Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Państwo obiecywaliście już sprawną służbę zdrowia, ograniczenie bezrobocia czy szybką kolej. Tych obietnic nie spełniliście. Teraz pani minister zapewnia, że szkoły są przygotowane na przyjęcie sześciolatków, że ta reforma jest dobrze przygotowana. Jednak raport NIK nie zostawia na państwu suchej nitki, więc nie dziwcie się, że rodzicom robi się gorąco, kiedy słyszą, że po tych kolejnych reformach teraz zajmujecie się ich dziećmi.
Szanowni państwo, rodzice, którzy apelują do was o opamiętanie, pochodzą z różnych środowisk, mają różne poglądy polityczne, ale łączy ich jedno: troska o dobro i przyszłość dziecka. Pani minister, to mama i tata, a nie urzędnik, jedzie z dzieckiem do szpitala, kiedy jest chore. To mama i tata, a nie urzędnik, wstaje w nocy do płaczącego dziecka. To mama i tata, a nie urzędnik, ma prawo decydować o tym, kiedy dziecko pójdzie do szkoły, bo wie to najlepiej. (Dzwonek) Dlaczego nie chcecie posłuchać rodziców? Dlaczego nie chcecie zrozumieć problemów rodziców? Pani minister, proszę odpowiedzieć, co zyska dziecko na tym, że prawo do decydowania o jego przyszłości zabiera pani rodzicom, a daje je urzędnikom? (Oklaski)