Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! W jednej ze swoich opowieści najsłynniejszy blagier w historii baron Münchhausen chwalił się, jak po łodydze fasoli wspinał się na księżyc. Wspina się, wspina, aż tu doszedł na sam wierzchołek i zobaczył, że do księżyca brakuje mu jeszcze kilku metrów. Zszedł więc na sam dół, odciął kozikiem kawałek łodygi na dole, poszedł na górę i dosztukował. Działania rządu pana premiera Tuska i ministra Rostowskiego z budżetem państwa polskiego w niczym nie ustępują, a nawet przewyższają powyżej opisane działania barona Münchhausena.
Słuchałam bardzo uważnie uzasadnienia tej nowelizacji budżetu i nie usłyszałam odpowiedzi na pytania zasadnicze, najważniejsze dla każdego rozsądnego człowieka. Obecna nowelizacja ma katastrofalne skutki dla planów przyszłego roku. Jaki zatem będzie budżet przyszłego roku? Skąd dosztukują teraz odciętą łodygę fasoli? Jaki będzie deficyt przyszłego roku - 55, 60 czy 70 mld? Jakie i komu obetną wydatki i które podatki podniosą? Czy może jeszcze jakaś nowa akcyza się pojawi? Przecież drugi raz się nie da zabrać tym, którym zabrano w tym roku.
I druga grupa pytań, na które nie uzyskałam odpowiedzi w tej żenującej wypowiedzi ministra finansów. Co rząd zrobił, by zwiększyć dochody budżetowe? Dlaczego nadal polski budżet to dziurawe wiadro, z którego wyciekają miliardy transferowane przez międzynarodowe korporacje, hipermarkety, banki, firmy ubezpieczeniowe, energetyczne? Dlaczego nie poprawia się innowacyjności polskiej gospodarki? Dlaczego nie ograniczono korupcji i biurokracji, przez które jęczą polskie firmy? Dlaczego nie zostały wykonane dochody ze sprzedaży częstotliwości z dywidendy cyfrowej? I najważniejsze pytanie: Kto teraz uwierzy ministrowi i premierowi, którzy w tak jawny sposób rywalizują z baronem Munchausenem w rozmijaniu się z prawdą? Dziękuję bardzo. (Oklaski)