Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj

27 punkt porządku dziennego:


Przedstawione przez Radę Języka Polskiego ˝Sprawozdanie ze stanu ochrony języka polskiego w latach 2010-2011˝ (druk nr 1083) wraz ze stanowiskiem Komisji Kultury i Środków Przekazu (druk nr 1211).


Poseł Tadeusz Woźniak:

    Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Przypadł mi w udziale zaszczyt zaprezentowania stanowiska Klubu Parlamentarnego Solidarna Polska w sprawie przedstawionego przez Radę Języka Polskiego ˝Sprawozdania ze stanu ochrony języka polskiego w latach 2010-2011˝ zawartego w druku nr 1083.

    Ustawa z dnia 7 października 1999 r. o języku polskim określa przepisy dotyczące ochrony języka polskiego, używania języka polskiego w realizacji zadań publicznych, używania języka polskiego w obrocie oraz przy wykonywaniu przepisów z zakresu prawa pracy na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Zgodnie z art. 3 wyżej wymienionej ustawy ochrona języka polskiego polega w szczególności na: dbaniu o poprawne używanie języka i doskonaleniu sprawności językowej jego użytkowników oraz na stwarzaniu warunków do właściwego rozwoju języka jako narzędzia międzyludzkiej komunikacji, przeciwdziałaniu jego wulgaryzacji, szerzeniu wiedzy o nim i jego roli w kulturze, upowszechnianiu szacunku dla regionalizmów i gwar, a także przeciwdziałaniu ich zanikowi, promocji języka polskiego w świecie, wspieraniu nauczania języka polskiego w kraju i za granicą. Do ochrony języka polskiego są obowiązane wszystkie organy władzy publicznej oraz instytucje i organizacje uczestniczące w życiu publicznym. W art. 12 przytoczonej ustawy stwierdza się, że instytucją opiniodawczo-doradczą w sprawach używania języka polskiego jest Rada Języka Polskiego, zwana dalej radą, działająca jako komitet problemowy w rozumieniu art. 34 ustawy z dnia 25 kwietnia 1997 r. o Polskiej Akademii Nauk. Nie rzadziej niż co dwa lata rada przedstawia Sejmowi i Senatowi sprawozdanie o stanie ochrony języka polskiego w rozumieniu art. 3.

    Mimo ogromnego szacunku do Rady Języka Polskiego jako instytucji oraz do wszystkich jej członków, niezależnie od pozytywnej opinii Komisji Kultury i Środków Przekazu, zawartej w druku nr 1211, należy już na wstępie stwierdzić, że sprawozdanie ze stanu ochrony języka polskiego w latach 2010-2011 nie wypełnia normy zawartej w art. 12 w związku z art. 3 ustawy o języku polskim.

    W przedstawionym Sejmowi sprawozdaniu problem ochrony języka polskiego traktuje się wybiórczo, a nie całościowo. Już we wprowadzeniu do sprawozdania czytamy: Załączone sprawozdanie ze stanu ochrony języka polskiego obejmuje lata 2010-2011 i dotyczy poprawności językowej i sprawności komunikatywnej internetowych materiałów pisemnych kierowanych do obywateli przez ministerstwa i wybrane instytucje centralne. Zostały one wymienione w przypisie pierwszym.

    W części autorstwa pani dr. hab. Ewy Kołodziejek - profesora Uniwersytetu Szczecińskiego - ponownie doprecyzowuje się, że przedmiotem szczegółowych badań stały się strony internetowe siedmiu ministerstw i jednej instytucji centralnej: Ministerstwa Edukacji Narodowej, Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego i Nauki, Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Ministerstwa Sportu i Turystyki, Ministerstwa Środowiska, Ministerstwa Zdrowia oraz Narodowego Funduszu Zdrowia.

    Kto upoważnił Radę Języka Polskiego do takiego samowolnego ograniczenia zakresu tematyki podlegającej sprawozdaniu? Należy podkreślić, że to sprawozdanie jest jedynie zbiorem kilku artykułów autorstwa różnych osób. Nie ma zakończenia, nie ma podsumowania ani wniosków końcowych. Nawet swoisty bałagan w numeracji stron wyraźnie wskazuje, że Rada Języka Polskiego jako całość nie przyłożyła się do pracy nad tym dokumentem. Gdyby osoba przystępująca do egzaminu magisterskiego przedstawiła pracę, w której strony wchodzące w skład każdego rozdziału numerowane byłyby oddzielnie i dodatkowo nie według jednego szablonu (jedne numery znajdowałyby się pośrodku, a inne z prawej lub lewej strony), z pewnością nie otrzymałaby oceny bardzo dobrej, a być może nawet stanowiłoby to poważny zarzut ze strony komisji egzaminacyjnej. Zaprezentowany nam materiał może zatem stanowić jedynie przyczynek do właściwego sprawozdania. Nie podważa to jednak faktu, że samo opracowanie jest ciekawe, oparte na dogłębnej analizie językowej i trafnych wnioskach szczegółowych. Autorom poszczególnych rozdziałów należą się zatem słowa uznania.

    Pragnę zwrócić uwagę Wysokiej Izby, że 22 lutego 2013 r. w trakcie debaty na temat tego, czy język urzędowy może być przyjazny obywatelom, która miała miejsce w Pałacu Prezydenckim, sekretarz Rady Języka Polskiego, obecna tu z nami pani dr. Katarzyna Kłosińska, stwierdziła: Jakość polszczyzny urzędowej należy podnosić nie tylko ze względu na szacunek do języka, lecz także z powodów pozajęzykowych: żeby obywatel rozumiał ten język i świadomie uczestniczył w życiu społecznym. Brak zrozumienia często oznacza wykluczenie społeczne, a niezrozumienie decyzji urzędowej rodzi brak zaufania do urzędu. Wszystko to powoduje trudności w zbudowaniu społeczeństwa obywatelskiego. Obywatele powinni czuć się partnerami rządzących. Aby tak było, język urzędowy musi być im przyjazny.

    Jak w związku z tym należy rozumieć fakt, że Rada Języka Polskiego nie zauważyła, że z problemem językowym, a w zasadzie merytorycznym, mamy do czynienia już w preambule do ustawy z dnia 7 października 1999 r. o języku polskim, w której czytamy: Parlament Rzeczypospolitej Polskiej - zwracam uwagę na to sformułowanie - uchwala niniejszą ustawę. Pragnę zapytać panią profesor, jakiego rodzaju organem władzy ustawodawczej w Polsce jest parlament. W art. 95 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej stwierdza się jednoznacznie, że władzę ustawodawczą w Rzeczypospolitej Polskiej sprawują Sejm i Senat. W art. 114 ust. 1 konstytucji czytamy ponadto: W przypadkach określonych w konstytucji Sejm i Senat, obradując wspólnie pod przewodnictwem marszałka Sejmu lub w jego zastępstwie marszałka Senatu, działają jako Zgromadzenie Narodowe.

    Wysoki Sejmie! Pojęcie ˝parlament˝ nie występuje w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej ani razu. Tymczasem, o ironio, w ustawie o języku polskim czytamy, że tę ustawę uchwalił parlament. Rada Języka Polskiego przez wiele lat na ten temat - być może dla niektórych jest to tylko drobny niuans - nie zwróciła uwagi. Natomiast już w pierwszym zdaniu tekstu autorstwa pana prof. Walerego Pisarka, honorowego przewodniczącego Rady Języka Polskiego, czytamy: Chyba niewiele jest ustaw przyjętych - podkreślam: przyjętych - przez Sejm i Senat po 1989 r., które by były poddawane rewizji i zmianom tyle razy, co ustawa z 7 października 1999 r. o języku polskim. No to kto właściwie uchwalił czy może przyjął tę ustawę? Parlament uchwalił czy Sejm i Senat przyjęły, czy może jest jeszcze jakieś inne właściwe rozwiązanie tej sprawy? Zwykły obywatel jest całkowicie wprowadzony w błąd, a to zamieszanie jest efektem beztroski organów i osób odpowiedzialnych za właściwą komunikację z obywatelem oraz tworzenie ustaw poprawnych językowo, merytorycznie i legislacyjnie. Solidarna Polska w najbliższych dniach złoży do marszałka Sejmu projekt ustawy o zmianie ustawy o języku polskim, gdyż takie brzmienie preambuły to wstyd dla nas, posłów, dla senatorów, dla prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, ale także dla Rady Języka Polskiego.

    Pragnę poruszyć jeszcze jeden ważny temat. Od jakiegoś czasu tzw. język parlamentarny, będący synonimem elegancji językowej, wypierany jest przez język potoczny, a ściślej mówiąc, język marginesu społecznego. Nawet w tej sali padają wulgaryzmy, a agresja słowna staje się codziennością. I cóż z tego, że dzięki takim zachowaniom można zaistnieć w środkach masowego przekazu, cóż z tego, że niektórym przysparza to popularności, że nawet słowo ˝cham˝ w wyniku wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie z 2009 r. przestało być zniewagą w stosunku do osób piastujących funkcje publiczne, w tym nawet w odniesieniu do prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej? Rada Języka Polskiego, o ile pamiętam, nie zabrała głosu w sprawie po tak haniebnym wyroku, tym samym godząc się na to, aby słowem ˝cham˝, odbieranym bardzo pejoratywnie, można było publicznie określać osoby piastujące najwyższe urzędy w państwie.

    Inną sprawą jest tzw. nowomowa. Jedna z osób do dziś piastująca funkcję ministra w rządzie Donalda Tuska stwierdziła publicznie, że chciałaby, aby zwracano się do niej per ˝pani ministro˝. W tej sprawie Rada Języka Polskiego zabrała głos i orzekła, że jest to niezręczność. Jak w takim razie traktować nagminne zwracanie się przez posłów jednego z ugrupowań parlamentarnych do pani marszałek Sejmu per ˝pani marszałkini˝, a nie ˝pani marszałek˝? Jak traktować coraz powszechniej stosowany zwrot ˝pani posłanko˝, a nie ˝pani poseł˝. Zwrotu ˝panie posłanki i panowie posłowie˝ użył także w sprawozdaniu cytowany wcześniej prof. Walery Pisarek oraz na przykład pani Katarzyna Kłosińska w wystąpieniu przed Wysoką Izbą w dniu dzisiejszym. W świetle wyjaśnień językoznawczych Rady Języka Polskiego formę żeńską tworzy się, dodając do formy męskiej przyrostek ˝-ka˝, więc może poprawniejszą formą byłaby ˝posełka˝. (Wesołość na sali)

    (Poseł Jerzy Fedorowicz: Posełka.)

    W liczbie mnogiej byłoby ˝posełki˝, a może zamiast ˝poseł˝ powinno być ˝posłan˝, a wówczas ˝posłanki˝.

    (Poseł Krystyna Pawłowicz: Albo bez ˝p˝.)

    Językowo może nawet dałoby się to obronić, ale w moim odczuciu brzmi to co najmniej śmiesznie. Gdy uczęszczałem do szkoły, to w owym czasie wielki nacisk, przynajmniej w moich szkołach, kładziono, aby nie mówić ˝pani dyrektorko˝, ˝pani kierowniczko˝, ale używać form ˝pani kierownik˝, ˝pani dyrektor˝. Wiele uwagi poświęcono także, aby nie zwracać się do nauczyciela per ˝sorze˝ czy ˝psorze˝, a ˝panie profesorze˝, ˝pani profesor˝.

    Szalejący feminizm oprócz psucia wielu dziedzin życia społecznego i odzierania kobiet z ich kobiecości wprowadza też swoisty bałagan językowy. Jedni mówią tak, a inni inaczej. Jeśli jakaś pani nie czuje się marszałkiem, posłem, dyrektorem itp., to pragnę z tej trybuny zapytać, czy czuje się człowiekiem, bo przecież ˝człowiek˝ to w języku polskim również rodzaj męski. Ciekaw jestem, jak posłowie, szczególnie ci siedzący z lewej strony tej sali, będą mówić o pani marszałek. Czyżby to miało brzmieć ˝nasza pani marszałkini jest wzorową człowieką˝?

    (Poseł Krystyna Pawłowicz: Człowieczką.)

    Prawda, że brzmi pięknie? Dlatego też uważam, że Rada Języka Polskiego powinna przeprowadzić gruntowne badania językowe nie tylko w odniesieniu do wybranych instytucji, a właściwie ich stron internetowych, ale szczególnie w odniesieniu do dokumentów rangi ustawowej, aktów wykonawczych oraz języka używanego przez funkcjonariuszy publicznych, którzy powinni być wzorem godnym naśladowania, a nie stanowić coraz częściej przykład negatywnych zachowań czy też, co tu dużo mówić, po prostu chamstwa. (Dzwonek) Niestety, niektórzy pośrednio sami się dopominają, aby tak ich określać. Jeśli wspólnie nie podejmiemy dzieła naprawy Rzeczypospolitej, a w tym także, a może przede wszystkim języka, jakim się posługujemy, to ocena naszej pracy będzie ze wszech miar negatywna i w pełni zasłużona.

    Język jest narzędziem komunikowania się, jest także elementem kultury. Jeśli zabraknie nam właściwej komunikacji, będziemy jak te kamienie toczące się po gołoborzu, uderzające o siebie i wydające dźwięki, które z ludzką mową mają niewiele wspólnego poza tym, że brzmią, ale brzmią one nieprzyjemnie dla ucha i kiedy trafią w człowieka, to ranią do bólu. Niech nasz język, którym się posługujemy, będzie harmonią jak muzyka, a nie zlepkiem fałszów, tzw. kocią muzyką, będącą wynikiem kociokwiku.

    Pragnę paniom i panom posłom zadedykować fragment wiersza ˝Wczorajszemu˝ autorstwa Tadeusza Gajcego: ˝Nazbyt duszno jest słowom na wargach/ ciosanym z łun i żalu o wadze kamienia -/ Myślałeś: będzie prościej./ A tu słowa, śpiewne słowa trzeba zamieniać,/ by godziły jak oszczep.˝. Władysław Broniewski w 1939 r. pisał: ˝Dzisiaj wiersz - to strzelecki rów,/ okrzyk i rozkaz:/ Bagnet na broń! Tyle tylko, że autorzy pisali te słowa w zupełnie innej rzeczywistości i nie mieli na myśli polskiego Sejmu i Senatu.

    W świetle powyższego należy stwierdzić, że przedstawione przez Radę Języka Polskiego sprawozdanie ze stanu ochrony języka polskiego w latach 2010-2011 nie sprostało oczekiwaniom Klubu Parlamentarnego Solidarna Polska i budzi w nas poczucie istotnego, znacznego niedosytu. W związku z tym pragnę zakończyć zdaniem z jednego z wcześniejszych sprawozdań Rady Języka Polskiego, z którym Solidarna Polska utożsamia się całkowicie i które brzmi: Przeprowadzone analizy potwierdzają konieczność stałej obserwacji polszczyzny publicznej w różnych obszarach jej używania, analizy istniejącego stanu rzeczy i propozycji działań w zakresie ochrony języka ojczystego. Tego właśnie oczekujemy od Rady Języka Polskiego. Dziękuję bardzo. (Dzwonek)



Poseł Tadeusz Woźniak - Wystąpienie z dnia 10 maja 2013 roku.


227 wyświetleń

Zobacz także: