Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj

23 punkt porządku dziennego:


Informacja prezesa Rady Ministrów w sprawie tzw. afery podsłuchowej z udziałem prezesa Narodowego Banku Polskiego, ministra spraw wewnętrznych oraz byłych wysokich urzędników państwowych.


Prezes Rady Ministrów Donald Tusk:

    Szanowna Pani Marszałek! Panie i Panowie Posłowie! Na początek przedstawię informację i ocenę polityczną zdarzeń, jakie wstrząsają polską sceną polityczną od kilku dni. Zgodnie z procedurą parlamentarną będzie także czas na wystąpienia klubowe oraz pytania i odpowiedzi, dlatego pozwolicie państwo, że będę w tej chwili mówił o zasadniczych dylematach i problemach politycznych, a w drugiej części będziemy do państwa dyspozycji, jeśli chodzi o bardziej szczegółowe pytania.

    Oczywiście tak czy inaczej muszę zacząć od przeprosin pod adresem opinii publicznej za bulwersujące, a momentami skandaliczne zachowania, mówię tu o języku, o niestosownych słowach, jakie zostały nagrane w czasie nielegalnego podsłuchiwania urzędników państwowych, w tym ministrów. Ze względu na to, że nielegalne podsłuchy zostały ujawnione, ci, którzy - mam nadzieję - wstydzą się za to, w jaki sposób się zachowywali, mają osobisty, indywidualny, ale także polityczny obowiązek wytłumaczenia się z tego przed opinią publiczną, począwszy od własnego domu, a skończywszy na parlamencie.

    Ale to nie obyczajowe dwuznaczności czy skandale są istotą problemu, przed jakim dzisiaj stanęliśmy jako rząd, ale myślę, że można tutaj mówić o całym państwie polskim. Jest oczywiście wątek prawny, czyli wątpliwości, o których mówiła prokuratura, a także mówiłem ja - od razu, w swoim pierwszym wystąpieniu - w odniesieniu do urzędników, którzy zostali nielegalnie nagrani, i z którego to nagrania może wynikać przekroczenie prawa. Tutaj na szczęście parlament poza oceną tego zdarzenia nie musi wykonywać żadnych czynności ze względu na to, że podjęła je prokuratura. Sam tryb działania, jaki podjęły instytucje, organa państwowe od razu po ujawnieniu nielegalnych nagrań, pokazuje, że instytucje odpowiedzialne za ład prawny są gotowe do szybkiego działania, natomiast jeśli chodzi o kontekst publiczny, to charakter tej sprawy, a więc publiczne ujawnienie najbardziej intymnych, służbowych, prywatnych rozmów i spotkań, daje wszystkim obywatelom gwarancję, że sprawa nie może być sprawą poufną, bo stała się publiczną od pierwszych godzin jej zaistnienia.

    To ma poważne znaczenie, że rozmawiamy przy otwartej kurtynie, niemalże on-line, niczym w studio telewizyjnym. Z jednej strony mówimy o nielegalnym podsłuchu, ale z drugiej strony możemy powiedzieć, że nikt z bohaterów tej sprawy nie może udawać, że nic się nie stało. Jestem o tym przekonany, że każdy z obywateli, pomijając inne instytucje życia publicznego, ale także każdy z obywateli wyciągnie własne wnioski i oceni to na podstawie tego, co przeczytał lub usłyszał.

    Chciałbym podkreślić - bo to jest też kluczowy powód tego, jak sądzę, że tym tematem zajmuje się dzisiaj parlament - polityczne i prawdziwe znaczenie oraz głębokie problemy, jakie związane są z tzw. aferą podsłuchową. Otóż ten prawdziwy problem ma charakter stricte polityczny. Przede wszystkim dzisiaj w parlamencie dyskutujemy, a dyskusja poprzedzona jest wnioskami, m.in. o odwołanie ministrów, o odwołanie rządu, zapowiedziano także wnioski o tzw. konstruktywne wotum nieufności. Dzisiaj ta wielka dyskusja i oczywisty kryzys polityczny wywołane są przez przestępstwo. Chciałbym bardzo wyraźnie podkreślić, że nie lekceważąc lekcji, jaka płynie z nagrań, lekcji, z której powinni wyciągnąć wnioski wszyscy bez wyjątku, zarówno nagrani, jak i ci obawiający się, że mogli być nagrani, lekcji, którą powinni odrobić wszyscy uczestnicy życia publicznego mający wystarczającą wyobraźnię, że jednak prawdziwym problemem politycznym jest fakt, że grupa przestępców - z jakiego powodu, o tym za chwilę - pozwoliła sobie na nielegalne nagrywanie i podsłuchiwanie, a następnie publikowanie materiałów, które doprowadzają do takiego wstrząsu, jakiego jesteśmy uczestnikami i świadkami.

    Dlaczego uważam, że mamy do czynienia z kryzysem politycznym i z problemem o charakterze politycznym? Po pierwsze, dzisiaj znamy już kontekst i tło tych zdarzeń. Dzisiaj informacje po pierwszych zatrzymaniach wskazują jednoznacznie na to, że osoby podsłuchujące mogły kierować się tak czy inaczej złymi intencjami. Ponadto nie ulega wątpliwości, niezależnie od tego, kto ma jaki status społeczny, że nielegalne podsłuchiwanie bez wiedzy osoby podsłuchiwanej, nagrywanie i upublicznianie tego typu materiałów jest przestępstwem. To jest bezdyskusyjny fakt prawny. Po drugie, mamy do czynienia z ludźmi - mówię o pierwszych zatrzymanych - których intencje biznesowe lub polityczne dzisiaj wydają się dość oczywiste.

    Chciałbym bardzo wyraźnie podkreślić, że w przyszłości tych wątków może pojawić się więcej. Dzisiaj nikt nie jest w stanie precyzyjnie zdefiniować, co bezpośrednio powodowało zleceniodawcami i wykonawcami tego procederu podsłuchowego. Jak wiemy z dat opublikowanych nagrań, proceder ten trwał co najmniej 1,5 roku, nie w jednym miejscu i dotyczył dziesiątków, a może setek ludzi. Wiemy, że tak czy inaczej zaangażowane w to lub kojarzone z podsłuchującymi i nagrywającymi osoby związane są także z interesami, o których państwo polskie miało swoje określone zdanie i wobec których także podejmowało określone działania.

    Chciałbym podkreślić znaczenie tego tła. Przede wszystkim mówimy o osobach zaangażowanych w działalność gospodarczą ściśle związaną z energetyką. Sytuacja, z jaką mamy miejsce w ostatnich dniach, poprzedzona była dość zdecydowanymi działaniami służb państwowych wobec importerów i dystrybutorów węgla na dużą skalę. Zdajemy sobie sprawę, że ten wątek może być wątkiem pobocznym albo niewyłącznym, ale nie ulega wątpliwości, że jest on obecny w tej sprawie.

    Chciałbym mocno podkreślić, że dotychczasowa wiedza o zagrożeniu interesów państwa czy jego stabilności w związku z aferą podsłuchową każe szczególnie mocno i wnikliwie badać także związki osób bezpośrednio zaangażowanych w ten proceder z przedsięwzięciami gospodarczymi i ze środowiskami, które były aktywne, także jeśli chodzi o problematykę gazową. To w tej chwili nie jest już nawet tajemnicą publiczną. Nie jestem upoważniony do epatowania informacjami, które mogą być w dyspozycji premiera, ale nie ulega wątpliwości, że ten kontekst musi budzić najwyższe zaniepokojenie.

    Skala zdarzeń, z jaką mamy do czynienia - mówię o skali procederu podsłuchiwania i nagrywania - jest, jak sądzę, adekwatna do skali interesów. Nie mówię tutaj tylko o interesach polskich firm, dwuznacznych lub nielegalnych, jakimi służby państwowe jakiś czas temu się zajęły. To tło jest szerokie, bo dotyczy kilku zdarzeń, które państwo mieli także okazję obserwować w ostatnich kilku czy kilkunastu miesiącach. Są one związane bezpośrednio lub pośrednio z aktorami tego przedstawienia, tego dramatu, z jakim mamy do czynienia w ostatnich kilku dniach. Mają związek z osobami, które działały w dziedzinie połączeń gazowych między Polską a Rosją. Każdy na tej sali, kto interesował się problemem tzw. pieremyczki, czyli połączenia gazowego, które miało omijać Ukrainę, pamięta także zdarzania, z którymi związane są niektóre osoby pojawiające się w kontekście afery podsłuchowej. W tle jest handel węglem zza wschodniej granicy na wielką skalę. Rozpoczęliśmy bardzo energiczne działania w związku z sytuacją także w polskich kopalniach, m.in. na wniosek związkowców. Nie ma żadnego powodu, żeby twierdzić, że jest bezpośredni związek między tymi działaniami a akcją posłuchową i ujawnianiem podsłuchów, ale nie ma też żadnego powodu, aby nie dostrzegać związku między jednym a drugim zdarzeniem. Mam nadzieję, że postępowanie, śledztwo, a następnie proces rozwieją wątpliwości, potwierdzą lub odrzucą te skojarzenia, które dzisiaj wydają się jednak dość oczywiste. W tle jest także sytuacja na Ukrainie i sytuacja w Europie.

    Chcę mocno to podkreślić, dzisiaj mogę precyzyjnie zdefiniować poważne, fundamentalne interesy państwa polskiego, które mogą być zagrożone lub osłabione w związku z aferą podsłuchową, z czego nie musi wynikać bezpośredni związek afery podsłuchowej lub samego faktu jej ujawnienia w tych dniach z naruszeniem czy osłabieniem tych interesów. Zadaniem Wysokiej Izby, o tym też jestem przekonany, jest ocena skutków, wyreżyserowanych, zaplanowanych, zgodnych z intencjami sprawców tej afery albo będących rykoszetami. Te skutki są jednak bezdyskusyjne. Te skutki to osłabienie możliwości wpływania ze strony polskiego rządu na nową konstrukcję, nową architekturę personalną i instytucjonalną w Europie. Mówiąc ludzkim językiem, za dwa dni przystąpimy do pierwszych bardzo ważnych decyzji w Brukseli i będziemy decydować o dwóch kwestiach: kto będzie rządził instytucjami w Europie - i chcę powiedzieć, że Polska nie była, moim zdaniem nadal nie jest, ale z całą pewnością nie była bez szans na bycie obecną przy tych najważniejszych rozdaniach - i tego samego dnia będziemy także dyskutowali o unii energetycznej i o mechanizmach bezpieczeństwa energetycznego Europy w kontekście kryzysu ukraińskiego i konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Dobrze wszyscy państwo orientujecie się, że co do roli polskiego rządu i całego państwa polskiego w kontekście bezpieczeństwa energetycznego, rekomendacji Komisji Europejskiej, które zostały przygotowane na to najbliższe posiedzenie, sporu o to, na ile Europa ma być niezależna od wschodniego gazu, w całym tym procesie Polska, polski rząd i polskie państwo, odgrywała naprawdę kluczową rolę. Jeśli chodzi o ten element, który najbardziej bezpośrednio rzuca się w oczy po pierwszych dniach ustaleń, czyli handel węglem, sprawa jest na dużą skalę. Mówimy o bardzo poważnych pieniądzach, ale przede wszystkim mówimy o bardzo realnym wpływie obrotu węglem i tego, jaki jest to węgiel i skąd jest ten węgiel, na całą strukturę i bezpieczeństwo polskiej energetyki. To nie jest tylko mój wniosek.

    Powstaje zatem kluczowe polityczne pytanie, czy dzisiaj w polskim Sejmie będziemy podnosić rękę, zabierać głos, podnosić rękę w czasie głosowania, argumentować zgodnie ze scenariuszem, który powstał. Nie wiemy w tej chwili, gdzie powstał, i nie wiemy, czyjego autorstwa jest ten scenariusz, ale jedno wiemy na pewno, a przynajmniej wszyscy mamy taką nadzieję, że ten konspiracyjny scenariusz związany z aferą podsłuchową i z nielegalnymi nagraniami nie powstał tu, w polskim Sejmie, ani w żadnej polskiej instytucji życia publicznego. Dlatego będę zwracał się do wszystkich posłanek i posłów, niezależnie od ugrupowania, żeby głęboko przemyśleli, czy na pewno w interesie kraju jest świadome lub nieświadome realizowanie scenariusza, który nie powstaje w instytucjach polskiego życia publicznego, w parlamencie czy w rządzie. Każdy z was udziela sobie dzisiaj innej odpowiedzi, odpowiedzi na kluczowe pytania: Kto podjął decyzję o podsłuchiwaniu polskich polityków, w tym ekipy rządzącej? Kto podjął decyzję o ujawnieniu nielegalnych podsłuchów? Kto podjął decyzję o takim a nie innym scenariuszu ujawniania materiałów z nielegalnych podsłuchów? Macie prawo do szukania takiej odpowiedzi, ale jedno jest pewne, ten, kto to zrobił, pisze scenariusz w konspiracji, a efektem tego scenariusza są straty dla państwa polskiego, a nie zyski.

    (Głos z sali: Jakim alfabetem jest pisany?)

    Nie wiem, jakim alfabetem ten scenariusz jest pisany, ale wiem bardzo dokładnie, kto może być beneficjentem politycznego chaosu czy obniżenia reputacji państwa polskiego. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.

    (Głos z sali: No kto?)

    (Głos z sali: Kto?)

    Mam prosty plan, który będzie zależał w dużym stopniu od Wysokiej Izby. Przede wszystkim potrzebujemy pewności poza granicami Polski, że państwo polskie funkcjonuje sprawnie, że radzi sobie także z tym niestandardowym i bardzo poważnym kryzysem, że polski rząd dysponuje mandatem wynikającym i z wyborów, i z większości parlamentarnej w przeddzień negocjacji w Brukseli, że polski rząd dysponuje tym mandatem, a więc ma rzeczywistą władzę pochodzącą z większości w parlamencie w sytuacji, w której będziemy walczyć, tak jak przez ostatnie miesiące, o takie a nie inne zapisy dotyczące tzw. unii energetycznej, czyli większej niezależności Europy, w tym Polski, od jednego dostawcy gazu i innych surowców energetycznych. W tym planie nie ma, nie może być miejsca na dwuznaczności, nie może być miejsca na domyślanie się przez dzień, tydzień i miesiąc, czy jest jeszcze rząd w Polsce, czy za chwilę upadnie.

    (Głos z sali: Upadnie.)

    W tym planie nie może być miejsca na realizowanie takiego scenariusza, że przestępcy, którzy podsłuchują, nagrywają, a następnie upubliczniają nagrania z podsłuchu, będą dyktowali sposób postępowania parlamentowi lub rządowi.

    Ja chciałbym, chcę być także gwarantem tego, że w tej Izbie i w rządzie, szczególnie w kontekście spraw międzynarodowych, będziemy realizowali wyłącznie polskie scenariusze i otwarte scenariusze, to znaczy takie, które nie powstają w konspiracji za sprawą ludzi, których przecież imion, nazwisk i intencji państwo nie znacie. Z całą pewnością nie podejmę żadnej decyzji jako premier polskiego rządu, która będzie podyktowana intencjami i zagraniami tych, którzy nie wahają się popełnić przestępstwa, aby wpłynąć na sytuację polityczną w Polsce, w rządzie, w parlamencie. I przestrzegam wszystkich przed udziałem w tego typu scenariuszu, dopóki nie poznacie jego wszystkich elementów, całego tła, wszystkich intencji i przede wszystkim autorów.

    Zdaję sobie sprawę, jaki kryzys zaufania jest dzisiaj na tej sali i na zewnątrz. I zdaję sobie sprawę, że ludzie bardziej niż kiedykolwiek dotąd mogą mieć dosyć polityki i że współodpowiedzialni za to są ci, którzy używali języka i sposobu rozmowy nie do zaakceptowania. Ale zdaję sobie także sprawę, że na szali są dużo poważniejsze interesy niż kwestie dobrego wychowania czy kultury, chociaż naprawdę nie można tej drugiej sprawy lekceważyć.

    Jeśli uznajemy tu, w parlamencie, że scenariusz wynikający z afery podsłuchowej powinien wywołać zmianę polityczną, to chciałbym, abyście państwo zachowali suwerenność swoich decyzji, to znaczy, żeby nie podać w wątpliwość zasady samostanowienia polskiego państwa o tym, co czyni - to znaczy, abyśmy autonomicznie, tu, w parlamencie, podejmowali decyzje o przyszłości polskiego rządu, o większości w parlamencie, a nie realizowali tej opowieści, którą snuje ktoś nam w tej chwili jeszcze nieznany i o nieznanych, ale na pewno złych intencjach.

    Są tylko dwa sposoby tak naprawdę, uczciwe, otwarte sposoby, do zaakceptowania przez opinię publiczną, aby zmienić władzę w demokratycznym państwie, a więc także w Polsce. To są wybory, bo wyborcy decydują w pierwszym rzędzie o tym, kto ma mandat, a więc większość do sprawowania władzy, a pomiędzy wyborami to jest większość parlamentarna pochodząca z wyborów.

    (Głos z sali: Ojej!...)

    Ja od jutra w Brukseli muszę mieć pewność, że dysponuję większością, która pozwala mi kontynuować prace w parlamencie i w rządzie jako szefowi rządu i koalicji większościowej. Bez tego mandatu, a Wysoka Izba ma prawo ten mandat podtrzymać albo go odebrać, nie będę skuteczny. Bez tego mandatu rząd nie będzie twardy i konsekwentny w wyjaśnianiu zarówno afery podsłuchowej, jak i realizowaniu interesów państwowych. Dlatego kończę to wystąpienie wnioskiem, który składam na ręce pani marszałek Sejmu, o wotum zaufania dla rządu, z prośbą o jak najszybsze przegłosowanie tego wniosku. Dziękuję bardzo. (Długotrwałe oklaski)



Poseł Donald Tusk - Wystąpienie z dnia 25 czerwca 2014 roku.


1128 wyświetleń

Zobacz także: