Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj

10 punkt porządku dziennego:


Przedstawienie przez prezesa Rady Ministrów programu działania Rady Ministrów z wnioskiem o udzielenie jej wotum zaufania.


Poseł Dariusz Rosati:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Exposé premiera rzeczywiście było wyjątkowe, przynajmniej w dwóch wymiarach. Po pierwsze, skupiło się prawie w całości na jednej dziedzinie, na jednym obszarze spraw, a mianowicie na sprawach finansowo-gospodarczych. I po drugie, było pełne konkretów, które zresztą są tutaj bardzo szeroko komentowane, dyskutowane i kwestionowane.

    Co do pierwszej sprawy muszę powiedzieć, że gdy się wygłasza exposé, zawsze jest dylemat, czy mówić o wszystkim po trochu, czy skupić się na sprawach najważniejszych. Chcę powiedzieć, że kilkanaście lat temu, wygłaszając z tego miejsca exposé na temat polityki zagranicznej, rozwinąłem się i mówiłem o stosunkach Polski z prawie wszystkimi krajami, ale potem dopadł mnie jakiś ambasador kraju południowoamerykańskiego i zapytał, czy fakt, że jego kraj nie został wymieniony w exposé, oznacza, że Polska przestaje mieć stosunki z tym państwem. A więc zawsze jest takie ryzyko: jak chce się wszystkie tematy poruszyć, to zawsze jakieś zostaną jeszcze na marginesie. Tym razem - można to różnie oceniać - premier zdecydował się zająć jedną sprawą, ale sprawą kluczową, sprawą, od której załatwienia zależy załatwienie wszystkich innych spraw, o których tutaj bardzo słusznie państwo mówili. To od sytuacji w finansach publicznych będzie zależała zdolność tego państwa w następnych latach do rozwiązywania tych spraw, o których była mowa, takich jak sprawy nauki, edukacji, ochrony zdrowia, kondycji naszej armii i wielu innych, bardzo ważnych dziedzin życia społecznego.

    To, co premier zaproponował, jeśli chodzi o drugą sprawę, czyli konkrety, budzi oczywiście określone emocje. Niemniej jednak chcę powiedzieć, że to, co premier zaproponował, to jest właściwie prawie w całości zestaw propozycji, które różni eksperci, ekonomiści postulowali od lat, że to są właśnie kierunki reform, które nasz kraj powinien podejmować, i że bez tych reform kondycja finansów publicznych będzie się pogarszać, a Polsce grozi wpadnięcie w pułapkę zadłużenia. To są, jednym słowem, informacje, które powinny budzić optymizm, niezależnie od tego, że można dyskutować nad technikaliami i nad szczegółami poszczególnych rozwiązań, i niezależnie również od tego, że ich wdrożenie być może będzie dotykać - a można powiedzieć: z całą pewnością - interesów określonych grup społecznych i być może będzie miało również bolesne skutki dla niektórych grup społecznych. Jak powiadam, to jest lista postulatów, które powtarzano od dłuższego czasu, i bardzo się cieszę, że dzisiaj w exposé one zostały podniesione i zaanonsowane, niezależnie od sceptycyzmu, jaki na tej sali miał się pojawiać, czy zostaną zrealizowane w praktyce, czy nie. To jest dobra wiadomość dla nas, dlatego że to jest dobra wiadomość dla rynków finansowych. Drodzy państwo, my możemy nie lubić rynków finansowych, ale wszystkie kolejne rządy Rzeczypospolitej do tych rynków finansowych się zwracały z prośbami o pożyczkę. Najlepiej jest oczywiście ignorować sytuację na rynkach finansowych, ale wtedy trzeba po prostu przestać pożyczać pieniądze. W sytuacji kiedy jednak pożyczamy pieniądze na rynkach finansowych, emitujemy obligacje, nie powinno być nam obojętne to, co myślą o tych działaniach i o naszej kondycji inwestorzy finansowi.

    Szanowni Państwo! Jeżeli chodzi o reformy, które zostały zaproponowane, uważam, że zwłaszcza kilka z nich jest szczególnie ważnych. Dotyczy to przede wszystkim wydłużenia wieku emerytalnego. Chcę powiedzieć, że ta sprawa i w pewnym sensie również sprawa KRUS-u to były święte krowy. Tych spraw do tej pory żaden premier nie ośmielił się właściwie zaadresować. To były sprawy, które rzeczywiście groziły bardzo poważnymi społecznymi i politycznymi konsekwencjami, nie tylko tutaj, w tej Izbie, ale także poza nią, a czasami być może i na ulicach. Mamy tutaj po raz pierwszy próbę śmiałego podejścia, dla niektórych być może zbyt zachowawczego, ale z całą pewnością śmiałego i odpowiedzialnego podejścia do rozwiązania problemu, za który wzięły się również inne kraje europejskie. Nie możemy chować głowy w piasek i udawać, że problem starzenia się społeczeństw nas nie dotyczy. Wydłużenie wieku emerytalnego to nie jest, jak chcieli niektórzy, zmuszenie kobiet do roboty jeszcze przez 7 kolejnych lat. To jest przede wszystkim szansa dla przyszłych emerytów, żeby mieli wyższe emerytury. Wydłużenie obowiązkowego czasu pracy czy wieku emerytalnego oznacza bowiem wydłużenie okresów składkowych, a to pozwala podnieść emerytury, które bez tej reformy byłyby naprawdę na głodowym poziomie. Wszyscy, którzy się tym tematem zajmują, wiedzą doskonale, że zgodnie z symulacjami, którymi dysponujemy, za 25 lat średnie emerytury byłyby w wysokości 24-26% ostatniego wynagrodzenia. To są po prostu głodowe świadczenia.

    I druga rzecz, o której chciałbym powiedzieć, to jest to, że jednak - i apeluję o to, aby oddać sprawiedliwość premierowi - odpowiedzialność we wdrażaniu tych wszystkich reform jest połączona z ogromnym poczuciem konieczności ochrony, osłony najsłabszych. Właściwie we wszystkich propozycjach, które zostały przedstawione, mamy zarazem przewidziane rozwiązania, które mają ograniczać bolesne skutki dla najsłabszych. Jeżeli jest mowa o reformie emerytur mundurowych, to jednocześnie premier proponuje podwyżkę uposażeń dla funkcjonariuszy. Jeżeli mówimy o koniecznej reformie systemu ubezpieczeń rolniczych, to jest jednocześnie powiedziane, że ci najubożsi będą chronieni w sposób szczególny. Jeżeli mówimy o tym, że najbogatszym zabiera się ulgi, i wreszcie zabiera się ulgi na dzieci, to jednocześnie zastrzega się, że te ulgi dla tych, którzy mają niższe dochody i większą liczbę dzieci, zostaną powiększone. A więc jest tu moim zdaniem zachowana równowaga między koniecznymi ograniczeniami, oszczędnościami, a właściwie likwidacją marnotrawstwa, można to też tak określić, a sprawami związanymi z ochroną najuboższych i najsłabszych.

    Chciałbym również odnieść się do spraw związanych z euro, ponieważ jest to temat, który budzi rozmaite emocje, a moim zdaniem wiele z tych emocji czy wiele z opinii, które potocznie się pojawiają na ten temat, po prostu opartych jest na nieporozumieniu. Zgodnie z ocenami, które są oczywiście dostępne, i z opiniami Polska z tytułu tego, że utrzymuje własną walutę, a nie jest w strefie euro, dopłaca około 20 mld zł rocznie. Tyle kosztuje nas, polskie przedsiębiorstwa przede wszystkim i polskie rodziny, utrzymywanie odrębnej waluty. Trzeba sobie, drodzy państwo, zdawać sobie sprawę z tego, bo przecież utrzymywanie własnej waluty i obowiązek czy konieczność jej wymiany na walutę europejską w sytuacji, kiedy ogromna większość transakcji międzynarodowych Polski jest realizowana w ramach strefy euro, pociąga za sobą określone koszty. Kto korzysta z tytułu tych kosztów, komu płacimy prowizję za zamianę euro na złote i złotych na euro? Oczywiście płacimy te prowizje bankom. A z ust przedstawicieli opozycji usłyszeliśmy propozycje, żeby opodatkować banki, że to banki zarabiają na kryzysie, podczas gdy cierpi normalny obywatel. Jeżeli w tym jest rzeczywiście prawda, to może powinniśmy zastanowić się, czy nie jest to najprostszy sposób, żeby ukrócić troszkę zyski banków, które powstają tylko z tego tytułu, że są dwie różne waluty. Mogę zresztą podać kolejny przykład tego, że utrzymywanie odrębnych walut jest po prostu kosztownym luksusem. Pani posłanka Szydło mówiła o tym, że płacimy wysokie rentowności na naszych obligacjach i podała, że na przykład Słowacy czy Słoweńcy płacą niższe rentowności. Oni płacą niższe rentowności, dlatego że mają euro, w związku z tym w wypadku ich obligacji nie ma już ryzyka kursowego. Oni zarabiają na tym oczywiście określone pieniądze. Łatwo policzyć, że w Polsce, skoro na przyszły rok nasze potrzeby pożyczkowe wynoszą 170 mld zł, gdybyśmy mieli podobną sytuację jak Słoweńcy czy Słowacy, moglibyśmy zarobić ok. 4 mld zł tylko na niższych kosztach obsługi długu. A więc my się w tej Izbie powinniśmy zastanawiać, czy w interesie Polski jest zachowanie naszej własnej waluty, czy raczej dołączenie do innych i wprowadzenie wspólnej waluty, ale proponuję posługiwać się argumentami. Jeżeli chcemy mieć własną walutę, a ja rozumiem takie stanowisko, to powiedzmy Polakom otwarcie, że to kosztuje nas 20 mld zł rocznie i że jesteśmy gotowi wszyscy zrzucić się na pokrycie tego kosztu.

    Była też mowa o tym, że w ciągu ostatnich kilku lat zadłużenie Polski zwiększyło się w sposób bardzo znaczny. Oczywiście, jest to prawda, ale dobrze byłoby to pokazać na tle sytuacji w innych krajach Unii Europejskiej. Na 27 państw w Unii Europejskiej dług publiczny w 20 z nich wzrósł w większym stopniu, to znaczy więcej niż o 10% PKB, niż w Polsce, w tym nawet w takim kraju, który był podawany jako przykład, jak Republika Czeska. Tam dług publiczny wzrósł w większym stopniu. Tylko kilka krajów w Unii Europejskiej, takich jak Estonia czy Luksemburg, miało mniejszy przyrost długu publicznego niż Polska. Oczywiście mieliśmy przyrost długu publicznego, jednak nie wynikał on ze szczególnych błędów, jakie popełnił rząd, lecz przede wszystkim z wyjątkowo trudnej sytuacji zewnętrznej i z przewlekłego kryzysu, z którego skutkami mamy do czynienia do tej pory. A więc, drodzy państwo, chciałbym, żebyśmy tę dyskusję mimo wszystko opierali na faktach, zwłaszcza odnosząc się do spraw dość skomplikowanych, w przypadku których bardzo łatwo jest wprowadzić po prostu zamęt w umysłach tych, którzy nas słuchają.

    Kończąc, chciałbym - nie ma pana premiera, zatem na ręce jego przedstawicieli - złożyć życzenia może nie tyle szczęścia, bo szczęście bywa zawodne, a fortuna kołem się toczy, co po prostu wytrwałości w realizacji tych wszystkich zamierzeń, dlatego że jakby z klimatu dyskusji w tej sali wynika, iż bardzo wielu posłów nie daje wiary temu, że rząd będzie zdeterminowany na tyle, żeby realizować swoje zamierzenia.

    Panu posłowi Dornowi gotów jestem szybciutko na karteczce to policzyć, że zejście długu do poziomu 52% w przyszłym roku jest możliwe. Pan poseł w swoich rachunkach oczywiście popełnia ten błąd, że bierze realne tempo wzrostu, a nie nominalne, które powinniśmy tu uwzględniać, bo to wzrost nominalny PKB pozwala wyrastać z długu, tak jak to nazywa nauka, ekonomia. Dziękuję państwu. (Oklaski)



Poseł Dariusz Rosati - Wystąpienie z dnia 18 listopada 2011 roku.

Posiedzenie Sejmu RP nr 102 Przedstawienie przez Prezesa Rady Ministrów programu działania Rady Ministrów z wnioskiem o udzielenie jej wotum zaufania


123 wyświetleń

Zobacz także: