Dziękuję bardzo.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Mam zaszczyt przedstawić projekt ustawy o zmianie ustawy Kodeks karny, dokładnie propozycję zmiany art. 25 autorstwa Zjednoczonej Prawicy. Zmiany te są nieduże, jeśli chodzi o zapis, ale jednak bardzo duże, jeśli chodzi o znaczenie. Pozwolę sobie to uzasadnić.
W projekcie dokonano zmiany dotyczącej określonego w art. 25 Kodeksu karnego kontratypu obrony koniecznej. Przepis ten był wprawdzie przedmiotem dokonanych, jak i projektowanych nowelizacji, jednak zdaniem projektodawców zmiany te w sposób niewystarczający uwypukliły sens poszerzenia granic obrony koniecznej.
Celem nowelizacji jest przesunięcie akcentu ze sfery emocjonalnej osoby odpierającej zamach na mający charakter zobiektywizowany przedmiot zamachu. Nowelizacja ma za zadanie w sposób jasny i niebudzący wątpliwości dać obywatelom możliwość ochrony podstawowych wartości porządku społecznego przed bezprawnymi zamachami z uwzględnieniem jedynie przedmiotu ataku napastnika. Jedną z przyczyn nowelizacji jest ciągle powracający temat stawiania zarzutów karnych osobom, które chronią siebie, swoje mienie i porządek społeczny przed bezprawnymi zamachami ze strony osób trzecich.
Jak zauważa się w doktrynie prawa, trudna do oszacowania jest liczba takich błędnych decyzji, które nie dotarły do Sądu Najwyższego. Jeszcze trudniej jest ocenić społeczne szkody spowodowane zaniechaniem obrony, nieudzieleniem pomocy napadniętemu lub nieskuteczną obroną z powodu wyboru najłagodniejszego środka obrony, spowodowanego restrykcyjną interpretacją wymogu współmierności przez sądy. Ten sam autor słusznie zauważa, że wykazane wyżej rozbieżności w orzecznictwie skutkują przykrymi i niesłusznymi konsekwencjami dla broniących się osób - od długotrwałego procesu po pozbawienie wolności w ramach tymczasowego aresztowania.
Nowelizacja ma również za zadanie prewencję ogólną wyrażającą się w konieczności liczenia się przez napastników z prawem każdego obywatela do powstrzymania zamachu bez względu na wystąpienie strachu lub wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami zamachu, jak to ma miejsce w obecnym stanie prawnym. Nowelizacja ma jednocześnie zachęcić obywateli do przeciwdziałania aktom przemocy ze strony napastników bez strachu przed poniesieniem z tego tytułu odpowiedzialności karnej.
Istotne jest również podnoszone przez poprzednich projektodawców zmian przepisów o obronie koniecznej wyeliminowanie negatywnych odczuć społecznych związanych z takimi przypadkami stosowania prawa, w których faktycznie większą dolegliwość karną ponosi osoba broniąca społecznie uznanych wartości niż napastnik w wartości te godzący.
W końcu nowelizacja ma za zadanie ochronę obywateli przed uznaniowymi działaniami organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości przy interpretacji niejasnych i niedookreślonych zwrotów w postaci strachu i wzburzenia, które dodatkowo mają być usprawiedliwione okolicznościami zamachu.
W przypadku zaproponowanej zmiany przepisu art. 25 Kodeksu karnego poprzez dodanie § 3a o treści wskazanej powyżej organy ścigania i wymiaru sprawiedliwości nie będą ustalały stanu emocjonalnego osoby odpierającej zamach ani okoliczności zamachu, a jedynie będą ustalały fakt, czy zamach był bezprawny i czy godził w wyliczone w tym przepisie dobra prawne, a także czy przy zamachu na mienie nastąpił w sposób lub w miejscu wskazanych w wymienionym przepisie.
Zgodnie z § 3a dodanym w art. 25 Kodeksu karnego, w sytuacji gdy przekroczenie granic obrony koniecznej nastąpi przy odpieraniu bezprawnego zamachu godzącego w bezpieczeństwo powszechne, życie, zdrowie, wolność, wolność seksualną lub mienie, a w przypadku zamachu na mienie sprawca będzie działał z użyciem przemocy lub w miejscu, które najogólniej nazwać można domostwem zaatakowanego, następować będzie uchylenie karalności czynu osoby odpierającej zamach w zasadzie bez względu na sposób wybranego przez zaatakowanego sposobu obrony i konsekwencje, jakie ta obrona przyniosła napastnikowi, ze śmiercią włącznie. Stosowanie klauzuli generalnej zawartej na końcu nowelizowanego przepisu ma za zadanie zapobiegnięcie jedynie wyjątkowym aktom rażącego ekscesu intensywnego zaatakowanego i czyni zadość podnoszonym przez teoretyków prawa akademickim przykładom przekroczenia granic obrony koniecznej, jak podawane za przykład poprawności obecnej regulacji zabicie dziecka kradnącego jabłka z sadu, których wystąpienie w realnej rzeczywistości jest nikłe.
Autorzy projektu wychodzą z założenia, że atak napastnika na wskazane w projektowanym przepisie dobra prawne jest na tyle społecznie szkodliwy, że usprawiedliwione jest podjęcie wszelkich środków mających na celu powstrzymanie napastnika przed zamachem. Jeżeli przekroczenie granic obrony koniecznej miało mimo wszystko charakter rażący, osoba odpierająca zamach może skorzystać z instytucji niepodlegania karze przewidzianej w art. 25 § 3 Kodeksu karnego, to jest wtedy, gdy rażące przekroczenie granic nastąpiło pod wpływem strachu lub wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami. Wreszcie nawet pomimo rażącego przekroczenia granic obrony koniecznej sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary przewidziane w art. 25 § 2 Kodeksu karnego.
Projekt uzasadniają przede wszystkim rozbieżności między praktyką prokuratur i sądów a wykładnią przyjętą w literaturze i orzecznictwie Sądu Najwyższego, które przejawiają się w rażącym ograniczaniu prawa do obrony koniecznej przez ocenę zdarzeń z punktu widzenia ich skutków - ex post - podczas gdy prawidłowa jest ocena ex ante, która powoduje, że Sąd Najwyższy i sądy apelacyjne często przyjmują zaistnienie tego kontratypu w sytuacjach, gdy prokuratury i sądy pierwszej instancji dopatrywały się ekscesu.
W powszechnym odbiorze utrwalone jest przekonanie, że przestępca jest lepiej chroniony przez prawo niż jego ofiara. Opinia ta odnosi się najczęściej do sytuacji obrony koniecznej i skomplikowanej sytuacji prawnej tego, kto z prawa do obrony korzysta. Prawo do obrony jest w naszym kręgu kulturowym uważane za jedno z ważniejszych, jeśli nie najważniejszych, praw i większość jego ograniczeń uznawanych jest za niezgodne z intuicyjnie definiowanym poczuciem sprawiedliwości. Konsekwencją takiej postawy jest ocena, iż prawo faworyzuje dobro napastnika kosztem dobra napadniętego. Związane z tą oceną jest poczucie krzywdy u zaatakowanego.
Zasadniczym prawnym ograniczeniem reakcji na atak jest warunek współmierności sposobu obrony do niebezpieczeństwa zamachu. Należy wskazać, że w polskiej doktrynie prawa karnego i orzecznictwie Sądu Najwyższego ugruntowały się zasadniczo dwa stanowiska w zakresie interpretacji współmierności sposobu obrony. Pierwsze, przeważające, stanowisko nakłada na napadniętego obowiązek wyboru najmniej dotkliwego środka obrony spośród środków skutecznych. Niezbędnym zdroworozsądkowym uzupełnieniem tego stanowiska jest twierdzenie, że do skutecznej obrony konieczny jest element przewagi działań obronnych nad atakiem, gdyż przy ścisłej współmierności między intensywnością zamachu a intensywnością obrony zachodziłaby tylko społecznie niepożądana wzajemność, a nie skuteczna obrona. Stąd precyzyjne i racjonalne sformułowanie tego stanowiska przez m.in. Andrzeja Marka, iż warunek współmierności sposobu obrony nakłada obowiązek wyboru najłagodniejszego spośród równie skutecznych środków obrony.
Drugi z nich zakłada dopuszczalność używania wszelkich dostępnych sposobów skutecznego odparcia zamachu. Konsekwencją tego poglądu jest założenie, iż działającego w obronie koniecznej nie obowiązuje zachowanie jakiejś kolejności w wyborze środków - przedmiotów - może on odeprzeć zamach wszelkimi dostępnymi w konkretnej sytuacji środkami obrony. Powyższe stanowiska opierają się na konkluzji, że eksces intensywny zachodzi przy użyciu bardziej szkodliwego dla napastnika środka obrony spośród równie skutecznych. Oznacza to prawo do użycia środka najskuteczniejszego - gdyż nie można nakładać obowiązku wyboru środka mniej skutecznego i jednocześnie uznawać prawa do skutecznej obrony - i obowiązek wyboru środka najmniej niebezpiecznego spośród tak wyodrębnionej grupy środków.
Ocena, czy zachodzi eksces intensywny, jest jedną z najtrudniejszych w procesie stosowania prawa karnego. Jak wskazuje przegląd praktyki orzeczniczej w tym zakresie dokonany przez Tomasza Tabaszewskiego, sądy zbyt rzadko stosują zdroworozsądkowe kryteria oceny współmierności sposobu obrony wypracowane przez Sąd Najwyższy. I tak, autor ten wskazuje: Wzorcowym przykładem może być sprawa Jerzego Ż., który 20 sierpnia 1977 r. został skazany na karę roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności za zabójstwo dokonane w warunkach przekroczenia granic obrony koniecznej. Sąd Wojewódzki w Bydgoszczy uznał, że oskarżony był uprawniony do użycia noża jako środka obrony, ale do odparcia ataku wystarczyłoby uderzenie o znacznie mniejszej sile skierowane w inną część ciała - Jerzy Ż. dźgnął napastnika w klatkę piersiową - które obezwładniłoby napastnika bez pozbawienia go życia. Sąd Najwyższy wyrokiem z dnia 4 kwietnia 1978 r. uniewinnił Jerzego Ż., uznając, że działał on w granicach obrony koniecznej. Wymaganie od działającego w obronie koniecznej, aby odpierając zamach na swoje życie w warunkach, kiedy jedynym środkiem obrony było niebezpieczne narzędzie, np. nóż, tak miarkował siłę uderzenia i miejsce zadania ciosu, aby cios był i obezwładniający natychmiast, i nie groził życiu napastnika, byłoby ograniczeniem prawa do obrony koniecznej.
Bardzo istotnym elementem tego orzeczenia jest spostrzeżenie Sądu Najwyższego, iż skuteczność użycia niebezpiecznego środka - cios obezwładniający natychmiast - jest sprzeczna z wymogiem miarkowania sposobu obrony, zwłaszcza z powinnością wyboru łagodniejszego sposobu obrony. Pierwszeństwo należy dać zasadzie skutecznej obrony, która pozwala na użycie każdego niezbędnego środka do odparcia zamachu. Niezbędność użycia radykalnego środka należy oceniać, uwzględniając subiektywną stronę stosowania prawa do obrony, obok obiektywnej. Właściwa jest ocena z pozycji ex ante, a nie z pozycji skutków, jakie ta obrona spowodowała dla napastnika.
Z wielu innych orzeczeń Sądu Najwyższego stwierdzających, że ekscesu intensywnego jednak nie było, a skazany działał w granicach obrony koniecznej, jednym z ostatnich jest postanowienie z dnia 3 stycznia 2002 r. Przyczyną błędu również była ocena ex post, zamiast oceny ex ante.
Ten i podobne przypadki zakończyły się - po kilku miesiącach, a czasami nawet latach wieloinstancyjnego procesu - uniewinnieniem ludzi, których i tak pozbawiono wolności, stosując wobec nich tymczasowe aresztowanie, średnio od 3 do 9 miesięcy.
Autorzy projektu podzielają opinię ww. autora, że niezwykle trudna do oszacowania jest liczba błędnych decyzji, które nie dotarły do Sądu Najwyższego, a praktycznie niemożliwe do oszacowania są społeczne szkody spowodowane zaniechaniem obrony, nieudzieleniem pomocy napadniętemu lub nieskuteczną obroną z powodu wyboru najłagodniejszego środka obrony, spowodowanego niezwykle restrykcyjną interpretacją wymogu współmierności przez sądy.
Inną kategorię wadliwych orzeczeń o ekscesie intensywnym stanowią wyroki sądów pierwszej instancji trafnie zmienione przez sądy apelacyjne. Za przykład może posłużyć sprawa Stanisława S. dotycząca oskarżenia o zbrodnię z art. 148 § 1. Artur G., zięć Stanisława S., przyszedł nietrzeźwy do mieszkania teścia, domagał się od niego pieniędzy na alkohol, a po odmowie groził, że zabije swoją żonę. Wziął siekierę i młotek, a potem zaczął jej szukać. Oskarżony interweniował w obronie córki, odbierając zięciowi ww. narzędzia. W trakcie awantury Artur G. ponowił żądanie wydania mu pieniędzy na alkohol, a następnie powalił teścia na podłogę. Zaczął go bić, kopać i dusić. Stanisław S., człowiek w wieku 62 lat, po przebytym zawale serca i wylewie krwi do mózgu, nie mógł się obronić gołymi rękami przed młodszym i silniejszym zięciem. Chwycił nóż kuchenny i leżąc przyduszony na podłodze, dwukrotnie pchnął nim w plecy Artura G., który dopiero wtedy przestał go bić. Sąd Okręgowy w Krakowie przyjął, że oskarżony działał w sytuacji obrony koniecznej, której granice przekroczył, i wymierzył karę, nadzwyczajnie złagodzoną, 3 lat pozbawienia wolności. Sąd uznał, że Stanisław S. bronił się ponad miarę, ponieważ zadał dwa ciosy zamiast jednego, ze zbyt dużą siłą, w newralgiczne miejsca ciała. Wyżej opisany wyrok zaskarżono i Sąd Apelacyjny w Krakowie uniewinnił oskarżonego, przyjmując, że działał on w granicach obrony koniecznej. Argumentacja sądu odwoławczego akcentowała skuteczność prawa do obrony i konieczność oceny niebezpieczeństwa zamachu z pozycji ex ante. Sąd trafnie wskazał, że nie należy napadniętemu czynić zarzutu, że mógł on wyrządzić napastnikowi szkodę mniejszą, niż rzeczywiście powstała, ponieważ oskarżony nie mógł przewidzieć, czy zadanie jednego ciosu powstrzymałoby Artura G., jeśli ten, mimo pierwszego uderzenia nożem, dalej atakował, natomiast umiarkowanie siły ciosów nie gwarantowałoby skuteczności obrony. Lżejsze uderzenie mogłoby doprowadzić do rozjuszenia zranionego napastnika, umiejscowienie zaś ciosów wynikało z ograniczenia możliwości poruszania się napadniętego przyciśniętego do podłogi, a zatem miało przypadkowy charakter.
Wskazany wyżej zakres rozbieżności w orzecznictwie niejednokrotnie powoduje dramatyczne konsekwencje dla osób intuicyjnie podejmujących się obrony koniecznej. Osoby te niejednokrotnie są stygmatyzowane wskutek długotrwałego procesu, niejednokrotnie też pozbawiane są wolności poprzez stosowanie aresztu tymczasowego. Jak wskazuje powołana wyżej analiza orzecznictwa, najczęściej popełnianym błędem jest dokonywanie oceny niebezpieczeństwa zamachu bez uwzględnienia elementów subiektywnych i z pozycji ex post, przez pryzmat skutków obrony. Zdaniem autorów projektu poczucie sprawiedliwości wyrównawczej wymaga wyeliminowania ryzyka wadliwej interpretacji art. 25 § 2 Kodeksu karnego dotyczącej współmierności sposobu obrony do niebezpieczeństwa zamachu poprzez uchylenie karalności ekscesu intensywnego, gdy zagrożone zamachem są dobra osobiste stojące na czele hierarchii wartości oraz mienie, jednakże z ograniczeniem do przypadków obrony domostwa, które nie noszą znamion rażącego ekscesu.
Aktualne jednokierunkowe ujęcie obrony koniecznej generuje szereg praktycznych problemów w interpretacji przepisów regulujących obronę konieczną. W przypadku tak nieporównywalnych dóbr jak np. życie i mienie należy zgodzić się z tezą prezentowaną przez prof. Tabaszewskiego, że doktryna prawa karnego, chcąc uniknąć absurdalnych zastosowań prawa do obrony koniecznej w sytuacjach nietypowych - np. strzał z broni palnej oddany przez inwalidę do dziecka kradnącego jabłka w sadzie, jedyny sposób obrony jabłek w tej sytuacji - wypracowała zbyt szerokie ograniczenie obrony koniecznej stosowane także w sytuacji klasycznej agresji. Dlatego też projektodawcy wychodzą z założenia, że wyłącznie oddzielne uregulowanie prawa do obrony życia i podstawowych dóbr osobistych oraz domostwa przywróci postulowaną od lat funkcjonalność i społeczną akceptację instytucji obrony koniecznej. Nie bez znaczenia pozostaje też fakt, że zaproponowana zmiana dzięki spójności aksjologicznej, sprowadzającej się w pewnym uproszczeniu do wzmożonej ochrony życia i domostwa przed bezprawnym zamachem, jest niezwykle czytelna i stanowić może łatwo przyswajalny komunikat dla wszystkich jej adresatów. Argument ten jest o tyle istotny, że obecna regulacja w odczuciu społecznym jest w wysokim stopniu nieczytelna i nie sprzyja budowaniu zaufania do organów stosujących prawo. Proponowane przez autorów rozdzielenie katalogu dóbr chronionych występuje w prawie karnym USA, w którym powszechnie przyjmuje się, że zaatakowany ma prawo do czynnego odpierania zamachu na życie, zdrowie, wolność, a także mienie, jeśli jest on połączony z użyciem przemocy lub dokonaniem włamania.
Panie marszałku, Wysoka Izbo, dość pusta, projekt ten, mówiąc kolokwialnie, ma służyć temu, żeby prawowici, porządni obywatele mogli czuć się bezpieczni i mogli w sposób bezpieczny i swobodny się bronić, bo niestety często jest tak, że osoba broniąca się jest zagrożona bardzo poważnymi konsekwencjami. Wiemy, że areszt tymczasowy jest bardzo dotkliwy, nawet późniejsze uniewinnienie uniemożliwia normalne funkcjonowanie, prowadzenie działalności gospodarczej, pracę - plus to, że jest się napiętnowanym w społeczeństwie, bo jest się oskarżonym o przestępstwo. Chodzi o to, żeby było tak, jak normalnie być powinno, obawiać ma się przestępca, a nie pokrzywdzony. Jak oglądamy nieraz filmy amerykańskie, pewnie każdemu z nas się zdarzyło, to tam, kiedy ktoś obroni swój dom i przyjeżdża policja, to ona co najwyżej okrywa go kocem i daje ciepłą kawę, a u nas często jest tak, że przyjeżdża policja i temu, kto obronił swoje życie, mienie, życie swojej rodziny, zakłada kajdanki i zabiera go do aresztu. Tak nie może być. Obywatel, który jest we własnym domu, który broni swojego życia i życia swoich najbliższych, powinien czuć się bezpieczny, nie powinien zaś czuć się bezpieczny i bezkarny przestępca, tak jak często jest teraz.
Dlatego zwracam się z prośbą o przyjęcie tego projektu i skierowanie go do dalszych prac. Dziękuję bardzo.