Panie Marszałku! Panie Ministrze! Wysoka Izbo! Rada Ministrów przyjęła nowelizację rozporządzenia w sprawie realizacji zadań ARiMR umożliwiającą udzielanie pomocy de minimis producentom rolnym, którzy w tym roku ponieśli szkody wyrządzone przez dziki w uprawach rolnych położonych na obszarach chronionych oraz na obszarach objętych ograniczeniami w województwie podlaskim.
W związku z powyższym chcę zapytać pana ministra o następujące sprawy. Jakie warunki będzie musiał spełniać poszkodowany rolnik? Jakiej wysokości pomocy może oczekiwać? Jakiej liczby wniosków spodziewa się ministerstwo? I ostatnie pytanie. Czy będą zapewnione odpowiednie środki, umożliwiające uzyskanie odszkodowania wszystkim rolnikom, którzy będą uprawnieni do jego otrzymania?
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Pani Poseł! Rozumiejąc trudną sytuację rolników, szczególnie w województwie podlaskim, w strefie z ograniczeniami, w strefie ochronnej, oczywiście niezawinioną, bo przyczyna tego, że afrykański pomór świń znalazł się na naszym terenie, nie leży po stronie rolnika. Minister rolnictwa zaproponował po prostu w ramach własnych środków, w ramach rezerwy, którą posiada Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, element, instrument, który może być wprowadzony w przypadku tzw. pomocy de minimis. Zaproponowana wysokość, jeżeli chodzi o wielkość na 1 ha, to 850 zł.
Chcę powiedzieć, jaki jest kontekst rzeczy. Z informacji, które mamy, koła łowieckie funkcjonujące na tym terenie, w tych dwóch strefach: czerwonej i żółtej, czyli z ograniczeniami i ochronnej, wyceniły szkody na 750 tys. Natomiast w ramach powołanych komisji - i za co chciałbym podziękować marszałkowi, wojewodzie, Podlaskiemu Ośrodkowi Doradztwa Rolniczego i izbie rolniczej - oceniali szkody wyrządzone przez klęski żywiołowe. Ocenili te szkody według komisji powołanych przez Podlaski Ośrodek Doradztwa Rolniczego, gdzie, tak jak powiedziałem, byli przedstawiciele wojewody, marszałka, izb rolniczych i samorządów. Te szkody okazały się 10 razy większe niż wycenione przez myśliwych. Jeśli chodzi o liczbę tych szkód, to były one w 1284 gospodarstwach.
Wielokrotnie spotykaliśmy się z tymi rolnikami w Ministerstwie Środowiska, bo jeżeli chodzi o szkody łowieckie, to organem naczelnym zgodnie z art. 6 ustawy o łowiectwie jest minister środowiska, natomiast my - mówię o resorcie rolnictwa - mogliśmy zadziałać, mówiąc wprost, w tym rejonie, gdzie jest afrykański pomór świń, gdzie są ograniczenia.
Szanowni Państwo! Wysoka Izbo! Jaka jest idea? Ograniczenia, które są w tych dwóch strefach, wynikają z tego, że Polska jako kraj na granicy strefy Schengen wdrożyła program bioasekuracyjny wynikający z przepisów unijnych i oczywiście naszych własnych, żeby w jak w największym stopniu nie dopuścić do rozprzestrzeniania się wirusa. Ażeby nie dopuścić do rozprzestrzeniania się wirusa, były - mówię w czasie przeszłym - pewne ograniczenia, jeżeli chodzi o polowania. Dzisiaj jesteśmy w takiej sytuacji: wczoraj było spotkanie w Ministerstwie Środowiska z ministrem Otawskim i wojewodą podlaskim. Notabene dzisiaj z tego, co mi wojewoda przysłał w liście, wynika, że ten konflikt się rozszerza, bo zaczynają przyjeżdżać rolnicy z innych terenów, nie tylko z Podlasia.
Jeśli chodzi o wysokość szkód łowieckich, tak jak powiedziałem, działamy w tym terenie. Dzisiaj w naprawdę bardzo dużym stopniu są ograniczone te zakazy i nakazy w tych dwóch strefach, łącznie z tym, że chcemy również płacić za dziki upolowane w strefie żółtej, czyli w tzw. strefie ochronnej. Przypominam Wysokiej Izbie, że za dziki płacimy 150 zł lub 137 zł plus z ustawy, z rezerwy na bezpieczeństwo, na zwalczanie chorób zakaźnych płacimy również za ewentualną utylizację i oczywiście za badania. To są, tak jak mówię, te kwestie.
Jeśli chodzi o odstrzał dzików, to powiem tak: liczba dzików na tym terenie, na Podlasiu i nie tylko, nie wzięła się tylko i wyłącznie z tego, że pojawił się afrykański pomór świń, bo za 2011 r. i 2012 r. odstrzał przez myśliwych był wykonany w 50%. Tak że ta eskalacja wynika nie tylko z samego pojawienia się u nas afrykańskiego pomoru świń, lecz także z tego, że ten odstrzał nie był wykonywany. Dzisiaj czy wczoraj minister środowiska polecił Lasom Państwowym wykonanie zastępstwa, zastępstwa odstrzelania. Zastępstwem to się nazywa. Dzisiaj jest tylko jedna możliwość władcza ministra środowiska w stosunku do nadleśnictw, żeby zrobić wykonawstwo zastępcze, czyli odstrzał przymusowy. Dostało ją 11 kół łowieckich na tym terenie, czyli nie ma tego elementu, że jest zbytnie zagęszczenie, jeśli chodzi o tego dzika, na 1 km2 na danym terenie. Behawioryści, czyli ci, którzy przyjeżdżali do nas z OIE, ze Światowej Organizacji Zdrowia Zwierząt, zalecali, żeby... Wprost jest powiedziane, że depopulacja czy nawet wybicie tego dzika nie jest panaceum na nierozprzestrzenianie się tegoż wirusa, ponieważ życie nie zna pustki i po prostu wejdzie zarażony dzik z Białorusi.
Z tego, co mi wczoraj powiedział wojewoda, a wojewoda rozmawiał tam chyba z gubernatorem, jeśli dobrze to pamiętam, wynika, że oni nie polują w naszą stronę, tylko od naszej granicy w tamtą stronę. Granica jest monitorowana. Praktycznie te dziki i w tym przypadku te świnie są naprawdę skoncentrowane w tych rejonach, czyli udaje nam się z punktu epizodycznego trzymać - przepraszam za takie podsumowanie - tego wirusa na bardzo ograniczonym terenie. Oczywiście chodzi tu o kwestie handlowe. Dogadujemy się również z innymi krajami, żeby utworzyć tzw. zonę, czyli rejon, z którego nie byłaby pozyskiwana trzoda chlewna, czyli świnie, i żeby mogły być one sprzedane za granicę.
Na dzień dzisiejszy mamy do dyspozycji, co wynika z wyliczeń tychże komisji Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego, z hektarów, które są przekazane w ramach tychże opinii, ok. 3200 tys. zł. Na dzień wczorajszy rolnicy złożyli do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, która przyjmuje wnioski - na zasadzie oświadczeń podaje się oczywiście numer identyfikacyjny gospodarstwa, ewidencyjny - ok. 70 wniosków. (Dzwonek) Jest taka sytuacja, że jeżeli rolnik dostał już odszkodowanie, to jest to oczywiście odliczane w ramach tego 1 ha, bo jest to...
Wicemarszałek Jerzy Wenderlich:
Dziękuję, panie ministrze.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Tadeusz Nalewajk:
...rekompensata, jak sama nazwa mówi. Dziękuję bardzo.
Dziękuję.
Panie Marszałku! Rzeczywiście ten problem z dzikami jest ogromny i nie dotyczy to tylko rolników, lecz także dużych miast. Chociażby w Krakowie spotykamy się z takim problemem, że dziki podchodzą do granic miasta i można je bardzo łatwo spotkać przy osiedlach. Ale to chyba będzie osobny temat, osobne pytanie, panie ministrze.
Korzystając z okazji, dzisiaj chciałabym jeszcze zapytać o problem dotyczący eksportu polskich jabłek do Singapuru. Bardzo proszę, panie ministrze, o przedstawienie informacji, jak wygląda dostawa polskich jabłek do Singapuru, bo te doniesienia są bardzo niepokojące. Chciałybyśmy się dowiedzieć, jak to naprawdę wygląda. Dziękuję.
Dziękuję bardzo.
Pani Poseł! Wysoka Izbo! Jeśli chodzi o Singapur, to eksport polskich jabłek do Singapuru nie wymaga zaopatrzenia partii w żadne świadectwo fitosanitarne. Jest do tego potrzebne tylko tzw. zezwolenie importowe, które importer załatwia we własnym kraju. Na dzień dzisiejszy nie ma żadnego problemu, jeśli chodzi o eksport jabłek do Singapuru. Popełniłem pewną nieścisłość w mojej wypowiedzi w trakcie kongresu eksporterów, ale drugiego dnia zostało to sprostowane. Nie ma żadnego problemu. W naszych przekazach prasowych pojawiła się notka, że chodziło tam o jakość jabłek, ale nie jakość dosłownie. Singapurczycy podobno lubią małe i słodkie jabłka. To była kwestia poruszana na linii importer - eksporter. Nie było żadnych spraw dotyczących jabłek złej jakości. Z tej mównicy oświadczam Wysokiej Izbie, że nie ma żadnego problemu dotyczącego eksportu polskich jabłek do Singapuru. Na dzień dzisiejszy eksportowano 120 t jabłek. Zgodnie z informacją przekazaną przez pana ambasadora importerzy i podobno też konsumenci są zadowoleni.
(Poseł Dorota Niedziela: Są małe i słodkie?)
Podobno lubią małe i słodkie. Dziękuję bardzo.