Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj

1 punkt porządku dziennego:


Sprawozdanie Komisji Finansów Publicznych o rządowym projekcie ustawy budżetowej na rok 2014 (druki nr 1779 i 1966).


Poseł Zbigniew Kuźmiuk:

    Dziękuję bardzo.

    Panie Marszałku! Panie Ministrze! Z uwagą odnotowałem pana pierwsze wystąpienie z tej mównicy sejmowej, ale nie będę ukrywał, że mnie ono zawiodło. Otóż zaczął pan nie jako analityk bankowy i ekonomista, ale jako polityk.

    Tylko dwa fakty związane z pana wystąpieniem. Mówił pan, że jako opozycja bardzo często pomijamy w swoich wystąpieniach sprawę wzrostu gospodarczego w Polsce - w ostatnich latach najwyższego w Europie. Ale pan jako analityk powinien doskonale wiedzieć, że jedna sprawa to wzrost PKB, który jest w Polsce rzeczywiście odnotowywany, a druga sprawa to jest produkt narodowy brutto, który dzielimy między Polaków, a ten jest wyraźnie niższy od lat od tego wytworzonego. Pan to powinien wiedzieć. W roku 2012 był on niższy o 70 mld zł, m.in. dzięki temu, że i pana bank wywoził zyski z Polski, nie inwestował ich, tylko wywoził je z Polski. Od roku 2000 to PKB od tego, co dzielono pomiędzy Polaków, różni się o ok. 500 mld zł i dlatego Polacy nie widzą związku między swoją sytuacją materialną a tym osławionym wzrostem PKB. Szkoda, że pan tego nie zauważa.

    Kolejna kwestia związana z bezrobociem. Panie ministrze, naprawdę powinniśmy już sobie dać spokój z tym porównywaniem bezrobocia w roku 2004 i w roku 2005 z obecnym stanem. To są naprawdę wielkości nieporównywalne. Przecież pan doskonale wie, że poza granice naszego kraju - nawet GUS to przyznaje - zostało wypchniętych ponad 2 mln ludzi.

    (Poseł Krystyna Skowrońska: Wyjeżdżali za państwa rządów.)

    Wypchniętych dlatego, że nie było tutaj pracy. Gdyby doliczyć tych ludzi, to średnia stopa bezrobocia w Polsce już teraz wynosiłaby 30%, a gdybyśmy popatrzyli na poszczególne regiony, to sięga ona 40% i więcej.

    (Poseł Krystyna Skowrońska: Co pan opowiada?)

    Panie ministrze, dajmy więc sobie spokój z tym poprawianiem statystyki, bo nie statystyką żyją Polacy. Choćby te dwa fakty każą mi powiedzieć, że to pana wystąpienie było wprawdzie pierwsze, ale niestety polityczne i niemerytoryczne, nie analityka ani nie ekonomisty.

    Przejdę teraz do spraw budżetowych. Tego budżetu nie poprawimy. Jest to - doskonale wiemy - zły budżet, więc porozmawiajmy czy spróbujmy porozmawiać z panem jako nowym ministrem o sprawach zasadniczych. Otóż, panie ministrze, rozumiem, że dostrzega pan, że polska gospodarka poprzez te rządy została wprowadzona w pułapkę niskiego wzrostu. Wiem, że mamy kryzys światowy i europejski i w związku z tym bardzo wyraźne spowolnienie gospodarcze w Polsce.

    (Poseł Krystyna Skowrońska: Wreszcie pan to zauważył.)

    Ale powiedzmy sobie szczerze: gdyby nie były podcinane dwa czynniki krajowe, od których przecież zależy wzrost PKB, czyli konsumpcja i inwestycje, to ten wzrost wyglądałby znacznie lepiej, niż wygląda. Przecież przez te lata były podejmowane decyzje, które ograniczają polską konsumpcję, choćby wspominana już tutaj podwyżka stawek VAT o jeden punkt procentowy, nie wiedzieć czemu, przedłużona na kolejne trzy lata. Przecież to ma dokładnie odwrotny skutek: zamiast pobudzać konsumpcję, ogranicza ją. Państwo to doskonale wiecie.

    Podobnie jest z inwestycjami. Korzystamy z obecnej perspektywy finansowej, przecież dosyć hojnej, wynegocjowanej przez Prawo i Sprawiedliwość, a inwestycje publiczne ciągną polskie PKB w dół. Dlaczego, panie ministrze, mimo ponoć otwartej na przedsiębiorców Platformy, do tej pory przedsiębiorcy mają na swoich rachunkach ponad 200 mld zł i nie chcą inwestować? Jak to się dzieje? Czy nowy minister finansów pochyli się nad tą kwestią czy też dalej będziecie państwo mówić, że musimy mieć niski wzrost gospodarczy, bo jest kryzys w Europie i na świecie? Wiemy przecież doskonale, że te dwa czynniki, o których wspominałem, są w rękach krajowych, i gdyby umiejętnie poprowadzić politykę gospodarczą, to konsumpcja i inwestycje w Polsce mogłyby ciągnąć polskie PKB w górę, a tego nie robią. No jest jakieś odbicie, symboliczne, w ostatnim kwartale, ale ono wynika raczej z niskiej bazy roku poprzedniego, w związku z tym można powiedzieć, że jest taką statystyczną iluzją.

    Drugą kwestią, na którą chciałbym panu zwrócić uwagę, to jest sprawa dramatycznego załamania się dochodów podatkowych. Mam nadzieję, że pan swoim wiceministrom, tak licznym, zwróci jednak na to uwagę. Posłużę się tutaj danymi. Wykonanie wpływów z tych czterech najważniejszych podatków w 2012 r. - 248,3 mld zł, wykonanie przewidywane w 2014 r. - 248 mld zł.

    Panie ministrze, mamy czy mamy mieć w tym roku 1,5-procentowy wzrost PKB, w następnym roku, tak jest zapisane w budżecie, 2,5-procentowy wzrost PKB, razem, już bez ciągnionego rachunku, to 4% PKB, realnie, nominalnie zaś, uwzględniając wskaźniki inflacji, zapisano w projekcie budżetu, że to będzie 8% PKB. 8% PKB. A wykonane w 2012 r. wpływy z VAT-u to 120 mld i 115,7 w 2014 r. Czy pan zadał sobie pytanie przez te kilkanaście dni obecności w resorcie, co takiego dzieje się w systemie poboru podatku VAT, że mimo tak wysokiego nominalnego wzrostu wpływy są blisko o 5 mld mniejsze niż w roku 2012. Co jest tego przyczyną? Pan minister Rostowski mimo licznych tutaj pytań uciekał od odpowiedzi na to pytanie, a to jest moim zdaniem odpowiedzialność ministra finansów, to jest potężne oskarżenie pod adresem ministra finansów, że toleruje taki stan rzeczy. Kolejna sprawa to akcyza. W 2012 r. - 60,5 mld, na koniec 2014 r. - 62 mld. A przecież i w poprzednim roku, i w obecnym mamy do czynienia ze wzrostem stawek akcyzy. I tu mamy symboliczny wzrost wpływów z tego tytułu, naprawdę symboliczny. Wykonanie w wypadku CIT, nawet już nie wypada wspominać: 25 mld w 2012 r. i 23,2 w 2014 r. mimo wspomnianego wzrostu gospodarczego. Lepiej jest tylko w podatku dochodowym od osób fizycznych, no ale to dlatego, że państwo nie waloryzujecie progów dochodowych, w związku z tym coraz większa ilość podatników przenosi się do drugiej grupy podatkowej. Ogólnie można powiedzieć, że rośnie obciążenie podatkiem PIT, w związku z tym i wpływy w tym zakresie macie państwo, przynajmniej zaplanowaliście takie wpływy, wyższe.

    Tak więc, panie ministrze, reasumując, myślę, że z tych liczb pan powinien wyciągnąć wnioski, co zrobić, żeby rzeczywiście wpływy podatkowe rosły wraz ze wzrostem gospodarczym, bo tak to nie będzie innego wyjścia, tylko powiększać deficyt budżetowy albo też ciąć wydatki, co jest dla Platformy i PSL-u od paru lat po prostu standardem.

    I, panie ministrze, ostatnia kwestia, którą chciałbym poruszyć, mianowicie w tym budżecie zostały gwałtownie jakby zmienione dwa ważne wskaźniki, wskaźnik konsumpcji i inwestycji. Mają one rosnąć, konsumpcja o 2,2%, choć w poprzednich latach była w granicach zera, i inwestycje o 4,4%, a te prywatne o 7%. Rozumiem, że tutaj może pojawić się ten wspomniany efekt bazy, ale moim zdaniem nie ma żadnych przesłanek, żeby te założenia były aż tak optymistyczne, zwłaszcza jeżeli popatrzymy sobie na ostatnich osiem kwartałów, w których naprawdę konsumpcja i inwestycje kołaczą się w granicach zerowego wpływu, a nawet ujemnego w niektórych kwartałach, na wzrost PKB. Tak więc moim zdaniem tutaj jest akurat optymizm. Nie widzę w opisie budżetu żadnych racjonalnych przesłanek, żeby tak było.

    Podsumowując, panie ministrze, mam nadzieję, że mimo tej pierwszej wypowiedzi, która moim zdaniem była bardziej polityczna niż merytoryczna, z panem jest większa szansa niż z pana poprzednikiem na merytoryczną rozmowę o stanie polskich finansów publicznych. Dziękuję bardzo. (Oklaski)



Poseł Zbigniew Kuźmiuk - Wystąpienie z dnia 11 grudnia 2013 roku.


160 wyświetleń

Zobacz także: