Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj
Oświadczenia.


Poseł Janusz Piechociński:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Wczoraj mieliśmy jedną z ważniejszych debat, która w tym świecie nieprzewidywalności i bardzo szybkich zmian oraz pogłębiających się wyzwań związanych z procesem globalizacji potwierdziła, że w Polsce jednego można być pewnym, jedno jest przewidywalne: to, że nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Im bardziej złożona jest dyskusja, im bardziej złożone są problemy, z tym większą łatwością uciekamy się do zaklęć i próbujemy je rozwiązywać przez krzyczenie na siebie, a nie przez rozmawianie.

    W związku z tym przy tych podziałach, które zarysowały się wczoraj na sali, które zostały wyeksponowane w mocnych często słowach, bardzo trudno będzie znaleźć odpowiedź na pytanie, jak polska polityka ma odpowiedzieć nie tylko na to, co się działo, dzieje i dziać będzie w Unii, ale przede wszystkim na to, co z tą Unią i co z naszą Polską w Unii w tym ciągle zmieniającym się świecie. Przy takim sposobie radykalizacji języka, takich używanych określeniach, takiej swoistej pogardzie dla tego, kto wyraża inny pogląd w społeczeństwie demokratycznym, do tego jeszcze w polskim parlamencie, który powinien być przedmiotem pełnego szacunku, z poszanowaniem tego, o co walczyli górnicy z Wujka, wspominani dzisiaj, i słusznie, z taką mocą w poprzednich oświadczeniach. Czy można zbliżyć polskie stanowiska i nawiązać dialog, kiedy mówią do siebie ˝zdrajcy˝ i ˝patrioci˝, ˝tubylcy˝ i ˝naród˝, ˝narodowcy˝ i ˝europejczycy˝? Czy w efekcie detonacji złych emocji, używania złych słów do opisywania tej coraz bardziej złożonej przestrzeni przy podejmowaniu decyzji, szukaniu alternatywy dla tego, co nam inni proponują, możemy być razem, a nie przeciw sobie?

    Wydaje się, że popełniamy kluczowy błąd, że nad tymi sprawami dyskutujemy w takim klarownym, już zaprzeszłym podziale i zapominamy o jednym: Bez względu na to, kto gdzie był 20 czy 30 lat temu - to była wspólna Polska i wspólna Europa, mimo że nie należeliśmy do Unii Europejskiej. Bez względu na to, kto z nas wspierał proces integracji, a kto mu się przeciwstawiał, kto brał udział w referendum w sprawie wstąpienia do Unii Europejskiej, a kto nie brał w nim udziału - to w dalszym ciągu jest wspólna Polska i wspólna Europa. Bez względu na to, jak kto głosował nad traktatem lizbońskim w tej Izbie i w którym miejscu siedział, po stronie którego poglądu się opowiadał - to w dalszym ciągu jest wspólna Polska i wspólna Europa. Naprawdę nie może tak być, świat tak się zmienia i tak szybko zmieniają się i radykalizują poglądy, że nawet ci, którzy 20 lat temu byli w jednym obozie politycznym, wczoraj dali popis bardzo ostrego i dynamicznego, nienawistnego języka.

    Jak jednak znaleźć tak naprawdę polską odpowiedź na te zmiany? We wczorajszej debacie dominowały kwestie ideologiczne i polityczne, a nie byłbym sobą, gdybym nie powiedział, że są tam także kwestie ekonomiczne, nie tylko związane z naszym udziałem w ratowaniu strefy euro i jego skalą. Przecież na te procesy trzeba spojrzeć choćby poprzez pryzmat integrowania się systemów transportowych, wspólnej polityki celnej, współdziałania przedsiębiorców, przepływu kapitału. Gdzie dzisiaj są ośrodki decyzyjne, na które my się godzimy? Czy dzisiaj ONZ w zmieniającym się świecie jest tą przestrzenią, która reguluje sprawy naszego świata? Czy godzimy się na takie ONZ i co chcemy w nim zmieniać? Czy G-20, czy G-8, czy może w końcu spotkanie przywódców Stanów Zjednoczonych i prezydenta Chin? Na to wszystko kraj średniej wielkości, ale z wielkimi aspiracjami, z wielką historią, z wielką tradycją - tradycją tolerancji i tradycją solidarności, zrywów niepodległościowych, kiedy my, Polacy, wiele pokoleń, walczyliśmy o wolność waszą i naszą - musi znaleźć odpowiedź. Jeśli więc będziemy szukać odpowiedzi poprzez konfrontację i walkę na tej sali, w radykalnym, nienawistnym języku, to żadnej odpowiedzi nie znajdziemy.

    W związku z tym wracam do mojej propozycji zgłoszonej tuż po wystąpieniu, dla wielu kontrowersyjnym, ministra Sikorskiego w trakcie jednego z paneli w Berlinie, aby podejść jednak do tego w sposób racjonalny i rzeczowy i zdjąć to z często harcowników politycznych i z tej mównicy, a skierować tam, gdzie będziemy mogli ze sobą rozmawiać i zachęcać do tej rozmowy Polaków, nie tylko w wymiarze politycznym, międzypartyjnym, ale nawet rodzinnym. (Dzwonek) Podam to na swoim przykładzie, bo trzeba znaleźć rozumne odpowiedzi na te wyzwania: mój ojciec, lat prawie 80, przeżył II wojnę światową i ma obawy przed tymi, którzy w 1939 r. najechali na Polskę, i moje młodsze pokolenie, najmłodsze pokolenie Piechocińskich - studentów wydziału prawa i europeistyki Uniwersytetu Warszawskiego czy licealistów jednej ze szkół średnich w Warszawie.

    W związku z tym proponuję powrót do mojego rozwiązania, by powołać eurogrupy w składzie po jednym europarlamentarzyście ze wszystkich reprezentacji Sejmu, po jednym pośle, zasilone ekspertami, np. wokół kancelarii prezydenta - jako stały zespół, który na bieżąco analizuje, śledzi to, co dzieje się w Europie, każdy szczyt, każdą wypowiedź i przygotowuje dla przywódców partyjnych siedzących w tej Izbie obrobiony materiał dotyczący rekomendacji, w oparciu o które dopiero później odbywamy rozmowę. Jest to, wierzcie mi państwo, po tym, czego doświadczyliśmy wczoraj, nie tyle potrzebne, ile wręcz konieczne, jest to minimum minimorum instytucjonalne, które musimy osiągnąć, jeśli mamy mieć rzeczywistą debatę i wspólne wypracowywanie odpowiedzi na europejskie i polskie wyzwania związane z globalizacją i integracją, a nie tylko kolejną prostą, polityczną debatę, która przeradza się w bratobójczy bój, często bez sensu. Dziękuję bardzo. (Oklaski)



Poseł Janusz Piechociński - Oświadczenie z dnia 16 grudnia 2011 roku.


110 wyświetleń

Zobacz także: