Bardzo dziękuję.
Pani Marszałek! Wysoki Sejmie! Nie mam wątpliwości, że dzisiejsza debata będzie także wkładem Wysokiej Izby. Mówiłem w swoim sprawozdaniu w imieniu komisji, że my także mamy bardzo dużą rolę do spełnienia, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo na naszych drogach.
Debata była momentami ożywiona, ale bardzo merytoryczna - i za nią bardzo dziękuję - zarówno w trakcie posiedzenia komisji, ale także tutaj dzisiaj na sali plenarnej.
Przy okazji chciałbym jednak podkreślić dwie zasadnicze kwestie. Otóż, część posłów jakby dopuściła się pewnych rzeczy, to jest nieuniknione w debacie, momentami pojawiają się elementy polityki. Trudno się zgodzić - bo przecież z faktami ciężko dyskutować - nie można powiedzieć, że w ostatnich latach bezpieczeństwo na polskich drogach się pogorszyło. Ono naprawdę poprawia się i to zdecydowanie. Takie są fakty. Jak mówiłem...
(Poseł Witold Czarnecki: No, przecież są inne.)
...od najbardziej tragicznego roku 1991, kiedy zginęło na polskich drogach prawie 8 tys. osób, doszliśmy do poniżej 4 tys. w 2010 r., czyli ofiar było o połowę mniej. Jednak nie tylko - jak zakładamy - powinniśmy doprowadzić do zmniejszenia do 2 tys., co także tutaj poddawane jest w wątpliwość, ale powinniśmy założyć, tak jak Skandynawowie, Szwedzi, wizję zero: zero zabitych w wypadkach drogowych. To powinno być naszą ambicją i to będzie na pewno naszą ambicją. I jeżeli ktoś z posłów mówi, że bezpieczeństwo jest coraz gorsze, złe, to ja chcę powiedzieć, że jeżeli osiągniemy moment, że zginie tylko jedna osoba na polskich drogach, to będzie wystarczająca podstawa, argument do tego, żeby powiedzieć, że jest słabe bezpieczeństwo. Bo to jest taka materia. Nie ma wartości, żeby to równoważyć, wobec życia choćby pojedynczego człowieka.
Druga kwestia. Naprawdę nie możemy iść w tym kierunku. Ta debata także wskazuje wyraźnie, że za bezpieczeństwo na polskich drogach odpowiadamy my wszyscy, nie rząd. Nie oczekujmy, że ktoś zrobi to za nas. My wszyscy odpowiadamy za to właśnie z dwóch powodów, w dwóch obszarach: w obszarze biernym, kiedy podejmujemy tutaj decyzje dotyczące stanowionego prawa w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego i przeznaczanych środków, ale przede wszystkim chodzi także o ten obszar czynny, czyli o nas jako użytkowników dróg i naszą świadomość, świadomość naszego zachowania na polskich drogach.
Można zgodzić się z tymi wypowiedziami, że średnio mamy w Polsce najstarszy tabor samochodowy. To prawda, tak, zasobność naszych portfeli, naszego społeczeństwa, powoduje, że jeździmy używanymi samochodami, co do których można mieć duże zastrzeżenia, jeżeli chodzi o stan techniczny, a już na pewno trzeba byłoby dostosowywać prędkość takich pojazdów do ich stanu technicznego. Zgoda. Jeżeli mówimy o stanie technicznym dróg, zgoda. Tylko że proszę zauważyć, że jest ten trzeci element - człowiek kierujący tymi pojazdami. I każdy z nas, zdając egzamin na prawo jazdy, ucząc się formułek, wyucza się jednej podstawowej: obowiązkiem każdego użytkownika drogi, każdego uczestnika ruchu drogowego, rowerzysty, pieszego, zmotoryzowanego, jest dostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze. Nie tylko do warunków pogodowych, także do stanu technicznego drogi. Przecież państwo wiecie, że mimo iż realizujemy te poważne, potężne dwa programy budowy dróg krajowych i lokalnych - nigdy w historii tak wielkiego budowania dróg w Polsce nie było - to wiemy, że mamy znaczną ilość dróg krajowych w złym stanie technicznym albo w niedostatecznie dobrym stanie technicznym. Ale czy to oznacza, że mamy sparaliżować kraj? Mamy poruszać się po tych drogach, tylko z wyobraźnią, po prostu odpowiedzialnie, szanując drugiego człowieka na drodze. I wtedy możemy mówić, że idziemy w dobrym kierunku, jeżeli chodzi o stan bezpieczeństwa na polskich drogach.
(Głos z sali: Brawo!)
Bardzo dziękuję. (Oklaski)