Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Państwo Ministrowie! Szanowni Goście! Tak się składa, że jestem działkowiczem już od ponad 40 lat. Mam działkę w dużym ogrodzie, bo jest w nim około 700 działek, i w ostatnim okresie było ogromne wzburzenie. Pamiętam, że z altankami działkowymi przez ten okres 40 lat przechodziliśmy przez różne etapy, ale paręnaście lat temu już zostało to uporządkowane i nikt altanki w ogródkach nie budował na dziko, tylko przedstawiał zarządowi jakiś szkic, schemat i oczywiście zobowiązywał się do zachowania określonej powierzchni i wysokości. Drodzy państwo, szanuję wyroki sądów, ale dziwię się temu sędziemu czy zespołowi sędziów, którzy taki wyrok wydali, i to z Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Mam pytanie do pana przedstawiciela wnioskodawców: Czy na etapie tego postępowania, jeśli chodzi o określenie, nazwę ˝altanka działkowa˝, w ogóle były jakieś konsultacje i próby porozumienia się z jakimiś osobami. Od 90 lat ludzie przecież wiedzieli, co to jest altanka działkowa. I nagle sędzia czy sędziowie wymyślili sobie zupełnie inne znaczenie. Przecież mamy w Polsce profesorów językoznawców (Dzwonek) i można było zapytać, co to znaczy, żeby dzisiaj nie marnować czasu tu, w Sejmie. Nie wiem, czy była potrzeba, żebyśmy dzisiaj się nad tym pochylali. A pochylamy się wskutek tej decyzji Naczelnego Sądu Administracyjnego. Proszę odpowiedzieć mi też na to pytanie. Dziękuję. (Oklaski)