PODSUMOWANIE PRAC POSŁA PRZEMYSŁAWA WIPLERA NAD PROJEKTEM USTAWY O UŁATWIENIU WYKONYWANIA DZIAŁALNOŚCI GOSPODARCZEJ (DRUK SEJMOWY NR 2606) W TOKU PRAC KOMISJI NADZWYCZAJNEJ DO SPRAW ZWIĄZANYCH Z OGRANICZANIEM BIUROKRACJI

Rządowy projekt ustawy o ułatwieniu wykonywania działalności gospodarczej, który trafił do Marszałka Sejmu i został oznaczony jako druk nr 2606, od początku oceniałem jako – co do zasady – przemyślany i zmierzający w korzystnym dla przedsiębiorców i pożądanym z wolnościowego punktu widzenia kierunku. Na pochwałę zasługują w szczególności takie propozycje strony rządowej, jak ograniczenie konieczności poddawania się wstępnym badaniom lekarskim przy podejmowaniu nowej pracy, szereg przepisów likwidujących zbędne obowiązki informacyjne i ewidencyjne obciążające przedsiębiorców czy zliberalizowanie wymogów dotyczących formy niektórych czynności cywilnoprawnych dokonywanych w obrocie przez przedsiębiorców świadczących usługi certyfikacyjne.

Z czystym sumieniem poparłem również zniesienie konieczności uzyskiwania zezwolenia na tę samą działalność przez dwóch przedsiębiorców, z których jeden zleca tę działalność drugiemu, kompleksową nowelizację kilku ustaw (m.in. ustawy z dnia 30 sierpnia 2002 r. o systemie oceny zgodności, ustawy z dnia 12 grudnia 2003 r. o ogólnym bezpieczeństwie produktów, ustawy z dnia 19 marca 2004 r. – Prawo celne i innych), realnie usprawniającą i przyśpieszającą procedury celne, które muszą przechodzić polscy importerzy, a także choćby propozycję likwidacji urzędowych wzorów tzw. paszportów roślin i zastąpienie ich paszportami drukowanymi samodzielnie przez przedsiębiorców.

Przygotowując się na posiedzenia Komisji, razem z moimi współpracownikami prześwietliliśmy projekt ustawy artykuł po artykule, przepis po przepisie analizując racjonalność proponowanych regulacji i ich potencjalne skutki dla gospodarki. Niestety, obok wielu jednoznacznie korzystnych postanowień, w druku nr 2606 znalazł się szereg rozwiązań nie tylko nieułatwiających prowadzenia działalności gospodarczej, ale wręcz komplikujących życie przedsiębiorców. Ponadto, wiele z pomysłów rządu uznaliśmy zgodnie za zbyt zachowawcze, które powinny być zastąpione reformami idącymi znacznie dalej i przywracającymi stan prawdziwej wolności gospodarczej.

Po szczegółowej analizie projektu ustawy i konsultacjach z ekspertami m.in. podatkowymi przygotowaliśmy czterdzieści stron obszernych, drobiazgowo uzasadnionych poprawek, które złożyłem na ręce przewodniczącej Komisji, p. Marii Janyski (PO) celem rozpatrzenia ich w trakcie prac parlamentarnych.

W toku posiedzeń Komisji udało mi się przekonać jej członków do zasadności części moich poprawek. W szczególności z satysfakcją przyjąłem akceptację Komisji dla mojej propozycji ujednolicenia zliberalizowanej formy wymaganej do zawarcia umowy o świadczenie usług certyfikacyjnych, a także dla propozycji wykreślenia proponowanej przez Radę Ministrów niejasnej instytucji zawiadamiania organów prowadzących rejestr podmiotów świadczących usługi certyfikacyjne o planowanych zmianach dotyczących informacji o tych podmiotach przed rzeczywistym dokonaniem tych zmian („z góry”). Ponadto za sukces poczytuję sobie przekonanie Komisji, że stawiany podmiotom, mającym uzyskać upoważnienie do wydawania tzw. paszportów roślin, wymóg figurowania przez dwa wcześniejsze lata w rejestrze przedsiębiorców jest zdecydowanie wygórowany.

Niestety, wiele z naszych propozycji zostało odrzuconych przez Komisję po konfrontacji z umiarkowanie – w mojej ocenie – przekonywającymi argumentami podniesionymi przez przedstawiciela ministra gospodarki.

Jedną z kości niezgody między mną a ministrem Haładyjem była sprawa izb gospodarczych i możliwości wydawania przez nie uniwersalnych świadectw pochodzenia towaru. W aktualnym stanie prawnym kompetencja ta przysługuje jedynie jednostkom organizacyjnym Służby Celnej; zgodnie z rządowym przedłożeniem miałaby zostać rozszerzona na Krajową Izbę Gospodarczą (w ramach jej kompetencji realizowanych za pośrednictwem Polskiej Izby Handlu Zagranicznego). Uznałem tę propozycję za niesprawiedliwie faworyzującą jeden z podmiotów i zaproponowałem, by każda izba gospodarcza mogła wydawać świadectwa pochodzenia dla towarów powiązanych z przedmiotowym zakresem swojej działalności. Mimo zaproponowania przeze mnie rozsądnej, kompromisowej regulacji, ani minister, ani p. przewodnicząca nie dali się przekonać do naszych racji. Gwoli sprawiedliwości informuję jednak, że przedstawiciel ministerstwa uznał naszą argumentację za przekonywającą i zapowiedział, że w ramach „drugiego kroku” deregulacji wystawiania uniwersalnych świadectw pochodzenia towarów nie wyklucza rozszerzenia tej kompetencji także na „zwykłe” izby gospodarcze, w oparciu o moją poprawkę.

Rządowy projekt przewiduje również przedmiotowe zwolnienie z podatku dochodowego od osób fizycznych, wyłączające spod opodatkowania wartość nieodpłatnego świadczenia otrzymanego przez pracowników z tytułu organizowanego przez pracodawcę dowozu pracowników. Z niezrozumiałych dla mnie względów, projektodawca ograniczył jednak zakres tego zwolnienia do dowozu organizowanego autobusem w rozumieniu art. 2 pkt 41 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym. Autobusem jest w myśl powołanego wyżej przepisu „pojazd samochodowy przeznaczony konstrukcyjnie do przewozu więcej niż 9 osób łącznie z kierowcą”. Zaproponowałem, by zwolnienie to obejmowało dowóz pracowników także mniejszymi autami, proponując zastąpienie w proponowanym przepisie słowa „autobus” słowem „pojazd”, oznaczającym „środek transportu przeznaczony do poruszania się po drodze oraz maszynę lub urządzenie do tego przystosowane”. Niestety, i do tej poprawki Komisja się nie przychyliła, wsłuchując się w argumentację ministra, obawiającego się „nadużyć” w korzystaniu z proponowanego przeze mnie zwolnienia. Interesująco ma się to do słów świeżo upieczonej premier, zapowiadającej stanowienie prawa dla 99% uczciwych obywateli, bez względu na to, że skorzysta na nim także 1% oszustów…

Innym pomysłem rządu była nowelizacja przepisów ustawy z dnia 7 lipca 1994 r. o gwarantowanych przez Skarb Państwa ubezpieczeniach eksportowych. Ta grupa proponowanych przepisów należy do najgorzej przeze mnie ocenianych w całym projekcie. Choć prawdą jest, że dostęp do ubezpieczeń gwarantowanych przez Korporację Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych S.A. będzie dla przedsiębiorców łatwiejszy, wbrew pozorom, nie jest to wiadomość, która budzi mój szczególny entuzjazm. Nie akceptuję instytucji ubezpieczania kontraktów przy spółce akcyjnej, której ewentualne straty znajdują pełne pokrycie w majątku Skarbu Państwa. Jestem zdania, że kontrakty eksportowe – podobnie jak wszelkie inne umowy – powinny być zabezpieczane u prywatnych ubezpieczycieli. Jeżeli przedsiębiorca nie jest w stanie znaleźć na rynku ubezpieczyciela gotowego na oszacowanie składki adekwatnej do ponoszonego ryzyka i zabezpieczenia kontraktu, to oznacza to, że ryzyko niepowodzenia jest zbyt duże, by dało się je opłacalnie przetransferować na jakiegokolwiek ubezpieczyciela. Nie widzę uzasadnienia dla zmuszania Polaków do gwarantowania kontraktów zbyt ryzykownych, by dało się je ubezpieczyć na wolnym rynku, a to jest właśnie istotą gwarantowania przez SP ubezpieczeń udzielanych przez KUKE S.A.

Ponadto proponowana przez rząd metoda ustalania wielkości marży, uznanej dodatkowo za składnik ceny pochodzenia krajowego, naraża Skarb Państwa na ryzyko nadużyć, polegających na ubezpieczaniu przy KUKE S.A. kontraktów eksportowych na sztucznie zawyżone – o arbitralnie ustaloną, nierynkową marżę – kwoty, a następnie wyłudzaniu odszkodowań za zerwane jednostronnie kontrakty (jedno z ubezpieczanych ryzyk).

Zaproponowałem poprawkę mającą na celu skreślenie całej nowelizacji dotyczącej ułatwienia dostępu do reasekurowania kredytów z wykorzystaniem środków Skarbu Państwa. Została ona odrzucona, jednak podjęliśmy już pracę nad projektem ustawy całkowicie odcinającym KUKE S.A. od pieniędzy podatników.

Inna z odrzuconych przez Komisję poprawek naszego autorstwa polega na całkowitym zwolnieniu mikroprzedsiębiorców z obowiązków statystycznych niewynikających z prawa europejskiego. Jestem głęboko przekonany, że urzędnicy Głównego Urzędu Statystycznego z powodzeniem mogliby pozyskiwać dane na potrzeby statystyki publicznej od pracowników innych urzędów administracji publicznej, które w ramach swojej rutynowej działalności pozyskują je od przedsiębiorców (Zakład Ubezpieczeń Społecznych) i tym samym skończyć z marnotrawstwem czasu i pieniędzy, jakim jest rozsyłanie co roku do przedsiębiorców ok. 100 tysięcy ankiet. Mimo mojego oporu, stanęło na zwolnieniu mikroprzedsiębiorców z obowiązków statystycznych do końca roku, w którym zarejestrowali oni swoją działalność gospodarczą. Na szczęście ten temat nie został zamknięty ostatecznie – do tej sprawy Komisja powróci w trakcie II czytania projektu.

Choć Komisji nie udało się przekonać do zdjęcia obowiązków sprawozdawczo-statystycznych z mikroprzedsiębiorców, głosami posłów koalicji przyjęła ona nowelizację ustawy z dnia 8 maja 1997 r. o poręczeniach i gwarancjach udzielanych przez Skarb Państwa i niektóre osoby prawne, polegającą na zniesieniu obowiązków sprawozdawczych w stosunku do spółek handlowych, spółdzielni i innych osób prawnych z większościowym udziałem Skarbu Państwa. Niestety, zamiast adresować ułatwienia w prowadzeniu działalności gospodarczej do drobnych przedsiębiorców, kierujemy je do państwowych, wartych setki milionów złotych molochów, prowadzących rozbudowaną i szczegółową księgowość, dla których aktualne obowiązki informacyjne nie są szczególnie uciążliwe choćby ze względu na skalę prowadzonej przez nie działalności.

Kolejna kwestia, w której koalicyjna większość pozostała nieugięta, dotyczyła ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej. Mając na uwadze problemy, jakich doświadczyła fundacja ePaństwo, bezskutecznie próbując uzyskać od Sądu Najwyższego informacje o umowach, jakie zostały zawarte przez SN z jednym z wydawnictw prawniczych, zaproponowałem, by dodać do katalogu informacji publicznej w szczególności podlegającej udostępnieniu wykazy umów cywilnoprawnych zawieranych przez podmioty obowiązane do udostępniania informacji publicznej, które musiałyby zawierać przynajmniej takie informacje, jak strony zawieranych umów, przedmiot umów, uzgodnione kwoty, daty zawarcia umów oraz okresy, na jakie umowy zawarto. Takie brzmienie ustawy przesądzałoby wprost, że sądy nie mogą utajniać, w jaki sposób dysponują publicznymi pieniędzmi, powołując się przy tym na swoją – opacznie rozumianą – niezależność. Przepis ten znalazłby zastosowanie także w odniesieniu do innych instytucji publicznych.

Jak nietrudno się domyślić, moja propozycja wywołała zdecydowany sprzeciw Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. Niestety, Komisja wsłuchała się w protesty środowiska sędziowskiego i nie doprowadziła do zmiany brzmienia projektu ustawy w kierunku, który zaproponowałem. W tej jednak sprawie, która dotyczy kwestii fundamentalnej w demokratycznym państwie prawnym, czyli transparentności wydatkowania środków publicznych, nie zamierzam ustępować i zgłosiłem poprawkę jako wniosek mniejszości, co oznacza, że będzie on przedstawiony na posiedzeniu plenarnym Sejmu i traktowany tak jak inne poprawki.

Drugim wnioskiem mniejszości, jaki zgłosiłem na posiedzeniu Komisji, jest obszerna poprawka dotycząca projektowanej przez rząd instytucji wiążącej informacji akcyzowej (WIA). Cieszę się, że podatnicy podatku akcyzowego doczekają się instrumentu stabilizującego i sytuację prawnopodatkową. Z drugiej jednak strony jestem głęboko przekonany, że konstrukcja WIA związanej z przedmiotem opodatkowania, nie zaś z podmiotem ubiegającym się o wydanie WIA, o wiele efektywniej niż ta zaproponowana odpowiadałaby na potrzeby przedsiębiorców. Zaproponowałem także, by w razie pojawienia się w obrocie prawnym dwóch rozbieżnych WIA odnoszących się do takiego samego wyrobu akcyzowego albo samochodu osobowego podatnik mógł wybrać, która z interpretacji wiąże w stosunku do niego organy podatkowe. Oznaczałoby to przyznanie podatnikom prawa wyboru najkorzystniejszej dla nich interpretacji prawa.

Zaproponowałem także krótszy termin na wydanie WIA przez organ podatkowy, przekroczenie którego skutkowałoby wydaniem WIA w brzmieniu zgodnym z treścią wniosku (zasada tzw. milczącej zgody w administracji publicznej). Ponadto, w mojej opinii nie ma uzasadnienia dla ograniczenia okresu związania organów treścią interpretacji do trzech lat od jej wydania. WIA powinna wiązać organy tak długo, jak długo nie uległy zmianie przepisy, które interpretuje. Wniosłem także, by organ odmawiający wydania WIA z uwagi na to, że przedmiot wniosku nie jest samochodem osobowym ani wyrobem akcyzowym, a jest samochodem ciężarowym, musiał tę właśnie okoliczność wskazać wprost w uzasadnieniu. Uznanie pojazdu za samochód ciężarowy – a zatem towar niepodlegający podatkowi akcyzowemu – miałoby wiązać organy podatkowe tak, jak gdyby w przedmiocie tego pojazdu została wydana WIA. Wszystko to w odpowiedzi na znane problemy przedsiębiorców handlujących samochodami i zmagającymi się z organami podatkowymi, które zwykły pod błahymi pretekstami uznawać auta za ciężarówki i domagać się na tej podstawie należnej akcyzy.

Zainteresowanych szczegółową treścią wniesionych przeze mnie poprawek zapraszam do lektury i przesyłania komentarzy, zarówno aprobujących, jak i (konstruktywnie) krytycznych.

POPRAWKA NR 1 (ART. 30 W ZW. Z ART. 1)
POPRAWKA NR 3 (ART. 3 PKT 1)
POPRAWKA NR 4 (ART. 3 PKT 3 LIT. A TIR 1)
POPRAWKA NR 5 (ART. 5)
POPRAWKA NR 6 (ART. 6)
POPRAWKA NR 7 (ART. 7)
POPRAWKA NR 8 (ART. 8)
POPRAWKA NR 2A (ART. 2)
POPRAWKA NR 10 (ART. 13)
POPRAWKA NR 11 (ART. 18)
POPRAWKA NR 9A (ART. 12)
POPRAWKA NR 12 (ART. 25) v.2

Post Podsumowanie prac nad ustawą deregulacyjną pojawił się poraz pierwszy w Przemysław Wipler.