Pani Marszałek! Panie Premierze! Miejsca, o których tutaj mówimy, jak właśnie Tychy, Sosnowiec, zakłady Philips w Pile czy Żerań w Warszawie, to na ogół miejsca o dość dużym uprzemysłowieniu. Zastanawia mnie, jak to się dzieje, że tracimy tam tak dużo miejsc pracy i nie potrafimy ich szybko zastąpić innymi, jeśli okazuje się, że pewne miejsca są niekonkurencyjne. Patrzę tu dla porównania na przykład Wielkiej Brytanii czy Niemiec, gdzie średni poziom płac w przemyśle przetwórczym jest kilkakrotnie wyższy niż w Polsce, a mimo to w tych krajach utrzymuje się wysoka konkurencyjność przemysłu motoryzacyjnego i w ogóle, szerzej mówiąc, elektromaszynowego. Dlaczego tak się dzieje? Może odpowiedzi należy szukać raczej w ogólnych warunkach? Mają bardziej elastyczny czas pracy, mają lepszą infrastrukturę, sprawniej działają sądy, biurokracja, generalnie rzecz biorąc, jest przyjazna biznesowi, potrafi załatwiać ich sprawy. Dlatego sugerowałbym tutaj, oprócz takich działań, takiej straży pożarnej, zwrócić również uwagę na te warunki i ich poprawę, żeby Polska stała się krajem jeszcze bardziej atrakcyjnym dla inwestorów z całego świata.
Specjalne strefy ekonomiczne są pewnym sukcesem, ale to jest stanowczo za mało. Warto też, wspomniał o tym pan premier, rozmawiać z szefami wielkich koncernów. Nie tylko z tymi, którzy są już w Polsce, ale również z tymi, których nie ma. Irlandia kiedyś odniosła wielki sukces, stosując taką oto metodę: imiennie zwróciła się do 500 największych koncernów na świecie. Zaczęto z nimi rozmawiać, zapraszać ich, przedstawiać im swoje warunki gospodarowania, co można tam zrobić. Faktycznie ściągnięto ich konkretnymi, że tak powiem, przedsięwzięciami nakierowanymi na konkretne przedsiębiorstwa i koncerny międzynarodowe. Tak że sugerowałbym raczej nie tylko działania przypominające pracę straży pożarnej, ale również takie oparte na ogólnych warunkach, na aktywnej promocji nakierowanej na duże przedsiębiorstwa, bo naprawdę w tych miejscach w Polsce, o których tutaj mówimy, nie powinno brakować alternatywnych miejsc pracy. Dziękuję.