Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj

17, 18 i 19 punkt porządku dziennego:



  17. Sprawozdanie Komisji Finansów Publicznych o sprawozdaniu z wykonania budżetu państwa za okres od 1 stycznia do 31 grudnia 2013 r. wraz z przedstawioną przez Najwyższą Izbę Kontroli analizą wykonania budżetu państwa i założeń polityki pieniężnej w 2013 r. oraz komisyjnym projektem uchwały w przedmiocie absolutorium (druki nr 2445, 2495 i 2601).
  18. Sprawozdanie Komisji Finansów Publicznych o przedstawionej przez prezesa Rady Ministrów ˝Informacji o poręczeniach i gwarancjach udzielonych w 2013 roku przez Skarb Państwa, niektóre osoby prawne oraz Bank Gospodarstwa Krajowego˝ (druki nr 2447 i 2524).
  19. Sprawozdanie z działalności Narodowego Banku Polskiego w 2013 roku (druk nr 2419) wraz ze stanowiskiem Komisji Finansów Publicznych (druk nr 2519).


Poseł Beata Szydło:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Rzeczywiście debata nad sprawozdaniem rządu z wykonania budżetu za rok 2013 jest dobrą okazją do rozmowy na temat nie tylko sytuacji finansów publicznych, nie tylko budżetu państwa, ale również sytuacji gospodarczej Polski i perspektyw naszego rozwoju w latach następnych. Tyle tylko, że to sprawozdanie dzisiaj musimy czytać już inaczej niż jeszcze przed kilkoma tygodniami, zanim dowiedzieliśmy się o państwie teoretycznym, o próbie omijania konstytucji w celu wykorzystania banku centralnego do walki z opozycją czy wreszcie zanim usłyszeliśmy o politycznych dealach, których jedynym celem było utrzymanie się przy władzy ekipy rządzącej za wszelką, za każdą cenę.

    Budżet na 2013 r. wraz z jego nowelizacją był ostatnim dokonaniem rządowym poprzedniego ministra finansów Jacka Rostowskiego. Tak naprawdę to mieszkańcy Bydgoszczy w majowych wyborach dokonali prawdziwej, demokratycznej oceny nie tylko tego ministra, ale również tych wszystkich założeń i polityki gospodarczej, które firmował w waszym rządzie. Przestrzeliliście wszystkie najważniejsze wskaźniki makro na 2013 r., wzrostu gospodarczego, deficytu budżetowego, dochodów, poziomu inflacji, konsumpcji, inwestycji etc. Dzisiaj słyszymy z tej mównicy tłumaczenia, że przecież takie były również analizy, oceny różnych ośrodków badawczych, ale były też i inne. Z tej mównicy posłowie Prawa i Sprawiedliwości mówili o tym, że budżet jest nierealny i że będzie nowelizowany. Niestety to się sprawdziło.

    Zatem dlaczego ten budżet został w ogóle przyjęty? Czy wynikało to tylko i wyłącznie z nieumiejętności przewidywania, z jakichś pomyłek? Być może była to świadoma kalkulacja polityczna i budżet państwa został wykorzystany jako instrument walki politycznej po to, żeby koalicja rządząca, Platforma i PSL, realizowała tylko i wyłącznie swoje cele polityczne. Nowelizacja budżetu była przeprowadzona nie tylko po to, by dopasować go do założeń sytuacji gospodarczej, ona była dokonana przede wszystkim po to, by jeszcze bardziej zadłużać Polskę i Polaków w wyniku swoich skrajnie niekompetentnych i nieodpowiedzialnych rządów. (Oklaski) Zawieszenie tzw. pierwszego progu ostrożnościowego w ustawie o finansach publicznych, by móc dalej pogłębiać dziurę budżetową rządową koparką, było wreszcie konieczne z innego powodu, waszego strachu przed Trybunałem Stanu. Nowelizacja nie wystarczyła. Kiedy okazało się, że kasy ciągle brakuje, sięgnęliście po pieniądze obywateli z OFE, kiedy okazało się, że i to mało i że zadłużenie nadal będzie rosło w tempie kosmicznym, zostały zamrożone progi ostrożnościowe, żeby konstytucyjne wentyle bezpieczeństwa finansów nie wyleciały w powietrze. Od przelewania z pustego w próżne wody w szklance nie przybywa, a wy zachowywaliście się jak dziecko, które zamyka oczy i wydaje mu się, że nikt go nie widzi, bo ono w tym czasie niczego nie dostrzega. Dług nie tylko nie zmniejszył się, a wręcz odwrotnie, rósł i rośnie cały czas na koszt Polaków, i to nie tylko tych, którzy dzisiaj pracują nad Wisłą, i tych, którzy musieli wyjechać, bo tutaj pracy nie mają, ale na koszt przyszłych pokoleń Polaków. To jest wasza odpowiedzialność historyczna. Niestety, państwowy dług publiczny nie tylko nie zniknął, ale na koniec 2012 r. wyniósł blisko 900 mld zł i tylko w ciągu roku powiększył się o 42 mld zł.

    To, co wyprawialiście z budżetem państwa w ubiegłym roku, świadczy tylko o jednym. Przez 7 lat swoich rządów doprowadziliście finanse publiczne do zapaści i - prawdę powiedziawszy - nie macie żadnego pomysłu, żadnej recepty na to, jak wyjść z tych tarapatów.

    Deficyt budżetu państwa wyniósł w 2013 r. ponad 42 mld zł, co stanowiło przeszło 118% wykonania planu pierwotnego. Osiągnięto taki deficyt, mimo że budżet po raz kolejny został zasilony niezaplanowaną w takiej wysokości wypłatą z zysku Narodowego Banku Polskiego. Pierwotny plan zakładał - przypomnę - wpłatę na poziomie 402 mln zł, a faktycznie do budżetu wpłynęło ponad 5 mld zł. Dochody budżetu państwa w 2013 r. były niższe o ponad 20 mld zł od zaplanowanych w ustawie budżetowej przed nowelizacją, spowodował to przede wszystkim krach wpływów budżetowych z podatku VAT, czyli było to ponad 13 mld zł względem poziomu zapisanego w ustawie budżetowej przed nowelizacją. I tutaj nie ma tłumaczenia. Dziwię się też panu prezesowi Najwyższej Izby Kontroli, że z takim spokojem potraktował ten temat, bo przecież to m.in. Najwyższa Izba Kontroli już w 2012 r. i wcześniej zwracała uwagę na to, że przyjdzie załamanie we wpływach podatkowych. W 2012 r. ten problem już był bardzo wyraźnie widoczny, a mimo to w końcu 2012 r. zaplanowano na rok 2013 wpływy podatkowe wyższe niż realnie to wynikało z wpływów w roku 2012.

    Drugi rok z rzędu nastąpił znaczny wzrost zaległości podatkowych, które na koniec 2013 r. zwiększyły się o ponad 22% i wyniosły już ponad 33 mld zł. Natomiast zaległości podatkowe odpisane z powodu przedawnienia, bezpowrotnie stracone, wyniosły ponad 1700 mln zł. Dochody z podatku akcyzowego również spadły.

    Na koniec 2013 r. należności Skarbu Państwa wynosiły prawie 89 mld zł i nastąpił ich wzrost o ponad 19 mld zł, tzn. o ponad 27%, blisko 28%. I to wynikało przede wszystkim z tego, że została udzielona nisko oprocentowana pożyczka dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych z budżetu państwa w kwocie 12 mld zł, której termin spłaty ustalono na 30 kwietnia 2016 r. Całkowity poziom należności z tytułu pożyczek udzielonych Funduszowi Ubezpieczeń Społecznych wynosił na koniec 2013 r. ponad 31 mld zł, tzn. był to wzrost o blisko 60% rok do roku.

    Kolejny rok z rzędu zabrano pieniądze z Funduszu Rezerwy Demograficznej. W 2013 r. było to 2,5 mld zł, w sumie za rządów Platformy i PSL - ponad 19 mld zł. To jest tak, jakby w patologicznej rodzinie ojciec alkoholik wyciągał dziecku pieniądze ze skarbonki. To są pieniądze, które miały być gwarancją, zabezpieczeniem na złe czasy. Tymczasem wy je po prostu skonsumowaliście na bieżąco. A żeby łatać dziurę budżetową po nowelizacji, wyciągnięto również dodatkowy miliard złotych ze spółek Skarbu Państwa. To były pieniądze, które mogły być przeznaczone przede wszystkim na inwestycje i na rozwój tych firm, a więc m.in. na tworzenie miejsc pracy. Ale ponieważ to jeszcze było za mało, zastosowano starą metodę, czyli część długu wypchnięto poza budżet i tym samym w Krajowym Funduszu Drogowym znalazła się kwota zobowiązań, która na koniec roku 2013 wyniosła prawie 446 mld zł.

    To są liczby, to są fakty zawarte w tym sprawozdaniu. I można by właściwie na tym zakończyć, przejść nad tym do porządku dziennego i powiedzieć tak, jak powiedział pan prezes Najwyższej Izby Kontroli, że wszystko jest w porządku, apelować tak jak posłowie Platformy: przyjmijmy to sprawozdanie, udzielmy absolutorium, bo przecież sytuacja była trudna, a nasz rząd świetnie sobie poradził, tyle że tę bajkę, tę opowieść słyszymy już od 7 lat i ciągle powtarza się w niej ten sam wątek. Ciągle jest trudna sytuacja i ciągle nasz rząd świetnie sobie radzi, a zadłużenie rośnie i kolejne pokolenia będą za to płaciły, a kolejni młodzi ludzie, kończąc studia, pakują walizki i wyjeżdżają za granicę, bo tutaj nie mają żadnych szans na to, żeby budować swoją przyszłość.

    Wysoka Izbo! Budżet państwa nie tylko obrazuje kondycję finansów publicznych, lecz także jest dobrym, bo całościowym odzwierciedleniem pomysłu ekipy rządzącej na rozwój kraju. Jaki zatem model rozwoju kraju proponuje Donald Tusk i jego rząd? W skrócie: odpowiadający do bólu prawdziwemu stosunkowi ministrów tego rządu do Polski i Polaków ujawnionemu na taśmach prawdy. Co bowiem może wynikać z mieszanki pogardy, cynizmu i żądzy utrzymania władzy nawet za cenę pozaprawnych działań? Jedno: rozwój służący wąskiej grupie elit politycznych i silnym grupom wpływów, słowem: neokolonialny model rozwoju państwa. Czy to jest populizm? Niestety nie. Rozejrzyjcie się, szanowni państwo, wokół siebie, wyjdźcie z ław sejmowych, pojedźcie do swoich okręgów i zobaczcie, jak tam ludzie żyją, posłuchajcie, co mówią. Może wówczas zaczniecie rozumieć, że ta baśń, która jest wam sprzedawana przez waszego szefa Donalda Tuska, jest tylko i wyłącznie bajką, i któregoś dnia po prostu się obudzicie i zobaczycie, że rzeczywistość jest inna. (Oklaski)

    Polska, czyli szósty w Europie kraj pod względem wielkości, liczby ludności i wielkości rynku funkcjonuje de facto bez własnego przemysłu, bez własnego kapitału, bez własnych oszczędności, za to z zatrważająco szybko rosnącym długiem. Doprowadziliście do sytuacji, w której naszą jedyną przewagą konkurencyjną stały się niskie koszty pracy. Symbolicznym potwierdzeniem tego, że taka droga jest dla was satysfakcjonująca, że to was cieszy i odpowiada wam, była ubiegłoroczna reakcja waszego wicepremiera, ministra gospodarki, na wieść, że w Polsce powstanie największa pakowalnia książek budowana przez koncern, który został chwilę przedtem wyrzucony z Niemiec za łamanie praw pracowniczych. Otóż, nazwaliście tę inwestycję kamieniem milowym polskiej gospodarki. Powiedzcie zatem uczciwie Polakom, a nie kelnerom: tak, chcemy w sercu Europy zbudować wczesny Bangladesz. To jest naszym celem. (Oklaski)

    Ponad 50% Polaków zarabia na rękę nie więcej niż 2 tys. zł. Ponad 25% pracujących Polaków zatrudnionych jest w oparciu o umowy śmieciowe, a średnia europejska to niewiele ponad 10%. 900 tys. spośród tych osób według Państwowej Inspekcji Pracy powinno pracować na podstawie umów stałych, bo taki charakter ma ich praca, bo pracują na podstawie umów śmieciowych nawet ponad 5 lat. Ponad 2 mln Polaków żyje na skraju ubóstwa, a 4 mln Polaków dotyka ten problem, 1,5 mln dzieci w Polsce żyje w niedostatku lub w biedzie. Ponad 60% rodaków nie ma żadnych oszczędności, a jedynie około 15% stać na oszczędności powyżej trzech swoich pensji. Ale państwo uprawiacie propagandę i mówicie, że Polacy mają już ponad 1 bln odłożonych oszczędności. Nie w ogóle Polacy, tylko bardzo wąska grupa Polaków, a to jest bardzo zasadnicza różnica. Natomiast jesteśmy w europejskiej czołówce pożyczających na bieżące potrzeby, mamy w tym względzie 6. miejsce w Europie, przed nami są Grecy, Cypryjczycy.

    (Poseł Krystyna Skowrońska: Węgrzy.)

    Dlaczego tak się dzieje? Dlatego że Polaków nie stać na bieżące utrzymanie.

    Jesteście państwo tak jak ci statystycy z pewnego dowcipu. Z faktu, że jeden Polak je ryż, drugi mięso, a trzeci kapustę, wyciągacie wniosek, że wszyscy Polacy jedzą gołąbki. No nie jedzą wszyscy Polacy gołąbków. (Oklaski) Słowem, w Polsce rządzonej przez system Tuska jak w żadnym innym kraju znalazłyby najlepsze uzasadnienie modne ostatnio tezy o patologicznych nierównościach dochodowych. I nie wyciągacie z tego żadnych wniosków, jesteście cały czas zadowoleni. Dalej przykręcacie śrubę fiskalną, opodatkowując najbardziej pracę i podnosząc co roku podatki, bo czym innym, jak nie podnoszeniem podatków jest zamrożenie przez was od 2009 r. progów podatkowych, kosztów uzyskania przychodów, kwoty wolnej od podatku, zresztą najniższej w Europie. Mało tego, w swoim rządowym wieloletnim planie finansowym państwa podtrzymaliście to, przewidując, że do 2017 r. ta sytuacja się nie zmieni. Przez to w latach 2009-2017 z portfeli Polaków wyrwiecie prawie 10 mld zł. Tak więc jest dokładnie tak jak z waszymi nagraniami, jedno mówicie oficjalnie, a drugie, na odwrót, robicie realnie. (Oklaski)

    Wysoka Izbo! W swoim pierwszym exposé 7 lat temu Donald Tusk powiedział, i tutaj przytoczę dokładnie jego słowa: ˝Państwo, które żyje na kredyt, nie będzie dla obywateli godne zaufania. (...) Żeby zbudować w tej dziedzinie zaufanie, zaufanie społeczne, także zaufanie ludzi do własnego państwa, potrzebne jest ograniczenie wzrostu długu publicznego˝. To koniec cytatu i zarazem koniec, jak myślę, czyichkolwiek wątpliwości, czy tej władzy, waszemu rządowi można ufać. Można wam zaufać tak, jak można ufać zapewnieniom kleptomana, że nas ponownie nie okradnie.

