Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj

1 punkt porządku dziennego:


Informacja prezesa Rady Ministrów na temat działań rządu w ciągu najbliższych miesięcy.


Prezes Rady Ministrów Donald Tusk:

    Szanowna Pani Marszałek! Panie i Panowie Posłowie! Przedstawię państwu krótką, treściwą informację na temat głównych zadań, jakie wyznaczyliśmy sobie na najbliższych kilkanaście miesięcy, a więc do końca kadencji. Pierwsze po przerwie posiedzenie Sejmu chyba jest właściwym momentem, aby przedstawić Wysokiej Izbie krótki raport. W porozumieniu z panią marszałek proponuję, aby ta informacja składała się z dwóch części. Przedstawię dwa kluczowe priorytety, jakie przyjęliśmy jako rząd, a następnie poproszę pana premiera Piechocińskiego i ministrów o przedstawienie bardzo krótkich informacji w odniesieniu do dziedzin, którymi się zajmują.

    Jesteśmy w sytuacji gospodarczej i finansowej, która każe nam zastanowić się, w jaki sposób podzielić tę minimalną nadwyżkę, jaką Polska wypracowała i Polacy wypracowali dzięki temu, że ominęliśmy zagrożenie recesją. Chociaż oczywiście doświadczenia kryzysowe Europy i całego świata nie zostały bez śladu, także jeśli chodzi o sytuację Polski i naszych partnerów europejskich, również w roku 2014, możemy z satysfakcją powtarzać - i warto to powtarzać, szczególnie kiedy porównujemy się z innymi państwami Unii Europejskiej - że polskie wyniki na tle światowych są satysfakcjonujące. Także wyniki dotyczące I półrocza 2014 r. świadczą o tym, że polska gospodarka, polscy przedsiębiorcy radzą sobie wyraźnie lepiej niż przygniatająca większość naszych partnerów w Unii Europejskiej.

    Mamy jednak do czynienia ze zjawiskiem, które utrudnia nam dysponowanie pieniędzmi, wytwarzanie takiej nadwyżki, która mogłaby być dzielona z satysfakcją dla każdego polskiego portfela. Mówię tutaj o bardzo niskiej inflacji. Jak państwo wiecie, w ostatnich tygodniach po raz pierwszy w historii dotknęło nas nawet zjawisko deflacji, co oczywiście ma swoje dobre strony - te dobre strony to niższe ceny niektórych produktów, de facto deflacja jest niczym innym jak spadkiem cen - ale równocześnie ma złe strony, szczególnie z punktu widzenia budżetu państwa, a więc tego, czym możemy dysponować, co możemy podzielić w postaci świadczeń, pomocy finansowej etc. Niska inflacja czy wręcz deflacja oznacza, że wpływy do budżetu są wyraźnie mniejsze, niż planowano.

    Dzisiaj nie jest w naszej mocy - ani Wysokiej Izby, ani polskiego rządu - działać przeciwko tej niskiej, bardzo niskiej inflacji czy deflacji. Można się zastanawiać, czy Rada Polityki Pieniężnej nie powinna wiele, wiele miesięcy temu, bo to już właściwie lata, podjąć decyzji, które mogłyby zapobiec tak radykalnemu obniżeniu inflacji, ale dzisiaj nie jest to w naszej mocy, więc trzeba się zastanowić, w jaki sposób podzielić to, co wypracowaliśmy, ze świadomością, że sytuacja międzynarodowa, sytuacja na Ukrainie, właśnie ta sytuacja inflacyjna powoduje, że ten tort nie jest zbyt duży w tym sensie, że trzeba dokonać bolesnych wyborów, że ta bolesność polega na tym, że musimy wybrać bardzo konkretne grupy, którym chcielibyśmy dedykować te nie za duże dodatkowe środki.

    Pierwszą taką grupą, właśnie w związku ze zjawiskiem niskiej inflacji, są polscy emeryci i polscy renciści. Jak państwo wiecie, corocznie przeprowadzana waloryzacja jest w przygniatającym stopniu zależna od wysokości inflacji. Można powiedzieć - często słyszę takie głosy od ekspertów i komentatorów, a także od polityków - że skoro mamy taki system waloryzacji, w którym inflacja de facto wyznacza wysokość waloryzacji, skoro inflacja jest w okolicy zera, to nie ma czego waloryzować. Nie ma takiej potrzeby, bo waloryzacja ma przecież uzupełnić to, co portfel emeryta i rencisty traci z tytułu wzrostu cen, czyli wysokiej inflacji.

    (Głos z sali: Czy wszyscy dostaną to samo?)

    Ale z całą pewnością jest tak, że nie wszystkie ceny utrzymują się na tym samym poziomie czy są niższe, że z punktu widzenia codziennego doświadczenia emerytów i rencistów szczególnie ceny stałe pozostają ciągle na wysokim poziomie. Niska inflacja czy wręcz deflacja wcale nie wpływa jakoś szczególnie korzystnie na portfel comiesięcznych wydatków polskiej emeryckiej rodziny.

    Kiedy mówimy o czynszach, energii elektrycznej czy niektórych lekach, to widać wyraźnie, że niska inflacja czy deflacja nie ma wpływu na te ceny. W związku z tym jeżeli wydatek miesięczny polskiej rodziny emeryckiej jest nawet niższy, jeśli chodzi o niektóre produkty, to jest to przecież przez emerytów de facto niezauważane, a niektóre produkty są droższe. W związku z tym zastanawialiśmy się, czy możliwa jest zamiana zasady waloryzacji, jeśli chodzi o rok 2015, i to w podwójnym wymiarze. Pierwsze pytanie, które pojawia się od kilku lat: W jaki sposób zmniejszać różnicę między najniższymi a najwyższymi emeryturami?

    Zdecydowaliśmy się jednorazowo przy pewnym ryzyku konstytucyjnym na tzw. waloryzację kwotową. Zawiesiliśmy więc tę ustawowo obowiązującą, a według niektórych także konstytucyjnie obowiązującą waloryzację procentową i jednorazowo zastąpiliśmy ją waloryzacją kwotową. Wówczas Trybunał Konstytucyjny zwrócił nam uwagę, że możliwe jest zaakceptowanie takiego manewru incydentalnie, ze względu na jakieś szczególne okoliczności. Zdaniem trybunału konstytucja gwarantuje waloryzację procentową i wynika to z charakteru składki, z całego systemu emerytalnego. Szukaliśmy więc na rok 2015 rozwiązania, które pozwoli nam zachować reguły konstytucyjne, tak jak je opisuje również trybunał, a równocześnie pozwoli nam zwiększyć wymiar waloryzacji w przypadku tych emerytów i rencistów, którzy mają najniższe świadczenia.

    W związku z tym, szanując bardzo propozycje Polskiego Stronnictwa Ludowego dotyczące ewentualnej zmiany konstytucji, ale też biorąc pod uwagę czas, bo to jest dla nas wyzwanie, musimy zdążyć zrobić to teraz, jeśli emeryci i renciści mają otrzymać wyższą waloryzację niż prawie zerową, jak wynikałoby z poziomu inflacji, musimy podjąć decyzję szybszą niż zmiana konstytucji. Dlatego będziemy proponowali przyjęcie wariantu, w którym zachowujemy waloryzację procentową. Ze względu na bardzo niską inflację ona spowoduje, że to i tak będą bardzo nieduże kwoty, ale równocześnie zaproponujemy Wysokiej Izbie, bo będzie musiała to być decyzja Sejmu, decyzja ustawowa, aby wprowadzić zasadę: waloryzacja procentowa, ale nie mniej niż... i tu będzie konkretna kwota. (Oklaski)

    To będzie oznaczało przede wszystkim dość istotne, chociaż oczywiście o wiele za małe, ale dość istotne wsparcie dla wszystkich emerytów i rencistów, których świadczenie jest niższe niż 3300 zł, a więc dla przygniatającej większości świadczeniobiorców. Po to, aby to świadczenie nie było niskie, ponieważ ta kwota wynikająca z waloryzacji, ta globalna kwota jest i tak stosunkowo niewielka, podjęliśmy drugą decyzję, która oczywiście też wymaga akceptacji Wysokiej Izby, aby niezależnie od tego, ile wskazuje nam dzisiaj inflacja, zwiększyć kwotę pieniędzy, jaką przeznaczylibyśmy na waloryzację. To oznacza podwojenie świadczenia dla tych, którzy uzyskaliby, średnio rzecz biorąc, 18 zł, ale wyraźna większość dostawałaby poniżej 10 zł waloryzacji, gdybyśmy nie zwiększyli tej kwoty. Proponujemy, aby tę kwotę globalną zwiększyć dwukrotnie, co będzie oznaczało, że minimalny wzrost świadczenia emerytalnego i rentowego wyniesie 36 zł. To oczywiście jest ciągle mało, ale w porównaniu z tym, co groziło polskim rodzinom emeryckim, a w większości przypadków groziły im świadczenia wyraźnie poniżej 10 zł, to jest kwota, która przynajmniej w jakimś stopniu powinna zadośćuczynić trudom życia codziennego polskich emerytów i rencistów. Podkreślam jednak, że będzie wymagało to akceptacji Wysokiej Izby.

    W przypadku niektórych rent, szczególnie tych wynikających z III stopnia inwalidztwa, waloryzacja będzie wynosiła 75% tej kwoty. Zachowujemy równocześnie oczywiście waloryzację procentową, co oznacza, że ci, którzy mają wyższe emerytury, otrzymają należne świadczenie wynikające z waloryzacji procentowej.

    Każdy chciałby dać jeszcze więcej, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Przez długie tygodnie liczyliśmy wszystkie możliwości, przed jakimi dzisiaj stoi budżet polskiego państwa. Bierzemy także pod uwagę fakt, że bardzo wiele grup, szczególnie zawodowych, nie może liczyć na podwyżki w tym roku. W związku z tym ten wysiłek, a nie jest to przecież wysiłek rządu, nie będzie to przecież wysiłek parlamentu w sensie wysiłku finansowego, to jest wysiłek polskich podatników. On polega na tym, że chcemy istotną kwotę przekazać emerytom i rencistom, a równocześnie mamy świadomość, że nie możemy przekroczyć granicy bezpieczeństwa, bezpieczeństwa finansowego całego państwa, bo to dotknęłoby pozostałych podatników.

    Niedługo mamy rocznicę ˝Solidarności˝ i wydaje się, że warto dzisiaj pomyśleć o solidarności w kontekście tych słabszych grup społecznych, dlatego ten wybór dotyczy emerytów i rencistów. Podkreślam, że ta podwyżka będzie dotyczyła oczywiście także emerytów i rencistów z KRUS. Większa, niżby wynikała z waloryzacji, kwota będzie dotyczyła 92% wszystkich emerytów i rencistów. Jeśli poważnie traktujemy dziedzictwo ˝Solidarności˝, to powinniśmy na tę solidarność patrzeć w wymiarze międzypokoleniowym. Dlatego będziemy proponowali również drugie rozwiązanie, które także mieści się w ramach możliwości budżetowych państwa. To drugie rozwiązanie również będzie wymagało akceptacji Wysokiej Izby i będzie dotyczyć drugiej grupy, również wymagającej bardzo solidnej państwowej pomocy, drugiej grupy, która również wymaga solidarności nas wszystkich: to są dzieci.

    Dlatego będziemy proponowali kolejne działania. Nie zabrakło ich w ostatnich miesiącach, ale ciągle wiemy, że chcemy podejmować więcej działań wspierających polską rodzinę, która wychowuje dzieci, posiada dzieci, decyduje się na rodzicielstwo i dzieci wychowuje. Zdaję sobie sprawę, że dzisiaj mamy pewne powody do satysfakcji, jeśli chodzi o pierwsze sygnały demograficzne. Nie przeceniam znaczenia tych sygnałów, ale nie ulega wątpliwości, że działania, jakie wspólnie podjęliśmy, mówię: wspólnie, bo w większości przypadków były to także decyzje parlamentu, zaczęły przynosić chyba jednak pewne efekty.

    To jest ponad 5 tys. urodzeń więcej w pierwszym półroczu w porównaniu do półrocza poprzedniego. To jest pierwszy od 1992 r. tak wyraźny sygnał, że coś w tej pięknej sprawie drgnęło. (Wesołość na sali) Wiążemy to przede wszystkim z rocznym urlopem rodzicielskim, ale zakładam, że także starania z lat poprzednich spowodowały, że polskie rodziny decydują się częściej niż w ostatnich kilkunastu latach na posiadanie dzieci. Chcemy w związku z tym ten sygnał wesprzeć, tę gotowość wesprzeć kolejnymi działaniami, podkreślam, w ramach odpowiedzialnej polityki budżetowej, bo nie możemy także w tej sprawie przesadzić. Dlatego, kontynuując oczywiście program budowy żłobków i przedszkoli, tutaj te efekty też są naprawdę imponujące, zaproponujemy...

    (Głos z sali: Naprawdę?)

    Tak, imponujące. Jeśli chodzi o wzrost liczby przedszkoli i żłobków, to Polacy naprawdę mają się czym pochwalić, to jest zmiana absolutnie skokowa, nie będę państwa zanudzał dzisiaj liczbami.

    (Głos z sali: Ależ prosimy.)

