Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj

1 punkt porządku dziennego:


Informacja prezesa Rady Ministrów na temat działań rządu w ciągu najbliższych miesięcy.


Poseł Janusz Palikot:

    Dzień dobry, panie marszałku.

    Panie Premierze! Wysoka Izbo! To, że ta debata ma charakter pewnej parodii i fikcji, wszyscy odczuwamy, także - jestem pewien - pan premier, ministrowie rządu, którzy tu występowali przez trzy godziny, i członkowie klubów Platformy i PSL-u. Jaki sens ma poważna debata... (Posłowie Klubu Parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość opuszczają salę)

    (Głos z sali: Poczekaj...)

    Myślałem, że nawet PiS nie ma siły już wyjść z sali po trzech godzinach wystąpień rządu, jednak ma trochę sił, ale to akurat cieszy, że PiS opuszcza Sejm.

    Wracam jednak do meritum tej sytuacji. Przecież w normalnym kraju premier przed tak ważnym wystąpieniem wygłosiłby jego tezy dzień wcześniej, dając szansę na normalną, merytoryczną debatę. To są na tyle mocne społecznie i populistyczne propozycje, że i tak by się obroniły w PR-owym sensie. A Sejm byłby trochę mniej cyrkiem, byłby instytucją poważniejszej debaty. Chyba się nie obawiacie, że posłowie opozycji z PiS-u ośmieszyliby te propozycje. Słyszeliśmy przed chwilą Błaszczaka. Nie jest w stanie tego ośmieszyć. Tak więc, skoro nie ma żadnego zagrożenia ze strony tego typu opozycji, dlaczego nie robimy normalnej debaty. Przecież po trzech godzinach wygłaszania tez przez poszczególnych ministrów z różnych resortów nie ma żadnej uczciwej intelektualnie szansy na polemizowanie z tymi tezami. Doskonale o tym wiemy. To jest po prostu naprawdę parodia debaty. Ale to, że ta debata ma charakter fikcyjny, to pół biedy. Dzisiaj rano posłowie członkowie różnych komisji dostali od występujących przed chwilą ministrów projekty różnych ustaw. Członkowie Komisji Sprawiedliwości otrzymali projekt zmiany Kodeksu postępowania cywilnego - 300 stron, i dzisiaj ma być dyskusja na posiedzeniu komisji, a dzisiaj został przedstawiony ten dokument, a także zmiany statusu świadka, o czym mówił w bardzo słabym zresztą wystąpieniu, jednym z najsłabszych, minister Biernacki - kolejne setki stron, a dzisiaj posiedzenie komisji w tej sprawie. Parodia tej debaty przenosi się na parodię w sposobie ustalania prawa. O tym zresztą pan premier i występujący ministrowie nie mówili, a jest to jedna z największych chorób naszego parlamentu, że uchwalamy bardzo słabe prawo, w większości buble, które od razu (Oklaski) po uchwaleniu musimy poprawiać. I nic by się złego nie stało, gdyby te projekty, które przecież mają sens - zmiana statusu świadka i te zmiany w Kodeksie postępowania cywilnego mają merytoryczny sens - przyszły 2 tygodnie wcześniej. Czy spadłaby korona z głowy ministrowi?

    (Minister Spraw Wewnętrznych Marek Biernacki: Od 3 tygodni już są na stronie.)

    No dobrze, dzisiaj dostaliśmy pełne teksty i jaka jest szansa, panie ministrze, żeby wymienić poglądy z ekspertami? To są sterty dokumentów. Powtarzam raz jeszcze: ten zły przykład tej debaty przenosimy na sposób uchwalania prawa.

