Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj
Oświadczenia.


Poseł Jerzy Sądel:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Mord w Przyrowie - nieopisana zbrodnia na ziemi częstochowskiej. 8 stycznia miałem zaszczyt brać udział w uroczystości upamiętniającej 70. rocznicę mordu mieszkańców Przyrowa dokonanego przez Ukraińców wcielonych do niemieckiej armii. Ta zbrodnia do dnia dzisiejszego nie została osądzona, a wskutek zawirowań dziejowych, między innymi przemilczeń w okresie PRL, nie jest ona znana.

    Oficjalnym pretekstem do masakry miała być zemsta za zabicie jednego z ukraińskich żołnierzy. W 1945 r. w Przyrowie znajdował się posterunek Policji, w pobliskiej Dąbrowie Zielonej stacjonował oddział ukraiński przydzielony do Wehrmachtu, a w okolicy stacjonowała żandarmeria niemiecka. Wszystko zaczęło się od tego, że powracający 5 stycznia z przepustki dwaj żołnierze ukraińscy postanowili przenocować w Przyrowie. Zatrzymali się w dwóch różnych miejscach. Rano okazało się, że jeden z żołnierzy, który nocował w domu szewca niejakiego Franciszka Deski, zniknął. Najprawdopodobniej został zabity, choć nie można też wykluczyć hipotezy o dezercji.

    W odwecie 8 stycznia 1945 r. Niemcy i Ukraińcy okrążyli Przyrów, a paroosobowe oddziały przeszukiwały domostwa, wyciągając wszystkich mężczyzn i prowadząc ich na rynek. Zgromadzono tam 200-300 ludzi, których następnie wpędzono do budynku szkoły, gdzie rozpoczęło się śledztwo. Przepytywano zebranych o zaginionego Ukraińca, a także o partyzantów określanych przez Niemców bandytami. Mimo bicia, tortur, nieprawdopodobnego okrucieństwa nikt nie wydał partyzantów. Jak opisuje jeden z naocznych świadków, ściany i sufit szkoły zbroczone były krwią, a to, co zobaczył, spowodowało, że natychmiast osiwiał.

    Następnie odbył się ˝sąd˝, dzielenie zatrzymanych na trzy grupy. W pierwszej znaleźli się ludzie starzy, którzy mieli być zwolnieni, w drugiej - osoby odesłane na przymusowe roboty, do kopania rowów, w trzeciej - skazani, którzy, poganiani i ostrzeliwani, zostali zaprowadzeni do domu Franciszka Deski. Drewniany dom oblano benzyną i podpalono, strzelając z tzw. pancernych pięści. Do płonącego już budynku oprawcy wrzucili kolejną grupkę mieszkańców, tych próbujących uciec. W ten sposób spalono żywcem 43 osoby. Na tym nie skończył się terror. Tego dnia Ukraińcy w niemieckim mundurach zastrzelili na ulicach kilku mieszkańców oraz dopuszczali się rabunków i gwałtów. To wszystko działo się na kilka dni przed wkroczeniem armii radzieckiej do nieodległej Częstochowy.

    Opis mordu na mieszkańcach Przyrowa jest znany przede wszystkim z relacji naocznych świadków. Brak jest dokumentów, które potwierdzałyby tezę o odwecie za śmierć żołnierza ukraińskiego. Niektóre z zachowanych wspomnień całkowicie przeczą tej tezie. Nie podjęto poszukiwań po zaginięciu ukraińskiego żołnierza, a Franciszek Deska nie został nigdy ukarany, mimo że oskarżano go o mord na tle rabunkowym. Według historyków możliwe jest, że masakra miała na celu eliminację przedstawicieli ówczesnego podziemia niepodległościowego. Potwierdzają to relacje świadków mówiących, że w pożarze zginęli warszawiacy, którzy znaleźli schronienie po upadku powstania warszawskiego. W niektórych z hipotezach podaje się, że inspiratorem tej akcji miał być oficer komunistycznej partyzantki oraz współpracownik gestapo i NKWD profesor Polskiej Akademii Nauk Ryszard Nazarewicz.

    Niestety do dziś pozostało wiele niewiadomych. Udział w zbrodni formacji ukraińskich spowodował, że była ona przemilczana w PRL-u, a każda próba jej zbadania była udaremniana. Pamięć o tej bestialskiej zbrodni została jednak zachowana. O prawdopodobnych okolicznościach mordu w Przyrowie wiemy dziś dzięki prawdziwym pasjonatom historii regionu, zachowanym wspomnieniom mieszkańców oraz relacjom ostatnich żyjących świadków.

    W obliczu odżegnywania się części Niemców od swojej historii, wypaczania tego, kto był ofiarą, a kto agresorem, mamy obowiązek odkłamywania historii i przywracania pamięci. Musimy pamiętać o tym, co działo się na polskiej ziemi w latach wojennych, nie tylko w Warszawie i w Gdańsku, ale również w naszych małych ojczyznach, bo kto nie zna swej historii, skazany jest na jej powtórne przeżycie. Dziękuję bardzo. (Oklaski)



Poseł Jerzy Sądel - Oświadczenie z dnia 13 stycznia 2015 roku.


184 wyświetleń

Zobacz także: