Dziękuję.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Ministrze! Gdy obejmował pan resort zdrowia, liczyłem, że może coś się zmieni, jeśli chodzi o zarządzanie tak ważną dziedziną funkcjonowania państwa, tym bardziej że znamy się już parę ładnych lat, nie tylko z Sejmu. Niestety stwierdzam, że pan po prostu doskonale wrósł w realia tego fatalnego rządu, którego motto - swobodnie można powiedzieć - brzmi: to nie nasza wina, tego nie da się zrobić. Z przykrością stwierdzam, że kolejny minister wszedł w narrację, jaką kiedyś, nie tak dawno, narzucił pan minister Nowak, który w trakcie swojego wystąpienia na temat budowy autostrad stwierdził odkrywczo, że autostrady nie zostaną zbudowane w terminie, bo w 2010 r. była powódź, a nawet że czasami w Polsce pada deszcz. Zabrakło leków, bo coś się dzieje gdzieś w Austrii. A przecież w przypadku tak ważnej dziedziny powinien być jakiś system monitorowania zapasów leków i ewentualnie wczesnego reagowania w sytuacjach nagłych, które zawsze mogą się zdarzyć.
Panie ministrze, jako nie lekarz, ale osoba zarządzająca przez wiele lat różnymi organizacjami wiem, że dobry organizator wyciąga wnioski i rozlicza osoby, które za to odpowiadają. W końcu to nie jest tak, że nie można sobie wyobrazić, że zabraknie leków z jakichś powodów. Tymczasem nie słyszymy, żeby ktokolwiek był odpowiedzialny oprócz Austriaków.
Panie ministrze, pani marszałek Kopacz nie miała żadnych obiekcji, oceniając pańską pracę kilka dni temu. Z przykrością tego słuchałem. Oczekiwałem również, że w czasie pańskiego wystąpienia, panie ministrze, padnie potwierdzenie, że inni chorzy, nie tylko leczący się na chorobę nowotworową, ale i inni przewlekle chorzy, którzy biorą leki przez wiele lat, mogą się czuć spokojni, że stworzono albo że funkcjonuje jakikolwiek system (Dzwonek) monitorowania zapasów leków w kraju. Tymczasem, cóż, dowiedziałem się, że rząd Donalda Tuska czy ten resort nie ma sobie nic do zarzucenia, jest niewinny i wszystko jest w porządku, a winę ponosi ktoś. Dziękuję. (Oklaski)