Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj
Oświadczenia.


Poseł Teresa Hoppe:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! 3 listopada 2012 r. przypada 90. rocznica powołania pierwszej stoczni morskiej w II Rzeczypospolitej Polskiej pod nazwą Stocznia w Gdyni Towarzystwo z Ograniczoną Poręką. Przedsiębiorstwo w takiej formie działało 5 lat, do 1927 r. Po jego upadku powstała Stocznia Gdyńska SA. Jej twórcami byli inżynierowie Witold, Władysław i Zygmunt Andruszkiewiczowie, Samuel Elper i Stanisław Kisiel.

    Pierwsze lata działalności były trudne. Stocznia wielokrotnie zmieniała zarząd i właścicieli. Jej działanie utrudniała konkurencyjna stocznia Danziger Werft, działająca w Wolnym Mieście Gdańsk, która w 1928 r. wykupiła aż 76% jej udziałów. Najpoważniejszym kontrahentem gdyńskiej stoczni w ówczesnym czasie była Marynarka Wojenna. Sporym osiągnięciem młodego przedsiębiorstwa była budowa trałowca ORP Mewa, do którego budowy w prawie w 80% wykorzystano materiały od polskich dostawców. Dominującą działalnością stoczni w tym czasie były jednak remonty. Mimo tych działań spółka przynosiła straty, co doprowadziło w 1936 r. do jej likwidacji. W 1937 r. na bazie reaktywowanej poprzedniczki powstała Stocznia Gdyńska. Udziały od Danziger Werft zostały wykupione przez największy polski koncern przemysłowy, jakim była Wspólnota Interesów Górniczo-Hutniczych z Katowic. Wydzierżawiono tereny pod budowę nowego, większego zakładu, który w przyszłości miał zatrudniać około 2000 pracowników. W krótkim czasie powstało wiele nowoczesnych obiektów stoczniowych. W 1938 r. położono stępkę pod pierwszy pełnomorski statek handlowy Olza. Także w tym roku po raz pierwszy stocznia wypracowała zysk. Na kilka miesięcy przed wybuchem II wojny światowej przedsiębiorstwo zatrudniało ok. 400 osób i miało wiele zamówień.

    Podczas wojny stocznia była wykorzystywana przez niemieckiego okupanta jako baza remontowa okrętów wojennych. Ze względu na swe strategiczne znaczenie była wielokrotnie bombardowana przez samoloty alianckie, co doprowadziło do znacznych zniszczeń. To, czego nie zniszczyły naloty, zostało zrabowane i uszkodzone przez wycofujących się Niemców. Reszta cennego sprzętu została zdemontowana i wywieziona przez Armię Czerwoną. Po 1945 r. nastąpiła odbudowa stoczni, włączono ją w Zjednoczenie Stoczni Polskich i powrócono do przedwojennej nazwy Stocznia Gdyńska, którą niestety w 1951 r. zmieniono na nazwę Stocznia im. Komuny Paryskiej w Gdyni. W pierwszym okresie zakład zajmował się remontami statków. Od 1958 r. skoncentrowano się całkowicie na budowie nowych jednostek - niedużych masowców i trawlerów rybackich. Od 1956 r. budowano już według własnych projektów, gdyż wcześniej zaczęło funkcjonować własne biuro konstrukcyjne. W następnych latach zainwestowano w unowocześnienie infrastruktury stoczniowej, co pozwoliło na budowę większych i bardziej nowoczesnych jednostek. Do 1969 r. przekazano armatorom 240 statków o łącznej nośności ponad 600 tys. ton.

    Lata 70. rozpoczęły się tragicznymi wydarzeniami grudnia 1970 r., ale także dynamicznym rozwojem stoczni. W 1973 r. zainicjowano budowę pierwszego 105-tysięcznika, a dwa miesiące później 117-tysięcznika. Kolejne lata to oddanie do użytku drugiego suchego doku i budowa zaawansowanych technologicznie gazowców i samochodowców. Lata 80. ubiegłego wieku to osłabienie dynamiki produkcji na skutek wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Po 1989 r. stało się oczywiste, że stocznię czeka transformacja własnościowa i restrukturyzacja. Na złą kondycję przedsiębiorstwa w tym czasie nałożyło się sporo czynników: niekorzystne kontrakty zawarte przed 1989 r., galopująca inflacja, wzrost kosztów i niekorzystne warunki kredytowe. Stocznia straciła płynność finansową. W 1991 r. państwowa firma została przekształcona w jednoosobową spółkę Skarbu Państwa pod nazwą Stocznia Gdynia SA.

    W drugiej połowie lat 90. stocznia odzyskała rentowność, kontynuując procesy prywatyzacyjne. W 2002 r. znów powróciły problemy związane z płynnością finansową. Po ogłoszeniu upadłości stoczni szczecińskiej banki uznały przemysł stoczniowy za branżę wysokiego ryzyka i przyznawanie kolejnych kredytów na budowę statków uzależniały od gwarancji rządowych. Na skutek zwlekania rządu z ich przyznaniem zakład popadł w znaczne problemy finansowe, co spowodowało ograniczenie produkcji, zmniejszenie zatrudnienia i nieregularne wypłacanie należności załodze. (Dzwonek) Tylko pomoc armatorów, którzy w dużym stopniu sami finansowali zawarte wcześniej kontrakty, doprowadziła do przetrwania przedsiębiorstwa.

    Panie marszałku, jeszcze troszeczkę.

    W 2008 r. Komisja Europejska wydała decyzję w sprawie stoczni w Gdyni i w Szczecinie, uznając udzieloną im przez polski rząd pomoc publiczną za nielegalną. Zgodnie z planem uzgodnionym z Komisją podzielony na części majątek stoczni w Gdyni i Szczecinie miał zostać sprzedany w przetargach, a załoga miała zostać zwolniona. Mimo usilnych zabiegów ze strony polskiego rządu decyzji tej nie udało się zmienić ani zatrzymać. Od 2009 r., zgodnie z przyjętą w Sejmie tzw. specustawą stoczniową, rozpoczęto proces kompensacji Stoczni Gdynia, co oznaczało jej likwidację poprzez całkowitą wyprzedaż majątku stoczni w przetargu nieograniczonym oraz zwolnienia grupowe, obejmujące wszystkich pracowników. Obecnie na terenach postoczniowych działa wiele spółek, część z nich zajmuje się przemysłem okrętowym. Dziękuję za uwagę.



Poseł Teresa Hoppe - Oświadczenie z dnia 24 października 2012 roku.


65 wyświetleń

Zobacz także: