Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Pragnę zapytać o zmiany w programach, na podstawie których uczą się położne specjalizujące się w zakresie pielęgniarstwa ginekologicznego i rodzinnego oraz przechodzące kursy w zakresie przygotowania rodziny do pełnienia funkcji prokreacyjnej. Podobno pod wpływem lobby homoseksualistów Ministerstwo Zdrowia usunęło zapis o tym, że homoseksualizm należy do zaburzeń i patologii. Posunięto się jednak znacznie dalej, do jeszcze bardziej kontrowersyjnej homopropagandy, teraz bowiem zgodnie z poprawionym programem położne uczą się różnicy między płcią biologiczną i płcią społeczną oraz o problemach z tożsamością płciową. Widać, że rewolucja gender za przyzwoleniem Ministerstwa Zdrowia zawłaszcza także obszar edukacji pielęgniarek i położnych. Muszę przypomnieć, że zgodnie z nauczaniem Benedykta XVI gender jest kulturową pokusą, która czyni z człowieka niewolnika, natomiast według księdza arcybiskupa Henryka Hosera gender jest groźniejszy niż marksizm. Pytam zatem pana ministra: Dlaczego szkolenie medyczne pielęgniarek i położnych nie odnosi się do faktów medycznych, tylko do kontrowersyjnych trendów kulturowych? Dlaczego pielęgniarkom narzuca się treści i definicje, które są skrajne i fałszywe? (Dzwonek) Wiem, że pan minister powie, że pan Lew Starowicz pozytywnie zaopiniował te programy. Ale sam pan Starowicz przyznał, że bał się napiętnowania przez środowiska homoseksualne. Czy pan minister także się bał? Dziękuję.