247 posiedzenie Komisji

Państwo przewodniczący, Wysokie Komisje. O tym, że po 2016 r. problem obrotu ziemią w Polsce powinien być rozwiązany, nie jest dla nikogo żadną tajemnicą. Dotychczasowe rozstrzygnięcia nie gwarantują ograniczenia zjawiska, na które uwagę zwracają protestujący rolnicy, na które wielokrotnie podczas posiedzeń Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi również zwracaliśmy uwagę, czyli masowego i niekontrolowanego wykupu ziemi, nie tylko państwowej, ale również prywatnej, przez znacznie silniejszych ekonomicznie obcokrajowców, przy jednoczesnym istotnym spadku dochodów polskich rolników. O tym, że trzeba sprawę uregulować, mówimy od wielu lat.

Chronologicznie patrząc, od ponad dwóch lat leży projekt Prawa i Sprawiedliwości, który nie może znaleźć uznania w oczach koalicji rządzącej, aby skierować go do dalszych prac. Pojawił się następny projekt. Generalnie, sprawy dotyczące obrotu gruntami w Polsce powinny być rozpatrywane w sposób kompleksowy. To dotyczy gruntów Skarbu Państwa, ale przecież nie tylko, dotyczy również obrotu gruntami rolnymi, jako szczególnym dobrem narodowym, między poszczególnymi rolnikami. Do tego jest również niezbędna, o czym jestem osobiście przekonany, rozsądna ustawa o dzierżawie rolniczej. Dopiero wtedy możemy stworzyć mechanizm, który zapobiegnie zjawiskom, których się spodziewamy po uwolnieniu rynku ziemi w Polsce. O tym, że materia jest skomplikowana, wszyscy wiemy.

Na to zwracają uwagę eksperci z Biura Analiz Sejmowych. Są to pracownicy dwóch uniwersytetów, w Lublinie i w Białymstoku, którzy w stosunku do tej ustawy przedstawiają bardzo krytyczną ocenę. Jedna z tych opinii kończy się konkluzją negatywną, że projekt ustawy w zaproponowanym brzmieniu nie spełnia wymagań techniki legislacyjnej, narusza spójność i zgodność systemową oraz budzi zastrzeżenia zgodności z konstytucją. Druga opinia kończy się stwierdzeniem, że nie wydaje się, że złożony w Sejmie projekt ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego, opracowany przez PSL, zapewni skuteczną realizację celów zakreślonych w jego art. 1.

Proszę państwa, brniemy teraz w próbę udowadniania, że czymś się zajmujemy, aby się tym nie zajmować. Podejrzewam, że jest to podobny zabieg ze strony Polskiego Stronnictwa Ludowego, jaki miał miejsce pod koniec poprzedniej kadencji Sejmu w 2011 r., gdy chodziło o pokazanie chłopom, kto ich tutaj szanuje, kto ich kocha. Zabierzemy latyfundystom 30%, nie licząc się ze strukturą i sytuacją tych gospodarstw, z których ta ziemia była zabierana, to będzie kiełbasa wyborcza. Teraz ma się pojawić kolejna kiełbasa wyborcza, która ma pokazywać, że ktoś pracuje w Sejmie, ktoś zgłosił projekt. Nieważne, że projekt jest kiepski i nieudolny, o czym zaświadczają eksperci, ale w propagandzie będzie podkreślone – Polskie Stronnictwo Ludowe zgłasza projekt, który ma regulować obrót ziemią po 2016 r. i zapobiec wykupieniu jej przez znienawidzonych obcokrajowców. Chodzi tylko i wyłącznie o propagandę.

W tej sytuacji przed dalszymi pracami musi być przedstawione stanowisko rządu. Trudno sobie wyobrazić, że będziemy się tu spierać między sobą, bo nie ma znaczenia, czy to stanowisko jest niezbędne do dalszej pracy podkomisji. Powiem szczerze, nie ma wielkiego sensu ciężka praca nad szczegółowymi rozwiązaniami i nad znalezieniem jakiegoś sposobu wybrnięcia z zakazów unijnych, z wolnego rynku Unii Europejskiej, z niemożności wprowadzania gorszych warunków dla osób z zagranicy, a jednocześnie znalezienia rozwiązań, które na wzór francuski, może duński, może innych krajów, pomogłyby zapanować nad tym zjawiskiem.

Jestem przekonany, że do dalszej pracy, zakładam dobrą wolę wszystkich, którzy biorą w tym udział, musi być stanowisko rządu, poparte analizami ekonomicznymi i wiedzą ekspertów rządowych. Dlatego nie rozumiem, z jakich powodów minister rolnictwa i rozwoju wsi, który nie uniknie odpowiedzialności ani konieczności ustosunkowania się do projektowanych rozwiązań, do tej pory takiego stanowiska nie przedstawił. Nie przedstawił stanowiska do projektu Prawa i Sprawiedliwości, który leży już dwa lata, a teraz jest projekt PSL.

Rozumiem, że logika polityczna Sejmu polega na tym, że jak jest projekt opozycji, to trzeba go trzymać tak długo, aż się pojawi projekt koalicji. Dobrze, pojawił się, nieudolny, ale się pojawił. Teraz minister mówi – rozpoczynamy prace nad analizą tego projektu, żeby kiedyś przedstawić opinię. To jest jakaś kpina. Również z tego koalicjanta, który ten projekt zgłasza. Wydaje mi się, że konieczność przedstawienia precyzyjnego stanowiska rządu, strategii rządu i pewnego pomysłu rządu – co robić z gruntami rolnymi w Polsce, jest niezbędna. W przeciwnym wypadku będziemy przegłosowywać w Sejmie, i udowadniać, kto bardziej kocha polskie rolnictwo. Może z politycznego punktu widzenia dla opozycji byłoby to korzystniejsze, ale wydaje mi się, że jesteśmy wszyscy na tyle odpowiedzialni i na tyle rozumiemy problem, złożony i skomplikowany problem gruntów rolnych w Polsce, że wiemy, iż stanowisko rządu jest tutaj niezbędne.