    W ciągu swoich siedmioletnich rządów zwiększyliście oficjalne zadłużenie Polski o 500 mld zł. Za waszych rządów sama obsługa długu publicznego wzrosła mniej więcej o 150 mld zł. Tylko w ubiegłym roku była to kwota ponad 42 mld zł. To mniej więcej tyle, ile wynoszą roczne wpływy do budżetu państwa z PIT-ów, i jest to 13% ogólnej sumy wydatków budżetowych. Bawicie się Polską, bawicie się nią za coraz ciężej zarobione pieniądze podatników i coraz wyższym kosztem. Wy nie wiecie, co to jest służba, odpowiedzialność, skromność. Wy wiecie, co to jest wąsko pojęta władza, brak odpowiedzialności i rozpasanie. (Oklaski) Trwonienie pieniędzy publicznych stało się specjalnością tego rządu. Nieliczenie się z groszem publicznym to nie tylko kolacyjki, za które płaciliście z pieniędzy podatników, a poszczególne rachunki przewyższały wielokrotnie najniższe wynagrodzenie w Polsce, ale to też np. wydatki, o których przy okazji sprawozdania budżetowego napisała m.in. przywołana już wcześniej przeze mnie Najwyższa Izba Kontroli, która też niestety pozostawia to tak po prostu, jest konstatacja, ale nie ma właściwie żadnych konsekwencji. A są to między innymi... Podam tylko, wydaje mi się, najbardziej drastyczne - chociaż może komuś wydawać się, że najmniej istotne czy mało znaczące - wydatki. Warto zapytać, dlaczego koszty podróży zagranicznych prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej wzrosły w ciągu 2 lat 37-krotnie. W 2013 r. kosztowało to podatników ponad 382 tys. zł. Ministerstwo Spraw Zagranicznych wynajmowało pomieszczenia, których nie musiało wynajmować, za ponad 1400 mln zł. Również w resorcie spraw zagranicznych zawarto 21 umów-zleceń na zadania, których przedmiot pokrywał się z zakresem obowiązków zatrudnionych w ministerstwie na umowę o pracę urzędników. Zadłużony po uszy Zakład Ubezpieczeń Społecznych zapłacił 101 mln zł za portal internetowy, który pierwotnie miał kosztować 18 mln.

    (Poseł Anna Paluch: To się nazywa szacowanie.)

    Jednocześnie zakład musiał w ubiegłym roku zapłacić 234 mln zł odsetek z tytułu opóźnień w przekazywaniu składek do OFE. Czyli co? Na emerytury nie było, a na portal internetowy było? To zaledwie promil przykładów marnotrawienia pieniędzy publicznych. Takie przykłady są w każdym resorcie, w każdej instytucji przez was kierowanej. A wszystko to na koszt podatników.

    Wysoka Izbo! Jeśli coraz częściej w przypadku Polski mówi się o wpadnięciu w tzw. pułapkę średniego wzrostu, to przyczyn tego stanu rzeczy nie należy dopatrywać się w naszym zewnętrznym otoczeniu makroekonomicznym, długoletniej dekoniunkturze gospodarczej w Europie czy konsekwencjach sytuacji za naszą wschodnią granicą. Wiem, że wy to, państwo, bardzo chętnie w ten sposób tłumaczycie. Ale ta przyczyna jest zupełnie gdzie indziej. To nasz poziom zadłużenia jest tym szklanym sufitem, którego nie jesteśmy w stanie rozbić. Ekipa Tuska mówi, że na tle Europy i świata i tak mamy niskie zadłużenie w relacji do PKB. Słyszeliśmy to dzisiaj chyba dwukrotnie, z tego, co pamiętam. No więc co tam nasze niecałe 60%, skoro Niemcy mają 80, Francuzi - 85, Włosi - 120, a Japonia - blisko 250. Otóż jest różnica. To są państwa, które bez problemu mogą pozwolić sobie na zadłużenie, bo po pierwsze, akumulacja oszczędności obywateli tych państw jest kilkunastokrotnie większa od mizerii oszczędności naszych obywateli, którzy albo je mają bardzo mizerne, albo ich w ogóle nie mają. Po drugie, w przeciwieństwie do Polski większość zadłużenia tych państw stanowi dług zaciągnięty u krajowych wierzycieli. Weźmy najbardziej skrajny przykład wspomnianej już tutaj Japonii - tylko ok. 10% długu tego kraju pozostaje w zagranicznych portfelach. A w naszym przypadku - 50%.

