Panie Marszałku! Panie Ministrze! Wysoka Izbo! Padało tutaj słowo, ono zawsze pada w dyskusjach na temat chorób nowotworowych, ˝profilaktyka˝. To słowo pada jak mantra i wydaje się, że mogłoby załatwić całą sprawę leczenia chorób onkologicznych. Ale przecież tak nie jest, bo chory, który dowie się o swojej chorobie onkologicznej, niestety później musi przejść przez całe piekło, cały horror, cały koszmar; w przypadku kobiet jest to naprawdę golgota. Przypomnę tylko, że w Polsce największym zabójcą kobiet jest nadal rak piersi, i trzeba o tym mówić. Owszem, cieszą informacje, że duże ośrodki są wyposażone w różnoraki nowy sprzęt. To musi cieszyć, ale chciałabym zwrócić uwagę na brak dostępu do świadczeń zdrowotnych właśnie w tych centrach onkologicznych, przede wszystkim brak dostępności w przypadku pacjentów z małych ośrodków, wiosek, gmin i małych miast. Im naprawdę trudno się dostać do kliniki, trudno uzyskać świadczenia zdrowotne i leczyć się, to jest sprawa dla wszystkich chyba oczywista, również ze względu na koszty.
Natomiast, panie ministrze, w tym narodowym programie można wszystko pięknie zapisać (Dzwonek), naprawdę papier...
Kończę już.
...wszystko przyjmie, ale jak to się ma do tego, że zamyka się w tej chwili kliniki, zamyka się Centrum Onkologii, zamyka się Centrum Zdrowia Dziecka, likwiduje się klinikę chorób układu pokarmowego w Centrum Onkologii w Warszawie, bo nie ma środków finansowych. Ja się bardzo obawiam, bo zbliża się już koniec roku, że za chwilę również inne kliniki ogłoszą bankructwo i nie będzie środków na cytostatyki, nie będzie środków na leczenie radioterapeutyczne. Dziękuję. (Oklaski)