    W ciągu tych siedmiu lat, w których mam zaszczyt być premierem polskiego rządu, odsetek dzieci w Polsce objętych edukacją przedszkolną wzrósł z 47% do 70%. To jest prawie dwukrotnie więcej dzieci. (Oklaski) Chyba naprawdę nie musicie temu zaprzeczać, nie ma się czego wstydzić, to jest też największy przyrost w Europie.

    Bardzo chcielibyśmy, aby polska rodzina miała większe możliwości finansowe z tego tytułu, że posiada dzieci. Dlatego już od tego roku podatkowego, tak aby już ten rok podatkowy, rok 2014, objęty był tymi działaniami, zaproponujemy przede wszystkim umożliwienie każdej polskiej rodzinie, która posiada dzieci, pełne wykorzystanie ulg na dzieci. (Oklaski) Tym, którzy nie są zorientowani w temacie, przypomnę, że od wielu lat stosujemy ulgi na dzieci, które są ulgami odpisywanymi od podatku od dochodów osobistych. Niestety, bardzo dużo polskich rodzin, większość polskich rodzin nie jest w stanie ze względu na niskie zarobki, a więc równocześnie niski PIT, wykorzystać całej ulgi, która im przysługuje. O ile sama zasada, aby to właśnie ulga w podatku od dochodów osobistych była mechanizmem wspierającym polską rodzinę, która wychowuje dzieci, sam mechanizm jest dobry, on też skłania ludzi jakby do wchodzenia w system podatkowy, to też jest w jakimś sensie mechanizm, który skłania ludzi do solidarnego płacenia na potrzeby społeczne, o tyle równocześnie zawierał w sobie jednak dość wyraźną niesprawiedliwość. To znaczy tak: zarabiam dużo, płacę wysoki podatek, więc dzięki temu, że płacę wysoki podatek, mam z czego odpisać sobie tę ulgę i dlatego jeśli posiadam trójkę, czwórkę dzieci i mam wysokie zarobki, to ta ulga jest naprawdę solidna, ale jeśli zarabiam mało pieniędzy i płacę niski podatek, to często przysługująca mi ulga jest o wiele większa niż mogę sobie odpisać.

    Proponujemy zmienić ten stan rzeczy. Polegałoby to na tym, że wszyscy bez wyjątku mogliby wykorzystywać ulgę w 100%, a to oznaczałoby, że ci, którzy nie płacą tak wysokiego PIT-u, aby móc odpisać sobie ulgę od PIT-u, będą mieli pieniądze w postaci zwrotu. (Oklaski) Państwo zapłaci to, czego brakuje, aby móc cieszyć się ulgą. To jest bardzo poważna zmiana, bardzo masywna zmiana. Na tej zmianie skorzysta 52% podatników z trójką dzieci, w sumie, tak sądzę, ok. 1200 tys. rodzin skorzysta na tej zmianie.

    Ale na tym nie koniec. Będziemy także proponowali zwiększenie ulgi na trzecie i kolejne dzieci o 20%. (Oklaski) Oznaczałoby to, że ulga na trzecie dziecko wzrośnie z 1668 zł do 2000 zł, a na czwarte i kolejne - z 2224 zł do 2700 zł. Te nowe wyższe ulgi będzie można również wykorzystywać na nowych zasadach, o których mówiłem wcześniej. (Oklaski) To znaczy ci, którzy mało zarabiają, a mają trójkę, czwórkę, piątkę dzieci, będą mogli otrzymać tego zwrotu jeszcze więcej w związku z podwyższeniem ulgi na trzecie, czwarte i kolejne dziecko.

    Dam tylko dwa przykłady, żeby uświadomić, na czym polega jakościowa zmiana w odniesieniu do uboższych rodzin, które wychowują dzieci. Weźmy pierwszy przykład. Załóżmy, że w rodzinie jest ojciec jako jedyna osoba pracująca i zarabiająca 1700 zł, to nie jest rzadkie zjawisko, i żona niepracująca, zajmująca się dziećmi, pracująca, ale w domu, zajmująca się dziećmi, i małżeństwo to posiada trójkę dzieci. Jeśli rozliczą się wspólnie - robi tak większość - za rok 2014 otrzymają dzięki tym zmianom 4200 zł zwrotu. (Oklaski) Jeśli nie wprowadzilibyśmy tej zmiany, otrzymaliby 430 zł. (Oklaski) A więc dla rodzin najmniej zarabiających, które mają trójkę dzieci i więcej, to jest zmiana z 430 zł na 4200 zł, zmiana naprawdę zauważalna z punktu widzenia budżetu rodziny. Weźmy pod uwagę drugi model rodziny. Ta sama rodzina, ale posiadająca dwoje dzieci, zamiast 430 zł otrzyma 2200 zł. Weźmy trzecią rodzinę, w której matka otrzymuje średnie wynagrodzenie krajowe, mąż zajmuje się domem i mają troje dzieci. Ta rodzina trochę lepiej sytuowana też otrzyma 4200 zł, a przed tą zmianą otrzymałaby 2521 zł.

    Mówię o tym, podając te trzy przykłady, żeby pokazać, że w tej połówce, mniej więcej w tej połówce gorzej uposażonych rodzin, które wychowują dzieci, ta zmiana będzie naprawdę odczuwalna i bardzo wyraźna. W tej połówce lepiej uposażonej ta zmiana dotyczyć będzie rodzin, które posiadają troje i więcej dzieci, poprzez zwiększenie ulgi o 20%. To, jak sądzę, dobrze ilustruje te dwie propozycje dotyczące emerytów i rencistów oraz rodzin z dziećmi. Szczególnie promowane będą te rodziny, które zdecydowały się na trzecie dziecko i więcej, ale de facto te lepsze ulgi będą dotyczyły wszystkich rodzin, także tych z jednym dzieckiem.

    To jest, jak sądzę, kwintesencja filozofii, którą staramy się, czasami z lepszymi, czasami z gorszymi skutkami, realizować od siedmiu lat, to znaczy tego przekonania, że jeśli jest co podzielić, to przede wszystkim trzeba pomyśleć o tych dwóch wielkich zadaniach, a więc solidarności społecznej, a więc pomocy tym, którzy sobie sami już nie będą w stanie pomóc - to dotyczy dużej grupy emerytów i rencistów - i pomocy tym wszystkim, którzy wychowują dzieci, a więc inwestują w przyszłość Polski. Ulgi dla tych, którzy wychowują dzieci, to tak naprawdę jest inwestycja na kolejne 20, 30, 50 lat. To jest także inwestycja w przyszłe emerytury, bo tego już się wszyscy nauczyliśmy (Oklaski), że mało dzieci oznacza w przyszłości także niskie emerytury. Dlatego sądzę, że te propozycje znajdą akceptację Wysokiej Izby.

    Będę chciał powiedzieć jeszcze o dwóch sprawach, zanim udzielę głosu panu premierowi Piechocińskiemu i ministrom mojego rządu. Po pierwsze, o wielkim zadaniu, jakie finalizujemy właśnie w najbliższych miesiącach. To jest zadanie podzielenia 400 mld zł. To jest ta lwia część środków, jakie udało się uzyskać w nowej perspektywie europejskiej. To nie są wszystkie pieniądze, ale mówię o tej lwiej części, która zostanie rozdysponowana w porozumieniu z samorządami wojewódzkimi w postaci tzw. kontraktów terytorialnych. Ciągle trwa debata w województwach, ma ona charakter publiczny, ma także charakter negocjacji i wymiany informacji pomiędzy Ministerstwem Infrastruktury i Rozwoju a marszałkami i sejmikami województw. Znajdzie to swój finał właśnie tej jesieni. Mówimy o 400 mld zł, które w tej najbliższej perspektywie trafią do polskich województw po to, aby właśnie na poziomie samorządu wojewódzkiego wspólnie z nami rozdysponować te środki najsensowniej, najsprawiedliwiej, najbardziej prorozwojowo. Średnio jest to 15 do 20 mld na województwo, może trochę więcej, w zależności oczywiście od skali województwa, ale to jest oczywiście bonus, bo samorząd będzie dysponował także swoimi środkami, które wynikają z naszej codziennej rutyny. Państwo także nie będzie wyrzekało się realizacji zadań, które będą wspierane z budżetu centralnego. Mówimy tu tak naprawdę o takim bonusie, który stanowi minimum wydatków. Ten bonus budowany jest w przygniatającej większości, w 90%, na środkach europejskich.

    Nie muszę nikogo przekonywać, że ta kolejna perspektywa europejska, jeśli uda nam się - a sądzę, że się uda - dobrze wspólnie z samorządami zaprojektować, a później dobrze wydawać te środki, to będzie wielokrotność planu Marshalla sprzed dziesiątek lat, o którym Polacy tak marzyli. (Poruszenie na sali, oklaski) Nie wiem, dlaczego akurat po lewej stronie słyszę okrzyki niedowierzania albo drwiny. Przecież to jest także wasza zasługa, przecież to wasza zasługa także. (Poruszenie na sali)

    (Poseł Janusz Palikot: Niedowierzanie.)

