Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj
Oświadczenia.


Poseł Henryk Kmiecik:

    Szanowny Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Z tej mównicy zapytałem: Czy rząd polski to są patrioci czy idioci? Nie otrzymałem jednoznacznej odpowiedzi. Teraz zapytam: Czy w Polsce jest partyjniactwo? Jak wiadomo, partyjniactwo kieruje się tylko i wyłącznie interesem własnej partii, lekceważąc przy tym sprawy państwa i jego obywateli.

    Mamy doskonały przykład partyjniactwa w wykonaniu pana premiera Tuska i jego partii, czyli Platformy Obywatelskiej. Gdy złożono wniosek o odwołanie w referendum pani Hanny Gronkiewicz-Waltz z funkcji prezydenta Warszawy, zaczęto szukać sposobu, aby nie dopuścić do jej odwołania. Jednym z pomysłów było przekupienie warszawiaków obietnicą wybudowania południowej obwodnicy Warszawy.

    Po referendum trzeba było spełnić obietnicę i zaczęto myśleć, skąd wziąć na to pieniądze. Wymyślono, że zamiast budować odcinek drogi ekspresowej S3 z Legnicy do Lubawki, pieniądze na ten cel przeznaczy się na obwodnicę warszawską. Oczywiście partyjniactwo pana premiera Tuska było ważniejsze niż obowiązki premiera, gospodarza, który powinien patrzeć szerzej na rozwój całego państwa, a nie jak partyjny kacyk bronić interesików swojej partii. Szkoda tylko, że budowa obwodnicy odbywa się kosztem takich aglomeracji jak jeleniogórska czy wałbrzyska, a także kosztem osłabienia portów morskich w Szczecinie i Świnoujściu.

    Co do kosztów to budowa 70-kilometrowego odcinka z Legnicy do Lubawki z kilkoma kilometrami tuneli wynosi około 4 mld zł, a 18 km obwodnicy warszawskiej - około 7 mld. Czy ktokolwiek w rządzie policzył koszty i potrafił wyliczyć, ile po skończeniu budowy S3 możemy uzyskać wpływów do Skarbu Państwa z tytułu opłat za transport ciężarowy po tej drodze? Czy wyliczył, ile zarobią porty i o ile spadnie bezrobocie nie tylko w miastach portowych, ale także na całej trasie budowanej drogi S3? Czy wiedzą, że w ślad za drogą ekspresową pojawią się inwestorzy, którzy będą tworzyli miejsca pracy, tak jak to się dzieje w innych krajach Europy? Czy nie okazałoby się, że po zsumowaniu tych wszystkich korzyści po kilku latach koszt budowy zwróciłby się z nawiązką? Dlaczego urzędasów w ministerstwie i w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad myślenie boli? Dlaczego na warszawską obwodnicę nie wygospodaruje się pieniędzy, które są marnowane przy budowie dróg i autostrad?

    Na posiedzeniach Komisji Infrastrukturya spotykamy się z fachowcami, którzy od dawna mówią, że od 30% do 40% kosztów budowy dróg jest zmarnowanych poprzez niedokładne dokumentacje przygotowane na zlecenie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Projekty zakładają warunki najtrudniejsze z możliwych, dokumentacje są z błędami i brakuje weryfikacji kosztorysów. Dlatego mamy jedne z najwyższych na świecie koszty budowy jednego kilometra drogi czy autostrady. Cóż, w mętnej wodzie można łatwiej złowić coś dla siebie. Specjaliści szacują, że Polska mogłaby mieć obecnie setki kilometrów dróg więcej, gdyby dopilnowano prac przy tworzeniu dokumentacji i kosztorysów. Tu są pieniądze i na obwodnicę warszawską, i na szereg innych obwodnic w kraju.

    Ale cóż rozdęte do granic możliwości koszty obwodnicy warszawskiej? Najgorsze chyba jest to, że S3 stałaby się kością w gardle Nowaka i jego gdańskiej ekipy z Tuskiem na czele, ponieważ wzrósłby ruch na promach do Świnoujścia prawdopodobnie kosztem linii Gdynia - Karlskrona i Gdańsk - Nynashamn. Jeszcze bardziej prawdopodobne jest to, że najbardziej wzrósłby ruch na linii Trelleborg - Sassnitz i z Sassnitz przez A20 do granicy z Polską, a dalej na S3. Ale cóż, w przypadku gdańskiej ekipy bliższa ciału jest koszula.

    Wysoka Izbo! W mojej opinii ten rząd powinno postawić się przed Trybunałem Stanu za marnowanie środków publicznych i narażenie Skarbu Państwa na straty. Czy osoba myśląca patriotycznie dopuszcza do tego, aby ruch z południa Europy kierować na drogi niemieckie i ładunki towarowe dostarczać do niemieckich portów w Hamburgu i Rostocku? Czy na tranzycie drogowym mają zarabiać Niemcy, a pracę w portach mają mieć robotnicy niemieccy, nie zaś polscy w polskich portach? Czy po doprowadzeniu do upadku polskich stoczni przyszedł czas na doprowadzenie do upadku polskich portów?

    Naprawdę odnoszę wrażenie, że gdyby to było w Chinach, to za takie gospodarowanie, gdzie dba się o dobro innego kraju, a nie swojego, pan premier i część jego rządu skończyliby swój żywot na środku placu z kulką w potylicy. Jednak polski naród jest jeszcze cierpliwy. Tylko jak długo jeszcze? Dziękuję.



Poseł Henryk Kmiecik - Oświadczenie z dnia 12 grudnia 2013 roku.


12 wyświetleń

Zobacz także: