Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj

17 punkt porządku dziennego:


Informacja ministra spraw zagranicznych o założeniach polskiej polityki zagranicznej w 2014 roku.


Poseł Arkadiusz Mularczyk:

    Panie Marszałku! Panie Premierze! Mam nadzieję, że pan nie wychodzi, panie premierze. (Wesołość na sali)

    (Głos z sali: Dlaczego nie?)

    (Poseł Jan Vincent-Rostowski: Przecież to taka mała partia.)

    (Głos z sali: Nie no, dobrze, dziękuję.)

    Wicemarszałek Cezary Grabarczyk:

    Proszę kontynuować. (Gwar na sali)

    Poseł Arkadiusz Mularczyk:

    Szkoda, że polityka zagraniczna i to, co dzieje się na wschodzie Ukrainy, nie powodują, że w całości podczas tej debaty obecni będą pan premier Donald Tusk oraz pan prezydent Bronisław Komorowski. Po raz pierwszy bowiem od 25 lat na terytorium jednego z naszych sąsiadów nasz drugi sąsiad toczy wojnę, po raz pierwszy od 25 lat mamy do czynienia z niezwykle poważnym zagrożeniem podstawowych interesów naszego kraju. Dlatego wymaga to od nas wszystkich niezwykłej odpowiedzialności, od całej klasy politycznej, wszystkich formacji politycznych. Uważam, że musimy zawiesić myślenie w kategoriach partyjnych na naszą politykę i patrzeć na nią tylko i wyłącznie z punktu widzenia polskiej racji stanu. Dlatego tak bolesne jest to, że dzisiaj podczas tej debaty nie ma pana prezydenta i nie ma już w tym momencie pana premiera, a także szefa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego, bo te sprawy nie są sprawami partyjnymi.

    (Poseł Jan Vincent-Rostowski: Był pan prezydent.)

    Te sprawy są sprawami polskiej racji stanu. Kończy się ćwierćwiecze pokojowego rozwoju naszego regionu. Rosja złamała wszelkie zasady cywilizowanej dyplomacji: zasadę pokojowego współistnienia, niestosowania siły w stosunkach międzynarodowych czy też nienaruszalności granic. Dlatego też tu i teraz konieczne jest rozważenie wszelkich za i przeciw, jaka powinna być polska polityka zagraniczna na najbliższe lata, na najbliższą dekadę, jaka ona powinna być, czy to powinna być polityka taka jak dotychczas, podporządkowana naszemu zachodniemu sąsiadowi, czy jednak powinna być prowadzona wielotorowo i wielopłaszczyznowo. Mówimy przede wszystkim o polskiej polityce w Unii Europejskiej oraz polskich relacjach transatlantyckich.

    Dlatego w tym miejscu i w tym czasie warto pokusić się o dokonanie pewnego bilansu dotychczasowej polskiej polityki zagranicznej. Z dzisiejszej perspektywy 25 lat widać, że słuszny był kierunek integracji Polski ze strukturami NATO i Unii Europejskiej. To dziś dzięki NATO i Unii Europejskiej mamy większe bezpieczeństwo polityczne Polski. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

    To jest podstawowy fakt, że udział Polski w NATO i w Unii Europejskiej determinuje nasze bezpieczeństwo geopolityczne, dlatego też tak ważne jest to, ażeby te instytucje były silne, mocne. Ale ważne jest też, żeby pozycja Polski w tych instytucjach była równie mocna i stabilna.

    (Poseł Jan Vincent-Rostowski: Lepiej późno niż wcale.)

    Solidarna Polska uważa, że słuszną generalną zasadą wszystkich rządów od 1989 r. było dążenie do wejścia do tych struktur, a następnie pogłębiania integracji w tych strukturach. Ale oczywiście diabeł tkwi w szczegółach. I teraz o tych szczegółach powiem.

    (Poseł Jan Vincent-Rostowski: Zgoda.)

    Nie popieramy euroentuzjastycznej polityki rządu, ale także prezydenta, w zakresie pełnej integracji za wszelką cenę. Nie popieramy polityki, która sprowadza się do tego, że im więcej Europy w Polsce, tym lepiej. To nie jest do końca tak, dlatego że obywatele Polski chcieliby, ażeby w Polsce było więcej standardów europejskich, ażeby poziom świadczeń socjalnych, ażeby poziom wynagrodzeń, ażeby poziom życia, ażeby poziom infrastruktury były podobny do poziomu w krajach Europy Zachodniej, a dobrze wiemy, że tak nie jest.

    Dzisiaj w Unii Europejskiej i na świecie liczą się kraje, które charakteryzują się takimi cechami, jak wysoki rozwój demograficzny oraz mocna, stabilna i dynamiczna gospodarka, i które dysponuje mocnymi siłami zbrojnymi. I odpowiedzmy sobie na pytanie, czy Polska jest krajem, w którym mamy rozwój demograficzny, w którym więcej ludzi rodzi się, niż umiera. Niestety tak nie jest. Olbrzymia emigracja zarobkowa - prawie 2,5 mln naszych rodaków wyjechało za granicę - następnie olbrzymie bezrobocie powoduje, że w Polsce rodzi się niewiele dzieci. Polki wolą rodzić dzieci w Wielkiej Brytanii czy we Francji, czy w Niemczech, a nie w Polsce. I to jest poważny problem naszego kraju. Zadajmy sobie pytanie, czy Polska ma mocną i stabilną gospodarkę. Jeśli budżet naszego kraju jest wielokrotnie niższy niż budżet takich krajów, jak: Francja, Niemcy i wiele innych krajów Europy Zachodniej, to czy będziemy poważnie traktowani?

    Unia Europejska daje nam pewne szanse, otwiera rynki. Ale też stwarza zagrożenia, bo nasz rynek jest penetrowany w sposób bezlitosny przez międzynarodowe korporacje. Także regulacje Unii Europejskiej uderzają w polski przemysł i w polską gospodarkę. Przypomnę tylko pakiet klimatyczny, kwoty połowowe, kwoty mleczne czy chociażby dzisiejszy protest pod Sejmem 130 firm wędliniarskich, które nie mogą wędzić wędlin tradycyjnymi metodami, dlatego że ktoś wylobbował w Unii Europejskiej zapisy niekorzystne dla małych firm, w szczególności z Małopolski i z Podkarpacia. Ode mnie z Nowego Sącza są tu przedstawiciele kilkunastu firm, ponad 100 osób przyjechało, bo od 1 września nie może wędzić drewnem. One nie mogą wędzić drewnem, a duże korporacje międzynarodowe będą wstrzykiwały chemię do wędlin i będą oszukiwały, że to jest zdrowy produkt.

    I teraz powstaje pytanie: Czy do takiej Unii żeśmy zmierzali, czy takiej Unii chcemy - Unii narzucającej nam regulacje, które ograniczają polską gospodarkę i polski przemysł, a w konsekwencji prowadzą do likwidacji miejsc pracy i zabijają polską przedsiębiorczość? Takiej Unii nie chcemy. Chcemy, ażeby Unia była organizacją, która jest wspólnotą gospodarczą, ale też daje równe prawa i równe szanse wszystkim krajom. W chwili obecnej widzimy, że tak nie jest. Zwróćmy uwagę, że Unia Europejska ingeruje w nasz przemysł, ingeruje w naszą gospodarkę, niestety na skutek działań lobbystycznych ogranicza w bardzo wielu segmentach rozwój naszej gospodarki.

    Nie podzielamy także przekonania rządu i pana prezydenta czy też niektórych partii opozycyjnych, że wejście do strefy euro zapewni jakieś większe bezpieczeństwo gospodarcze, ekonomiczne czy też polityczne naszego kraju. Uważamy, że przyjęcie euro na tym etapie byłoby złym rozwiązaniem dla polskiej gospodarki. Być może w ogóle Polska nie potrzebuje euro i nigdy nie powinna przystąpić do strefy euro, dlatego że wspólna waluta oznacza wspólne stopy procentowe dla zupełnie różnych gospodarek, znajdujących się na różnych poziomach rozwoju, w różnych fazach cyklu koniunkturalnego.

    Sytuacja gospodarcza Grecji w sposób znakomity potwierdziła tę diagnozę. Przynależność Grecji do strefy euro nie pomogła wcale w zapobieżeniu kryzysowi, a gospodarka grecka nie rozwija się, dlatego że Grecja jest w strefie euro. Ażeby nie powtórzyć greckiego scenariusza, stopień rozwoju polskiej gospodarki musiałby być podobny do stopnia rozwoju gospodarki niemieckiej, francuskiej czy włoskiej. A to nie jest możliwe, jak wiemy, na tę chwilę. Być może za 10, 20, 30 lat to nastąpi, na pewno nie obecnie.

    A trzeba też podkreślić, że rezygnacja ze złotówki, na co się nie zgadzamy, oznaczałaby także rezygnację z ostatniego atrybutu naszej suwerenności narodowej. Posiadanie własnej waluty i jej emisja są zawsze postrzegane jako cechy niepodległego państwa. Własna waluta i realizacja własnej polityki kursowej pozwala lepiej dostosowywać się gospodarce państwa do zmieniających się uwarunkowań międzynarodowych. Przyjęcie euro oznaczałoby w praktyce, że o pieniądzu, którym się posługujemy, decydowano by w największych krajach unijnych, a nie w Polsce.

    Solidarna Polska widzi tu pewne pozytywne aspekty, które przedstawił nie tak dawno rząd. W szczególności mówimy o projekcie polityki energetycznej. Rzeczywiście brak polityki energetycznej był poważnym błędem. Ale to wynika także niestety po części z postawy rządu Platformy, który gdy przejął władzę, odwrócił się od wszelkich pomysłów dywersyfikacyjnych poprzedniego rządu. I teraz, po 7 latach, państwo mówicie, że to był błąd, że konieczna jest spójna i wspólna polityka energetyczna Unii Europejskiej, konieczne są wspólne zakupy, tak ażeby nie było takich różnic w cenie zakupu gazu, bo Polska płaci 20-30% więcej za gaz niż kraje Europy Zachodniej, mimo że jesteśmy 2-, 3-, 4-, 5-krotnie biedniejsi od Francji czy Niemiec. Dlatego niezwykle istotne jest to, ażeby wspierać rząd w tym punkcie, tak by Unia Europejska mogła prowadzić wspólną politykę energetyczną. Dla nas to jest konieczne, niezbędne. Uważamy, że to jest dobra inicjatywa, a krytykowanie rządu akurat za tę inicjatywę jest niewskazane i niesłuszne. W tym punkcie nie powinno być sporów, bo wspólna polityka energetyczna prowadzona przez Unię Europejską jest zgodna z polską racją stanu. Na chwilę obecną na braku tej polityki Polska niestety traci.

    Obecnie wielkiemu testowi poddawana jest nasza dotychczasowa polityka zagraniczna, jeśli chodzi o politykę wschodnią. Podstawowym imperatywem polskiej polityki wschodniej jest utrzymanie pasa suwerennych państw oddzielających nas od Rosji. Rosja jest dzisiaj jedynym krajem, który zagraża nam militarnie. Nie bójmy się powiedzieć tych słów. Z tego punktu widzenia niestety trudno uznać politykę rządu w sprawie kryzysu ukraińskiego za sukces. Powtarzam: w naszym interesie jest, ażeby Ukraina była stabilna i suwerenna. Trzeba podkreślić, że na chwilę obecną należy zrobić wszystko, żeby jak najszybciej doszło tam do wyborów parlamentarnych i prezydenckich, by władza, która będzie tam rządziła, miała legitymację. W naszym interesie jest, aby Ukraina była państwem suwerennym i niepodległym. Dziś grozi jej interwencja rosyjska, a taka zdestabilizowana Ukraina jest niestety zagrożeniem dla polskiej racji stanu.

    Musimy przede wszystkim wyciągnąć wnioski z lekcji ukraińskiej. Naszym zdaniem są one jednoznaczne. Trzeba powiedzieć w sposób jednoznaczny i zdecydowany, że Unia Europejska nie zapewni naszemu krajowi bezpieczeństwa militarnego. Unia Europejska nie ma własnego wojska, w Unii Europejskiej są różne interesy. Widzimy też, że firmy niemieckie, jak się okazuje, budują fabryki zbrojeniowe dla Rosji. To niestety pokazuje brak pewnej solidarności w Unii Europejskiej. Dlatego też (Dzwonek) konieczne jest, byśmy w tej debacie jasno powiedzieli, że gwarantem naszego bezpieczeństwa militarnego jest NATO, są nasze relacje transatlantyckie. Polska polityka zagraniczna winna zatem działać na rzecz wzmocnienia więzi euroatlantyckich. To dziś nasz priorytet, to dziś nasz cel, któremu powinniśmy poświęcić gros naszej dyplomatycznej aktywności. Niestety, ku mojemu zdziwieniu pan minister Radosław Sikorski niewiele o tym wspominał. Można powiedzieć, że przemknął po temacie, który powinien być jednym z kluczowych tematów w kwestii gwarancji naszego bezpieczeństwa, bezpieczeństwa naszego kraju i naszych rodaków. Dziękuję bardzo. (Oklaski)



Poseł Arkadiusz Mularczyk - Wystąpienie z dnia 08 maja 2014 roku.


489 wyświetleń

Zobacz także: