Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj
Oświadczenia.


Poseł Gabriela Masłowska:

    Dziękuję, panie marszałku.

    Wysoka Izbo! 5 listopada tego roku Polska Agencja Prasowa opublikowała odpowiedź wiceministra finansów Ludwika Koteckiego na interpelację posła Mirosława Marcina Łuczaka w sprawie wprowadzenia w Polsce waluty euro. W powyższej odpowiedzi wiceminister Kotecki wyraził pogląd: Na mocy poszczególnych traktatów Polska jest zobligowana do wypełnienia niezbędnych warunków osiągnięcia trwałej konwergencji nominalnej i prawnej, a w jego następstwie - do przyjęcia wspólnej waluty.

    Nie będę ukrywać, że jestem zmartwiona defensywnym charakterem odpowiedzi pana ministra Koteckiego. W odpowiedzi zabrakło bowiem szeregu istotnych spostrzeżeń, które pozwolę sobie przedstawić.

    Po pierwsze, jest prawdą, że Polska na razie nie wywalczyła oficjalnego zwolnienia z obowiązku przyjęcia euro, ale pragnę przypomnieć, że traktat akcesyjny dopuszcza możliwość zmiany warunków członkostwa. Mamy prawo domagać się zwolnienia Polski z obowiązku przyjęcia euro. Prawo unijne ulega bardzo często zmianom, co więcej, wyłączenie wszystkich państw niewchodzących w skład strefy euro z obowiązku przyjęcia euro byłoby udoskonaleniem prawa unijnego.

    Po drugie, mówi się czasem mniej więcej tak: większość Polaków głosujących w referendum w 2003 r. już opowiedziało się za przyjęciem euro. A ja odpowiadam: owszem, ale większość głosujących Polaków opowiedziała się wówczas za tym, aby ten obowiązek miał charakter bezterminowy. W traktacie akcesyjnym nie ma żadnej konkretnej daty przyjęcia euro. To bardzo ważna informacja.

    Po trzecie, w przeszłości wiele unii walutowych się rozpadało. Unia walutowa tworzona na obszarze, gdzie żyje wiele narodów, jest bardzo ryzykownym eksperymentem. W przeszłości takie eksperymenty często kończyły się rozpadem unii walutowej.

    Po czwarte, nie jest przecież wykluczone, że Polska wyjdzie za pewien czas z Unii Europejskiej. W 1982 r. na Grenlandii odbyło się referendum w sprawie członkostwa Grenlandii w EWG. Większość Grenlandczyków opowiedziała się za wyjściem z tej organizacji. W Wielkiej Brytanii powstała niedawno inicjatywa przeprowadzenia referendum w sprawie dalszego członkostwa tego kraju w Unii Europejskiej. Nastroje społeczne podlegają zmianom. Może więc tak jak obecnie większość Polaków nie chce zamiany złotego na euro, tak za jakiś czas nie będzie chciała obecności Polski w Unii Europejskiej. Tego nie wiemy, ale czy możemy to wykluczyć?

    Po piąte, prawie 2 lata temu, dnia 10 listopada 2009 r., na łamach ˝Rzeczpospolitej˝ ukazały się wyniki badań socjologicznych, z których wynika, że aż 73% Polaków uważało wówczas, że zagrożeniem dla niepodległości Polski jest przejmowanie przez Unię Europejską uprawnień polskich władz. Biorąc pod uwagę to, że od tego czasu poparcie dla członkostwa Polski w Unii nie wzrosło, tylko spadło, można oczekiwać, że wyniki analogicznych badań byłyby co najmniej podobne, a może wspomniany odsetek Polaków byłby nawet wyższy niż 73%.

    Po szóste, odnoszę wrażenie, że wypowiadanie opinii typu: Polska jest zobowiązana przyjąć euro i koniec dyskusji, ma na celu doprowadzenie do osłabienia woli walki u zwolenników złotego. Jestem głęboko przekonana, że to trud daremny, to syzyfowa praca. Myślę, że wielu z nas w prywatnych rozmowach dostrzega, jak wiele osób wyraża zdecydowany przeciw w stosunku do koncepcji przyjęcia euro. Powyższą tendencję pokazują także badania socjologiczne. Wskazuje na to lektura wypowiedzi internautów. Powiem krótko: rośnie bunt przeciwko koncepcji wejścia Polski do strefy euro.

    Pana ministra Ludwika Koteckiego zachęcam zaś do tego, aby w swych wypowiedziach wyrażał więcej niż dotychczas ochoty do obrony atrybutów suwerenności Rzeczypospolitej Polskiej.

    Niedawno obchodziliśmy święto Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny, wspominaliśmy tych, którzy pracowali dla Polski, bronili jej, a gdy nie było innego wyjścia, mówiąc słowami Juliusza Słowackiego, szli ˝po kolei, jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec˝. W tym kontekście odwołam się do pewnego przykładu pokazującego, jak wielką wartością jest niepodległość. Jan Ludwik Popławski, wybitny działacz narodowy, opisywał w jednym ze swoich pism pewną scenę z zebrania urządzonego w Warszawie jeszcze w XIX w., gdy Polska znajdowała się pod zaborami. W trakcie tego zebrania jeden z mówców przekonywał obecnych włościan, że przyszła Polska będzie, jak to się wyraził, rajem dla ludu. Można powiedzieć, że to naturalne, zrozumiałe, że ktoś zastanawia się, jaka będzie przyszłość poszczególnych warstw społecznych, gdy Polska odzyska niepodległość. I teraz uwaga, Popławski opisuje, że później, podczas tego zebrania, wstał pewien człowiek, którego Popławski nazwał chłopem z Królestwa. (Dzwonek)

    Kończę, panie marszałku.

    Ów włościanin, odnosząc się do perspektyw stanu rolniczego w warunkach przyszłej niepodległości, powiedział: Jaka będzie ta Polska, to my nie wiemy, a i tego nie wiemy, czy będzie nam gorzej, czy lepiej. My chcemy Polski, bo my jesteśmy Polacy.

    Czy jednak nie jest tak, panie ministrze, że obrona Polski tu i teraz oznacza także obronę poszczególnych atrybutów suwerenności naszego państwa? Niech sobie pan, panie ministrze, to wszystko spokojnie przemyśli, mając niejako przed oczami te ważne słowa wypowiedziane niegdyś w czasach zaborów przez polskiego rolnika: My chcemy Polski, bo my jesteśmy Polacy. Dziękuję za uwagę. (Oklaski)



Poseł Gabriela Masłowska - Oświadczenie z dnia 08 listopada 2011 roku.


210 wyświetleń

Zobacz także: