Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Pan premier Donald Tusk rok temu ogłosił rok 2013 rokiem rodziny. Wczoraj mówił o tym roku rodziny, ale dzisiaj, gdy tak naprawdę mógłby dowiedzieć się prawdy o tym, jak wygląda sytuacja dzieci w polskiej rodzinie, schował głowę w piasek i wysłał swoją panią minister.
Chciałbym pochylić czoła przed przedstawicielami wnioskodawców, wszystkimi tymi osobami, które zaangażowały się w to wielkie dzieło zebrania miliona podpisów, osobami, które po prostu chcą, byśmy zapytali wszystkich dorosłych Polaków, co sądzą na temat tego, co dzieje się dzisiaj w polskiej edukacji, co dzieje się w polskiej szkole.
Rząd PO-PSL do tego miliona mówi po prostu: wynocha, nie interesują nas wasze argumenty, mamy swoje, jesteśmy mądrzejsi. Słowa pani poseł Augustyn, która mówi: wysłuchałam pana Elbanowskiego z ogromnym przerażeniem. Przyznam szczerze, że ja też wysłuchałem pana Elbanowskiego z ogromnym przerażeniem...
(Poseł Urszula Augustyn: Ale z różnych powodów.)
...bo te wszystkie fakty, które mogliśmy tutaj usłyszeć, jako rodzic trójki dzieci widzę na co dzień. Widzę 7-kilogramowe tornistry, widzę, jaki jest problem z zajęciami dodatkowymi, widzę nieprzygotowane klasy, nieprzygotowane stołówki. Jestem przekonany, że każdy z nas parlamentarzystów, kto wyściubi swój nos poza Warszawę, to widzi.
Jeden problem, o którym może nie było dzisiaj tutaj mowy, to problem, który wraca do nas, który premier Donald Tusk kiedyś uznał za rozwiązany - problem dopalaczy. Ale nie o tym dzisiaj mowa. Dzisiaj jest mowa o tym, czy decyzja (Dzwonek), czy dzieci posłać do szkoły w wieku 6 lat, będzie należała do mamy czy taty, czy będą o tym decydowali mama czy tata, czy będą o tym decydowali pani Szumilas, pan premier Donald Tusk, pani poseł, inni parlamentarzyści.
Chciałbym zapytać: Czy na podstawie doświadczeń ostatnich lat, kiedy rodzice mieli możliwość wyboru i ledwie kilka procent decydowało się na to, nie powinniście państwo uznać tego za argument i zostawić tej decyzji w rękach rodziców? (Oklaski)