Panie Marszałku! Pani Minister! Wysoki Sejmie! Na wstępie chciałbym przypomnieć, że wymóg przedstawiania przez ministra informacji o stanie przygotowań szkół do objęcia obowiązkiem szkolnym dzieci 6-letnich został wprowadzony do ustawy na wniosek Sojuszu Lewicy Demokratycznej i od kilku lat rząd przedkłada taką informację. Niestety ta informacja rządu jest, jak co roku, sztampowa, wybiórcza i niekompletna, niewyczerpująca. To się powtarza co roku, można tylko nad tym ubolewać.
Pojawiają się natomiast nowe problemy związane z obniżeniem wieku szkolnego, z przyjmowaniem dzieci 6-letnich do polskich szkół, a także z reformą programową. Chciałbym powiedzieć właśnie o tych nowych zagrożeniach i problemach.
Pierwszy to jest organizacja pracy w systemie zmianowym. Dyrektorzy szkół szukają najlepszego rozwiązania dla dzieci 6-letnich, natomiast wprowadzają zmianowość dla dzieci w klasach II, III i dla starszych dzieci. W wielu szkołach ta zmianowość dotyka również dzieci 6-letnich z uwagi na to, że szkoły muszą przyjąć dużą grupę sześciolatków w związku z wprowadzeniem takiego obowiązku. Są tego jaskrawe przykłady: rodzice idą rano do pracy, a dzieci zaczynają zajęcia o godz. 14. Później spędzają długi czas w świetlicy, a plan jest tak ułożony, że następnego dnia na 8 rano idą na zajęcia szkolne. To jest po prostu wynik organizacji pracy, ale to jest również wymuszone poprzez to, co się dzieje, jeśli chodzi o reformę i stan przygotowań. Jest też i tak, że w niektórych szkołach, aby - powiedzmy kolokwialnie - upchnąć wszystkie dzieci w budynku szkolnym, zajęcia rozpoczynają się o godz. 6.55. To są przykłady, które powinny dać do myślenia, pani minister, że jednak nie wszystko jest tak, jak to wynika z tych danych i statystyk.
Następny problem jest związany z prawem do odroczenia obowiązku dla dzieci 6-letnich. Okazuje się, że w niektórych szkołach 10% dzieci otrzymało z poradni decyzje o odroczeniu obowiązku szkolnego. Mam pytanie do pani minister. Ponieważ okres, jeśli chodzi o otrzymywanie odroczeń, jest już zamknięty, jak przedstawia się ten problem w skali kraju? Ile dzieci otrzymało takie odroczenie z poradni psychologiczno-pedagogicznej?
Nowy problem, niezwykle groźny, który powinniśmy przeanalizować, i to powinno być przedmiotem dalszej debaty w komisji, a być może też debaty plenarnej, jeśli chodzi o kwestie związane z problemami w polskiej szkole, jest związany z dziećmi, które poszły rok wcześniej do szkoły i niestety nie radzą sobie z nauką. Ale nie mówię tu o sześciolatkach, które obecnie są w I klasie. W tym roku szkolnym do IV klasy trafiły dzieci, które rozpoczęły naukę w wieku sześciu lat. Na przykład w Małopolsce takich dzieci jest blisko 6 tys. Z danych, które się pojawiają, i z ekspertyz, które czytałem, wynika, że IV klasa jest wstrząsem właśnie dla tych dzieci, które wcześniej poszły do I klasy, a teraz już są w IV. System niestety nie wspiera w żaden sposób młodszych dzieci, które stają się uczniami IV klasy. To gdzieś umknęło wszystkim, jeśli chodzi o przygotowanie tej reformy. Młodsze dzieci, które są uczniami IV klasy, mają takie same obowiązki, takie same zadania jak ich starsi koledzy i według ekspertów te dziewięciolatki w IV klasie niestety wolniej pracują, gorzej się koncentrują.
(Poseł Elżbieta Gapińska: Nieprawda.)
Opieram się tutaj na ekspertyzach, które są do dyspozycji, myślę, wszystkich tych, którzy chcą się z tym zapoznać, a nie na subiektywnych odczuciach, które być może niektóry mają na tej sali.
Często nie potrafią jeszcze płynnie czytać. Mówią o tym nauczyciele. Największe problemy są z matematyką, bo to jest największy skok, właśnie jeśli chodzi o IV klasę. Podstawa programowa została zmieniona w klasach I-III, natomiast pojawia się pytanie, jak jest w klasie IV. Z danych, z informacji, które przekazują dyrektorzy, ale również nauczyciele, wynika, że od tego roku wzrosła liczba czwartoklasistów, którzy korzystają z korepetycji z matematyki.
(Poseł Elżbieta Gapińska: Skąd ma pan takie dane?)
Sygnalizuję ten problem, bo to bezpośrednio łączy się z tym, o czym tu mowa, jeśli chodzi o kwestie wprowadzenia reformy programowej.
Chciałbym zapytać panią minister o to, czy ministerstwo również otrzymuje tego typu sygnały od ekspertów, od dyrektorów i od nauczycieli w związku z tym, jakie problemy są związane z młodszymi dziećmi, które obecnie realizują program IV klasy, a w przyszłości będą realizować następne, w V, VI klasie itd. Proponowałbym więc, abyśmy dokładnie przyjrzeli się temu, co się dzieje, jeśli chodzi o ten problem.
Z analizy ogólnopolskiego badania umiejętności trzecioklasistów przeprowadzonej przez Instytut Badań Edukacyjnych wynika, że im więcej sześciolatków w szkołach, tym słabsze ich osiągnięcia edukacyjne.
(Poseł Elżbieta Gapińska: Skąd pan to wziął?)
Z ogólnopolskiego badania umiejętności trzecioklasistów - Instytut Badań Edukacyjnych. Prosiłbym o zapoznanie się z tymi wnioskami.
Sygnalizuję to pani minister, mówię, że powinniśmy się mocno nad tym zastanowić i wyciągnąć wnioski.
Następny problem, który wiąże się z tą reformą, to problem realizacji rocznego przygotowania przedszkolnego, czyli - mówiąc w cudzysłowie - realizacji zerówki. Dziecko powinno, jeśli chodzi o roczne przygotowanie, realizować to w przedszkolu. Natomiast oddziały przedszkolne w szkole są dla samorządów tańszą wersją przedszkola i niektóre gminy wprowadzają rodziców w błąd różnymi informacjami, co polega na tym, że sugeruje się rodzicom przeniesienie dziecka, wypisanie go z przedszkola i zapisanie do oddziału w szkole. Jest to, po pierwsze, dla samorządów tańsze, a po drugie - samorządy oszczędzają miejsca dla trzy- i czterolatków w związku z tym, że miejsc w przedszkolach i przedszkoli nadal brakuje. I jakkolwiek by tutaj posłowie Platformy Obywatelskiej kręcili głową, to ten problem nadal jest nierozwiązany i kręcenie głową niestety w żaden sposób go nie rozwiąże. Oczywiście można zaklinać rzeczywistość i przymykać oczy na związane z realizacją reformy i obniżeniem wieku szkolnego problemy, o których mówiłem, ale myślę, że to nie jest sposób na ich rozwiązanie.
Następny problem, który powinniśmy podnieść, dotyczy nie tylko dzieci sześcioletnich, ale i całego systemu oświaty w Polsce. To jest problem ciągłego testowania dzieci, ciągłego testowania uczniów. To jest problem przygotowywania w sumie ucznia do tego, żeby dobrze wypadł na teście, na jakimkolwiek byłoby to etapie. To się łączy też ze stresem, który przeżywają dzieci już od pierwszych klas w związku z tym, że na pewnych etapie będą musiały przejść ten test. Też powinniśmy się nad tym zastanowić, czy polska oświata rzeczywiście powinna iść w kierunku uczenia pod testy i ciągłego testowania.
Problem, którego przedstawieniem chciałbym zakończyć moje wystąpienie i na który zwracam pani minister uwagę, to lawinowy wzrost liczby korepetycji w Polsce. Coś jednak się dzieje w systemie, skoro coraz więcej jest sygnałów od rodziców, że te korepetycje są potrzebne i że ich liczba wzrasta na każdym poziomie. Daję to pod rozwagę pani minister, by przeprowadzić głęboką analizę tego, gdzie tkwią przyczyny tego stanu rzeczy.
W związku z powyższym, tak jak powiedziałem (Dzwonek), ta informacja jest sucha, sztampowa, niekompletna i niewyczerpująca, tak jak w latach poprzednich, w związku z czym klub Sojuszu Lewicy Demokratycznej będzie głosował za jej odrzuceniem. Dziękuję. (Oklaski)