Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj

10 punkt porządku dziennego:


Poselski wniosek o wyrażenie wotum nieufności Radzie Ministrów kierowanej przez prezesa Rady Ministrów pana Donalda Tuska i wybranie pana Piotra Tadeusza Glińskiego na prezesa Rady Ministrów (druk nr 1096).


Poseł Jarosław Kaczyński:

    Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Składamy dzisiaj wniosek o wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska, można powiedzieć, z trzech powodów. Powód pierwszy jest niewątpliwie najważniejszy. Ten rząd rządzi źle, więcej, rządzi bardzo źle, a złe lub bardzo złe rządy trzeba odwoływać. (Oklaski) Ale mamy dziś trudną sytuację, trudną sytuację w Polsce i wokół Polski, w związku z tym to odwołanie staje się niezbędne. Jest powód drugi. To jest rząd niezdolny do samonaprawy. Nawet najgorsi ministrowie nie są odwoływani. Mieliśmy tego przykład choćby niedawno. Wreszcie jest także powód trzeci. Jest alternatywa, jest alternatywa personalna w postaci pana profesora Glińskiego, naukowca, profesora, wieloletniego przewodniczącego towarzystwa socjologicznego, człowieka, który ma wielkie doświadczenie w badaniu życia publicznego naszego kraju, jest ekspertem, człowiekiem bezstronnym, uczciwym, niezwiązanym z żadną partią polityczną. (Poruszenie na sali)

    Jest także alternatywa merytoryczna. Pan profesor przedstawił ją dzisiaj w Sejmie, niestety nie na tej sali i niestety nie mogłem tam dostrzec ani pana premiera, ani pani marszałek, ani nikogo z pań i panów posłów. W związku z tym pozwolę sobie na to, żeby jednak spróbować przynajmniej główne tezy tego wystąpienia przedstawić, tyle tylko, że sądzę, że najlepszy będzie tutaj autentyk. Stąd, proszę państwa...

    (Poseł Jarosław Kaczyński odtwarza z tabletu wystąpienie pana Piotra Tadeusza Glińskiego:

    Szanowni państwo, Polska jest w kryzysie, Polska dryfuje...)

    (Wesołość na sali, oklaski)

    Ciii... Ale...

    (Po pierwsze...)

    Ooo...

    (Głosy z sali: Bliżej.)

    (Poseł Adam Hofman: Bliżej mikrofonu, trochę do przodu.)

    (...bezrobociu, zapaści w służbie zdrowia, biedzie i emigracji zarobkowej Polaków.)

    (Głos z sali: Nie widać, mikrofony zasłaniają.)

    (Po drugie, może załagodzić kryzys zaufania do władzy, może zastąpić medialną propagandę realną, uczciwą komunikacją...)

    (Głos z sali: Wyżej, wyżej, nie słychać.)

    (...rozmową ze społeczeństwem. Po trzecie, może pozbawić wpływu różnorakie grupy interesów żerujące na polskim państwie i gospodarce...)

    (Poseł Krystyna Skowrońska: Nie ma tak, żeby z telewizorem przychodzić.)

    (...i uniemożliwiające dobre rządzenie. Po czwarte wreszcie, może zmienić styl dominującej w Polsce...)

    (Głos z sali: Słabo słychać.)

    Proszę państwa, jeśli państwo będą ciszej, to będzie słychać.

    (...przez nienawiść i emocje na politykę merytoryczną, programową, realizującą dobro publiczne. Może też skończyć z wyniszczającą Polskę wojną polityczną. Aby szybko przeciwdziałać kryzysowi i zmienić obecną sytuację, potrzebne są zdecydowane, kompleksowe działania. Potrzebne są rzeczywiste...)

    Ja bym prosił, żeby państwo słuchali, bo państwo nie wiedzą, o czym będą dyskutować.

    (Poseł Teresa Piotrowska: My chcemy słuchać wnioskodawcy.)

    (Tylko takie zdecydowane reformy przyniosą trwałą zmianę polskiej gospodarki, polskiego państwa i polskiej wspólnoty. Dlatego priorytetami programowymi rządu technicznego są: po pierwsze, praca i gospodarka; po drugie, sprawne państwo i instytucje publiczne, w tym przede wszystkim sprawna służba zdrowia, sprawne instytucje pomocy polskiej rodzinie; po trzecie, republikańskie państwo obywatelskie, czyli wsparcie dla oddolnego samoorganizowania się ludzi dla dobra publicznego; po czwarte wreszcie, odbudowa zaufania społecznego polskiej wspólnoty, a w tym obszarze szczególna troska o polską kulturę, polską szkołę.

    W kwestii pracy i gospodarki przewidujemy konieczne działania, takie jak przyjęcie pakietu ustaw antykryzysowych, zawarcie paktu społecznego pomiędzy związkami zawodowymi i pracodawcami. Elementem paktu społecznego powinno być przyjęcie ustawy o Funduszu Pracy, której projekt został opracowany w Komisji Trójstronnej.

    Po czwarte, konieczne jest przyjęcie ustawy o narodowym programie zatrudnienia. Proponujemy szczególnie obniżenie składek ZUS dopłacanych przez państwo dla absolwentów na pierwsze dwa lata pracy i zerowy ZUS przez dwa lata dla firm zakładanych przez młodych. Potrzebne byłyby również ulgi dla przedsiębiorstw z tytułu tworzenia miejsc pracy, specjalne ulgi na terenach trwałego bezrobocia i system prac interwencyjnych w ramach robót publicznych.

    Działaniem piątym są inwestycje publiczne. Działaniem szóstym - deregulacja gospodarcza i biurokratyczna. Według OECD Polska ma największy potencjał wzrostu gospodarczego z tytułu likwidacji szkodliwych przepisów prawa spośród wszystkich państw członkowskich tej organizacji. (Oklaski) Działaniem siódmym jest zawarcie paktu samorządowego. Działaniem ósmym - uproszczenie systemu poboru danin publicznych. Cel ten powinien być realizowany poprzez uchwalenie nowych kodyfikacji wszystkich istotnych podatków. Konieczne jest także unieważnienie setek tysięcy zbędnych, wzajemnie sprzecznych interpretacji wydanych głównie przez ministra finansów. Według szacunków ekspertów destrukcja podatków kosztowała dotychczas 160 mld bezpowrotnych strat. Nieściągnięte zaległości podatkowe wzrosły z 18 mld do prawie 40 mld zł. Te pieniądze powinny zasilić polski budżet i być przeznaczone na przykład na tak ostro krytykowane przez premiera Tuska stypendia demograficzne, na służbę zdrowia czy edukację.

    Konieczne jest też przyjęcie strategii rozwoju gospodarczego Polski, czyli odbudowa nowoczesnego przemysłu, polityka patriotyzmu gospodarczego. Polska potrzebuje polityki przemysłowej na miarę tej z czasów II Rzeczypospolitej, choć oczywiście w nieporównywalnych, w zmodernizowanych formach, której to polityki obecnie nie ma, polityki zmierzającej do reindustrializacji kraju. Pamiętajmy, że przemysł to stabilna baza dochodów podatkowych i dobrze płatne, trwałe miejsca pracy, ale także odzyskiwanie etosu fachowości i jakości pracy. Dlatego ważne jest wspieranie polskiej myśli technologicznej, ale także wspieranie polskiej bankowości, powiązań obywateli i przedsiębiorstw z polskimi bankami. Postulujemy również wprowadzenie w gospodarce programów innowacyjnych.

    Kolejnym zadaniem jest wsparcie państwa dla ekspansji zagranicznej polskiej gospodarki.

    Priorytety rządu technicznego w zakresie sprawnego państwa obejmują: reformę systemu zdrowia, a w ramach tej reformy w krótkim okresie należy, w celu zmniejszenia kolejek do specjalistów, zmienić model funkcjonowania lekarzy rodzinnych poprzez płacenie za aktywność, a nie za samo bycie. W celu oddłużenia szpitali należy dokonać zmian w wycenach procedur świadczeń zdrowotnych. Procedury w szpitalach wieloprofilowych powinny być wyżej opłacane z Narodowego Funduszu Zdrowia, a w jednoprofilowych - niżej.

    Konieczne są zdecydowane działania w sferze zdrowia publicznego i profilaktyki, np. powszechne badania stomatologiczne dzieci, wśród których obecnie masowo występuje próchnica.

    Konieczna jest reforma systemu ratownictwa medycznego, m.in. stałe monitorowanie i korygowanie dostępności usług oraz wprowadzenie bezwzględnej zasady wyjazdu pomocy medycznej do każdego zgłoszenia.

    Model docelowy systemu zdrowia obejmowałby: rekonstrukcję Płatnika i wprowadzenie trójfilarowego systemu ubezpieczeń, kontynuację przekształceń szpitali, wprowadzenie systemu zdrowia publicznego.

    Sprawne państwo to też reforma polityki prorodzinnej. W związku z bezprecedensowym kryzysem demograficznym państwo polskie musi podjąć zdecydowane działania na rzecz rodziny i wzrostu demograficznego. Polityka prorodzinna powinna być długofalowa, całościowa i szczególnie przyjazna dla rodzin wielodzietnych i gorzej sytuowanych. Opierać się ona może na zgłoszonej przez prof. Rybińskiego propozycji stypendium demograficznego - 1000 zł miesięcznie na każde dziecko w rodzinie - gdyby jednak względy budżetowe nie pozwoliły na jej realizację w najbliższym czasie, rozsądna i niezbędna polityka prorodzinna powinna opierać się na trzech głównych filarach: powszechnym dwuletnim urlopie macierzyńskim, ewentualnie tacierzyńskim, w wysokości 80% wynagrodzenia i 80% płacy minimalnej za niepracujących, bonach wychowawczych po dwóch latach i progresywnych ulgach podatkowych, zależnych od ilości dzieci. Jednocześnie konieczna jest racjonalizacja dotychczasowego systemu wsparcia rodziny i dzieci. Należy również wprowadzić obligatoryjny system kart dużej rodziny na poziomie samorządów. Lukę w dostępie dzieci do edukacji przedszkolnej należy wypełniać przede wszystkim poprzez zaangażowanie organizacji pozarządowych i ich współpracę z innymi sektorami, przy wykorzystaniu przede wszystkim pieniędzy europejskich. W Wielkiej Brytanii z przedszkoli prowadzonych przez organizacje społeczne korzysta ponad 80% dzieci, w Polsce - 4%.

    Następnym zadaniem jest wprowadzenie do rządzenia państwem myślenia strategicznego. Myślenie strategiczne wymaga powołania w kancelarii premiera ośrodka koordynacji studiów strategicznych, organizującego prace strategiczne rządu i współpracującego w tym zakresie z sektorem nauki i organizacjami eksperckimi. Polski nie stać jest na rządzenie bez głowy, wbrew wiedzy naukowej. Konieczne jest systemowe powiązanie polityki z nauką i wiedzą obywatelską. Konieczne jest także wzmocnienie kontrolnej i merytorycznej władzy wykonawczej prezesa Rady Ministrów przez powołanie rządowego centrum zarządzania. Postulujemy oparcie administracji państwowej na korpusie apolitycznej służby cywilnej, aby zminimalizować blokady merytokracji kadrowej. Postulujemy również przywrócenie roli i znaczenia Krajowej Szkoły Administracji Publicznej.

    Konieczne jest wprowadzenie przejrzystości wynagradzania urzędników państwowych i samorządowych, zakaz zatrudniania urzędników na wielu etatach, ograniczenie obecności urzędników państwowych w radach nadzorczych.

    W kwestii cyfryzacji proponujemy realizację czterech zadań. Po pierwsze, informatyzację administracji. Najważniejszą postulowaną zmianą jest tu przesunięcie zarządzania i koordynacji z poziomu resortu na poziom prezesa Rady Ministrów i wyspecjalizowanych agencji w ramach kancelarii premiera. Zagadnienia społeczeństwa informacyjnego powinny być realizowane we właściwym resorcie. Najpilniejsze ustawy, które powinny zostać uchwalone, to ustawa o informatyzacji, ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną, ustawa o otwartych zasobach, ustawa o zbiórkach publicznych oraz ustawa wdrażająca dyrektywę e-commerce. Ta ostatnia to wielkie ułatwienie dla rozwoju handlu internetowego, to przyszłość polskiej gospodarki.

    Ważnym elementem procesu szeroko pojętej cyfryzacji życia społecznego i gospodarki jest budowa sieci szerokopasmowych, stanowiących system nerwowy tkanki życia społecznego, gospodarczego. Postulujemy też połączenie regulacyjnego systemu prawnego i instytucjonalnego w szeroko pojętej komunikacji elektronicznej. Jeden organ i jeden spójny system prawa powinien obejmować sektor telekomunikacji, mediów, prawa autorskiego.

    Kolejnym priorytetem rządu technicznego jest republikańskie państwo obywatelskie. Republika to dobro wspólne, na które każdy powinien mieć wpływ. W Polsce należy odebrać państwo politykom oraz urzędnikom i zwrócić je obywatelom. (Oklaski) Współczesne demokracje nie mogą i nie potrafią sprawnie funkcjonować bez rozwiniętych i nowoczesnych struktur obywatelskich. Dzięki swoim specyficznym właściwościom, swojej specyficznej wyjątkowości instytucje obywatelskie mogą skuteczne współpracować z administracją i uzupełniać wiele klasycznych funkcji państwa. W celu poprawy jakości naszego państwa i osiągnięcia prawdziwej zmiany cywilizacyjnej w zakresie sprawności jego instytucji, poziomu życia społeczeństwa, postuluję więc wprowadzenie pakietu obywatelskiego - budowę republikańskiego państwa obywatelskiego. Pakiet taki musi zawierać: po pierwsze, reformę debaty publicznej, obejmującą zapewnienie maksymalnej wolności słowa i pluralizmu, dostępu obywateli i opozycji politycznej do informacji i do mediów, zapewnienie monitoringu debaty publicznej, zapewnienie wolnego dostępu do portalu publicznego, stosowanie cywilizowanych zasad funkcjonowania mediów, zmianę charakteru systemu komunikacji społecznej rządu ze społeczeństwem z propagandowego na partnerski. Po drugie, odbudowę debaty parlamentarnej, m.in. przyznanie opozycji parlamentarnej, jej konstytucyjnym przedstawicielom, niezbywalnych praw do wolnej, parlamentarnej debaty. Po trzecie, stabilizację prawną finansowych podstaw polityki, po czwarte, stabilizację wyborczych reguł gry, wreszcie strategiczną i systemową reformę sektora obywatelskiego.

    Szanowni Państwo! Przez ostatnie pięć miesięcy zbudowałem zespół 25 wybitnych specjalistów, ekspertów. Odbyłem kilkadziesiąt spotkań z Polakami, rozmawiałem z tysiącami osób w całej Polsce, w dużych miastach i małych miejscowościach, na uczelniach, w domach kultury, w klubach obywatelskich, zakładach pracy, kościołach, miejscach historycznych, jak Sala BHP gdańskiej stoczni czy Sala Lustrzana Rady Miejskiej w Tarnowie. Jednym z najczęściej tam zadawanych mi pytań, podobnie zresztą jak na Facebooku, było pytanie, co pan może zrobić dla młodych ludzi, żeby nie wyjeżdżali z naszego regionu, nie wyjeżdżali z Polski, żeby absolwenci mieli szansę na pracę. Odpowiadałem im w trakcie tych spotkań i jeszcze raz odpowiadam teraz: są możliwe rozwiązania tej kwestii. Nie jesteśmy bezradni. Można zatrzymać polską młodzież w kraju i można stworzyć jej warunki do uczciwej i godnej pracy. To właśnie do tego potrzebne jest nam pobudzenie polskiej gospodarki, uruchomienie Funduszu Pracy, ulgi ZUS-owskie dla młodych, polski korpus wolontariatu, prawdziwa polityka prorodzinna, uproszczone podatki, deregulacja antybiurokratyczna. Ale chciałbym się także zwrócić do polskiej młodzieży. To prawda, że zostaliście oszukani przez wielu plastikowych polityków, ale zostańcie z nami, możemy zmienić nasz kraj. Nie pytajcie, co Polska może zrobić dla was, zastanówcie się, co wy możecie zrobić dla Polski. Ja i mój zespół przedstawiamy alternatywę. Macie wybór.) (Oklaski)

    To jeszcze nie koniec, proszę państwa, nie (Wesołość na sali), dalece nie koniec.

    Chciałem pani marszałek serdecznie podziękować za to, że pozwoliła pani w tej szczególnej i ułomnej, ale jednak, formie przedstawić tutaj przynajmniej zrąb poglądów kandydata na premiera, bo sytuacja, w której mamy dyskutować bez jego wystąpienia, jest jednak sytuacją - jeszcze raz powtórzę to słowo - konstytucyjnie i z punktu widzenia zdrowego rozsądku ułomną.

    Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Ten rząd był krytykowany, stawiano mu zarzuty z prawej strony, z lewej strony, a w kuluarach bardzo często także i ze środka. Jest ich tak wiele, że gdybym chciał je tutaj wszystkie przedstawić, musiałbym mówić cały dzień. Nawet w tym dokumencie, który państwo otrzymali, jest tylko stosunkowo niewielka część spośród nich. Pozwólcie państwo, panie posłanki i panowie posłowie, że skoncentruję się na 12 sprawach, które wydają się szczególnie ważne.

    Otóż, pierwsza z nich to jest sprawa polskiej pracy, to jest sprawa bezrobocia. Wedle planów rządowych miało być 9,3%, już jest 14,6%, 2400 tys. bezrobotnych, 25% wśród ludzi młodych, wśród tych bezrobotnych przeszło milion to ludzie młodzi. Ale to nie wyczerpuje problemu, bo mamy także ok. 2 mln ludzi na emigracji, mamy nieokreśloną liczbę osób niezarejestrowanych i wreszcie na ok. 1 mln, inni mówią, że 900 tys., szacuje się liczbę osób, które funkcjonują na wsi, głównie w rolnictwie, i które tak naprawdę nie mają pracy. Mamy więc olbrzymie zagadnienie społeczne.

    A co robi rząd? Otóż, można powiedzieć, że reakcja jest, w całym tego słowa znaczeniu, paradoksalna. Rząd obniża, a dokładnie mówiąc, zamraża środki z Funduszu Pracy, najpierw z 7 mld do poniżej 4 mld, teraz jest 4,4 mld, ale w dalszym ciągu znaczna część tych środków nie jest uruchamiana. Mamy tu więc do czynienia z bardzo daleko idącym zaniechaniem i to - trzeba powiedzieć jasno - zaniechaniem sprzecznym z konstytucją. Art. 65 ust. 5 konstytucji wyraźnie zobowiązuje rząd do aktywności w tych sprawach. Powtarzam: sytuacja sprzeczna z jakimikolwiek regułami dobrego rządzenia, a jednocześnie sprzeczna z konstytucją.

    I na tym nie koniec, bo obok sprawy ludzi, którzy nie mają pracy albo muszą za pracą wyjeżdżać z kraju, mamy także ogromną ilość ludzi pracujących na specyficznych zasadach. Wiek XX, a po części nawet jeszcze XIX, stworzył coś, co można uznać za wielkie osiągnięcie cywilizacyjne, stworzył prawo pracy, umowę o pracę. Otóż, dzisiaj - różnie to bywa w różnych latach, mówię o ostatnich latach - od 25% do 28% osób zatrudnionych pracuje na krótkotrwałych umowach o pracę, czyli takich, które w gruncie rzeczy wszystkie ochrony wynikające z kodeksu pracy omijają. A jeszcze ok. 1 mln ludzi - różnie to bywa, bo to się zmienia w kolejnych latach, trudno mi powiedzieć, jakie są ostatnie dane - pracuje na umowach cywilnych.

    Tutaj trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, odpowiedzieć na pytanie o to, czy to wielkie osiągnięcie cywilizacyjne, jakim jest prawo pracy, umowa o pracę, jest w Polsce w tej chwili odrzucane, czy też - ja wiem, że to nie jest prosta sprawa, wiem, że tego nie można załatwić z dnia na dzień - podejmujemy działania, mamy plan po to, żeby przywrócić w Polsce obowiązywanie prawa pracy, praw pracowniczych, umowę o pracę. (Oklaski) To także nie jest robione.

    Mamy ogromny problem społeczny, który obejmuje w istocie kilka milionów ludzi, nie 2400 tys., tylko dużo, dużo więcej. Tutaj można mówić o 5 mln, niektórzy mówią nawet o znacznie większej liczbie. To jest problem w tej chwili nierozwiązywany, niepodjęty w istocie przez ten rząd, a to jest bardzo, ale to bardzo złe rządzenie.

    Mamy sprawę nr 2, można powiedzieć, po drugie: służba zdrowia. Po ustawie refundacyjnej pobiliśmy rekord Unii Europejskiej, jeżeli chodzi o udział pacjentów w opłatach za lekarstwa - prawie 38%. Mamy ciągle zwiększające się kolejki, kolejki do specjalistów, kolejki w oczekiwaniu na operacje, mamy tragiczne wydarzenia, takie jak śmierć dzieci, bo przecież nie tylko o to jedno dziecko, nie o tę jedną dziewczynkę tu chodzi, i mamy w gruncie rzeczy tylko jedną receptę ze strony rządu - komercjalizować, prywatyzować, krótko mówiąc, wprowadzać reguły rynkowe, wprowadzać pieniądz w sferę służby zdrowia, pieniądz jako czynnik rozstrzygający.

    Jaka jest jedna, oczywiście nie jedyna, ale jedna z przyczyn tych tragedii? Właśnie taka, że pieniądz, że się oszczędza, że np. przetargi na prowadzenie pogotowia ratunkowego wygrywają ci, którzy oszczędzają na personelu, na sprzęcie itd., itd. (Oklaski)

    To jest, proszę państwa, kwestia, która rozstrzygnięta być musi. Sfera służby zdrowia to jest sfera pozarynkowa, trzeba sobie w końcu zdać z tego sprawę i tę sprawę postawić, podjąć i rozwiązać. A co mamy? Wizerunkowego ministra, którego kwalifikacje, przy całym szacunku - nie wiem, czy jest w tej chwili na sali - są kwestionowane dosłownie ze wszystkich stron. Powtarzam: kolejny wielki nierozwiązany problem.

    Mamy kwestię demograficzną. Zajmujemy 209. czy już 210. pozycję w skali światowej, nie tylko europejskiej, jeżeli chodzi o tzw. dzietność. Grozi nam wyludnienie. Jakie są propozycje? Bardzo niejasne i nierealizowane. Jakie działania były dotąd? Praktycznie rzecz biorąc, żadne. A czy była możliwość podjęcia działań? Wysoka Izbo, w szeregach rządzącej, głównej rządzącej partii siedzi pani poseł, która była współautorką naprawdę dobrego projektu polityki prorodzinnej. Ten projekt był, był gotowy, był przedstawiony, można go było realizować. Nie został podjęty. Niczego w tej sprawie nie uczyniono.

    Przede wszystkim trzeba pamiętać o jednym. Jeżeli mają być dzieci, to musi być praca, muszą być mieszkania, musi być opieka lekarska, musi być jakaś pomoc i przede wszystkim musi być obrona tradycyjnej rodziny i tradycyjnych wartości (Oklaski), a właśnie te tradycyjne wartości są dzisiaj z udziałem partii rządzącej, z udziałem premiera bezpośrednio atakowane.

    Krótko mówiąc, mamy dzisiaj w Polsce nie politykę prorodzinną, tylko politykę antyrodzinną, a w związku z tym taką, która sprzyja depopulacji, wyludnieniu Polski. O to chodzi? Wiele państw europejskich ma dzisiaj perspektywę znacznego wzrostu liczby ludności, a my mamy perspektywę bardzo znacznej jej redukcji. To jest, powtarzam, kolejny przykład, trzeci przykład bardzo złego rządzenia.

    Jest kwestia zabezpieczenia starszego pokolenia, kwestia emerytów. Zabraliście państwo starszemu pokoleniu nadzieję na godne emerytury. Podnieśliście wiek emerytalny bez konsultacji, przy sprzeciwach do 67 lat. W szczególności w stosunku do kobiet jest to działanie w pewnych wypadkach, w szczególności gdy chodzi o kobiety pracujące fizycznie, po prostu okrutne. Zabraliście część pieniędzy z OFE i jednocześnie nie rozwiązaliście problemu OFE, tzn. nie wprowadziliście dobrowolności uczestnictwa w OFE, nie przeprowadziliście kampanii, która by pokazywała obywatelom, co to naprawdę znaczy, co naprawdę da OFE w przyszłości. Krótko mówiąc, nie przywróciliście i nawet nie próbujecie przywrócić zasady solidaryzmu społecznego, jedynej, która może tu w sposób właściwy funkcjonować, jedynej zasady, która może działać w sposób właściwy. W ogóle nie bierzecie pod uwagę tego, że osoby powyżej 50. roku życia mają w Polsce bardzo ograniczone możliwości, jeżeli chodzi o zdobycie pracy. Przecież każdy to wie.Czyli o co chodzi? O stworzenie armii ludzi, którzy nie będą mieli pracy, nie będą mieli zasiłków, nie będą mieli innych uprawnień, chyba że chodzi o pomoc społeczną albo też pracę za bardzo niskie płace w krajach ościennych. O to chodzi? Taki jest cel? Powtarzam, to jest kolejny, czwarty, bardzo poważny zarzut, to jest kolejny, czwarty, dowód bardzo złego rządzenia.

    Psujecie - i to po piąte - polską oświatę. Sześciolatki w szkołach - zupełne niepowodzenie. Cyfryzacja - niepowodzenie. Reakcja na wzrost przemocy w szkołach - po prostu zabawna. Rok bezpiecznej szkoły. Proszę państwa, możemy też ogłosić rok dobrobytu albo nawet rok Singapuru w Polsce. (Oklaski) Trzeba coś robić.

    Reakcja na pogarszanie się wyników nauczania, na obniżanie się poziomu szkół - jest w tej sprawie raport Najwyższej Izby Kontroli. Czy zlikwidowano system nauki dla testów? Nie. Co zrobiono z gimnazjami? Nic. Co ze szkołami zawodowymi? Nic. Po prostu nic. Natomiast jesteście aktywni tam, gdzie chodzi o to, by godzić w tę funkcję szkoły, która wiąże się z budowaniem tożsamości narodowej. To skądinąd jest sprzeczne z art. 6 konstytucji, tak jak - to jeszcze przypomnę - te działania, które podjęliście w sferze oświaty, są sprzeczne z art. 68. I tu, i tu mamy - to już jest trzeci przypadek - sprzeczność z konstytucją, bo ten artykuł, art. 6 bardzo wyraźnie mówi o obowiązkach w tej dziedzinie. Doszło tutaj do dramatycznych wydarzeń. Doszło do strajków głodowych dawnych działaczy ˝Solidarności˝, działaczy opozycji. Nastąpiła pewna korekta, ale korekta wysoce niewystarczająca.

    Rozbijacie oświatę jako system. Likwidujecie czy bardzo ograniczacie nadzór pedagogiczny. Ograniczacie wydatki na dokształcanie nauczycieli. Ograniczacie wydatki na stypendia. System oświaty, który jest potrzebny w każdym innym normalnie funkcjonującym państwie, po prostu powoli zmienia się w taki archipelag całkowicie niezależnych od siebie instytucji. To jest działanie o wyjątkowo szkodliwym charakterze.

    Mamy sprawę podręczników. Produkcja podręczników, przygotowanie podręczników to zadanie społeczne. Mamy tutaj w dalszym ciągu do czynienia ze sferą biznesu, który bardzo uderza w finanse rodziców, na ogół niebogatych, bo ci, którzy mają w Polsce dużo dzieci, szczególnie jeśli mają dużo dzieci, na ogół nie są bogaci. Jednocześnie w podręcznikach mamy także często treści skandaliczne, broniące totalitarnego ustroju, a przynajmniej pośrednio go usprawiedliwiające, pomijające najróżniejszego rodzaju fakty.

    I mamy też, proszę państwa, wielki proces zwijania polskich szkół. 4685 szkół zostało zlikwidowanych między 2008 r. a 2012 r. To dalece przekracza potrzeby wynikające z niżu demograficznego i wygaszania pewnego rodzaju szkół. A ostatnio bierzecie się jeszcze za biblioteki szkolne. Można powiedzieć: tak w tej dziedzinie wygląda dorobek.

    Jeżeli chodzi o dorobek odnoszący się do oświaty wyższej, to podnieśliście czy wprowadziliście opłaty za drugi kierunek studiów - to jest sprzeczne z art. 70 konstytucji - zmieniliście system awansu na taki, który w istocie obniża kryteria, a zwiększa stopień arbitralności, i jeszcze do tego zmniejszacie także ostatnio wydatki na szkolnictwo wyższe. Jeżeli chodzi o naukę, to ostatnio zmniejszane są także wydatki z 0,82 PKB do 0,75 PKB. Można powiedzieć, że ta cała sfera, oświata, oświata wyższa, nauka to kolejny potężny zarzut, to kolejny dowód na złe rządzenie.

    Konstytucja przewiduje w różnych artykułach coś, co można określić jako zasadę równych szans, zasadę odnoszącą się do społecznej sprawiedliwości. Mówi się zresztą w konstytucji o społecznej gospodarce rynkowej. Przyjrzyjmy się, jak to wygląda. Mamy w tej chwili w Polsce znowu narastającą kwestię nędzy. W 2011 r. po raz pierwszy od paru dobrych lat był wzrost ilości rodzin żyjących poniżej minimum egzystencji o 1%, do 6,7%, jeśli liczyć wedle tych kryteriów, które były wtedy stosowane, bo gdyby wziąć pod uwagę kryteria z 2004 r. i podnieść je o inflację, to byłoby to 11%. Podkreślam, 11%. Mamy sprawę struktury tej grupy. Otóż w tej grupie 31% to są osoby poniżej 18. roku życia. Jest bardzo wyraźna nadreprezentacja tej grupy. Jeżeli chodzi o wzrost, to był on zdecydowanie największy na wsi - aż o 4,2%.

    I wreszcie, proszę państwa, coś, o czym trzeba mówić naprawdę bardzo głośno. Otóż 29,5% rodzin, czyli prawie 30%, gdzie jest czworo lub więcej dzieci, żyje w tej sferze. To jest całkowicie sprzeczne z zasadami sprawiedliwości, a także z zasadami art. 71 konstytucji. (Oklaski)

    W październiku 2012 r. nastąpiła tutaj pewna reakcja ze strony państwa. Warto o niej powiedzieć, żeby Wysoka Izba zdawała sobie sprawę z tego, o jaki poziom życia tutaj chodzi. W gospodarstwach wieloosobowych podniesiono tę granicę do 456 zł, a w jednoosobowych - do 542 zł. To chodzi o ludzi, którzy mają poniżej tej granicy, przy czym około połowa rodzin z tej sfery ma poniżej połowy tej granicy. O tym też trzeba pamiętać. W listopadzie 2012 r. podniesiono próg interwencji, jeżeli chodzi o dzieci, o zasiłki dla dzieci, bo przedtem liczba dzieci, które otrzymywały zasiłki, nieustannie gwałtownie spadała nie tylko dlatego, że jest coraz mniej dzieci, lecz także dlatego, że te granice były bardzo niskie. Dzisiaj wynosi to 539 zł. A jakie były podwyżki? Otóż, proszę państwa, dla dzieci do 5. roku życia 9 zł, a dla dzieci do 18. roku życia 15 zł. Sądzę, że te dwie liczby znakomicie ilustrują sens, istotę polityki społecznej w tej dziedzinie. (Oklaski) Powtarzam, polityki sprzecznej z konstytucją. Mamy, jedni mówią, że 800 tys., inni mówią, że 700 tys. dzieci niedożywionych. I to też jest rzecz, o której trzeba pamiętać. Mamy sprawę, która też się mieści w tej szerokiej kwestii równości szans, sprawę solidarności międzyregionalnej. Otóż tu jest tak: nawet Niemcy wywalczyły dla Lipska - teraz, w czasie rokowań - 200 mln euro na odnowę Lipska. Polska delegacja nie wywalczyła nowego programu wschodniego, bo był taki program, który pomagał województwom biedniejszym. Co więcej, w 2008 r. pewne inwestycje - już nie z tego programu - zostały z tej biedniejszej części Polski, np. z Podkarpacia, wycofane. Obowiązywała teoria polaryzacyjno-dyfuzyjna jako prawo historyczne. Inni nazywali ją koncepcją metropolitalną. Miało to być, powtarzam, prawo historyczne, takie właściwie w sensie marksistowskim, że inaczej się nie da, tak być musi. Tu odwoływano się do różnego rodzaju przykładów. Ale teraz jest to propagandowe 300 mld, ma ruszyć tuskobus. W związku z tym nagle okazało się, że prawa historyczne się zmieniły. Minister Boni opowiedział się za zrównoważonym rozwojem. To zrozumiałe, że gdyby premier miał jeździć z tą teorią, że metropolie, to pewnie za dobrze nie byłby przyjmowany. (Oklaski) To jest rys tej polityki, którą warto by było także tutaj przypomnieć.

    Mamy solidarność międzypokoleniową.

    Mówiłem już o młodzieży, o bezrobociu, mówiłem o oświacie, mówiłem o starszym pokoleniu. Warto wspomnieć o mieszkaniach. Otóż w ostatnim roku wybudowano w Polsce 87 tys. mieszkań. Nie potrafię powiedzieć, w którym roku w Polsce budowano tyle mieszkań, w każdym razie bardzo, bardzo dawno temu.

    (Głos z sali: 3 mln mieszkań.)

    Premier obecnego rządu, ale także tego poprzedniego, z poprzedniej kadencji, w swoim pierwszym przemówieniu zapowiedział, że nie będzie budowania mieszkań przez państwo. Nikt tego nie planował, ale plan budownictwa mieszkaniowego - taniego budownictwa mieszkaniowego - był rzeczywiście gotowy. Został zaniechany, zaniechany sprzecznie z art. 71 konstytucji, który wyraźnie nakłada tego rodzaju obowiązki na państwo. Powtarzam: dzisiaj mamy 87 tys. mieszkań - oczywiście tylko i wyłącznie dla bogatych - wybudowanych w ciągu roku.

    Wreszcie sprawa polskiej wsi. Przypomnę, na wsi w dalszym ciągu przeciętny dochód gospodarstwa domowego stanowi 70% tego skromnego dochodu, który mamy w miastach. Najpierw trzeba odwołać się do liczb: rok 2007 - ze środków publicznych przeznaczono na wieś 2,94% PKB, w roku ostatnim, oczywiście nie mówię o roku 2013, 1,73% PKB. Ogromny spadek. W tym samym czasie z 16 mln ha ziem uprawnych następuje spadek do 14 mln ha, ale za to ilość zatrudnionych wzrasta o 250 tys., czyli to jest przyczynek do sytuacji, o której już tu mówiłem, sytuacji ukrytego bezrobocia na wsi, przyczynek w ogóle do sytuacji społecznej na wsi.

    Mamy także kwestię dopłat, mamy kwestię rokowań, tych ostatnich rokowań. W tym roku, w roku 2013, wieś ma otrzymać ze środków europejskich, z obydwu filarów, około 5 mld euro, od przyszłego roku już niewiele ponad 4 mld, czyli, krótko mówiąc, cały ten sukces polegał na tym, że z jednej koperty przesypano do drugiej, oczywiście kosztem polskiej wsi. Kosztem polskiej wsi. (Oklaski)

    Polskie władze nie bronią producentów przed nadużyciami w skupie, nie bronią ich także przed wielkimi sieciami handlowymi, które nieustannie dokonują nadużyć. Te nadużycia są bardzo proste, po prostu się nie płaci, po prostu nielegalnie się kredytuje u rolników. Nie jest ciągle rozwiązana w sposób konkluzywny i jednoznaczny sprawa GMO. Nie ma równowagi - władza nie potrafi utrzymać równowagi - na rynkach sektorowych. W niektórych działach produkcji mamy dzisiaj sytuację poziomu produkcji takiej jak zaraz po wojnie, np. jeżeli chodzi o trzodę chlewną. Ale trudności są także na innych rynkach. Natomiast jeżeli chodzi o dopuszczenie wielkiego importu bardzo taniej pszenicy do Polski, stworzenie luki prawnej - to, co prawda, 2008 r., ale premier ten sam - to owszem, coś takiego miało miejsce, coś podobnego już w tej kadencji miało miejsce także z wieprzowiną. To być może właśnie też jedno ze źródeł tej sytuacji, którą przed chwilą opisywałem.

    Jeżeli chodzi o zwijanie szkół, to w oczywisty sposób następuje to przede wszystkim na wsi, przy czym likwiduje się nie tylko szkoły malutkie, stare, ale także szkoły przebudowane, a bywa nawet, że nowo wybudowane. Zdarza się, że za tą likwidacją kryje się jakiś zupełnie partykularny interes. Przede wszystkim, powtarzam, dzieje się to kosztem wsi, chociaż oczywiście tego rodzaju zjawiska występują także i w miastach. Wieś jest dzisiaj, Wysoka Izbo, eksploatowana, bo wartość produkcji wsi i przemysłu rolno-spożywczego stanowi znacznie więcej niż 1,73% PKB. To są fakty, przed którymi nie ma ucieczki. Krótko mówiąc, konstytucyjny obowiązek zapewnienia równych szans jest niewykonywany. To jest szósty wielki zarzut.

    Siódma sprawa dotyczy infrastruktury, przy czym jest tu mowa także o środkach europejskich. Środki europejskie - mówił o tym kandydat na premiera - były w znacznej mierze wykorzystane w sposób nieracjonalny, ale mogę powiedzieć jako Polak, jako obywatel, że tam, gdzie chodziło o różnego rodzaju budownictwo w mniejszych ośrodkach, gminach, to z tego się cieszę, tak jak cieszy się z tego bardzo, bardzo wielu Polaków, ale mamy sprawę infrastruktury, mamy sprawę dróg szybkiego ruchu, autostrad. Mamy sprawę tej wielkiej szansy, jaka stanęła przed Polską, szansy na bardzo szybkie nadrobienie zaległości, które mamy jeszcze z XX w., bo przecież na zachodzie Europy sieci autostrad, dróg szybkiego ruchu budowano mniej więcej w połowie XX w., a u nas, jak jest, każdy widzi. Rząd podjął to wyzwanie. Stwierdził, że do Euro wybuduje 3 tys. km autostrad i dróg szybkiego ruchu, wybudował 600, przy czym wprowadził specjalne pojęcie drogi przejezdnej, czyli niedokończonej, ale takiej, po której można jeździć. (Oklaski, poruszenie na sali) No, do końca roku to się nieco zwiększyło. Mamy już mniej więcej 900 km, chociaż na interpelację pana posła Adamczyka jakoś generalna dyrekcja nie potrafiła dokładnie odpowiedzieć, ile tych dróg jest, i nie potrafiła odpowiedzieć, za ile są te drogi, a to są problemy, bo, proszę państwa, te drogi są po części w krótkich odcinakach, nie wiadomo, co z czym łączą. Te drogi w dużej części są takiej jakości, która, łagodnie mówiąc, budzi wątpliwości. Drogi te są budowane wśród najróżniejszego rodzaju mitręg administracyjnych i wreszcie te drogi są niesłychanie wręcz drogie, to znaczy bardzo dużo za nie się płaci, bardzo dużo płaci się za kilometr drogi. Prasa - tylko do niej mogę się tutaj odwołać - ocenia to na 16,5 mln euro za kilometr. To są ceny dużo, dużo wyższe niż w krajach alpejskich. Można zapytać, jakie są tego przyczyny, czy można je zidentyfikować? Wiemy już o ustawionych przetargach i wiemy o tym, że Unia Europejska na to zareagowała, zabierając nam pewne pieniądze. Ale tutaj jest wiadomość jeszcze bardziej bulwersująca. Otóż wiemy o tym, że władza, a dokładnie także premier, wiedzieli o tych sprawach już w 2009 r. Odpowiednia notatka została dostarczona i nie było żadnej reakcji. Przedstawiciele Unii Europejskiej w swoim piśmie stwierdzają, że dowiedzieli się o tym z gazet. Ale powtarzam: to jeszcze nie koniec, bo mamy też nieopłacone firmy, które coś wybudowały i nie dostały za to pieniędzy, i mamy w tej chwili dość powszechny upadek firm budowlanych.

    Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Naprawdę, mieć wielkie pieniądze, nie wybudować dróg i jednocześnie doprowadzić do ruiny wiele firm budowlanych, to jest po prostu rekord świata, to jest Mount Everest złego rządzenia. (Oklaski) Ktoś może powiedzieć: Już gorzej być nie może. Myli się. Jeżeli chodzi o koleje, jest jeszcze gorzej. Tam z 6800 mln euro wykorzystano 400, nie zakontraktowano nawet 50% - zgodnie z tym, co zostało pierwotnie przedstawione, jeszcze przez poprzedni rząd - planów budowy. Mamy do czynienia z czymś, co w ogóle trudno wytłumaczyć. Nie ukrywam, nie znajduję wytłumaczenia. Ale to też jeszcze nie jest wszystko, bo mamy przecież na kolejach z jednej strony powtarzające się stany jakiegoś niebywałego zamieszania w związku ze zmianą rozkładu jazdy, tak jak ostatnio na Śląsku, i mamy także sytuację w kolejach państwowych, w Grupie PKP. Miała ona straty w 2007 r. w wysokości około 200 mln zł, teraz ma w wysokości 2 mld zł, tj. 10 razy więcej, no, licząc inflację, niech będzie, że 9 razy więcej. Nasuwa się pytanie: Czy ktoś chce po prostu polskie koleje zlikwidować, czy ktoś chce, żeby tutaj jeździły inne koleje? (Oklaski, poruszenie na sali)

    (Poseł Jadwiga Wiśniewska: Tak.)

    I wreszcie jeszcze jedna sprawa, mianowicie sprawa tych inwestycji, które nie były ze środków europejskich, tylko z własnych, i które nas cieszą i mnie też cieszą. Stadiony - nie mieliśmy w Polsce porządnych stadionów. Dobrze, że je wybudowano. Hale sportowe - też nie mieliśmy takich na europejskim poziomie i je wybudowano. I powtarzam: bardzo dobrze. Tylko znów ceny niebywałe, tu niedoróbki, tam niedoróbki, prokuratorzy, niezamykające się dachy, basen narodowy.

    (Poseł Stefan Niesiołowski: Wszystko źle.)

    Proszę zwrócić uwagę na rzecz następującą, że każdy, kto ma trochę lat, musi w tej sytuacji przypomnieć sobie pewną piosenkę Młynarskiego, której ja ze względu na powagę Izby tutaj nie zacytuję.

    (Głos z sali: Zaśpiewaj.)

    Ale powtarzam, to jest kolejny, już siódmy wielki zarzut wobec tego rządu - zarzut fatalnego rządzenia. (Oklaski)

    Mamy kwestię finansów publicznych. Tutaj może zacznę od specyficznego rysu polityki w tej dziedzinie. To jest ogromne znaczenie, czy nawet można powiedzieć ogromna przewaga tego wszystkiego, co wiąże się z polityką, a mówiąc dokładnie: z propagandą albo, jak to się dzisiaj mówi, z PR. Jeśli ktoś nie uwierzy, proszę bardzo, podam przykłady.

    Rok 2008, premier ogłasza nagle - nikt o tym przedtem nie wie - w Krynicy, że w ciągu trzech lat przystępujemy do strefy euro. Rzecz kompletnie niemożliwa, w sensie ekonomicznym absurdalna. Później trochę skorygowano to o rok, że to będzie 2012 r. Nikt o tym nie wie, łącznie z prezesem banku narodowego, nie wiem, czy wszyscy członkowie rządu wiedzieli. W każdym razie to operacja zupełnie niezwiązana z realiami, a jednocześnie odnosząca się do najbardziej elementarnych interesów naszego kraju: interesów ekonomicznych, interesów związanych z jego suwerennością, z kształtem konstytucji, bo przecież złotówka to jest nasza waluta opisana w konstytucji. Mamy więc wielką akcję w dziedzinie niezwykle delikatnej, trudnej. Akcję, która, powtarzam, z realiami nie ma kompletnie nic wspólnego.

    Mamy rok 2009. Finanse publiczne już wyraźnie zaczynają trzeszczeć. Powinny być oczywiście różne narady, decyzje, to jest oczywiste w takiej sytuacji, ale tutaj mamy taką akcję, jakbyśmy byli gdzieś daleko na wschód od tego miejsca, gdzie jesteśmy. Dobry gospodarz, premier, ministrowie meldujący cięcia bez ładu i składu, krótko mówiąc, znów propaganda. Propaganda zamiast przyzwoicie prowadzonej polityki.

    Mamy ten sam rok 2009. Mamy sprawę zmiany, korekty, poprawki do budżetu. Rząd zapewnia, że jest niepotrzebna, ale tylko do wyborów europejskich. Po wyborach jakoś się okazuje, że jest potrzebna.

    I wreszcie mamy też rok 2009. Zielona wyspa. Rok 2009 to taki rok, w którym w Polsce co prawda - warto o tym przypomnieć, bo o tym się prawie nigdy nie mówi - spadł dochód narodowy o 2%, ale PKB dzięki dobrym wynikom handlu zagranicznego rzeczywiście się podniosło. No i oczywiście jest powód do tego, żeby się cieszyć. Tyle tylko że później, a już i w tym roku mamy wydarzenia, o których też warto powiedzieć. Ale zacząć trzeba - bo tutaj dochodzimy do sprawy kryzysu - od sytuacji wyjściowej.

    Jaka była sytuacja wyjściowa Polski, kiedy w Stanach Zjednoczonych, a później w Europie zaczynał się kryzys? Czy ona była taka sama, jak w innych krajach, które później bardzo z tego powodu, z powodu tego kryzysu cierpiały? Otóż, punktem wyjścia jest rok 2007. Bardzo dobra sytuacja gospodarcza, szybki wzrost, wzrost inwestycji, deficyt zmniejszony do 1,9% PKB. Przy czym 8 mld przekazano na kolejny rok, bo gdyby ich nie przekazano, byłoby niewiele powyżej 1%. Mamy impuls popytowy stworzony przez politykę pani premier Zyty Gilowskiej. Krótko mówiąc, to jest pierwszy element pozytywny. Jednak inne są nie mniej ważne. Mamy cechy strukturalne polskiej gospodarki, a więc przede wszystkim właśnie złotówkę, elastyczną złotówkę, która znakomicie reaguje na zmiany sytuacji wokół Polski. To przecież dzięki złotówce uzyskaliśmy te dobre wyniki w handlu zagranicznym. Mamy małą rolę kredytu w polskiej gospodarce. Małe i średnie przedsiębiorstwa w 70% nie używają kredytu nawet do inwestycji. Mamy mały sektor finansowy i niezatruty toksycznymi papierami. Mamy umiarkowaną rolę handlu zagranicznego w Polsce - nie taką małą znowu, ale umiarkowaną - i mamy w związku z tym dość znaczną rolę rynku wewnętrznego. Mamy bardzo odpornych przedsiębiorców, naprawdę bardzo odpornych, potrafiących działać w trudnych okolicznościach. (Oklaski) I mamy znakomitych konsumentów, gospodarstwa domowe zupełnie niepodlegające tej panice, która rozszerzała się w Europie, na świecie - panice kryzysowej. A to jest niesłychanie wręcz ważne, bo przecież kryzys to są w istocie decyzje ludzi, to jest w głowach ludzi. Otóż, to są przesłanki znakomicie wzmacniające naszą sytuację. Ale jest jeszcze trzeci zespół przesłanek. Otóż, mamy zasilanie zewnętrzne, europejskie środki spójnościowe, środki strukturalne, środki na rolnictwo. Mamy zasilanie od Polaków za granicą. I mamy wreszcie tę tzw. jazdę na gapę, czyli możliwość korzystania ze środków państw, które pomagały swojej gospodarce, zresztą nie licząc się zupełnie z przepisami Unii Europejskiej, a dzięki otwartemu rynkowi mogliśmy z tego korzystać. Samo niszczenie starych samochodów, złomowanie starych samochodów w Niemczech dało w Polsce popyt na 5 mld euro. To jest naprawdę poważna suma. Czyli, krótko mówiąc, sytuację wyjściową mieliśmy bardzo dobrą.

    Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Warto przyjrzeć się, co działo się wtedy w polskiej gospodarce, w polskich finansach publicznych, w liczbach. Otóż mamy rok 2008, właściwie kryzysu jeszcze nie ma, a mimo wszystko deficyt budżetowy wzrasta do 3,7%, a gdyby dodać te 8 mld, to będziemy mieli przeszło 4, mimo wzrostu dochodów o 7,3%. Mamy rok 2009, deficyt wzrasta już do 7,3, już jest prawie 100 mld, 98 mld z kawałkiem, mimo wzrostu dochodów o 8,1%. Mamy rok 2010, deficyt to już jest 111 mld zł, 7,9% PKB, przy mniejszym wzroście, ale jednak wzroście dochodów o 5%. Mamy rok 2011, kiedy deficyt spada do 5,1% i wynosi, o ile sobie przypominam, ok. 78 mld, ale dochody wzrastają o 13,2% na skutek zmian w prawie. I mamy rok 2012, gdzie deficyt zostaje zmniejszony do 56 mld, jeżeli te dane są ostateczne, i 3,5% PKB, przy czym w drugiej połowie roku dochody zaczynają już spadać, narasta kryzys fiskalny.

    Jakie są efekty tej sytuacji, przede wszystkim z punktu widzenia polskiej przyszłości? Otóż, są dwa sposoby liczenia deficytu. Jeżeli chodzi o ten polski, wynikający z ustawy o finansach publicznych, to nasze zadłużenie wzrasta o ok. 288 mld zł do 835 mld zł. Jeżeli chodzi o system stosowany w Unii Europejskiej, to nasze zadłużenie wzrasta o prawie 330 mld zł do 883 mld zł. To są jednak, proszę państwa, tylko długi jawne. Do tego są jeszcze długi ukryte, które niektórzy - mam takie przekonanie i taką nadzieję, że grubo przesadnie - szacują nawet na 200 mld. Razem wziąwszy, to jest bardzo, bardzo dużo. I teraz: Jak wyglądało przeciwdziałanie rządu? Przede wszystkim wszystkie właściwie dziedziny życia społecznego były traktowane jak zasób. Brano z Funduszu Pracy, z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, z Funduszu Rezerwy Demograficznej, z Funduszu Reprywatyzacyjnego, ale brano też w gruncie rzeczy, powtarzam, ze wszystkich dziedzin. To po pierwsze.

    Po drugie, wyprzedaż majątku narodowego. Warto o tym powiedzieć kilka słów. Zlikwidowano wszelki ograniczenia strategiczne. Ja przypomnę, za naszego rządu było około 100 przedsiębiorstw na liście. W tej chwili ta lista właściwie jest niejasna, bo ją skrócono do 20, ale tak naprawdę w ogóle nie wiadomo, czy jakiekolwiek przedsiębiorstwo jest na tej liście. I - wyprzedaż, wyprzedaż i jeszcze raz wyprzedaż. Podniesiono podatki, podnoszone są opłaty, choćby ta sprawa z fotoradarami jest tutaj dobrym przykładem. I są oczywiście sztuczki, jest wiele sztuczek, te sztuczki to jest właśnie w efekcie ten ukryty dług.

    Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Nasza gospodarka, ale także nasze życie społeczne i państwowe ma dzisiaj wielki kamień u nogi. My będziemy przez lata z tego wychodzić - będziemy przez lata wychodzić z tej nieodpowiedzialnej, niekompetentnej polityki. I teraz jest jeszcze jedno pytanie: Czy była alternatywa? Może nie było? Otóż była alternatywa, były propozycje rady prezydenckiej. To rada, gdzie byli nie wszyscy, ale prawie wszyscy najwybitniejsi polscy ekonomiści. Są projekty zmiany ustaw podatkowych, całkowicie gotowe. Czyli można było tego kryzysu fiskalnego uniknąć, krótko mówiąc. I to jest po ósme. To jest ósmy potężny zarzut wobec tego rządu - zarzut złego, bardzo złego rządzenia. (Oklaski)

    Po dziewiąte, ten rząd nie dba o nasze bezpieczeństwo. Zacznijmy od sprawy dla naszego bezpieczeństwa bardzo ważnej, sprawy naszego sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Otóż przez długie lata to była sprawa ponadpartyjna. Niewiele było w Polsce takich spraw: kiedyś wejście do Unii Europejskiej, z niewielkim marginesem, który był przeciw, i później stosunki ze Stanami Zjednoczonymi. Ten konsensus został zniszczony. Sprawa koncentrowała się głównie wokół tarczy, ale to nie jest tutaj jedyna sprawa. Ten konsensus został zniszczony, choć oczywiście byśmy nie mieli szans na to, żeby zmienić amerykańską politykę, żeby skłonić Stany Zjednoczone do rezygnacji z resetu w stosunkach z Rosją. To było niemożliwe, ale gdybyśmy te sprawy posuwali szybciej, gdybyśmy ratyfikowali tę umowę, cena za odstąpienie od niej byłaby niewątpliwie dużo wyższa i, co za tym idzie, większe byłoby też nasze bezpieczeństwo.

    Teraz mamy, Wysoka Izbo, sprawę naszej armii. Nasza armia została zredukowana, jej zdolności mobilizacyjne są dzisiaj na poziomie 25 razy niższym niż fińskie, 8 czy nawet 12 razy niższym niż szwedzkie, a Szwecja dzisiaj bardzo narzeka na brak bezpieczeństwa, 6 razy niższym niż przeciętna w Unii Europejskiej. I to jest, Wysoka Izbo, nie tylko nieodpowiedzialne, ale to jest jawnie sprzeczne z konstytucją, bo konstytucja w art. 86 wyraźnie mówi, że zadaniem naszych Sił Zbrojnych jest ochrona granic, a ta armia w oczywisty sposób do ochrony granic nie jest zdolna. Ale, co więcej, ma być ekspedycyjna, a my się z ekspedycji wycofujemy. Mamy się wycofać także z Afganistanu. Jest pytanie wobec tego: Po co ta armia w ogóle istnieje? To jest sfera jednego wielkiego błędu, jednej wielkiej, gigantycznej nieodpowiedzialności. (Oklaski)

    I wreszcie bezpieczeństwo energetyczne. Mamy z jednej strony zapóźnienia, jeśli chodzi o gazoport, mamy ustawowe zmniejszenie zapasów, mamy atak na polski węgiel - a wiadomo, kto po ten węgiel chce sięgnąć, kto by chciał mieć tutaj wielki rynek zbytu węgla - mamy zaniechanie takich projektów, jak Ostrołęka, i przerzucanie się na projekty zewnętrzne. Krótko mówiąc, mamy szereg różnych działań, a tu trzeba dodać rezygnację z różnego rodzaju przedsięwzięć poprzedniego rządu odnoszących się do uruchamiania alternatywnych dostaw energii, która nasze bezpieczeństwo energetyczne zdecydowanie obniża. Generalnie rzecz biorąc, i to jest ten dziewiąty zarzut, nasze bezpieczeństwo zostało przez ten rząd bardzo wyraźnie, i to w różnych aspektach, osłabione. (Oklaski)

    Sprawa dziesiąta to sprawa polskiej demokracji, która jest dzisiaj osłabiana, osłabiana w sposób celowy - nie dlatego że taki jest proces historyczny, że są jakieś niezależne od rządzących wydarzenia, tylko dlatego że taka jest wola władzy. Mamy tutaj kilka problemów.

    Po kolei - najpierw sprawa pluralizmu mediów, wolności wypowiedzi medialnych. To jest dla demokracji sprawa zupełnie podstawowa, nie ma demokracji bez pluralizmu mediów. (Oklaski) Zacznę od niedopuszczenia do multipleksu Telewizji Trwam. Ona może się komuś podobać, może się komuś nie podobać, ale ma potężne poparcie społeczne i to jest zupełnie wystarczający powód, żeby ten dostęp dostała. (Oklaski) Tu mamy do czynienia z arbitralnymi i zupełnie bezprawnymi decyzjami. Mamy wielką czystkę dziennikarzy w telewizji publicznej. Dziennikarze, którzy mają krytyczny stosunek do tej władzy, są wyrzucani - byli właściwie wyrzucani, bo, praktycznie rzecz biorąc, nikt tam już czy prawie nikt nie pozostał. Mamy takie sytuacje, jak z ˝Rzeczpospolitą˝: najpierw sprzedaje się przedtem po części państwowy tytuł przyjacielowi rzecznika rządu, następnie ten przyjaciel ustala w nocy sprawę artykułu, następnie za napisanie prawdy w tym artykule wyrzuca się iluś dziennikarzy. (Oklaski) A teraz jeszcze ten przyjaciel występuje przeciwko niezależnemu tygodnikowi, żeby mu zabrać tytuł. To naprawdę znakomity przykład działania w sferze wolności mediów.

    Mieliśmy także akcje ABW, akcje ABW wobec dziennikarzy - co najmniej dwa stwierdzone działania polegające na podsłuchu. Mieliśmy także różnego rodzaju incydenty z biciem dziennikarzy, także wtedy, kiedy byli w sytuacji zupełnej bezbronności. Krótko mówiąc, mieliśmy tutaj wiele takich wydarzeń.

    I jeszcze, ponieważ tutaj padło słowo o trotylu, powiem tak: tu, w tej Izbie, chociaż rzeczywiście media głównego nurtu o tym nie powiedziały, generalny prokurator wojskowy przyznał, że trotyl został stwierdzony, a więc nie ma nad czym dyskutować.

    Teraz sprawa demokracji, jeżeli chodzi o wolności obywatelskie. Mamy tutaj sprawę, wydawałoby się, drobną, ale tak naprawdę bardzo ważną, bo tu chodzi po prostu o zastraszanie, tzw. sprawę Antykomora. Bez żadnych podstaw prawnych, bo to nie jest sprawa ABW, ABW wkracza do obywatela, który wyśmiewa się z prezydenta, podjęta zostaje cała operacja. Jej finał sądowy nie jest taki bardzo ciężki, ale, generalnie rzecz biorąc, efekt zastraszenia został tutaj osiągnięty. Mamy akcję przeciwko tym, którzy wyśmiewają władzę na stadionach. Tu już działają zwarte oddziały Policji, tutaj mamy do czynienia z karami administracyjnymi, tu mamy do czynienia z ewidentnym łamaniem zasad wolności słowa.

    Ale są i inne praktyki, na przykład niedopuszczanie prelegentów, którzy się nie podobają, bo są politycznie niepoprawni, do sal - do sal, które są powszechnie dostępne. Otóż...

    (Poseł Robert Biedroń: Pan powie, panie prezesie - kto?)

    ...sam byłem ofiarą tego rodzaju posunięcia. Mamy tutaj do czynienia także z ustawą, która ogranicza dostęp do informacji publicznej.

    Mamy, i tutaj pewnie się z panem posłem nie zgodzimy, radykalnie się nie zgodzimy, mimo jego nieszczęść, projekt ustawy o mowie nienawiści. Przecież to jest nic innego jak tylko wprowadzenie w Polsce represywnej cenzury. Rzecz zupełnie niesłychana. (Oklaski)

    Teraz także bardzo ważna sprawa dla demokracji: wolność nauki. Najpierw mieliśmy działania premiera, odgrażanie się autorom książki, która mu się nie podobała, co jest sprzeczne z art. 54 i art. 73. Art. 54 zakazuje cenzury, a to była próba cenzury. Art. 73 gwarantuje wolność nauki. Później mieliśmy wielką operację, odbywającą się także na tej sali, z powodu pracy magisterskiej opublikowanej przez pewien uniwersytet, skądinąd najstarszy w Polsce. Z tej trybuny minister szkolnictwa wyższego zapowiadała w obecności premiera, że będzie tam specjalna kontrola z tego powodu. Mamy ostatnie wypowiedzi tejże pani minister, które starają się regulować, co kto ma mówić na wykładach. Otóż to są wszystko działania sprzeczne z zasadą wolności nauki, zasadą, która ma ogromne znaczenie dla wolności w ogóle, ale ma także ogromne znaczenie pragmatyczne dla rozwoju nauki.

    Kolejna sprawa z tej dziedziny - dialog społeczny. Tutaj mamy jawne łamanie art. 20 konstytucji. Ten dialog w tej chwili zamiera. Komisja Trójstronna ledwie dyszy. Mamy do czynienia z taką sytuacją, że jeżeli rząd chce coś przeprowadzić, to po prostu nie prowadzi się żadnych konsultacji, mimo zobowiązań ustawowych. Krótko mówiąc, mamy tutaj w istocie do czynienia z zanikiem tej - powtarzam - konstytucyjnej instytucji.

    To wszystko, o czym mówiłem, jest bardzo ważne, ale najważniejsze jest coś innego. Otóż, pani marszałek, Wysoka Izbo, demokracja wymaga uznania przez rządzących dwóch reguł, przede wszystkim tej, że kiedy się rządzi, może się być zastąpionym, można przegrać wybory i oddać władzę. To jest fundament demokracji. Aspirantem do tej władzy jest zwykle największa partia opozycyjna. Tak to wygląda w Europie i na świecie. To jest, powtarzam, zasada numer jeden.

    Zasada numer dwa to zasada, która odnosi się do władzy poniżej centralnej. To mogą być człony federacji, kraje federalne, to mogą być samorządy, tak jak w Polsce. Przyjmuje się tam, że formacje opozycyjne mogą rządzić, że to jest normalne, że tu rządzi jedna partia, a gdzieś indziej, poniżej rządzi inna. Otóż ta władza nie uznaje tych reguł i wielokrotnie to deklarowała. Różnego rodzaju twierdzenia o antysystemowej partii, o anihilacji, operacja po wyborach samorządowych, żeby przypadkiem w żadnym województwie, także tam, gdzie Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory, nie było przy władzy. To jest nic innego jak stwierdzanie, że my tych reguł nie uznajemy, co więcej, prowadzimy operację, która w sensie symbolicznym, w sferze wartości, w sferze społecznego uznania, społecznej akceptacji ma zniszczyć nie tylko partię opozycyjną, lecz także jej elektorat. Przypominamy sobie słynne moherowe berety. Otóż to też jest sprzeczne z licznymi artykułami konstytucji. Każdy Polak ma równe prawa, niezależnie od tego, jakie nakrycie głowy nosi. (Oklaski) Oczywiście to nakrycie głowy to tylko przenośnia.

    Możemy opisać te same zjawiska inaczej, możemy powiedzieć tak: ta władza uznała, że nie trzeba dobrze rządzić, zresztą nie umie, to wiadomo, nie może, wystarczy niszczyć wizerunek przeciwnika. Ale skutki są takie same: ogromne narastanie agresji symbolicznej, popsucie języka polityki, zniszczenie tych obyczajów, które z trudnością, ale jednak w ciągu tych 20 lat jakoś tam w Polsce powstały. Także tutaj, w tej Izbie, wiele dobrych obyczajów zostało zniszczonych. (Oklaski) Polska demokracja nigdy nie była zbyt silna, zbyt mocno ustabilizowana. Taką po prostu mieliśmy historię.

    Niestety dzisiaj obserwujemy regres. To jest kolejny, dziesiąty, bardzo ważny zarzut wobec tej władzy, bo nie jest to regres wynikający z procesów naturalnych, tylko regres wynikający ze sposobu rządzenia, przemyślanego sposobu rządzenia. (Oklaski)

    Sprawa jedenasta - destrukcja polskiego państwa. Najpierw może o państwie prawa. Ja już tutaj parokrotnie przytaczałem wypadki, w których ta władza działa w sprzeczności z konstytucją. To demonstracyjne, jawne łamanie przepisów konstytucyjnych jest tutaj czymś, co się powtarza. Nie chcę powiedzieć, że jest stałą praktyką, bo nie lubię przesady, ale to się powtarza, ostatnio przy pakcie fiskalnym, art. 90. To ma miejsce także przy wydarzeniach mniej istotnych.

    Jest konstytucyjny zakaz debaty po orędziu prezydenta. Było orędzie prezydenta - mówię o śp. Lechu Kaczyńskim - i była debata. Jawnie, bezczelnie złamano konstytucję. Ale konstytucja jest łamana także poprzez łamanie ustaw, bo przecież w konstytucji jest wyraźnie napisane, że władza działa na podstawie prawa. Jeżeli premier odwołuje szefa CBA bez konsultacji z prezydentem, to jest to łamanie prawa, jeżeli również bez takiej konsultacji powołuje szefa ABW, to też jest to łamanie prawa. Takich przypadków było bardzo dużo. Ich ostentacyjny charakter jest niesłychanie wręcz szkodliwy dla polskiego państwa, a szczególnie dla tego wszystkiego, co nazywamy państwem prawa. (Oklaski) Ale to tylko początek.

    Mamy kryzys wymiaru sprawiedliwości. To jest kryzys wieloaspektowy. Przede wszystkim jest to kryzys czegoś, co jest w demokracji, w państwie praworządnym związane z wymiarem sprawiedliwości w sposób całkowicie nierozerwalny - niezależności, niezawisłości. Mieliśmy ten dziennikarski eksperyment, tę dziennikarską prowokację, która pokazała pełną dyspozycyjność, serwilizm prezesa sądu wobec tej władzy. Czy ktoś, kto w ogóle potrafi myśleć, może sądzić, że jest to pojedynczy przypadek? Ja w żadnym razie nie twierdzę, że wszyscy prezesi sądów w Polsce są tacy, ale jest problem niezawisłości sądownictwa. Ten rząd wyraźnie stworzył taki problem. I trzeba o tym pamiętać. (Oklaski)

    Prokuratura stała się organizacją w sensie prawnym niezawisłą. Ale te występy w tym teatrzyku władzy, te występy związane choćby z niedawnymi wydarzeniami z trotylem, kiedy to w pierwszej minucie mówi się, że niczego nie znaleźliśmy, w jedenastej minucie, że jednak znaleźliśmy, a później tu w Sejmie, że jednak znaleźliśmy, pokazują, jaka jest ta niezależność. Zresztą tutaj trzeba nawiązać do sprawy smoleńskiej. To śledztwo, które jest prowadzone wbrew wszelkim regułom Kodeksu postępowania karnego, gdzie nie wykonuje się tak elementarnych działań jak sekcje zwłok, jest najlepszym przykładem, jak to naprawdę wygląda, jak to jest naprawdę z tą niezawisłością.

    Kwestia niezawisłości, niezależności od władzy wykonawczej to tylko jeden z aspektów tego kryzysu. Mamy także inne aspekty. Są kwestie orzecznictwa i ochrony pewnych dóbr. Mamy takie wyroki, jak ten odnoszący się do mafii pruszkowskiej. Tu chodzi nie tylko o wyrok, lecz także o zachowanie sędziego wobec tych, którzy byli podsądnymi. Rzecz zupełnie niesłychana. Mamy takie wyroki jak 3,5 roku więzienia - i to orzekane z wolnej stopy - dla bardzo silnych młodych mężczyzn, którzy zatłukli całkowicie bezbronnego chłopca z jakiegoś drobnego czy zgoła żadnego powodu. Powtarzam: 3,5 roku więzienia, a dwóch - jeden, dwa lata. Odpowiadali z wolnej stopy i jeszcze do tego odgrażali się w sądzie rodzinie czy nawet ją tam jakoś popychali. Ale to też jest jeszcze nie wszystko. Są już odmowy aresztowania przy tzw. pobiciach ze skutkiem śmiertelnym, chociaż bardzo często te pobicia to są zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem i tak powinny być kwalifikowane. Tutaj sądy odmawiają nawet ochrony ludzkiego życia. To jest sytuacja, na którą trzeba reagować. Jakie są reakcje? Mamy tutaj plany. Te sprowadzają się do tego, żeby przestępcom w Polsce było dużo lepiej, żeby kara była negocjowalna niezależnie od tego, z jakim przestępstwem mamy do czynienia, żeby w ogóle można było akomodować przestępczość do życia społecznego. A więc powtarzam, tu kryzys jest bardzo, bardzo poważny.

    Mamy kryzys instytucji kontroli. Nie ma demokracji, nie ma praworządnego państwa bez kontroli. Ta władza kontrolna jest różnie w Polsce usytuowana. Niektóre instytucje kontrolne czy parakontrolne podlegają rządowi. Taką instytucją jest CBA. Co się stało, gdy tylko CBA zagroziło rządzącym? Odwołano szefa CBA i praktycznie zmieniono charakter tej instytucji. W pewnym sensie instytucją kontrolną jest także Główny Urząd Statystyczny. Też pod jakimś pretekstem odwołano najlepszego wedle powszechnej opinii specjalistę w tej dziedzinie, zmieniono kierownictwo i oczywiście już są wyniki. Jednego dnia deficyt jest taki, a drugiego dnia, jak potrzeba, to jest niższy. (Oklaski)

    Mamy już instytucje, które są poza kontrolą rządu. Najwyższa Izba Kontroli - oczywiście ustawowo ograniczono jej niezależność, podejmowane są działania zmierzające do tego, żeby w ogóle ją sobie podporządkować. Ja oczywiście nie chcę tu niczego rozstrzygać, nie mogę, ale, jak słychać, polityk z pierwszego rzędu Platformy Obywatelskiej jest przygotowywany na tę funkcję. Jak ona może kontrolować rządzących na tych zasadach? I na tym nie koniec. (Gwar na sali)

    Gdyby państwo byli łaskawi troszkę się uciszyć. Widzę, że to państwa bardzo bawi, ale to naprawdę nie jest zabawne.

    Rzecznik praw obywatelskich to też instytucja o charakterze kontrolnym,


Poseł Jarosław Kaczyński - Wystąpienie z dnia 07 marca 2013 roku.


718 wyświetleń

Zobacz także:




Zobacz także:








Poseł Jarosław Kaczyński - Wystąpienie z dnia 21 czerwca 2015 roku.
Konwencja Prawa i Sprawiedliwość - Warszawa 21 czerwca 2015 r.

Opubilkował videosejm.pl
Brak komentarzy

Poseł Jarosław Kaczyński - Wystąpienie z dnia 24 lipca 2015 roku.
Posiedzenie Sejmu RP nr 97 Powołanie Rzecznika Praw Obywatelskich

Opubilkował videosejm.pl
Brak komentarzy

Poseł Jarosław Kaczyński - Wystąpienie z dnia 16 września 2015 roku.
Posiedzenie Sejmu RP nr 98 Informacja Prezesa Rady Ministrów na temat kryzysu migracyjnego w...

Opubilkował videosejm.pl
Brak komentarzy

Poseł Jarosław Kaczyński - Wystąpienie z dnia 16 września 2015 roku.
Posiedzenie Sejmu RP nr 98 Informacja Prezesa Rady Ministrów na temat kryzysu migracyjnego w...

Opubilkował videosejm.pl
Brak komentarzy