Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Język polski jest przepiękny, jest bardzo bogaty, wdzięczny i cudownie można nim opisać wszelkie zjawiska, uczucia, precyzyjnie określić zadania. Dlatego z pełnym przekonaniem mówię, że nikt i nic w Polsce języka polskiego nie chroni, mimo że mamy ustawę i odpowiednie instytucje zobowiązane do jego ochrony. Wystarczy przejść się ulicami Warszawy, ale nie tylko Warszawy, wielu innych miast Polski również, żeby poczuć się, jak bylibyśmy na przykład w Nowym Jorku. Okazuje się, że nazwy polskie są niepopularne, bardziej popularne są nazwy angielskie. Zupełnie tego nie rozumiem.
Była tutaj mowa - mówił o tym pan profesor Iwiński i w pełni się z tym zgadzam - że należałoby zacząć od szkoły podstawowej, poprzez średnią, a także studia wyższe. Przypomnę, że zniknął kanon polskich lektur. Nie czytamy dzisiaj lektur, bo po co. Pani minister stwierdziła, że uczniowie nie lubią czytać, w związku z tym wystarczą tylko streszczenia i to bardzo ograniczone. Popatrzmy, co dzieje się na studiach wyższych. Dawniej ten, kto kończył studia prawnicze i szedł na salę sądową - mówię tutaj o prokuratorach, o adwokatach - potrafił pięknie przemawiać. Dzisiaj prawnik wychodzi na salę sądową i okazuje się, że niewiele ma do powiedzenia. Dlaczego? Ano dlatego, że egzaminy ustne, na których trzeba było wykazać się umiejętnością logicznego myślenia, formułowania zdań, piękną i czystą polszczyzną, zamieniono na testy, gdzie tylko zakreśla się odpowiedź: tak, nie albo nie wiem. To naprawdę doprowadziło do tego, że język polski dzisiaj jest na granicy barbarzyństwa.
Wulgaryzmy, proszę państwa. Przecież nikt inny jak znani celebryci, a także dziennikarze, również politycy używają w mediach słów tak wulgarnych, jakie jeszcze nie tak dawno były potępiane. (Dzwonek) Dzisiaj okazuje się, że stają się powszechne. Słowo: zaje... Nie dokończę. Proszę państwa, przecież można je zastąpić słowami: pięknie, cudownie, wspaniale. Ale nie, trzeba użyć takiego wulgaryzmu. Potem idziemy ulicami i słyszymy, jak młodzież, trzynasto-, czternasto-, piętnastolatki, nieważne, chłopcy czy dziewczęta, posługują się takim słownictwem. Czy to jest słowo z języka polskiego? Na pewno nie.
W związku z tym - kończę, panie marszałku, przepraszam - również mam pytanie do rządu, do ministra edukacji, ale także do ministra kultury. Co rząd zamierza zrobić - być może pan poseł sprawozdawca będzie umiał odpowiedzieć na to pytanie - jakie rząd stawia sobie zadania, żeby rzeczywiście w sposób niezmiernie poważny i odpowiedzialny podejść do akcji ˝Ratujmy język polski˝, bo jest piękny i na to zasługuje? Dziękuję bardzo i przepraszam. (Oklaski)