Panie Marszałku! Panie Ministrze! Wysoka Izbo! Debata nad ograniczeniem sprzedaży w szkołach i innych placówkach oświatowych artykułów spożywczych, które są szkodliwe dla rozwoju najmłodszych, toczy się od dawna. Już sam fakt, że ten projekt ustawy wpłynął do laski marszałkowskiej ponad dwa lata temu, świadczy o tym, że działania rządu premiera Tuska pomimo wielu obietnic skończyły się właśnie tylko na obietnicach. Huczne zapowiedzi w exposé pani premier Kopacz, jak widać, poskutkowały tym, że ten temat znów wrócił pod obrady Wysokiego Sejmu. Pytanie tylko: Czemu tak późno?
Kolejne moje pytanie dotyczy wyłączenia szkół dla dorosłych, konkretnie tego, jak będzie wyglądała sytuacja w szkołach, w których toczą się lekcje i dla dzieci, i dla osób dorosłych. Bo przecież takie szkoły istnieją. Czy na ich terenie będzie można nabywać produkty zakazane przez ustawę, czy jednak ten zakaz je obejmie? Jakie ewentualne rozwiązania są przewidziane dla tak funkcjonujących szkół? Dziękuję. (Oklaski)