Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj

1 punkt porządku dziennego:


Sprawozdanie Komisji Spraw Wewnętrznych o rządowym projekcie ustawy o udziale zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników we wspólnych operacjach lub wspólnych działaniach ratowniczych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej (druki nr 1066 i 1932).


Poseł Sprawozdawca Piotr van der Coghen:

    Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Panie Ministrze! Mam zaszczyt przedstawić sprawozdanie Komisji Spraw Wewnętrznych o rządowym projekcie ustawy o udziale zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników we wspólnych operacjach lub wspólnych działaniach ratowniczych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, druki nr 1066 i 1932.

    Projekt ten dotyczy umożliwienia funkcjonariuszom lub pracownikom państw członkowskich Unii Europejskiej i innych państw stosujących dorobek Schengen oraz państw trzecich udziału we wspólnych operacjach na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, jak np.: ochrona porządku i bezpieczeństwa publicznego, zapobieganie przestępczości, w szczególności w trakcie zgromadzeń oraz imprez masowych, a także wspólne działania ratownicze wobec klęsk żywiołowych i katastrof.

    Ponieważ ten pomysł legislacyjny spotkał się w tym parlamencie już na samym wstępie ze zdumiewająco gwałtownymi protestami... (Gwar na sali)

    (Przewodnictwo w obradach obejmuje wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka)

    Wicemarszałek Wanda Nowicka:

    Przepraszam, panie pośle.

    Bardzo proszę o ciszę i umożliwienie panu posłowi wystąpienia.

    Bardzo proszę, panie pośle.

    Poseł Sprawozdawca Piotr van der Coghen:

    ...jako przewodniczący podkomisji pracującej nad tą ustawą jestem gotów wyjaśnić z tego miejsca, o co tak naprawdę w tej ustawie chodzi.

    A to przecież proste. Chodzi o to, że po opadnięciu żelaznej kurtyny, uwieńczonym dorobkiem Schengen, nie tylko otworzyły się granice swobodnego ruchu dla obywateli. Również logiczną potrzebą stała się ścisła i nieskrępowana współpraca służb ratunkowych i porządkowych krajów sąsiednich, współpraca, której celem jest bardziej skuteczna pomoc ludziom potrzebującym ratunku lub lepsza ochrona obywateli przed potencjalnym zagrożeniem.

    Aby lepiej zobrazować problem, posłużę się w tym celu kilkoma drobnymi przykładami. Pierwszy przykład. Niemiecka policja podejmuje dynamiczny pościg za bezwzględnymi bandytami, którzy dokonali zbrodni na terenie jednego z państw Unii Europejskiej. Przestępcy uciekają w stronę Polski. Po dojechaniu do granicy bandyci wjeżdżają pędem i bez przeszkód na teren naszego kraju, korzystając oczywiście z dorobku Schengen, i mijają nieczynny dziś posterunek przejścia granicznego. Natomiast ścigająca ich niemiecka policja paradoksalnie powinna się zatrzymać, bowiem funkcjonariusze ci, wjeżdżając na teren Polski, aby kontynuować ujęcie gangsterów, musieliby korzystać z atutów, praw przyznanych im jako funkcjonariuszom policji, ale wyłącznie w ich własnym kraju, a więc musieliby używać pojazdu uprzywilejowanego w ruchu, używać określonej częstotliwości radiowej, mieć prawo użycia środków przymusu bezpośredniego i broni, a w końcu mieć prawo zatrzymania podejrzanych. A w obecnej chwili takiego ustawowego prawa na terenie Polski nie mają. Z kolei podczas dynamicznej akcji pościgowej może nie być wystarczająco dużo czasu na przekazanie polskiej stronie wszystkich szczegółów umożliwiających naszej policji skuteczne przejęcie pościgu i ujęcie bandytów.

    Kolejny przykład. W Tatrach schodzi z Rysów potężna lawina, porywając i grzebiąc w swych zwałach kilkunastu młodych polskich turystów. Akcję ratowniczą prowadzą ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego z Zakopanego. Z ratowniczym wsparciem ze słowackich Tatr ruszają ratownicy tamtejszej Horskiej Záchrannej Słuzby. Skutkiem tego kilka zagranicznych pojazdów ratunkowych wypełnionych ratownikami górskimi przedziera się przez pełną ludzi drogę do Morskiego Oka. Muszą używać sygnałów alarmowych. Problem w tym, że tak naprawdę robią to bezprawnie, co ze względu na nadzwyczajną sytuację na razie jest tolerowane. Ale co się stanie, jeśli podczas dojazdu do miejsca akcji dojdzie do jakiegoś tragicznego zdarzenia drogowego, na przykład, nie daj Boże, śmiertelnego wypadku? Ze wzglądu na brak stosownych przepisów cała sprawa potwornie się skomplikuje. Ta kwestia bowiem nie jest ustawowo uregulowana. W tym momencie zagadnienie dotyczące tego, kto ponosi koszty wyżywienia zagranicznych ratowników, noclegów czy ewentualnego paliwa do mechanicznego sprzętu ratunkowego, wydaje się niemal sprawą drugorzędną.

    Kolejny przykład. Na karpackiej granicy płoną lasy. Do walczących z pożarami polskich strażaków udają się jako wsparcie strażacy ze Słowacji i Czech. Naszą granicę przekraczają wozy bojowe ich straży pożarnej. To, że na polskich drogach używają bezprawnie sygnałów pojazdów uprzywilejowanych, to jeszcze mało, ale te wozy podczas akcji muszą gdzieś tankować paliwo - chodzi o pojazdy i inny sprzęt gaśniczy - jak również uzupełniać środki gaśnicze, bowiem każdorazowy powrót tych pojazdów na Słowację czy do Czech w celu ich tankowania jest kompletnie bezsensowny. Natomiast ktoś za to paliwo i płyny techniczne musi zapłacić, jak również pokryć koszty socjalne słowackich i czeskich ratowników, którzy przybyli solidarnie nam z pomocą. To też wymaga ustawowego uregulowania.

    Następny przykład. W Karkonoszach schodzi lawina, która porywa i zasypuje tonami śniegu dwóch narciarzy zjeżdżających na nartach żlebem slalomowym do schroniska ˝Samotnia˝. Ratownicy grupy karkonoskiej GOPR organizują szybko akcję ratunkową i po godzinie intensywnego sondowania lawiniska pod zwałami śniegu trafiają na ciała poszukiwanych. Obaj są w ciężkim stanie, nieprzytomni. Na pomoc wylatuje śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego z Wrocławia oraz po sąsiedzku policyjny śmigłowiec Republiki Czeskiej, gdyż drugi polski śmigłowiec ratunkowy jest zbyt daleko. To ważne, bo tu liczy się każda minuta i jedyną szansą dla odnalezionych nieprzytomnych i ciężko wychłodzonych narciarzy jest szybki, oszczędzający czas transport przy nieprzerwanych zabiegach reanimacyjnych. W tej sytuacji, aby ratować gasnące życie narciarzy, śmigłowiec polskiego Lotniczego Pogotowia Ratunkowego transportuje jednego z poszkodowanych do szpitala w Jeleniej Górze, a śmigłowiec policji czeskiej pilnie ewakuuje drugiego narciarza do czeskiego szpitala w Hradec Králové. Teoretycznie jest to niezupełnie legalne.

    Kolejnym przykładem może być konieczność współdziałania służb obcych na terenie naszego kraju podczas powodzi, kiedy zachodzić może konieczność użycia statków powietrznych i środków pływających, użyczenia sprzętu transportowego, technicznego czy też użycia łączności.

    Innym przykładem niech będzie liczny udział w imprezach masowych ludności krajów sąsiednich. Mowa o wielkich plenerowych koncertach lub wydarzeniach sportowych gromadzących wielotysięczne obcojęzyczne tłumy. Uczestnicy tych imprez są różni. Jedni przyjeżdżają z zagranicy, żeby się dobrze u nas bawić, a inni, żeby rozrabiać. Podczas takich masowych imprez korzystano już z pomocy policjantów z innych krajów Unii, którzy byli niezwykle ważnym wsparciem dla polskiej policji, szczególnie w kontaktach z rozbrykaną młodzieżą z innych krajów. Zdarzały się bowiem przypadki burd ulicznych, w których na przykład niemiecka młodzież ignorowała zupełnie polecenia polskich policjantów pod pozorem braku znajomości języka, ale gdy uwagę zwrócił im znajdujący się we wspólnym patrolu niemiecki policjant, to młodych ludzi od razu stawiało to do pionu. Problem leży jednakże w tym, że byłoby trudno, gdyby obcy policjanci jadący do Polski w celu wsparcia działań związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa publicznego byli pozbawieni prawa do użycia środków przymusu bezpośredniego, broni czy prawa do zatrzymania osób łamiących prawo. Z kolei logiczne wydaje się wsparcie polskiej policji przez policjantów z tych krajów, których obywatele mają na celu masowe odwiedzenie Polski w sposób nie zawsze zasługujący na naszą akceptację.

    Problemów jest wiele, nawet tak drobnych, jak np. sprawa poruszania się obcych pojazdów operacyjnych po naszych płatnych autostradach, a wszystkie te kwestie wymagają ustawowego uregulowania, określenia drogi służbowej, odpowiedzialności za wezwanie wsparcia służb z innego kraju, pokrycia związanych z tym kosztów, określenia granic czasu trwania takiej operacji, liczby funkcjonariuszy oraz odpowiedzialności służbowej i politycznej za podjęcie decyzji o wezwaniu obcych służb do takiego współdziałania na terenie naszego kraju.

    Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Powyższe przykłady są drobnymi okruchami wspólnych operacji lub działań ratowniczych, które miały miejsce w naszym kraju w minionych latach. Niestety, obecnie obowiązujące przepisy wynikające jedynie z międzynarodowych porozumień są rozproszone i nie uwzględniają wielu okoliczności, które się zdarzyły i jakich jeszcze możemy się spodziewać.

    W tej sytuacji w imieniu Komisji Spraw Wewnętrznych wnoszę o uchwalenie projektu ustawy o udziale zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników we wspólnych operacjach lub wspólnych działaniach ratowniczych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.

    Pragnę również zaznaczyć, że ten projekt ustawy ma na celu wykonanie prawa Unii Europejskiej i, co najważniejsze, ureguluje cały plik niezbędnych przepisów prawnych o naszych wzajemnych relacjach w sytuacjach szczególnych i kryzysowych. Można powiedzieć, że w pewnych przypadkach ta ustawa może mieć wartość solidarnego ocalenia mienia, zdrowia i życia ludzkiego naszych obywateli, Polaków. Nie zapominajmy o tym. Dziękuję za uwagę. (Oklaski)



Poseł Piotr Van der Coghen - Wystąpienie z dnia 08 stycznia 2014 roku.


373 wyświetleń