    (Poseł Krystyna Skowrońska: Nieprawda!)

    Wiem, że to jest denerwujące (Poruszenie na sali), ale zaraz przejdziemy dalej, do kolejnych rzeczy.

    (Poseł Anna Paluch: Pani głos już miała. Proszę zachować spokój.)

    Obrazowo rzecz ujmując - postaram się to wytłumaczyć pani poseł Skowrońskiej obrazowo właśnie - różnica w przypadku Polski i tych najbardziej zadłużonych państw, które były tutaj przywołane, jest taka: my jesteśmy jak zadłużająca się osoba, która pracuje na umowę śmieciową i wynajmuje mieszkanie, a one są jak zadłużający się prezes korporacji posiadający kilka nieruchomości i luksusowy jacht. Komu szybciej i bardziej zacznie ciążyć dług? Nam czy temu prezesowi? (Oklaski) I to jest właśnie ta tykająca bomba, którą podłożyliście pod polskie finanse publiczne i do której zgubiliście instrukcję obsługi, albo gorzej - wcale nie chcecie jej znaleźć.

    Za chwilę również pewnie usłyszymy z ust kolejnych polityków koalicji rządzącej wychodzących na tę mównicę przechwałki o tym, że przecież w Polsce mamy jeden z najszybszych wzrostów gospodarczych w Europie na tle innych krajów. No dobrze, ale co z tego, skoro to nie przekłada się na portfele przeciętnego Polaka? Jeśli porównamy koszyk zakupowy z 2003 r. i z 2013 r., to okaże się, że za przeciętne polskie wynagrodzenie w zeszłym roku można było kupić o 135 bochenków chleba i 187 l mleka mniej niż dekadę temu. Przypomnę, że PKB Grecji w latach 2006-2007, czyli bezpośrednio poprzedzających kryzys, rósł średniorocznie o 4,5%, a Hiszpanii - 4%. O wiele bardziej istotne od skali wzrostu są dwie rzeczy: jego struktura i jego jakość. A bez własnego przemysłu, czyli bez własnej realnej gospodarki, bez własnego kapitału, bez własnych oszczędności, przy antyrozwojowym systemie podatkowym i rosnącym zadłużeniu, nasz wzrost gospodarczy jest płytki jak kałuża.

    Wysoka Izbo! Chciałabym również odnieść się w kilku zdaniach do tego, o czym mówił pan prezes Belka, a przede wszystkim zaapelować do pana ministra finansów, ażeby wycofać ze ścieżki legislacyjnej tę nowelizację ustawy o Narodowym Banku Polskim. Przygotujcie ją państwo na nowo, nie pozwólcie, panie ministrze, żeby Ministerstwo Finansów stało się tylko listonoszem, który przynosi ustawę, która powstaje gdzie indziej. (Oklaski) Napiszcie tę ustawę w sposób transparentny, bo w tej chwili, nawet gdyby ona miała najwspanialsze założenia, to po tych rozmowach i po tym dealu, który był przeprowadzony przy stole restauracyjnym, nikt już nie uwierzy, że to jest ustawa, w której są zawarte czyste intencje. A więc czas na to, żeby przynajmniej ten jeden wniosek wyciągnąć z całej tej sytuacji. A może przy tej okazji będzie również możliwość debaty nad tym, co zrobić, żeby uruchomić nadpłynność w sektorze bankowym, która sięga już, jak twierdzą niektórzy, ponad 100 mld zł i kompletnie nie służy polskiej gospodarce, tylko bankom zarabiającym na ściąganiu tej nadpłynności przez NBP. Może trzeba zastanowić się i przeprowadzić debatę, co zrobić, żeby wreszcie te środki zasiliły polską gospodarkę, żeby zacząć tworzyć w Polsce miejsca pracy.

    Pan prezes Belka mówił tutaj o tym, że czuje się... Zresztą dziękujemy za ten długi wykład, ale myślę, że wystarczyło, panie prezesie, jedno zdanie. Jest pan winny Polakom wytłumaczenie, o jakich to niekonwencjonalnych instrumentach finansowych rozmawiał pan z ministrem Sienkiewiczem i dlaczego dał pan wmanewrować się w taką oto operację, że prezes niezależnego banku uczestniczy w dealu politycznym, który jest wymierzony przeciwko opozycji demokratycznej. Pan dał się w to wciągnąć, nie protestował pan wówczas, kiedy proponowano, żeby bank centralny stał się narzędziem walki politycznej. (Oklaski)

    Wysoka Izbo! Rządy Prawa i Sprawiedliwość swoimi decyzjami fiskalnymi ustrzegły Polskę przed negatywnymi skutkami kryzysu gospodarczego. To zdanie powiedział nie kto inny jak w niedawnej publikacji doradca, członek Rady Gospodarczej, szef Rady Gospodarczej przy premierze Tusku Jan Krzysztof Bielecki.

    Dzisiaj państwo macie jeden program. Ten program nazywa się anty-PiS. On już umiera. Przez 7 lat budowaliście na podstawach tego programu swoją pozycję i próbowaliście rządzić krajem. Efekty fatalne. Nie dla was, ale dla Polaków. (Oklaski) Ten program opierał się przede wszystkim na jednym założeniu: za wszelką cenę utrzymać się u władzy. Zaprzeczaliście wszystkim i wszystkiemu, wbrew zdrowemu rozsądkowi, wbrew rzeczywistości. Jeżeli ja powiem, że Ziemia jest okrągła, wy będziecie na serio dowodzić, że jest płaska. Taka jest wasza filozofia. Ale trudno dziwić się ugrupowaniu, które programu gospodarczego dla Polski nie ma, ponieważ na stronie internetowej Platformy w zakładce: dokumenty znajdziemy i uchwały, i deklarację członkowską, i statut, i inne, i logotypy, ale nie ma programu. Dzisiaj musicie zmierzyć się z tą rzeczywistością, że Prawo i Sprawiedliwość, ugrupowanie, które - tak jak mówi wasz człowiek, Jan Krzysztof Bielecki - dzięki swoim decyzjom ustrzegło Polskę przed negatywnymi skutkami kryzysu gospodarczego, będzie przejmowało po was władzę. To będzie trudny moment, bo polska gospodarka i polskie finanse są w opłakanym stanie. Jesteśmy na to przygotowani. My w przeciwieństwie do was mamy ten program i wiemy, jak to zrobić. (Oklaski)

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Prawo i Sprawiedliwość nie może wystawić pozytywnej oceny rządowi za marnotrawienie publicznych pieniędzy, za zadłużanie Polaków, za rozmontowanie systemu finansów publicznych, za pozbawienie perspektyw na przyszłość milionów Polaków. Nie możemy zgadzać się na patologię budżetową. Nie możemy tolerować tego, że budżet staje się orężem w walce z demokratyczną opozycją. Dlatego w imieniu mojego klubu składam wniosek o odrzucenie tego sprawozdania i nieudzielenie absolutorium rządowi, jeśli chodzi o wykonanie budżetu w roku 2013.

    Polski nie stać na rząd, który niczym huba zakorzenił się na organizmie państwa. Już pół miliona Polaków, którzy wyemigrowali na Wyspy Brytyjskie, zadeklarowało - to są najnowsze dane, najnowsze badanie - że chce tam pozostać i wystąpi o obywatelstwo brytyjskie. Tutaj, jak twierdzą, nie mają do czego wracać, nie mają perspektyw. Zastanówcie się nad tym, panie i panowie posłowie z koalicji rządzącej. To jest wasza emigracja i właśnie nadszedł czas na zmiany. To nie ci młodzi ludzie powinni być na emigracji. To wy powinniście być na emigracji. Dziękuję bardzo. (Oklaski)



Poseł Beata Szydło - Wystąpienie z dnia 23 lipca 2014 roku.


134 wyświetleń

Zobacz także: