Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Zanim zacznę, chciałbym sprostować to, co powiedział pan poseł Kasprzak. Otóż w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości była wykonana przez mnie w 2006 r. taka analiza opłacalności ekonomicznej i wtedy pan minister Zaręba, który potem przejął po mnie sprawę odnawialnych źródeł energii, powoływał się m.in. na to. Chodziło tam także o geotermię, biopaliwa, a nie o wiatraki. Proszę się więc z tym zapoznać, jest publikacja do ściągnięcia i proszę do tego zajrzeć. Jeśli powiedział coś o wiatrakach, to nie będziemy już wracać do tego, co było 5 czy 7 lat temu.
Ale co chciałem naprawdę powiedzieć? Mówiliśmy o ochronie żywych organizmów, o ekonomii, chociaż nie wszystko. Jaka jest motywacja do tworzenia farm wiatrowych? Otóż jest ona taka, żeby zgodnie z życzeniem Unii Europejskiej obniżyć emisję dwutlenku węgla. Teraz zacznijmy to liczyć. Ile trzeba wyemitować dwutlenku węgla, żeby wybudować wiatrak i go postawić? Ja to zacząłem liczyć i okazało się, że wiatrak w swojej historii nigdy nie wyprodukuje tyle energii, a więc oszczędzi emisji CO2, ile należy wyemitować, żeby go wyprodukować i postawić, żeby on funkcjonował. Czyli jest to nieefektywność. Bo to są poszukiwania geologiczne, żeby wybudować kopanie węgla, wyprodukować koks, poszukiwać rudy, a potem wybudowanie kopalni, dróg, zatrudnienie ludzi, bo oni też dojeżdżają do pracy, postawienie tych wiatraków. Dużo jest aluminium, ale ono jest produkowane w oparciu o energię elektryczną. Jeżeli więc byśmy to policzyli, to byłoby widać, że w Polsce to się nie zwróci W Danii tak, ale w Polsce nie. Po 20 latach w Polsce dopiero wiatrak może się zacząć zwracać ekonomicznie.
Inne sprawy to są implikacje surowcowe, infrastrukturalne i środowiskowe. Zużywane są pierwiastki ziem rzadkich, a niektóre z nich, jak samar i neodym, to są dzisiaj pierwiastki krytyczne. Koszty utylizacji wiatraka są prawdopodobnie dużo większe niż koszty jego wybudowania. To jest problem środowiskowy. Należy to przeanalizować. Rząd to powinien zrobić. Dziękuję. (Oklaski)