Opubilkował videosejm.pl
Brak komentarzy
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Prace nad rządowym projektem ustawy o zmianie ustawy o transporcie drogowym oraz niektórych innych ustaw są opóźnione o trzy lata, a sama nowelizacja ustawy wynika z obowiązku wdrożenia do polskiego prawa z dniem 4 grudnia 2011 r. przepisów wynikających z tzw. pakietu drogowego trzech rozporządzeń Wspólnot Europejskich nr 1071, 1072 i 1073.
Poza ewidentnym opóźnieniem we wprowadzeniu zmian do ustawy regulującej zasady wykonywania transportu drogowego zauważyliśmy mnóstwo błędów w przygotowanym projekcie przedstawionym przez rząd. Strona społeczna - Ogólnopolski Związek Pracodawców Transportu Drogowego, Polska Izba Gospodarcza Transportu Samochodowego i Spedycji, Stowarzyszenie na Rzecz Wiedzy i Informacji Transportu Drogowego - bezlitośnie wytykała słabość projektu, przedłużające się prace, a nader często brak stanowiska strony rządowej do zgłaszanych przez stronę społeczną uwag i propozycji zmian.
Było też tak, że najpierw główny inspektor transportu drogowego zgłosił poprawki, oczywiście na piśmie, ale były niepodpisane, a potem milczał w trakcie prac nad projektem ustawy.
W trakcie prac zauważyliśmy, że nawet strona rządowa nie potrafiła uzgodnić swojego stanowiska przed przedłożeniem wysokiej komisji proponowanej nowelizacji ustawy.
Główny inspektor nie potrafił przeciwstawić się rozrostowi biurokracji, która będzie musiała nastąpić, gdyż w trakcie prac nad zmianami do ustawy postanowiono, że zezwolenia na wykonywanie zawodu przewoźnika będzie wydawał starosta lub główny inspektor transportu drogowego. Doprowadzi to do zwiększenia zatrudnienia u głównego inspektora transportu, gdzie urzędnicy będą wykonywać tę samą pracę, którą wykonują już zatrudnieni pracownicy starostów. Rodzi się pytanie, czy czasem nie chodziło o kapitulację głównego inspektora przed wielkimi przewoźnikami i pisanie ustawy pod ich dyktando.
Zadziwiające jest też to, że część poprawek składanych przez stronę społeczną na etapie konsultacji społecznych nie została dogłębnie przeanalizowana przez rząd ani uwzględniona, co bardzo wydłużyło obrady komisji.
W sumie można stwierdzić, że projekt ustawy o zmianie ustawy o transporcie drogowym oraz niektórych innych ustaw pisany był pod dyktando wielkich korporacji, których uwagi strona rządowa akceptowała. Niestety inni przedstawiciele strony społecznej mieli trudności z dostarczeniem postulatów członkom podkomisji sejmowej. Związku kierowców zawodowych ˝Solidarność˝ nie poinformowano o terminach posiedzeń.
Tak długo procedowany projekt ustawy nie rozstrzyga, niestety, wielu zastrzeżeń merytorycznych, np. nie jest jasne, czy daną kwestię rozstrzygać ma decyzja administracyjna, postanowienie czy też samowolne uznanie organu administracji lub podmiotu, który w imieniu organu wykonuje jego zadania i prowadzi egzaminy na certyfikat kompetencji zawodowych. Istnieje obawa, że dowolność interpretacji przepisów będzie miała negatywne skutki dla całej ustawy, a procesy sądowe doprowadzą do likwidacji mniejszych firm przewozowych.
Bardzo widoczne w omawianym projekcie ustawy są zapisy dotyczące dobrej reputacji. Rząd zgodził się na takie zapisy, które spowodują, że dobrej reputacji przewoźnikowi nie będzie można cofnąć, a to może prowadzić do dyktatu wielkich firm przewozowych kosztem małych firm zgłaszających przypadki łamania prawa do generalnego inspektora. To jest terror w świetle prawa wielkich przewoźników wobec małych firm. Strona rządowa, zdaje się, nie zauważa, że wskutek wprowadzenia przepisów proponowanych przez korporacje w stylu: liczba stwierdzonych naruszeń jest nieznaczna w stosunku do skali prowadzonych operacji transportowych, nigdy nie będzie można ustalić, kiedy ta liczba będzie znaczna.
Przemilczając uwagi zgłoszone przez inne stowarzyszenia, jak również przedstawicieli kierowców, którzy jednoznacznie wskazywali w zgłaszanych uwagach, że ww. zapis, jak również sformułowanie, że: istnieje interes społeczny kontynuacji działalności gospodarczej przez przedsiębiorcę, umożliwią faworyzowanie dużych przewoźników. Będzie więc tak jak z ustawą z 1 stycznia 2011 r., na mocy której przewoźnicy drogowi zostali praktycznie uwolnieni od odpowiedzialności, którą scedowano na kierowców i pracowników zarządzających transportem.
Podczas prac komisji występowały też sytuacje, z których wynikało, że niektóre przyjęte w projekcie rozwiązania są sprzeczne z przepisami zawartymi w rozporządzeniu nr 1071/2009/WE - dotyczy to wydawania licencji wspólnotowej. Zgłaszane były też wątpliwości dotyczące czytelności i spójności pojęć i przepisów. Uważamy również, że omawiany projekt ustawy nie spełnia oczekiwań strony związkowej postulującej przejęcie przez przedsiębiorców kosztów szkolenia okresowego kierowców na zasadach określonych w art. 103 Kodeksu pracy. Kierowcy chcą, aby szkolenia, jakie odbywają okresowo - na takiej zasadzie jak szkolenia BHP - były w trakcie pracy opłacane ze środków pracodawcy.
Pracobiorcy dostaną po kieszeni, bo kary pieniężne będące wielokrotnością 2000 zł są bardzo wysokie. (Dzwonek) Kary te ma płacić kierowca w terminie 7 dni, na podstawie Kodeksu wykroczeń. Tymczasem pracodawcy mają możliwość płacenia kary na podstawie Kodeksu postępowania administracyjnego, odwołując się do sądu administracyjnego. To nie jest sprawiedliwe, bo inne zasady, korzystniejsze, obowiązują przewoźnika, a inne, niekorzystne, kierowców.
Już kończę, panie marszałku.
Bardzo kontrowersyjny jest zapis stanowiący, że kary pieniężne z tytułu zaniechania zwrotu zezwolenia, licencji, wypisów certyfikatów kompetencji zawodowych mają stanowić dochód starosty lub generalnego inspektora, co stoi w sprzeczności z art. 94 ustawy, który mówi, że kary pieniężne stanowią dochód budżetu państwa. Taki stan rzeczy może doprowadzić do łupienia kierowców po to, by poprawić działalność finansową starosty lub generalnego inspektora.
W sumie ustawa zwiększa biurokrację, nie jest transparentna, daje pewne przywileje wielkim przewoźnikom, dyskryminuje kierowców i po porostu jest niesprawiedliwa. Z uwagi na to, że jednak rynek przewoźników oczekuje na tę nowelizację oraz że implementacja prawa jest potrzebna, a wdrożenia ustawy wymaga respektowanie przepisów europejskich, klub PiS wstrzyma się od głosu. Dziękuję bardzo.
Żałuję tylko, panie marszałku, że nie uczestniczy w debacie pan minister transportu lub wiceminister. Myślę że byłoby to bardziej znaczące dla całej debaty. Dziękuję bardzo.