Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj

15 punkt porządku dziennego:


Informacja rzecznika praw dziecka o działalności za rok 2011 oraz uwagi o stanie przestrzegania praw dziecka (druk nr 290) wraz ze stanowiskiem Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Komisji Polityki Społecznej i Rodziny (druk nr 503).


Poseł Leszek Dobrzyński:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Rzeczniku! Mam przyjemność przedstawić stanowisko klubu Prawo i Sprawiedliwość. Na wstępie trzeba zaznaczyć, że urząd rzecznika praw dziecka ma już w Polsce kilkunastoletnią historię. Przez ten czas ugruntowuje się jego pozycja zarówno w świadomości dzieci, jak i dorosłych. Sam urząd zdaje się krzepnąć i przejmować coraz więcej inicjatyw, co spowodowane jest zarówno aktywnością obecnego rzecznika, jak też zwiększoną liczbą napływających skarg czy też próśb o interwencję. Trzeba tu zaznaczyć, że ta duża liczba napływających do rzecznika spraw z jednej strony może budzić zadowolenie, bo może świadczyć o zaufaniu do tej instytucji, ale z drugiej strony może też budzić zmartwienie, bo może dawać świadectwo stopnia naruszania praw dziecka w Polsce, ale też pewnego rodzaju klinczu prawno-decyzyjnego i bezradności dzieci oraz ich rodziców w zderzeniu z aparatem biurokratycznym, jak również niemożności egzekwowania tychże praw i traktowania Biura Rzecznika Praw Dziecka jako swoistej ostatniej deski ratunku.

    Obojętnie, którą argumentację przyjmiemy, dawać ona będzie niepokojący obraz rozwoju sytuacji w naszym państwie. Kiedy analizuje się przedłożone przez rzecznika sprawozdanie, rzuca się w oczy to, że rzecznik praw dziecka to stale rozbudowująca się instytucja zarówno pod względem liczby, jak i gatunku podejmowanych przez niego spraw. To już swoiste nadministerstwo wkraczające w zasięg działalności wielu resortów rządowych, ale to nadministerstwo - specjalnie użyłem tego sformułowania - ma o wiele słabszą pozycję względem urzędów centralnych i ministerstw, o czym właśnie świadczy także treść sprawozdania, pewne jego elementy. Te elementy wskazują na pełny brak możliwości przebicia się rzecznika praw dziecka. Na przykład w raporcie napisano, że propozycja rzecznika praw dziecka dotycząca zwolnienia z podatku VAT niektórych usług medycznych - chodziło tu o usługi związane z pobytem w szpitalu najbliższych pacjenta czy usługi związane z dodatkową funkcją pielęgnacyjną - spotkała się z odmową. Moi przedmówcy mówili też o wielkim problemie, jakim jest likwidacja lub brak gabinetów stomatologicznych w szkołach. W odpowiedzi na interwencję rzecznika praw dziecka sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia poinformował, że dyrektorzy szkół takiego obowiązku, czyli prowadzenia gabinetów stomatologicznych, nie mają, zaś wedle ministerstwa stan uzębienia dzieci w Polsce ulega poprawie, a zdaniem ministerstwa w krajach, w których stan uzębienia dzieci uważa się za dobry, świadczenia stomatologiczne udzielane są poza placówkami oświatowymi. Przyznacie państwo, że jest to stanowisko wyjątkowo demagogiczne, kompletnie zafałszowujące obraz naszej rzeczywistości. Szkoda, że nie spotkało się ono, jak przynajmniej wynika z raportu, z dalszą polemiką i interwencjami rzecznika praw dziecka. Liczymy na to, że pan rzecznik nie odpuści i będzie to miało swój ciąg dalszy.

    Innym problemem, przeszkodą, od której odbił się rzecznik praw dziecka, była kwestia wydawania zgody na leczenie za granicą. Z takim problemem zwracali się do rzecznika praw dziecka rodzice dzieci wymagających takiego leczenia. W odpowiedzi na swoją interwencję rzecznik otrzymał odpowiedź z Ministerstwa Zdrowia, że procedury funkcjonują znakomicie, tu zacytuję: a jedynie silna presja pacjentów, ich rodzin oraz mediów nie zawsze pozwala na podjęcie racjonalnych decyzji. Czyli znowu według ministerstwa wszystko jest w porządku.

    Kolejnym problemem, w przypadku którego rzecznik praw dziecka został postawiony przed ścianą niemożności, był problem zabawek zawierających szkodliwe dla zdrowia substancje. Konkretnie chodziło tutaj o sprzedaż zabawek zawierających szkodliwą substancję, która została zaklasyfikowana do substancji mogących powodować zagrożenie dla płodu i toksycznych dla rozrodczości.

    Konsekwencją istniejącego w naszym państwie ustawodawstwa w zakresie wymagań wobec zabawek powinna być kontrola nad ich rynkiem, przeprowadzenie badań, które mogłyby stwierdzić, czy zabawki zawierające substancje znajdujące się na indeksie nie zawierają szkodliwego stężenia tychże środków. Jednak na swoją interwencję rzecznik praw dziecka otrzymał odpowiedź, że Inspekcja Handlowa nie dysponuje ekspertami, którzy mogliby wydawać wiążące opinie naukowe, pozwalające na jednoznaczne udowodnienie szkodliwego działania wykrytych w wyrobie ilości szkodliwej substancji.

    Z kolei kiedy rzecznik praw dziecka zaproponował rozwiązania, dzięki którym można by wycofać z obrotu takowe zabawki, Ministerstwo Gospodarki dało mu odpowiedź, że stosowne przepisy będą mogły wejść w życie dopiero po 20 lipca 2013 r., gdyż - znowu zacytuję - producenci muszą mieć czas na dostosowanie się do nowych przepisów, a przesunięcie tej daty naruszałoby przepisy Unii Europejskiej o swobodzie przepływu towarów. Trudno tutaj nie pokusić się o gorzką uwagę, że w tym wypadku dbałość o dobro producentów przeważyła nad dbałością o dobro dzieci.

    Takich przykładów jest sporo, szanowni państwo. Myślę, że charakterystyczna jest odpowiedź na kolejną interwencję. Chodzi tutaj o dzieci wcześnie urodzone, o tzw. wcześniaki. Może pominę już sprawę, ale odpowiedź z ministerstwa została skomentowana w raporcie rzecznika praw dziecka. Tym samym w odpowiedzi nie odniesiono się do głównej tezy wystąpienia rzecznika, tj. możliwości rozszerzenia dostępu do programu wszystkim potrzebującym przedwcześnie narodzonym dzieciom.

    To są niektóre przykłady świadczące o tym, że organom rządu przydałby się większy respekt przed uwagami rzecznika praw dziecka, a rzecznikowi może także więcej uporu w dochodzeniu praw dzieci.

    Szanowni Państwo! Miniony rok to zakończenie prac nad zasadniczą wersją ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. Rzecznik praw dziecka opiniował uchwałę, zgłaszał swoje uchwały co do trybu automatycznej utraty mocy postanowienia sądu o umieszczenia nieletniego w placówce opiekuńczo-wychowawczej. To były celne i dobre interwencje, ale naszym zdaniem zabrakło takiej interwencji, jeśli chodzi o inne rozwiązania tejże ustawy, które zaowocowały likwidacją wielu ośrodków adopcyjnych.

    Adopcja jest materią bardzo delikatną, podobnie jak inne formy rodzicielstwa zastępczego. Dotyka sfer niezwykle intymnych uczuć i wymaga niezwykłej wrażliwości u osób zaangażowanych w kontakty z potencjalnymi chętnymi do podjęcia się tej misji. Dlatego kontakt z ośrodkiem adopcyjnym, zaprzyjaźnienie się z jego pracownikami, budowa wzajemnego zaufania mają tutaj niezwykłe znaczenie.

    Wielką szkodę adopcji w Polsce wyrządziła właśnie cytowana ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. Likwidacja wielu ośrodków adopcyjnych, przerwanie czy opóźnienie wielu spraw adopcyjnych, zerwanie więzi łączących osoby zgłaszające chęć przeprowadzenia adopcji z osobami prowadzącymi ośrodki adopcyjne to wielka, nieoceniona na tę chwilę strata. I znowu, jako że omawiamy sprawy rzecznika praw dziecka, pytanie nie tylko o straty, jakie ponieśli dorośli, lecz przede wszystkim o straty, jakie poniosły dzieci, których proces adopcyjny będzie opóźniony.

    Warto też zaznaczyć, że ta właśnie ustawa najpierw wprowadziła niemały chaos i stan zaniepokojenia w rodzicielstwie zastępczym, a dodatkowo, nim tak naprawdę zdążyła wejść w życie, była już dwukrotnie nowelizowana, przy czym nowelizacje stanowią tak naprawdę wycofanie się lub zawieszenie zawartych tam pozytywnych rozwiązań. Szkoda, że zabrakło głosu rzecznika praw dziecka właśnie przy wprowadzaniu tych nowelizacji i poprawek.

    Dziedziną, w której głos rzecznika praw dziecka powinien brzmieć o wiele silniej niż dotychczas, jest sfera bezpieczeństwa dzieci w szkołach, gdzie statystyki odnotowały w ciągu ostatnich dwóch lat gwałtowny wzrost przestępczości, szczególnie w szkołach podstawowych i gimnazjach. Agendy rzecznika praw dziecka powinny chyba zwrócić o wiele większą uwagę na problem wzajemnej agresji wśród dzieci, bo trudno mówić o przestrzeganiu podstawowych praw dziecka, kiedy swoistym poligonem przetrwania staje się teren szkoły, a więc miejsce, gdzie dzieci spędzają sporą część każdego dnia.

    Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że to nie rzecznik jest w stanie zrealizować rozmaite funkcje sprawiające, że szkoły staną się miejscem w 100% bezpiecznym dla uczniów, to nie rzecznik samodzielnie wprowadzi programy profilaktyczne, to nie rzecznik wyeliminuje patologie, wzmoże skuteczność działania organów ścigania czy też wpłynie na aktywność samych dyrekcji szkół i nauczycieli, ale przecież rzecznik praw dziecka może na tyle silnie i aktywnie naciskać na wszelkie ministerstwa oraz organizować kampanie społecznego nacisku i uświadamiania, aby problem przestępczości w szkołach nie stanowił zagrożenia dla naszych dzieci. Pamiętajmy wszakże też, że zwalczanie tego problemu ma znaczenie nie tylko dla dzieci i młodzieży. Im więcej dzieci uchronimy przed patologią, wejściem w to, tym większa jest szansa, że zmniejszymy wymiar przestępczości wśród dorosłych. Dziękuję.



Poseł Leszek Dobrzyński - Wystąpienie z dnia 28 czerwca 2012 roku.


58 wyświetleń

Zobacz także: