Bardzo dziękuję.
Panie Marszałku! Pani Minister! Wysoka Izbo! Otóż pierwsza kwestia jest następująca. Mieliśmy dzisiaj mówić o sześciolatkach, mieliśmy mówić o referendum, ale tak naprawdę debata była od Sasa do Lasa, właściwie o wszystkim, z naprawdę ujmującym wątkiem, jak to wszyscy bardzo troszczą się o dobrą kondycję koalicji rządzącej Platforma Obywatelska - PSL. Wzruszające to było, proszę państwa, tylko pewnie wynikało z faktu, że być może za mało macie argumentów na to, że polskie szkoły się zmieniają...
(Poseł Marzena Dorota Wróbel: Niech pani nie obraża, tylko zadaje pytania.)
...że samorządy o nie dbają, że wpompowano w te szkoły naprawdę wiele pieniędzy, że ten stan z dnia na dzień, dzięki dobrej współpracy środowiska samorządowego, rodziców, a także ministerstwa, się poprawia. To jest pierwszy fakt. Ten fakt, którego nie chcecie zauważyć.
Drugi fakt jest następujący. Moja przedmówczyni, z którą nie śmiałabym polemizować, mówi przesunięciu reformy o dwa lata. Oczywiście, bo wsłuchując się w głosy rodziców (Dzwonek), próbujemy realizować jak najwięcej możliwych kroków, które spowodują, że rodzice nie będą się bali szkoły, chociaż jak słyszę z państwa ust, państwo tą szkołą straszą.
Pytanie do pani minister, bardzo krótko, panie marszałku. Całkiem niedawno debatowaliśmy na temat dzieci, które są w przedszkolach i dla których od pierwszego września tego roku z budżetu państwa finansowane są zajęcia dodatkowe. Tam są dzieci 5- i 6-letnie. Jak się okazuje, wszyscy rodzice są ogromnie zainteresowani tym, żeby te dzieci się uczyły. Te dzieci mają zajęcia z języków obcych, z rytmiki, z bardzo, bardzo wielu przedmiotów. Czy to jest tak, pani minister, że rodzice opierają się i nie chcą, żeby pięcio- i sześciolatki się uczyły, czy wręcz przeciwnie - korzystają z tego dzisiaj naprawdę szerokim strumieniem? Dziękuję.
(Poseł Artur Ostrowski: Ale w przedszkolu.)