Panie Marszałku! Pani Minister! Wysoki Sejmie! Politycy, a także eksperci są zgodni co do tego, że energetyka jądrowa może odegrać znaczącą rolę w przyszłości tylko wtedy, gdy zaakceptuje ją społeczeństwo. A badania potwierdzają występowanie syndromu nimby, not in my backyard - nie na moim podwórku. Ciekawe, że nawet zwolennicy energii atomowej nie chcą reaktorów mieć w miejscowości, w której mieszkają, lub w jej pobliżu. Tylko 27% wyraża zgodę, przeciw jest 61%. Skąd takie postawy? Bo doświadczenie życiowe uczy - Fukushima, Czarnobyl, wyciek wody do jeziora Ontario z elektrowni Pickering.
Następny problem, być może nawet większy od hipotetycznej awarii reaktora, to transport i składowanie odpadów radioaktywnych. Wielu twierdzi, że tam, gdzie są odpady radioaktywne, kończy się ekologia. Modernizacja, innowacyjne rozwiązania w konwencjonalnych elektrowniach, zwiększenie efektywności energetycznej, energia z geotermii - aktualnie pozytywny przykład na skalę światową to Toruń - energia słoneczna, wiatrowa, wodna, energia z biomasy, roślin energetycznych, gaz łupkowy, a nawet paliwo elektromagnetyczne - wielu twierdzi, że to jest właśnie przyszłość.
Tak więc dwa konkretne pytania. Jeśli energia atomowa jest czysta, ekologiczna i przyszłościowa, to dlaczego pionierzy w tej dziedzinie, a więc Amerykanie, Szwajcarzy czy też Niemcy, odchodzą od niej? I drugie pytanie, bardzo konkretne i o charakterze bardzo jakby lokalnym: Czy stały, zdecydowany, konsekwentny, wspólnotowy, poparty lokalnym referendum sprzeciw mieszkańców gminy Mielna w kwestii lokalizacji pierwszej elektrowni jądrowej w Gąskach jest skuteczny i obecny w waszej świadomości, w świadomości rządu? I kolejne konkretne pytanie: Czy oficjalnie ostatecznie zrezygnowaliście z lokalizacji budowy elektrowni w Gąskach koło Mielna? Bardzo proszę o odpowiedź na piśmie. (Oklaski)