264 posiedzenie Komisji

Szanowni państwo. Myślę, że sprawą zasadniczą jest to, czy mamy wolę i determinację, by chronić polską ziemię. Spór nie toczy się między Polakami a obcokrajowcami, ale dostrzegam go również wewnątrz Polski. Wielu Polaków – szczególnie tych, którzy się dorobili znacznych kwot – twierdzi, że w ogóle jakiekolwiek ograniczenia, które preferowałyby rolników wykonujących zawód rolniczy, są zbędne. Chcę zdecydowanie optować jednak za tym, żeby ziemia rolnicza – jako dobro rzadkie i nie do pomnożenia, jako dobro, które ma być podstawą wyżywienia narodu i ma być podstawą prowadzenia racjonalnej produkcji rolnej – pozostała w rękach polskich rolników.

Proszę państwa, chcę to bardzo wyraźnie podkreślić, że to nie jest tylko i wyłącznie polska fobia czy też polska obawa o wykupienie ziemi. Podobne głosy padają w innych krajach naszej części Europy. Niedawno z senatorem Chróścikowskim byliśmy na konferencji parlamentów Węgier, Słowacji, Bułgarii i Łotwy, czyli krajów, które chcą wprowadzić dokładnie analogiczne ograniczenia w obrocie ziemią. Te kraje twierdzą jednoznacznie, że ziemia rolnicza musi pozostać w rękach rolników z tych krajów, w których ta ziemia jest położona. A więc jeżeli będziemy mieli wolę i chęć ustalenia takich zasad, to możemy to przeprowadzić jeszcze w tej kadencji Sejmu.

Niemniej jednak chcę wrócić do wątku, który został tutaj poruszony na początku posiedzenia. A mianowicie chciałbym się dowiedzieć, jakie jest de facto stanowisko polskiego rządu, ponieważ kiedy analizujemy to, co dostaliśmy od Rady Ministrów, to widzimy, że niby rząd ogólnie się zgadza, ale ma szereg wątpliwości. A na dodatek powstaje pytanie, do jakiego projektu odnosi się to stanowisko Rady Ministrów? Czy do projektu wyjściowego? Czy do projektu, który został już zmieniony kilkudziesięcioma poprawkami – również po uzyskaniu stanowiska Rady Ministrów?

A dlaczego to stanowisko rządu jest tak ważne? Ano dlatego, że prawdopodobnie jakiekolwiek zastrzeżenia, które wprowadzimy, spowodują podobną reakcję Komisji Europejskiej do jej reakcji wobec tych krajów, które wymieniłem. Komisja kwestionuje bądź to obowiązek osobistego prowadzenia gospodarstwa, bądź wykształcenia, bądź kilkuletniego zamieszkania na terenie danego kraju; właściwie każdy przepis jest kwestionowany przez KE i te kraje są straszone Trybunałem Sprawiedliwości. Nie uważam, żeby należało się tego jakoś szczególnie bać, ale obrońcą polskiego stanowiska, przyjętego przez parlament, będzie Rada Ministrów. Dlatego trudno wyobrazić sobie procedowanie bez jednoznacznego stanowiska Rady Ministrów, aprobującego w całości, w całej rozciągłości i bez zastrzeżeń to, co przyjmie Sejm. W przeciwnym wypadku można założyć, że nie będzie obrony polskiej racji stanu i polskiego stanowiska przez Radę Ministrów.

Chcę tutaj wylać troszkę oliwy na te wzburzone fale. Dlatego wydaje mi się, że nie zarzucajmy sobie jakiejś nieuczciwości w procedowaniu, ale procedując bierzmy pod uwagę takie rozwiązania, które faktycznie będą chroniły polską ziemię, które nie są tylko kiełbasą wyborczą, jaką jest de facto ustawa PSL. Ustawa ta ma pokazywać szczególnie jakby obronę interesów rolniczych; zresztą jest to dość czytelne, ale to nie o to chodzi. Szukajmy takich rozwiązań, które jesteśmy w stanie przeforsować w Polsce, w parlamencie; wiedząc o tym, że również będziemy musieli twardo bronić tych rozwiązań przed KE na etapie zakwestionowania zgodności z prawem, a przyszłości może i przed trybunałem.

Tu jest potrzebne jednolite, wspólne, wzajemnie wspierające się stanowisko wszystkich organów władzy w Polsce – zarówno parlamentu, rządu, jak i prezydenta. W przeciwnym wypadku to inni będą decydowali za nas, czy zaakceptują nasze rozwiązania, czy nie. Nie wolno do tego dopuścić.

Jeżeli ta wola obrony ziemi przez ograniczenie jej obrotu wyłącznie dla rolników indywidualnych, dla gospodarstw rodzinnych, jest rzeczywiście faktem, to ta poprawka, którą zgłosiło Prawo i Sprawiedliwość, jest jak najbardziej logiczną i jak najbardziej konsekwentną formą zapisu obrony polskiej ziemi dla gospodarstw rodzinnych.