    (Głos z sali: Niech pan powie, ilu ludzi już pan oszukał w tym kraju.)

    (Głos z sali: Skąd pan wyciągnie te pieniądze? To jest niewiarygodne. Jest pan geniuszem.)

    Dziękuję za komplementy, dziękuję za komplementy. Słyszę tutaj od jednego z posłów Ruchu Palikota, że jestem geniuszem...

    (Głos z sali: Twojego Ruchu.)

    Twojego Ruchu. Nie, jestem po prostu człowiekiem odpowiedzialnym (Wesołość na sali), który w ramach możliwości polskiego państwa, w ramach możliwości, jakie daje wysiłek polskiego podatnika, chce sensownie wspólnie z wami podzielić tę ciągle niedużą nadwyżkę, jaką dysponujemy. (Oklaski) Jeśli dla lewicy pomoc, na którą zrzucają się wszyscy Polacy, bo to nie są wasze pieniądze, pomoc dla polskiego emeryta czy polskich rodzin, które wychowują dzieci, to jest przedmiot drwin, to gratuluję wam poczucia humoru. (Oklaski) Jeśli dla PiS-u to jest dowód jakiegoś oszustwa, to gratuluję wysokiego poziomu samokrytycyzmu. (Oklaski) Chcę państwu powiedzieć, że odpowiedzialnie przed Wysoką Izbą twierdzę, że to są te wydatki, na które nas stać, i to jest nasza propozycja, aby tak tę niedużą nadwyżkę dzisiaj podzielić. To jest związane także z tym, co zapowiedziałem, mówiąc, że Polskę ominie recesja i że będziemy jako jedyni w Europie mówili o ciągłym wzroście przez wszystkie lata, kiedy jestem premierem polskiego rządu. (Oklaski)

    (Poseł Robert Biedroń: Siedem lat temu trzeba było.)

    Mówiłem także wtedy o tym, że ten wzrost nie może być gołą statystyką i że jeśli pojawią się choćby najmniejsze możliwości, to te pieniądze muszą trafić do najbardziej potrzebujących, i tak się stanie, chyba że zwycięży po lewej stronie drwina, a po prawej stronie złośliwość, ale nie sądzę, bo myślę, że nasze propozycje są dość oczywiste. (Oklaski) W kontraktach terytorialnych udział obywateli, udział działaczy samorządowych w podzieleniu tego europejskiego z kolei tortu jest dominujący. Rząd jest bardziej pomocnikiem niż decydentem, jeśli chodzi o to, jak mądrze podzielić te pieniądze. Jestem przekonany, że samorządy wojewódzkie, niezależnie od tego, kto rządzi w danym samorządzie, jaka partia polityczna, staną na wysokości zadania. Pierwsze moje doświadczenia z tymi negocjacjami pokazują, że mamy bardzo mądrych partnerów po stronie samorządowej. Oczywiście każdy chciałby więcej, ale to i tak będzie dla nas naprawdę bardzo poważny skok cywilizacyjny.

    Ostatnia rzecz, o której chcę powiedzieć, która na pewno będzie odbijała się na naszym codziennym życiu w czasie najbliższych kilku i kilkunastu miesięcy, to oczywiście sytuacja na Ukrainie. Dla mnie problem ukraiński to przede wszystkim, po pierwsze, po drugie i po trzecie, problem bezpieczeństwa Polski, a nie jakichś politycznych, geopolitycznych mrzonek, że oto Polska nagle zacznie odgrywać rolę głównego rozgrywającego w polityce globalnej i takiej właśnie awangardy, która często kończy się samotnością. Uczestniczę w tej debacie na temat naszej polskiej postawy w sprawie konfliktu ukraińskiego i czasami z dużym niepokojem wysłuchuję takich apeli czy głosów, aby Polska zaangażowała się w to samodzielnie, samotnie, w taki sposób, i zaproponowała jakieś rozwiązania, które będą dumnie brzmiały, ale które nie będą akceptowane i nie będą wspólnotowe, a więc pozostawią nas na aucie, moim zdaniem dzisiaj bardzo niebezpiecznym. O tym kilkakrotnie już mówiłem i dyskutowaliśmy o tym w Wysokiej Izbie.

    Przypominam o tym, dlatego że informacje, także te z ostatnich godzin z Ukrainy, powodują, że te słowa nabierają szczególnego znaczenia. Mówią one o tym, że nikt już poważnie nie może przyjmować wiadomości o separatystach na Ukrainie. Informacje, które w ostatnich godzinach zyskują kolejne, bardzo twarde potwierdzenie, że na wschodniej Ukrainie operują regularne jednostki rosyjskie. Te informacje NATO-wskie, ale także potwierdzone przez nasz wywiad, są właściwie już jednoznaczne. Mówię o tym nie po to, żeby wzrastało poczucie zagrożenia, tylko po to, żeby wzrastało poczucie odpowiedzialności za to, w jaki sposób Polska, polskie władze, polscy politycy mają zachowywać się w tych krytycznych najbliższych kilku czy kilkunastu miesiącach.

    Chcę powiedzieć, że jako polski rząd będziemy bardzo konsekwentnie robić to, co robiliśmy dotychczas. To znaczy jako Polska będziemy starali się wpływać na politykę Unii Europejskiej i NATO, aby ta polityka Unii Europejskiej i NATO była jak najbardziej zbliżona do polskich oczekiwań. Nie pozwolimy, aby polska polityka dryfowała w stronę takiej niebezpiecznej mielizny, które to dryfowanie wynika czasami z braku wyobraźni, czasami z braku historycznego rozsądku albo braku odpowiedzialności. Bo to, co jest warunkiem sine qua non polskiego bezpieczeństwa - także w kontekście konfliktu na Ukrainie, nie tylko, ale szczególnie w kontekście tego konfliktu - to utrzymanie Polski we wspólnocie międzynarodowej, transatlantyckiej i unijnej, europejskiej w sposób aktywny, tak aby te wspólnoty zachowywały się możliwie w taki sposób, w jaki my chcemy.

    Alternatywą dla tego zachowania jest taka romantyczna samodzielność polegająca na przykład na tym, aby Polska, jak przed chwilą tutaj jeden z posłów zaproponował, samodzielnie nałożyła embargo na rosyjski węgiel. To brzmi tak fajnie w pierwszej chwili, gdy się o tym słucha. Oczywiście fajnie o tym podyskutować, kiedy ma się albo małą wyobraźnię, albo małą wiedzę. Natomiast podaję to jako jeden z przykładów. Wyobraźmy sobie Polskę, która decyduje się na politykę sankcji albo embarga nie jako politykę wspólnotową, tylko własną, samodzielną. Wyobraźmy sobie nas samotnych w wojnie energetycznej z Rosją, z kimkolwiek. Polskie bezpieczeństwo jest dla mnie zadaniem nr 1, a nie awanturą, dlatego że ktoś naczytał się kiedyś romantycznych powieści. (Oklaski) Jeśli naprawdę myślimy o bezpiecznej Polsce w tym bardzo trudnym czasie, jeśli naprawdę chcemy pomóc Ukrainie, to nie powinniśmy się tutaj, w kraju, licytować, kto odważniej będzie wymachiwał pięścią, tylko powinniśmy wspólnie działać, aby polska pozycja i znaczenie Polski były jak największe we wspólnocie atlantyckiej i europejskiej, abyśmy mogli wpływać na zachowania całej wspólnoty.

    (Poseł Anna Zalewska: Pod warunkiem, że będą nas słuchać.)

    Ukrainie pomożemy tylko wtedy, kiedy skłonimy do działania na rzecz Ukrainy nie samych siebie, bo my nie musimy się do tego nakłaniać, tylko Unię Europejską, Stany Zjednoczone, Kanadę, NATO. To są partnerzy, na których musimy wpływać, aby realizować wspólną wobec Rosji i Ukrainy politykę. To oznacza, że te najbliższe tygodnie, także w Unii Europejskiej, będą kolejną rozgrywką o pozycję Polski w Unii Europejskiej. Tak jak w przypadku tej wielkiej gry budżetowej, która zakończyła się polskim sukcesem, mówię o budżecie europejskim, tak i teraz staraliśmy się tę europejską grę zaplanować szczegółowo i wariantowo. Celem jest uzyskanie maksymalnego wpływu Polski na instytucje europejskie.

    Doświadczenia ostatnich miesięcy pokazują, że zaangażowanie instytucji międzynarodowych, instytucji europejskich i NATO może dawać lepsze skutki, jeśli chodzi o relacje z Rosją i w kontekście konfliktu ukraińskiego, a przede wszystkim są one bez porównania bardziej bezpiecznie dla Polski. Nasze starania muszą dotyczyć także większej obecności NATO. Jeśli o to chodzi, chyba jest konsensus, może nie zawsze słyszalny w każdym zakątku tej sali, ale jednak konsensus co do większej obecności NATO na wschodniej flance, w tym w Polsce. Krok po kroku udaje nam się przekonywać naszych partnerów do tego, aby ta obecność była większa. I jestem przekonany, że prezydent wróci ze spotkania, ze szczytu NATO w Newport w Walii z informacjami, które będą dalekie od ideału, ale które pokażą postęp, jeśli chodzi o myślenie i działanie NATO w kontekście większej obecności struktur NATO-wskich w Polsce. To jest dla nas także kluczowy priorytet - im bardziej Polska osadzona w realnych strukturach NATO-wskich, tym bardziej bezpieczna, szczególnie w kontekście zdarzeń na wschodniej Ukrainie.

    Jesteśmy w stałym kontakcie z naszymi ukraińskimi przyjaciółmi. Jesteśmy gotowi do świadczenia takiej pomocy, na jaką nas stać. Jesteśmy gotowi do takich działań na rzecz Ukrainy, które nie narażą na szwank polskiego bezpieczeństwa. O nasze bezpieczeństwo musimy także zadbać sami.

    W roku 2015 czeka nas bardzo poważny wydatek dodatkowy, jeśli chodzi o naszą obronę. Mówię tutaj o konieczności zapłaty ostatniej części związanej z zakupem F-16 sprzed lat. To powoduje, że w roku 2015 nie będziemy zwiększali pułapu wydatków na obronę. Utrzymamy go na poziomie procentowym, kwotowo będzie większy, z roku 2014, ale w porozumieniu z panem prezydentem będziemy chcieli uzyskać, jako jeden z nielicznych członków NATO w ostatnich czasach, wskaźnik 2% już w roku 2016. Wiem, że chyba mogę tu liczyć przynajmniej na część opozycji. Proszę także o uczciwą ocenę, czy to nie jest najbardziej odpowiedzialny kierunek działań, to znaczy, żebyśmy nie narażali bezpieczeństwa finansowego państwa - mówię, 5 mld zł więcej musimy wydać na obronę automatycznie z tytułu kolejnej zapłaty za F-16 - i żebyśmy o wskaźniku 2% poważnie porozmawiali i jak najszybciej podjęli decyzję od roku 2016.

    W kontekście ukraińskim także moi ministrowie, raczej pan premier Piechociński, będą mówili o tym, na czym też bardzo się koncentrujemy - i to jest bardzo trudne - czyli zadośćuczynieniu, przynajmniej częściowym, tym przedsiębiorcom, także rolnikom, transportowcom, którzy ponoszą straty bezpośrednio związane z konfliktem na Wschodzie. Negocjujemy, rozmawiamy, zastanawiamy się, w jaki sposób pomóc tym, którzy tracą na tym konflikcie. Dla mnie to jest też dzisiaj priorytet, znaczy przede wszystkim chcę pomóc Polakom, którzy są zagrożeni w związku z konfliktem ukraińskim, a dopiero w drugiej kolejności myśleć o innych poszkodowanych w związku z tym konfliktem. Ale o szczegółach i konkretach powiedzą ministrowie.

    Chciałbym także bardzo namówić państwa tutaj, w Wysokiej Izbie, abyśmy niezależnie od emocji związanych ze sprawą podsłuchów, za chwilę powiem jedno zdanie na ten temat...

    (Głos z sali: Tylko?)

    ...i emocji związanych z Ukrainą skoncentrowali się na tym, czego oczekują od nas Polacy, bo niezależnie od dramatu na Wschodzie i niezależnie od tabloidowych sensacji dotyczących polskiego życia publicznego naszym głównym zadaniem jest zadośćuczynić oczekiwaniom tych, którzy dobrze wiedzą, do czego służy państwo polskie, i oczekują pomocy wtedy, kiedy na nią zasługują.

    Jeszcze we wrześniu minister spraw wewnętrznych przedstawi szczegółową informację na temat podsłuchów. To będzie szeroka informacja i na podstawie tej informacji także podejmę dalsze stosowne decyzje. Tu proszę jeszcze o kilka tygodni cierpliwości. Na pewno we wrześniu kompleksowa informacja w tej sprawie zostanie przedstawiona. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

    (Poseł Marek Suski: Do dymisji.)



Poseł Donald Tusk - Wystąpienie z dnia 27 sierpnia 2014 roku.


1123 wyświetleń

Zobacz także: