Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Pierwsze konkretne pytanie. Ubój wymaga pewnych religijnych regulacji, w związku z tym mam pytanie: Ile ubitych w ten sposób zwierząt nie zostaje, brzydko mówiąc, zakwalifikowanych do tego, że zostały ubite poprawnie, zgodnie z regułą religijną?
Druga sprawa to już może mniej pytanie, a bardziej taka refleksja. Otóż żyjemy w XXI w., kiedy światopoglądowo twórczą sferą jest nauka, a nie religia. Mało tego, nauka wyjaśniła, że religia nie do końca tłumaczy istotę świata. Religia jest m.in. aksjologiczna, nauka stara się od tego odejść. To nie jest źle, że religia jest aksjologiczna. Natomiast kierowanie się czystym myśleniem aksjologicznym, szczególnie dotyczącym aksjologii neoliberalnej, czyli zysku, nie jest dobre. Nie wiem, czy nasze państwo powinno być prymitywnym państwem prostego handlu mięsem, warzywami, ziemią, robakami, czy ma być wysoko technologicznym państwem mądrych ludzi, którzy zarabiają na wartości dodanej wynikającej z inteligencji, a nie z pustego szlachtowania zwierząt na zamówienie niewiadomych grup.
Nam w Polsce (Dzwonek) nie potrzeba chyba tylu ton ubitych rytualnie zwierząt. Zdaje się, że tutaj jest czysty interes i wcale to nie znaczy, że stocznia jest gorszym miejscem pracy od rzeźni. Stocznie upadały, bo tak mówiła ekonomia. Sądzę, że warto przemyśleć biznes szlachtowania zwierząt. Podejrzewam, że wiele z tych zwierząt niestety jest niepotrzebnie w ten sposób mordowanych. Dziękuję. (Oklaski)