Opubilkował videosejm.pl
Brak komentarzy
Dziękuję!
Pani Marszałkini! Wysoka Izbo! Panie Ministrze! Otóż każda umowa stowarzyszeniowa ma dwa aspekty. Aspekt polityczny, o którym wszyscy dzisiaj mówiący powiedzieli i w związku z którym będzie w piątek głosowanie. Przypuszczam, że wynik jego będzie na tak do zera, tak więc tutaj nie ma żadnej dyskusji. Ale pojawia się aspekt biznesowy, pojawia się pewna technologia czy technika tej umowy stowarzyszeniowej.
Otóż po przeczytaniu tych paragrafów, które dotyczą właśnie tego biznesu, odkryłem, że Ukraina nie otwiera się na produkty europejskie. Ukraina ma prawo do zachowania systemu pewnego rodzaju reglamentowania, czyli rejestrowania produktów, które będą wjeżdżały na jej terytorium. To znaczy nasze firmy, firmy unijne, bez względu na to, z jakiego kraju pochodzą, będą musiały zdobywać ukraińskie certyfikaty dopuszczenia do obrotu na ich rynku, które nie mają żadnych podstaw - nie chcę powiedzieć: merytorycznych - ujętych w prawie międzynarodowym, tak to nazwijmy. Ta sytuacja jest wielce niebezpieczna, szczególnie że narusza pewną symetrię, to znaczy firmy ukraińskie, które dostosują się, bo Ukraina chce do Europy, będą się dostosowywały czy dostosowały się do rynku europejskiego, swobodnie będą mogły w Europie sprzedawać towary. Mówię tutaj sektorowo, o branży medycznej, natomiast my, czyli Europejczycy, będziemy musieli na Ukrainie zdobywać odpowiednie certyfikaty. (Dzwonek)
Ta sytuacja w mojej ocenie jest niedopuszczalna i uważam, że ci, którzy negocjowali tę umowę, popełnili dramatyczny błąd w tej kwestii. To oczywiście dotyczy również sektora spożywczego, rolnego itd., ale w tamtych dziedzinach nie jestem ekspertem, natomiast sądzę, że w tym przypadku będzie dramat. To jest dramat nie dla nas, bo my sobie te certyfikaty załatwimy, to jest dramat zubożenia rynku ukraińskiego.
Chciałbym się zapytać: Czy ten aspekt był jednoznacznie przedstawiony, w tym wypadku ze strony europejskiej, negocjatorom ukraińskim? Dziękuję bardzo. (Oklaski)