Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj

3 punkt porządku dziennego:


Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy budżetowej na rok 2012 (druk nr 44).


Poseł Beata Szydło:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! W swoim wystąpieniu pan minister Rostowski zlekceważył Polaków. To, że nie powiedział nic na temat budżetu państwu posłom, cóż, widocznie taki jego zwyczaj, natomiast budżet jest dokumentem, który przede wszystkim powinien być przedstawiony Polakom. Tymczasem pan minister będzie niedługo ministrem już od 5 lat i właściwie nic innego nie jest w stanie powiedzieć poza tym, że ciągle tylko wymienia słowo ˝opozycja˝. A więc ja bym apelowała o opamiętanie, bo przed panem 4 lata pracy i może pan stać się tak monotematyczny, że niedługo już nawet na tej sali nikt nie będzie chciał pana słuchać.

    Natomiast słuchając moich obydwóch przedmówców, utwierdziłam się w przekonaniu, że projekt budżetu, o którym dyskutujemy i który będziemy przyjmować jako dokument, który ma wyznaczyć pewną strategię i politykę gospodarczą naszego kraju w roku przyszłym, nie jest realny - to jest tylko, mam wrażenie, jakaś atrapa. Otóż ciągle słyszę, że niczego nie da się przewidzieć, niczego nie możemy, ciągle jest mnóstwo niepewności. Zbliża się koniec roku i w tej chwili w większości polskich gmin uchwalane są budżety. Nawet w tych najmniejszych gminach samorządy sobie radzą i budżety przyjmują, są w stanie to przewidzieć i określić. Tutaj, okazuje się - słyszymy to z ust pana ministra - nic przewidzieć się nie da, w związku z tym będziemy żyli w stanie jakiejś niepewności.

    Ale jeśli prześledzimy historię przygotowywania tego projektu budżetu, to już niczemu się nie dziwię. Przecież, przypomnijcie sobie państwo, prace nad tym projektem rozpoczęły się na początku tego roku. Wówczas usłyszeliśmy, że przygotowujemy szybko projekt budżetu, aby nie przeszkadzać w sprawowaniu polskiej prezydencji, aby to nie był, jak mówił sam premier, budżet kampanijny. 5 maja ten projekt został przyjęty. Wówczas założenia były takie: wzrost PKB - 4%, średnioroczna inflacja na poziomie 2,8% i bezrobocie 10%. A przecież wtedy już wszyscy przestrzegali, również Prawo i Sprawiedliwość - będę jednak nas, PiS wymieniać i będę przywoływać nasze stanowiska, mimo że pan minister tak alergicznie na to reaguje, bo warto również czasami posłuchać tego, co mówi opozycja, byle ze zrozumieniem. I kiedy już przecież było wiadomo, że kolejne kraje, nie tylko Grecja, zaczynają mieć poważne kłopoty, ciągle była mowa o tym, że jest świetnie i że projekt budżetu jest realny, jest doskonały i że wszystko zostanie spełnione.

    Można by jeszcze zrzucić to wszystko, tę niewiedzę na karb tego, o czym mówi pan minister - że trudno pewne rzeczy przewidzieć, że nie ma danych. Ale w czerwcu Polska objęła prezydencję, wydaje mi się, że wtedy tych danych było już dużo więcej i że do pana ministra mogła dotrzeć bardziej rzetelna informacja niż ta, którą pan powziął, czytając gazety.

    (Głos z sali: Czyżby?)

    We wtorek 21 czerwca WIG20 na warszawskiej giełdzie należał do najsłabszych wskaźników na kontynencie. W tym samym czasie odbyło się w Warszawie wspólne posiedzenie rządu niemieckiego i rządu polskiego. Po tym posiedzeniu pan premier powiedział, że to jest także nasz interes, europejski i polski interes, żeby wszyscy dobrze wyszli z tego kryzysu, czyli również z tych wypowiedzi wnoszę, że doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jaka jest sytuacja gospodarcza.

    Tymczasem w Polsce ciągle obowiązywał projekt budżetu - krążył w uzgodnieniach, ciągle się o nim mówiło, ten zakładający tak optymistyczne wzrosty. 1 września pan minister osobiście stwierdził, że nie zmieni założeń do budżetu, gdyż dane, jakimi dysponują analitycy i rząd, są zbyt skromne, aby nakreślić inne wiarygodne prognozy gospodarcze. Z kolei 14 września pan minister wygłosił w Parlamencie Europejskim histeryczne przemówienie, w którym m.in. straszył wojną w razie rozpadu strefy euro. 30 września wpłynął do Sejmu projekt budżetu zakładający w przyszłym roku wzrost o 4%, a 9 października odbyły się wybory parlamentarne i wszystko się zmieniło. W listopadzie słyszeliśmy już opowieści pana ministra o jego głębokich rozważaniach na temat trzech wariantów budżetu - od optymizmu po recesję. W końcu 6 grudnia wpłynął projekt, który jest obecnie przedłożony, zakładający wzrost PKB o 2,5% i bezrobocie na poziomie 12,3%. To albo wszyscy jesteśmy naprawdę traktowani tutaj przez pana ministra jako osoby, które nawet, jak pan raczył powiedzieć, nie czytają gazet, a jak czytają, to nie rozumieją, co jest tam napisane, albo pan minister raczy w swoich wypowiedziach mijać się z prawdą, bo twierdzenie, że w ciągu dwóch czy trzech tygodni powziął pan nagle taką informację po wyborach parlamentarnych, że diametralnie zmienił pan założenia projektu budżetu, jest co najmniej niepoważne.

    Poza projektem, który w tej chwili omawiamy, 1 grudnia odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy okołobudżetowej, dzisiaj - drugie czytanie. Myślę, że z naszego punktu widzenia, z punktu widzenia Polaków jest ona tak naprawdę bardziej interesująca niż nawet sam projekt budżetu, który, jak się okazuje, może się jeszcze, według wypowiedzi pana ministra, zmienić.

    W ustawie okołobudżetowej zakłada się m.in. podwyżkę akcyzy, zamrożenie płac, ograniczenie wydatków na PFRON, tych przeznaczonych na wynagrodzenia dla osób niepełnosprawnych. Rząd podjął wczoraj decyzję o podwyższeniu składki rentowej dla pracodawców. Od niedawna VAT na ubranka i obuwie dziecięce wzrósł do 23%, osiągając stawkę, która obowiązuje w naszym kraju od stycznia. GUS podał wczoraj dane o inflacji, która w listopadzie wzrosła o 4,8% rok do roku, a największy wpływ na wzrost tego wskaźnika miał wzrost cen żywności, usług transportowych i usług zdrowotnych. W tej chwili w Polsce cena oleju napędowego na stacjach benzynowych to średnio ponad 5,5 zł. W poniedziałek zaś złoty osłabł w stosunku do dolara o 10 gr, a w stosunku do euro - o 5 gr.

    8 grudnia na szczycie w Brukseli pan premier zadeklarował, że Polska włączy się w ratowanie upadających gospodarek strefy euro. Ma to polegać m.in. na wsparciu Międzynarodowego Funduszu Walutowego - w naszym przypadku kwotą prawdopodobnie ok. 10 mld euro. To wszystko wynika z nieoficjalnych szacunków, bo pan premier oficjalnie nie zapoznał Wysokiej Izby i opinii publicznej z tymi planami. Wsparcie miałoby pochodzić z rezerw walutowych Narodowego Banku Polskiego, które, przypomnę, są przeznaczone m.in. na stabilizację rynku walutowego i wzmacnianie złotego, czyli - można tak wprost powiedzieć - na czarną godzinę. Zmniejszenie tych rezerw ogranicza m.in. możliwość walki ze spekulacyjnymi atakami na walutę krajową. Wsparcie Polski dla zadłużonych państw strefy euro oznacza, że będziemy tak naprawdę płacić za tych, którzy być może są rozrzutni, za tych, którzy być może nie radzą sobie tak dobrze w sytuacji kryzysowej, a na pewno za tych, którzy są bogatsi od nas. Dane Eurostatu mówią wyraźnie: w Polsce wskaźnik per capita na mieszkańca w 2010 r. wynosił 62% średniej unijnej i dawał nam 23 miejsce na 27 krajów Unii Europejskiej, natomiast w Grecji wynosił 88%, we Włoszech - 100%, w Hiszpanii - 100%, a w Portugalii - 81%.

    Warto też przytoczyć jedno zdanie, które zostało zawarte w uzasadnieniu do ustawy budżetowej. To uzasadnienie zostało oczywiście napisane przed 8 grudnia, przed szczytem i być może pracownicy ministerstwa również nie byli poinformowani przez premiera o jego planach. Jest tam bowiem takie zdanie, które mówi o tym, że w 2011 r. NBP osiągnie ujemny wynik finansowy, a wykonanie wyniku finansowego NBP jest obciążone dużym ryzykiem. Taką mamy więc w tej chwili rzeczywistość.

    Reasumując, rząd w specyficzny sposób ma zamiar chronić obywateli przed kryzysem - to, o czym mówili tutaj obydwaj panowie - bezpiecznie, realnie. Z jednej strony nakładacie państwo na ludzi dodatkowe obciążenia, wzrost cen, wzrost podatków, podejmujecie działania skierowane przeciwko pracodawcom poprzez podwyższenie składki rentowej, ograniczenie środków na inwestycje, skazując tym samym kolejne rzesze absolwentów na bezrobocie i sankcjonując śmieciowe umowy o pracę, a z drugiej strony podejmuje się hazardową rozgrywkę, rzucając na brukselski stół rezerwy walutowe Narodowego Banku Polskiego, bez żadnych gwarancji. Przypominamy sobie przecież doskonale, w jaki sposób jest realizowana w tej chwili strategia pomocy krajom zagrożonym kryzysem w Unii Europejskiej. Grecja przejada kolejną transzę pomocową, którą otrzymuje, i jakoś końca nie widać - to worek bez dna, do którego w tej chwili zaczynamy dosypywać polskie złotówki. Za ten wielkopański gest pana premiera Polacy mają zapłacić wyższymi podatkami, niższymi zarobkami, a w nagrodę będą dłużej pracować, oczywiście ci, którzy jeszcze będą mieli pracę, bo młodzi ludzie zapewne wyjadą szukać swojego szczęścia za granicą, być może właśnie do tych krajów, które w tej chwili będziemy wspomagali i ratowali z opresji.

    Rząd traktuje ustawę budżetową nie jako najważniejszy dokument przyjmowany w roku, który określa strategię rozwoju państwa, którego zasady są opisane m.in. w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, ale jako instrument doraźnej gry politycznej. Dowodem na to jest m.in. to, co powiedzieli tutaj obydwaj panowie. Przecież padały stąd, wprost z tej mównicy, stwierdzenia, że właściwie dane, które zostały zawarte w projekcie budżetu, i tak w tej chwili są już nierealne. Sam pan minister przyznał - będziemy nowelizować ten budżet. Przecież wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że tak będzie. Są terminy, są ustawy, wywiązujecie się z nich, ale nie traktujecie całej sprawy poważnie. Jest to zresztą praktyka stosowana przez pana ministra, przez Platformę przez ostatnie 4 lata. I dziwnym trafem zawsze po wyborach premierowi i ministrowi zmienia się perspektywa budżetowa.

    Powiem teraz jeszcze o kilku podstawowych danych, bo moi koledzy, którzy będą występowali w dalszej części, będą się szczegółowo odnosili do poszczególnych fragmentów tego projektu. Chcę powiedzieć o kilku kwestiach, które sprawiają, że ten budżet powinien być odrzucony w pierwszym czytaniu.

    Pierwsza rzecz to dane makroekonomiczne. Projekt budżetu został przygotowany na podstawie założenia, że prognozowany wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych w 2011 r. będzie na poziomie 3,1%, tegoroczny. Powtarzam jeszcze raz, żeby pan minister później nie mówił, że podałam złe założenie, bo wiem, że w projekcie budżetu jest założone 2,8% na przyszły rok, co i tak jest już, jak wszyscy wiemy, nierealne. Natomiast w tej chwili, w listopadzie, jak wczoraj ogłosił GUS, wskaźnik ten wynosi 4,8%. Na koniec roku zaplanowano kurs złotego do euro na 4,35 zł, a do dolara - na 3,22 zł. Wczoraj za euro trzeba było zapłacić 4,57 zł, a za dolara - 3,5 zł.

    Budżet jest przedstawiany jako oszczędnościowy, a wydatki rosną w stosunku do 2011 r. szybciej niż inflacja. Jest bardzo duża dynamika wzrostu wydatków na obsługę długów, które wzrastają o ponad 4 mld zł i będą już stanowić 13% wszystkich wydatków. Do tego trzeba jeszcze doliczyć te pieniądze, które są przeznaczone na gotowość do przedłużania elastycznej linii kredytowej. Podtrzymujemy swoje zdanie w tej kwestii. Wydatki na obsługę długu są dwukrotnie wyższe niż wydatki na obronę narodową, czterokrotnie większe niż wydatki na szkolnictwo wyższe. Taka jest rzeczywistość. Państwo mówicie, że jest dobrze, że będzie lepiej. Być może państwu, bo nie sądzę, żeby cieszyli się z tego pracownicy wyższych uczelni, nie sądzę, że powinniśmy być zadowoleni jako kraj, który praktycznie już został pozbawiony armii. Spadają wydatki inwestycyjne. Rośnie różnica pomiędzy wysokością zadłużenia liczonego według metodologii unijnej i krajowej, co prowadzi do powiększenia długu ukrytego.

    Dochody. Planujecie państwo zwiększenie dochodów. Wpływ na to mają mieć wzrost podatku VAT, akcyzy, wyższe wpływy z CIT-u i z PIT-u. Jednocześnie będzie rosło bezrobocie, bo nakładacie na pracodawców dodatkowe obciążenia. Planowane są wpływy z podatku od kopalin. Realnie zaplanowano je na poziomie 1800 mln. Przy obecnych cenach surowców oraz przy założeniu, że podatek wejdzie w życie od 1 kwietnia, możliwe jest osiągnięcie tego dochodu w wysokości 1 mld, być może 1,3 mld.

    Pomimo poważnego, o czym mówił tutaj pan minister, zagrożenia rozwoju gospodarczego, niepewności na rynkach zaplanowano wysokie wpływy z prywatyzacji. Po raz kolejny rząd sięga po środki z Funduszu Rezerwy Demograficznej na wypłatę bieżących świadczeń. Wreszcie rzecz, być może z waszego punktu widzenia mało istotna, ale wydaje się, że to może mieć ogromne znaczenie w przyszłym roku: przekazywanie kolejnych zadań samorządom bez przeznaczania na to środków, obciążanie samorządów tymi dodatkowymi różnymi pomysłami, które państwo macie. Do tego jeszcze w ustawie założono, że deficyt sektora samorządowego ma się zmniejszyć w stosunku do br. prawie o połowę. Co to oznacza? Oznacza to, że postawione pod ścianą samorządy będą podnosiły ceny za usługi komunalne, będą podnosiły stawki podatków i opłat lokalnych, stawki za wywóz śmieci, za wodę. Będą zamykały szkoły, potem będą zamykały otwierane z hukiem i z wielką pompą ˝Orliki˝, bo nie będzie ich stać na to, żeby je utrzymywać, a ˝Świetliki˝ pozostaną zaledwie świetlaną mrzonką pana premiera, bo żaden rozsądny burmistrz, którego nie stać będzie na utrzymanie szkół i na wypłatę zasiłków dla najbardziej potrzebujących, nie będzie budował ˝Świetlików˝, które potem będzie musiał jeszcze sam utrzymywać, bo państwo nie dacie mu niczego poza ideą.

    Przedstawione przez mnie argumenty, które, tak jak już wcześniej mówiłam, będą rozwijali moi koledzy, są wystarczającymi powodami, ażeby zaprzestać procedowania w tej Izbie nad tym budżetem. Ten projekt budżetu jest nierealny, nierzeczywisty, jest antyspołeczny. Został skonstruowany w myśl zasady: ludzie niech zaciskają pasa, byle Bruksela była zadowolona i byle rozwijała się biurokracja i nasze poczucie samozadowolenia, poczucie samozadowolenia Platformy Obywatelskiej.

    W imieniu Klubu Parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość składam wniosek o odrzucenie projektu ustawy budżetowej w pierwszym czytaniu. (Oklaski)



Poseł Beata Szydło - Wystąpienie z dnia 14 grudnia 2011 roku.


119 wyświetleń

Zobacz także: