo uznawane dotychczas za lokomotywę gospodarczą nie ma już więcej pary. Mówimy o polskim państwie. PKB w trzecim kwartale br. wzrósł w stosunku do poprzedniego kwartału o zaledwie 0,4%. Tak źle nie było nawet w krytycznym dla światowej gospodarki 2009 r. Sytuację pogarsza znaczny spadek popytu wewnętrznego, budowanego także poprzez wydatki rządowe, a ten był dotychczas siłą napędową wzrostu gospodarczego Polski na poziomie dużo wyższym niż średnia Unii Europejskiej. Według ostatnich danych GUS tempo wzrostu w trzecim kwartale spowolniło do 1,4% z 2,3% w drugim kwartale, więc nie jest dobrze.
Jest taka książka: ˝Zielona wyspa, czy ruchome piaski˝. To znaczy, że to, co budowaliście, to nie zielona wyspa, ale może bagno, z piękną, wspaniałą, proszę państwa, kwitnącą na zielono roślinnością bagienną. Czyli jesteśmy na bagnie. Gospodarka jest wciągana, niestety, w sytuację kraju peryferyjnego, z bardzo nikłym wzrostem, bo nie zbudowaliście podstaw wzrostu gospodarczego.
Spadają dochody, spadają płace realne. Była też mowa o oszczędności. Ludzi po prostu nie stać na oszczędzanie. Ludzie po prostu mają coraz mniej pieniędzy, siłą rzeczy coraz mniej oszczędzają. Problemem jest to, że brakuje chyba w tym rządzie koordynacji polityki gospodarczej. Tak jakby minister finansów, który niestety wyszedł, nie wiedział, co się dzieje w innych segmentach rządu.
(Minister Finansów Jan Vincent-Rostowski: Jestem.)
Jest pan minister. Witam serdecznie pana ministra, którego osobiście bardzo lubię za niektóre bardzo celne wypowiedzi. Ale nie w naszym kierunku, tylko w innych kierunkach. Nie będę tego mówił publicznie, przy okazji panu powiem.
Otóż jest spadek tempa i ucieczka inwestorów. Niestety jest już taka sytuacja, że ten wzrost gospodarczy spadnie, my sobie z tego zdajemy sprawę. Inwestorzy zagraniczni mają takie wskaźniki, takie przeliczniki. Jeżeli tempo wzrostu spadnie poniżej jednego procenta, zaczną wycofać kapitały. Wtedy zacznie rosnąć, niestety, rentowność naszych papierów skarbowych, czyli coraz drożej będzie kosztowało nas pożyczanie pieniędzy, a jesteśmy skazani, częściowo także przez pana ministra, na pożyczanie za granicą.
Proszę państwa, byliśmy już, co cytowałem, w Zachemie. Ale to nie jest problem. Jest tak, jakby pan minister nie wiedział, co się dzieje w innych segmentach rządu. Jednocześnie minister skarbu z wielką, że tak powiem, otwartością proponuje likwidacyjne metody prywatyzacji przedsiębiorstw. Lepiej zlikwidować niż miałyby być państwowe. Pozbywamy się źródeł wzrostu, także dochodów budżetowych z tych przedsiębiorstw, ludzie tracą pracę. Sytuacja w Tychach to już jest oklepany przykład. Ale mówi się, prasa mówi, że pracę ma stracić prawie 40 tys. ludzi. PKP będzie zwalniać 4 tys., wczoraj widzieliśmy to w telewizji, będzie się zwalniać także z innych przedsiębiorstw, także z sektora publicznego, bo tnie się płace, tnie się wydatki, ogranicza się zatrudnienie. Ludzie przestaną płacić podatki. Co prawda, są też z podatków finansowani, ale to jednak powstaje negatywna pętla sprzężenia zwrotnego, bo będą mniej wydawać na konsumpcję, spadną dochody z podatku VAT itd. Tu nie ma, niestety, tej koordynacji, która zbudowałaby podstawy długookresowego wzrostu gospodarczego.
Nie chcę przedłużać, natomiast, panie ministrze, ponieważ wy oczywiście wiele mówicie, coś zacytuję - nie chcę podawać tytułu, bo tytuł brzmi dosyć kategorycznie, ale dam panu kopię tego artykułu ze ˝Świata Nauki˝, który cytuję: Prawdziwe źródło dobrobytu, czyli wzrostu gospodarki amerykańskiej, ale to dotyczy każdej gospodarki, to są przedsięwzięcia naukowe i techniczne. I dalej pisze autor: Lekceważenie tego faktu i niedocenianie finansowej roli rządu we wspieraniu inicjatyw w tej dziedzinie jest po prostu głupie. Przeurocza pani Izabela Leszczyna, moja przedmówczyni, mówiła o tych sprawach i dlatego, odnosząc się do kwestii nauki, zacytuję tu młodego pracownika nauki. Nie to bowiem decyduje, że o ileś tam procent zwiększyliście wydatki na naukę, szanowna pani - decyduje to, jakie są płace w nauce. Młody człowiek mówi tak: Za miesiąc zatrudnienia na 3/4 etatu pewnego instytutu technicznego - oczywiście nie mogę powiedzieć, jakiego i kto - dostałem mniej niż 1100 zł, ale umowa była taka, że jeszcze poza tym dostanę 500 zł na umowę o dzieło, czyli umowę śmieciową. Te pieniądze z umowy dostaje się jednak z opóźnieniem. I po chwili ten człowiek dodaje: Ale ja za miesiąc obronię pracę doktorską, wtedy mogę oczekiwać netto 1700 zł. Jak dostanę badania - później to dodają - to jeszcze może tysiąc złotych z badań dostanę. I to, proszę pani, proszę państwa, ma być zarobek dla młodego, wysokiej klasy specjalisty, który chce pracować dla tego kraju? Jest coś takiego, panie ministrze, co się nazywa ˝zwrot z nauki˝ - to są zwroty z inwestycji różnego rodzaju, zwrot z nauki, z wykształcenia. Ten zwrot z wykształcenia jest bardzo niski, dlatego ten człowiek mówi tak: Jak skończę doktorat, to wyjadę z tego chorego kraju... - nie będę cytował dalej, przekażę to panu.
I, proszę państwa, niestety, jeszcze raz powtórzę - kończę, zostawiając czas dla moich kolegów i koleżanek - nie budujecie podstaw długookresowych wzrostu gospodarczego i gospodarka nasza wpada w stagnację. Byliśmy na zielonej wyspie, ale niestety czeka nas pustynia. Dziękuję bardzo. (Oklaski)