    Teraz spróbuję się odnieść do tych kilku rzeczy, do których mogę się w tak krótkim czasie odnieść. Po pierwsze, emerytury i emeryci. To oczywiście bardzo społecznie potrzebna propozycja, którą zgłosił pan premier, skromna, ale jednak pomagająca utrzymać się finansowo osobom mającym najniższe emerytury. Trudno z tym polemizować. Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie tego w stanie kwestionować, bo to jest po prostu sensowna i potrzebna propozycja. Bardzo dobrze, że została złożona, ale niestety, podobnie jak wszystkie wcześniejsze działania tej koalicji, dotyczy ona kawałka spraw związanych z emeryturami i dotyczy przede wszystkim sytuacji zabrania z OFE stu trzydziestu kilku miliardów złotych, zabrania ich obywatelom, którzy mieli prawa z tego tytułu, zabrania tych pieniędzy i przekazania teraz niewielkiej części z tych 130 mld, bo około 3,5 mld, jak przedstawił to minister, w postaci podwyżek kwotowych dla otrzymujących najmniejsze emerytury. Powtarzam, bardzo dobra, szlachetna, potrzebna, oczekiwana przez najsłabszych emerytów zmiana, ale dlaczego nie mogłaby być ona elementem większego ładu? Przecież ta zmiana, panie premierze, tak naprawdę pcha ten system w kierunku emerytury obywatelskiej, emerytury równej dla każdego. W sytuacji, w której mamy 2,5 mln ludzi - więcej niż tych, którzy głosowali na Platformę w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego - którzy poszli do ZUS, wzięli zaświadczenia i przepisali się do OFE mimo fatalnych wyników finansowych OFE i wszelkich innych znanych nam powszechnie wad tego systemu, jeśli oni wykonali taki gest, w pewnym sensie gest protestu przeciwko polityce dotyczącej emerytur, to czy ten fakt nie jest powodem do tego, żeby się poważnie zastanowić nad tym, co trzeba naprawdę zrobić z emeryturami? Bo to jest tylko zaklajstrowanie dzisiaj na ileś miesięcy problemu najsłabszych emerytów, przecież sytuacja ZUS nie poprawiła się mimo tych zmian. Poprawiła się na papierze - jest coraz mniej tych wpływów, ponieważ mimo wzrostu gospodarczego nie przekłada się on na zwiększenie wpływów do ZUS i stajemy w sytuacji odłożonego o kilka lat w wyniku zabrania tych 130 mld krachu tego systemu. Jedyną realną odpowiedzią na to, jaką usłyszałem w ciągu 7 lat panowania Platformy i PSL, jest nasza propozycja emerytury obywatelskiej. Przedstawcie mi inną, która ma docelowo załatwić ten problem, i rozpoczniemy na ten temat prawdziwą debatę, bo to warto byłoby zrobić.

    Tyle tylko w sprawie tych emerytur, bo, jak powiedziałem, czasu jest mało, zostały mi jeszcze 4 minuty i 25 sekund.

    Druga kwestia - energetyka. Mówił o tym krótko tylko minister skarbu, ale wiele już mówiliśmy o tym poprzednio. Polityka w zakresie energetyki jest chaotyczna. Budujemy elektrownie atomowe czy nie budujemy tych elektrowni atomowych? Mamy chociaż jedną uzgodnioną społecznie lokalizację czy nie mamy żadnej uzgodnionej społecznie lokalizacji? Stawiamy na odnawialne źródła energii czy uprawiamy fikcję polegającą na współspalaniu drewna w tradycyjnych węglowniach? (Oklaski) Taki jest ten projekt. Ten projekt, który przedstawił pan wicepremier Piechociński, nie ma nic wspólnego z pierwotnym projektem premiera Pawlaka otwierającym realnie rynek dla odnawialnych źródeł energii. To jest fikcyjna sprawa, to nie jest żadna realna polityka energetyczna.

    To samo dotyczy innych kwestii, z braku czasu nie będę tego rozwijał. Budujemy niby kilka nowych elektrowni w oparciu o tradycyjny węgiel, a węgiel mamy droższy niż w krajach sąsiednich i importujemy go stamtąd, bo nie związaliśmy tego właśnie z całościowym, systematycznym, długookresowym myśleniem i z restrukturyzacją kopalń, a wystarczył czeski inwestor w jednej z kopalń na Śląsku, by ta kopalnia była rentowna przy nierentowności wszystkich pozostałych kopalń.

    Tyle w skrócie na temat energetyki. Tu także potrzebne byłoby bardziej długofalowe i strategiczne myślenie o tej dziedzinie.

    Wreszcie Rosja, Ukraina, Polska. Gdy w 2012 r. pojechałem z byłym premierem Belgii, szefem frakcji liberalnej w Parlamencie Europejskim na Ukrainę, żeby zobaczyć się z Julią Tymoszenko po przeniesieniu jej do szpitala, a ówczesny premier Ukrainy odmówił zgody na moje wejście do tego szpitala, to były szef państwa belgijskiego powiedział, że on też nie wchodzi w takim razie. Czy dzisiaj ktokolwiek z naszych partnerów, gdy nas nie dopuszczono do stolika w sprawie Ukrainy, Rosji i tego konfliktu, powiedział - Angela Merkel, ktokolwiek, Hollande - że jeżeli Polski przy tym stoliku nie ma, to nie będzie żadnych negocjacji w tej sprawie? Czy ktokolwiek wstał od tego stolika? Nie, i ludzie w Polsce to widzą. (Oklaski) Czy jest prawdziwa reakcja na embargo rosyjskie w sprawie jabłek i owoców? Nie ma, to są pozorowane ruchy.

    Pomijam to, panie ministrze Sawicki, że było 7 lat na zbudowanie w polskich gminach i innych instytucjach przetwórni, o których pan teraz mówi. Dobrze, że pan to chce zrobić...

    (Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi Marek Sawicki: One już są.)

    No, właśnie nie ma, bo problem jabłek powstaje co 2 czy 3 lata, dawno można było zbudować fabryki, które by zamieniały to w różnego rodzaju produkty dające lepszą marżę. (Oklaski) Ale od polityki w tym zakresie dzisiaj jest pan, a nie ja, niestety.

    Natomiast, pomijając tę kwestię szczegółową jednak, jest przecież w tej sprawie jedna rzecz, którą widzą ludzie w Polsce. Zaangażowaliśmy się w imię pewnych resentymentów, polityki historycznej, symbolicznej, tego dziedzictwa Giedroycia w Ukrainę i jesteśmy w tej sprawie, że tak powiem, ogrywani. Czy nie czas na jakąś głębszą, poważniejszą refleksję w tej sprawie? Więcej neutralności w tej kwestii (Oklaski), żadnych ruchów, za którymi nie stoi Unia Europejska. Myśmy się zaangażowali, padamy jednak w większym stopniu niż inni ofiarą tego naszego zaangażowania, tej polityki właśnie po Giedroyciu, ponieważ nie mieliśmy dogadanej prawdziwej solidarności z Niemcami i Francuzami w przypadku, kiedy w taki sposób się zachowamy. I zostaliśmy w tym sensie sami, a to, że, panie ministrze Sikorski, NATO będzie musiało trochę zwiększyć swoją ekspozycję w tej części Europy, to jest oczywisty interes amerykański, ponieważ gdyby Rosjanie zagrozili któremuś z państw NATO i okazałoby się, że NATO jest fikcyjne, w przeciwieństwie do Ukrainy, a w takiej sytuacji jest Polska czy Litwa, to przecież interesy państwa globalnego, jakim są Stany Zjednoczone, w fundamentalny sposób by ucierpiały. Nie jest to żadna zasługa naszej polityki gospodarczej, tylko kwestia interesów amerykańskich w tym zakresie. Oni muszą dać jakiś sygnał w tej sprawie, i to jest wszystko.

    (Głos z sali: Nie dawali.)

    Bo nie mieli naruszonych interesów w takim zakresie, w jakim teraz mogą mieć je naruszone, tylko i wyłącznie o to chodzi w całej tej rozgrywce, o nic innego.

    Krótko mówiąc, to są tylko niektóre sprawy, bo mógłbym jeszcze ulubioną metodą premiera Tuska zacytować kilka jego wypowiedzi dotyczących różnych kwestii.

    (Poseł Paweł Graś: Czas się kończy.)

    Wiem, że czas się kończy.

    Likwidacja Senatu. Od lat proponuję wspólną akcję na rzecz zmiany konstytucji, od 2009 r. (Dzwonek) Likwidacja immunitetów, likwidacja KRUS, likwidacja Funduszu Kościelnego, kwota wolna od podatku dochodowego, wreszcie związki partnerskie i szereg innych kwestii, których już z braku czasu nie jestem w stanie wymienić. Te wszystkie sprawy, z wyjątkiem zmian konstytucyjnych, można było załatwić, bo jest w tym parlamencie większość. My byśmy was poparli. Nawet ten projekt waszego autorstwa, kiepski, bo kiepski, o związkach partnerskich - proszę bardzo, poprzemy go.

    Wicemarszałek Cezary Grabarczyk:

    Dziękuję.

    Poseł Janusz Palikot:

    Jest szereg innych kwestii, kwestia likwidacji Funduszu Kościelnego. Kiedy obiecywaliście, że nie będziecie klękać przed księdzem?

    Wicemarszałek Cezary Grabarczyk:

    Panie pośle...

    Poseł Janusz Palikot:

    Dwa lata temu. Ta sprawa do tej pory jest niezałatwiona.

    Już kończę, panie marszałku. Trzydzieści osiem sekund w porównaniu z trzema godzinami to naprawdę nie jest dużo.

    Wicemarszałek Cezary Grabarczyk:

    Proszę nie ustawać w wysiłkach, a teraz...

    Poseł Janusz Palikot:

    Te zmiany były możliwe. Szkoda, że nie doszły do skutku. (Oklaski)



Poseł Janusz Palikot - Wystąpienie z dnia 27 sierpnia 2014 roku.


152 wyświetleń

Zobacz także: