Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj

26 punkt porządku dziennego:


Informacja Rady Ministrów na temat zapowiadanych przez firmy masowych zwolnień pracowników (druk nr 1402).


Poseł Arkadiusz Mularczyk:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Chciałem przedstawić stanowisko klubu Solidarnej Polski na temat informacji Rady Ministrów o zapowiadanych przez firmy masowych zwolnieniach pracowników.

    Jeszcze nie tak dawno, pamiętamy, pan premier Donald Tusk twierdził, że Polska jest zieloną wyspą na niespokojnym oceanie. Dziś można powiedzieć, że ta zielona wyspa tonie, a ocean zalewa tę zieloną wyspę, dlatego że te prognozy, które w tamtym czasie pan premier Donald Tusk przedstawiał, jak wiemy dzisiaj, były czystą propagandą. Obecny czas, lata 2011-2012, a w szczególności rok 2013, to okres masowych zwolnień w tysiącach polskich firm, a na bezrobocie trafiają dziesiątki tysięcy polskich pracowników. Dziś w Polsce praca staje się luksusem, wiele osób traci pracę z dnia na dzień, poszerzając listę bezrobotnych w naszym kraju. Podobnych dramatów jest w Polsce cała masa. Tylko od początku tego roku upadło kilkadziesiąt dużych firm, a dziesiątki, setki firm przeprowadziły zwolnienia grupowe. Tysiące ludzi z dnia na dzień pozostają bez pracy. Rok 2013 w prognozach ekonomistów od dawna przedstawiany był jako rok trudny i ciężki, jako rok, który będzie raczej pesymistyczny dla rynku pracy. Najpewniej polska gospodarka jest i będzie dotknięta recesją, a w pozytywnym wariancie możemy mieć do czynienia jedynie ze stagnacją.

    Wiele firm boleśnie odczuwa kryzys na rynku, który dotarł do Polski w poprzednim roku. Kryzys przekłada się na oszczędności w wielu firmach. Owe oszczędności najczęściej skutkują właśnie redukcją zatrudnienia. Przy mniejszym poziomie zamówień i zleceń przedsiębiorstwa nie potrzebują takiej kadry kierowniczej jak dotychczas. Muszą więc zwalniać kolejnych pracowników, aby nie ponosić z tego tytułu straty.

    Największe masowe zwolnienia następują w takich branżach jak transport, budownictwo czy przemysł chemiczny. Jeśli chodzi o transport i budownictwo, to w dużej mierze wiąże się to z fatalnym Prawem zamówień publicznych, gdzie, jak pamiętamy, przy budowie autostrad na Euro dziesiątki dużych firm upadły lub też nie były w stanie realizować swoich bieżących należności z uwagi na brak zapłaty czy niewłaściwe regulacje związane z przetargami. To także spowodowało olbrzymi wzrost bezrobocia w tej branży. Główny Urząd Statystyczny już w grudniu 2012 r. podawał, że stopa bezrobocia wynosi ponad 13%. W tym roku jest już 14%. Tak więc to bezrobocie rośnie niemalże z miesiąca na miesiąc.

    W ciągu ostatniego półrocza redukcja etatów nastąpiła w prawie co trzeciej firmie, podczas gdy tylko co czwarta firma je zwiększyła. Po raz pierwszy w czteroletniej historii badań prowadzonych przez TNS OBOP więcej firm zwalniało pracowników, niż zatrudniało.

    Jak wynika także z najnowszych badań, w minionych 6 miesiącach zwolnienia najczęściej przeprowadzano w firmach zatrudniających powyżej 250 pracowników, a najtrudniejsza sytuacja miała miejsce na wschodzie i w centralnej Polsce. W tych regionach zwolnienia objęły średnio 35% i 36% firm.

    Ekonomiści już w 2012 r. przestrzegali, że ten rok będzie rokiem kryzysu. Pewne jest jedno: ten rok nie jest rokiem dobrym dla rynku pracy, dla pracowników, ale też dla rodzin. Wiele zakładów dokonało już zwolnień, wiele zapowiada kolejne zwolnienia, i to na gigantyczną skalę. A co robią samorządy? W samorządach niestety próbuje się dopiąć budżety także kosztem obywateli, planując kolejne podwyżki niemal wszystkich miejskich opłat. Praktycznie wszędzie wzrastają opłaty za wodę, śmieci czy energię, a na tym nie koniec, bo w związku z powyższym rosną ceny żywności.

    Ceny rosną, natomiast pensje stoją w miejscu czy wręcz przeciwnie - inflacja powoduje, że te pensje stają się coraz mniejsze. Sklepy sprzedają mniej towarów, więc i ograniczają zamówienia, a co za tym idzie - zakłady zmniejszają produkcję. Efekt? Cięcia etatów i zwolnienia, czyli mniej pieniędzy w portfelach Polaków. I tak koło się zamyka.

    Dla przykładu powiem, że zwolnienia planowane są w firmach motoryzacyjnych, lotniczych, kolejowych, telekomunikacyjnych, ubezpieczeniowych i w bankach. Już doszło do szeregu zwolnień w PZU SA, w PZU Życie - 630 osób, a tylko w branży bankowej i budowlanej pracę straci kilka tysięcy osób. W Mostostalu Warszawa pracę stracić ma 400 osób, w Hydrobudowie - 850, a w Tychach, pamiętamy, w fabryce Fiata - 1500. Kryzys dopadł nawet banki. Praktycznie w większości banków następują znaczne zwolnienia pracowników. W spółce PLK wynegocjowano ze stroną społeczną program dobrowolnych odejść dla 4,5 tys. osób w ciągu trzech najbliższych lat. To tylko niektóre przykłady wielu restrukturyzacji zatrudnienia. Między innymi w wyniku właśnie tych zwolnień bezrobocie w Polsce wynosi ponad 14%, w sytuacji gdy już tak wielu naszych rodaków wyjechało za granicę w poszukiwaniu pracy.

    Prof. Krzysztof Rybiński powiedział, że rok 2013 będzie niezwykle trudny dla konsumentów i przedsiębiorców. Już teraz wszystko spada: zatrudnienie, produkcja, nastroje, płace, sprzedaż detaliczna, a nawet kredyt konsumpcyjny. Potrzeba cudu, żeby tę tendencję odwrócić w przyszłym roku. Nie widzi także czynników, które mogłyby pobudzić polską gospodarkę. To będzie rok recesji dla polskiej gospodarki, a to oznacza wzrost bezrobocia i obniżenie standardów życia.

    A co w tej sprawie robi rząd pana premiera Donalda Tuska, co robi z tym problemem rząd? Gdy przyjrzymy się ostatnim miesiącom, a nawet latom działalności rządu w tym zakresie, zobaczymy, że niewiele w tym zakresie robi.

    Natomiast w jednym segmencie zatrudnienie wzrasta. Wiemy, że jest bardzo szybki wzrost zatrudnienia w administracji publicznej. W latach 2008-2012 w centralnej administracji rządowej zatrudnienie wzrosło o prawie 20 tys. osób, czyli o prawie 10%. Wynika to z raportu Fundacji Republikańskiej. Ta liczba obejmuje zatrudnienie na podstawie umowy o pracę, jak również umowy o dzieło i umowy zlecenia. Wydatki na administrację w związku z powyższym wzrosły o ponad 10 mld zł. Wynagrodzenia w sektorze publicznym rosną szybciej niż w sektorze prywatnym.

    Wszystkie kraje Unii Europejskiej zaczęły poważne oszczędności, natomiast w Polsce zatrudnienie i wynagrodzenia w administracji publicznej i rządowej ciągle rosną, a efektywność administracji niestety ciągle spada. Plany rządu dotyczące ograniczenia administracji o 10% oczywiście upadły, bo były niekonstytucyjne i nikt ich poważnie nie traktował. Po chwilowym zmniejszeniu w 2011 r. zatrudnienia w administracji publicznej ten poziom znów wzrasta i na chwilę obecną mamy prawie 440 tys. urzędników.

    W ciągu 20 lat zatrudnienie w naszym kraju w instytucjach i urzędach publicznych zwiększyło się ponadtrzykrotnie. Niestety w tym samym czasie nie opracowano żadnych kryteriów ani ocen efektywności działań urzędników. Nie oszacowano także, jakimi konkretnymi zadaniami mają zajmować się urzędnicy. Efekt jest taki, że nie wiadomo, ilu urzędników powinno zajmować się danymi sprawami i jakie są tego faktyczne koszty. Sprzyja to w konsekwencji rozrostowi administracji, a warto to podkreślić i pamiętać, że to nie urzędnicy przyczyniają się do wzrostu gospodarczego, ale przedsiębiorcy. Najwyższy zatem czas, aby dokładnie przyjrzeć się pracy urzędników administracji rządowej i zapytać, czy stać nas na taką armię urzędników. Z drugiej strony mamy bardzo skomplikowane, niejasne prawo, które jest przyczyną rozrostu armii urzędników.

    Bez szkody dla gospodarki oraz budżetu państwa można wyeliminować bądź ograniczyć wiele barier administracyjnych, które dziś powstrzymują przedsiębiorczych Polaków przed zakładaniem własnego biznesu. Dlatego Solidarna Polska postuluje i apeluje, ażeby jak najszybciej doprowadzić do deregulacji przepisów, które ograniczają działalność gospodarczą. W szczególności odnosimy się do przepisów unijnych. Proponujemy model Unia Europejska +0, czyli żadne regulacje, które wynikają z prawa Unii Europejskiej, nie powinny być jeszcze wzbogacane w naszym kraju o kolejne regulacje czy bariery administracyjne. O tym mówią przedsiębiorcy, że to ich krępuje, to blokuje możliwość inwestycji i możliwość tworzenia nowych miejsc pracy. Nie ma więc potrzeby, aby istniały regulacje wykraczające poza i tak już wyśrubowane normy i standardy unijne. Eliminacja barier sprawi, iż wiele stanowisk urzędniczych stanie się niepotrzebnych, spadną więc koszty funkcjonowania administracji, a jednocześnie sprawniej i szybciej będzie można rozpocząć czy też rozwijać działalność gospodarczą.

    Dodatkowo należy położyć na nacisk na e-administrację, która (Dzwonek) powinna ułatwić kontakty na linii państwo-obywatel i państwo-przedsiębiorca, a także uwolnić klientów administracji od potrzeby przedstawiania różnorakich zaświadczeń i oświadczeń.

    Już kończę.

    W Polsce mamy około 40 różnego rodzaju inspekcji i służb kontrolnych. Dlaczego nie można ich połączyć? Dlaczego nie można stworzyć jednej inspekcji, która będzie zajmowała się kwestiami kontroli skarbowej czy bezpieczeństwa żywności? A teraz sprawami bardzo często identycznymi zajmuje się kilka różnego rodzaju inspekcji, służb kontroli.

    Dlatego postulujemy, by walczyć przede wszystkim z biurokracją, administracją, zmniejszać ograniczenia administracyjne. Rząd niestety w tym zakresie robi bardzo niewiele.

    Z tego względu Solidarna Polska nie może przyjąć informacji, którą przedstawił pan minister pracy. Mimo całej sympatii dla pana ministra będziemy wnioskować o odrzucenie informacji rządu. Bardzo dziękuję.



Poseł Arkadiusz Mularczyk - Wystąpienie z dnia 24 maja 2013 roku.


64 wyświetleń

Zobacz także: