Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj

3 punkt porządku dziennego:


Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy budżetowej na rok 2012 (druk nr 44).


Poseł Armand Kamil Ryfiński:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Pan minister Rostowski w swoim bardzo długim wystąpieniu najwięcej niestety mówił o historii, o PiS-ie, o różnych wskaźnikach makroekonomicznych, często wracając do bardzo zamierzchłej przeszłości, nawet do lat 80. i 90. Jest to ze strony pana ministra troszkę niepoważne. Brakowało mi tylko porównania, że teraz sprzedaje się więcej telewizorów kolorowych niż w latach 80. (Oklaski) Rzeczywiście wspaniale w tym momencie, przy takim porównaniu wyglądałaby polityka ministra finansów.

    Ten budżet oznacza rzeczywiście kompletny brak pomysłu na zwalczanie zagrożeń cywilizacyjnych, przed jakimi stoi Polska (chociażby kryzys demograficzny, kwestia bardzo wysokiego bezrobocia, zubożenia społeczeństwa, kwestia służby zdrowia). Cztery lata temu mieliśmy niesamowity festiwal obietnic, miał być zlikwidowany NFZ, miało być wiele reform, exposé Donalda Tuska trwało blisko 3,5 godziny. A więc po czterech latach rządzenia oczekiwalibyśmy bardzo trafnej diagnozy i bardzo dobrej recepty na kryzys, a lakoniczne wystąpienie pana ministra Rostowskiego, takie zabawne, i exposé premiera Tuska nie licują z sytuacją, w jakiej znajduje się polska gospodarka właśnie po tych czterech latach rządzenia krajem. Pan minister Rostowski oczywiście mówił, że jego wystąpienie jest utrzymane na wysokim poziomie ogólności, żeby wszyscy w tej Izbie je zrozumieli, a następnie zarzucił Januszowi Palikotowi, że mówił bardzo ogólnie w swoim wystąpieniu. Otóż trzeba się czegoś trzymać - albo szczegółowo rozmawiamy, albo ogólnie, proszę się na coś zdecydować. Ogólnie patrząc na ten budżet - totalna lipa, totalna katastrofa. (Oklaski)

    Jeżeli chodzi o pana ministra Rostowskiego i jego trafne prognozy, to na 2011 r. planował deficyt w wysokości 40 mld. Dzisiaj już wiemy, że wyniesie on niewiele ponad 30 mld. Jednak na przyszły rok, nie wiadomo, dlaczego, planuje 35 mld. Nie wiem, może po prostu wyciągnął średnią arytmetyczną z tego, co zakładał, i tego, co wyszło, i teraz zaplanował to na 2012 r., a przecież wypadałoby właśnie zachować dyscyplinę wydatków i spowodować zmniejszenie deficytu, a nie zwiększenie. To jest zupełnie irracjonalne działanie pana ministra. Dobry gospodarz, który zarządza finansami, obojętnie, państwa, firmy czy gospodarstwa domowego, zdaje sobie sprawę, że nie można w nieskończoność się zadłużać, nie można wpadać w pułapkę zadłużenia, tymczasem zgodnie ze swą strategią zarządzania długiem minister Rostowski niestety nadal chce zadłużać Polskę, do ponad 900 mld zł w 2015 r. Jest to bardzo ryzykowne, bo zmierzamy w stronę Grecji. Proszę sobie jednak przypomnieć, że Grecja jest w strefie euro, a Polska nie jest, a ok. 25% naszego zadłużenia jest zadłużeniem w euro, a więc wahnięcie kursu waluty może spowodować, że dług przekroczy 1 bln zł, jeżeli chodzi o finanse publiczne.

    To, co bardzo jest niepokojące w tym budżecie, to znaczne ograniczenie inwestycji. W tej chwili to zadłużenie, jeżeli chodzi o sektor centralny, przeliczając na jednego Polaka, wynosi ponad 18 tys. zł, a zadłużenie samorządów ok. 2 tys. zł, a więc każdy Polak, obojętnie, czy się dopiero urodził, czy emeryt, niestety jest obciążony 20-tysięcznym długiem. I teraz to, co jest właśnie niepokojące - w przypadku samorządów zadłużenie wynika z inwestowania, a w przypadku rządu i sektora centralnego wygląda to tak, że to są niestety wydatki bieżące, a nie inwestycje. I teraz to zmniejszenie inwestycji w nadchodzącym roku plus zmniejszenie strumienia finansowania z Unii Europejskiej, a także ograniczenie chociażby płac w budżetówce spowoduje drastyczne ograniczenie popytu wewnętrznego. A więc te założenia budżetowe, jeżeli chodzi o wzrost 2,5-procentowy, są chyba zdecydowanie zbyt optymistyczne.

    Pan minister Rostowski mówił o ratingach, o Standard and Poor˝s, Moody˝s, chwaląc się, że sytuacja Polski wygląda znacznie lepiej niż sytuacja innych krajów. Jesteśmy jednak przy takim porównaniu na dwóch zupełnie różnych etapach, w dwóch różnych miejscach. Zresztą nie ma co się cieszyć, ponieważ mimo tego, że tak wiele krajów w Europie miało obniżone ratingi, to - zarówno jeżeli chodzi o Moody˝s, jak i Standard and Poor˝s - Polska również spadła w rankingu o kilka pozycji, jest w tej chwili na 57 czy 60 miejscu na świecie. A więc to nie jest nic optymistycznego, nic, czym można by się chwalić.

    Wzrost akcyzy i zaplanowane tutaj wzrosty wpływów z podatków spowodują, szczególnie jeżeli chodzi o akcyzę na olej napędowy, wzrost ceny paliwa pewnie do ok. 6 zł. Cztery lata temu Donald Tusk brylował w mediach, w debatach, podając, o ile zdrożał drób, o ile zdrożał gaz, o ile zdrożały ziemniaki, marchewka, seler, o ile zdrożał olej napędowy, i ganił PiS. W tej chwili wygląda to tak, że cztery lata temu litr oleju napędowego kosztował 3 zł 80 gr, a dzisiaj będzie kosztował prawie 6 zł. (Oklaski) Oczywiste jest to, że tak drastyczna, szczególnie w ostatnim okresie, podwyżka ceny tego paliwa spowoduje wzrost cen wszystkich dóbr i usług, więc ryzyko presji inflacyjnej jest bardzo wysokie i niestety to uderza w najmniej zamożnych obywateli. Tak że ten budżet, panie ministrze, nie jest niestety sprawiedliwy, nie jest sprawiedliwy, bo najbardziej drenuje kieszenie najmniej zamożnych.

    Dam tu przykład dotacji przedmiotowych. Na przykład na dofinansowanie posiłków w barach mlecznych wydamy 555 mln zł, czyli półtora miliona dziennie, a mamy blisko 1900 tys. osób bezrobotnych. Wychodzi na to, że jest około złotówki na jednego bezrobotnego. Większość to są niestety bezrobotni bez prawa do zasiłku. Oni mieliby przeżyć za złotówkę dziennie, jeść, nie wiem, jeden posiłek. Tak że to jest...

    (Poseł Izabela Leszczyna: Obiady mamy kupować bezrobotnym...)

    To się ma, właśnie się ma, proszę pani, bo jest głód. Pani tego nie rozumie, bo pani ma tu dietę poselską. Pani ma dobre wynagrodzenie, więc pani nie rozumie tego...

    (Poseł Izabela Katarzyna Mrzygłocka: Pan ma takie same...)

    ...że ludzie nie mają na jedzenie (Oklaski) i chcieliby zjeść posiłek w barze, ale nie mają na to pieniędzy. Proszę sobie nie kpić, proszę sobie z tych ludzi nie kpić, proszę pani. Tak samo pani Skowrońska, przecież kpiny tutaj... Oczywiście, przywołuje ekspertyzy, powołuje się na ekspertyzy, które dzisiaj rano zostały do nas przesłane, ale przedstawia je wybiórczo, selektywnie. Dlaczego nie zacytowała...

    (Poseł Izabela Katarzyna Mrzygłocka: Mam nadzieję, że pan wszystko przeczytał.)

    Dlaczego nie zacytowała pani ekspertyzy Witolda Orłowskiego, w której pisze on, że sytuacja jest katastrofalna i alarmująca, że 55%...

    (Poseł Izabela Leszczyna: Pan kłamie.)

    Nie, nie kłamię, proszę sobie zajrzeć, proszę sobie zajrzeć. Ja zaraz podejdę i pani to pokażę.



Poseł Armand Kamil Ryfiński - Wystąpienie z dnia 14 grudnia 2011 roku.


478 wyświetleń

Zobacz także: