Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj
Oświadczenia.


Poseł Tadeusz Iwiński:

    Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Biblioteki w Polsce i na świecie pełne są książek na temat demokracji w różnych odmianach. Ale liczy się przede wszystkim praktyka jej stosowania lub nie. Jak celnie zauważył niemiecki pisarz Dieter Lattmann, kiedy demokracja umiera, to umiera nie ze względu na brak ustaw, ale brak demokratów.

    Kreślę te słowa w kontekście pierwszego powakacyjnego posiedzenia Sejmu, które rozpoczęło się wczoraj. Otwiera ono gorący sezon polityczny w związku z wyborami samorządowymi 16 listopada tego roku oraz wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi latem i jesienią 2015 r.

    W porządku obrad pierwszego dnia znajdowała się informacja prezesa Rady Ministrów na temat działań rządu w ciągu najbliższych miesięcy. Było to zrozumiałe, choć część posłów oczekiwała obiecanego przed przerwą wakacyjną wyjaśnienia szczegółów tzw. afery taśmowej, co zresztą nie miało miejsca. Poprzedniego wieczoru na posiedzeniu Konwentu Seniorów ustalono, iż po exposé premiera nastąpią 10-minutowe wystąpienia przedstawicieli klubów parlamentarnych. Pani marszałek nie zgodziła się natomiast na propozycję SLD, aby, jak działo się to w poprzednich tego typu sytuacjach, posłowie mogli też zadawać pytania. Sejm rano przyjął to do wiadomości.

    Nie komentuję w tym miejscu wypowiedzi Donalda Tuska, który m.in. zapowiedział zwiększenie świadczeń emerytalnych - wcześniej z takim postulatem kilkakrotnie występował Sojusz, co nie było jednak przez koalicję PO-PSL aprobowane - oraz wprowadzenie ulg podatkowych dla rodzin wielodzietnych. Zdaniem ˝Financial Times˝ szef rządu, cytuję, wszedł na populistyczną ścieżkę, rozpoczynając kampanię wyborczą.

    Zajmę się głównie kwestiami proceduralnymi. Po wystąpieniu premiera przemówił wicepremier Piechociński, a następnie w alfabetycznym porządku 13 ministrów konstytucyjnych i trzech sekretarzy stanu, którzy prezentowali plany swoich resortów. Łącznie swoista sztafeta rządowa składająca się z 18 uczestników występowała przez blisko trzy godziny. Ta sztafeta nie była zapowiadana na posiedzeniu Konwentu Seniorów ani przy otwieraniu posiedzenia, toteż niemal wszyscy zostali tym faktem nieprzyjemnie zaskoczeni. Używana później przez marszałek Kopacz argumentacja, iż można było na początku protestować przeciw przyjętemu trybowi procedowania, była kompletnie chybiona.

    Nie odnosząc się do poszczególnych ministrów, warto tylko odnotować głos bodaj głównego bohatera afery taśmowej Bartłomieja Sienkiewicza, który jako szef MSW, odpowiedzialny m.in. za służby specjalne, sam nagrany przez kelnerów, a mający w dodatku wszystko wyjaśnić, trafił już do stałego repertuaru naszych kabaretów i był też obiektem drwin za granicą. Otóż chwaląc się dokonaniami Straży Granicznej na rubieży z Ukrainą, prawnuk wieszcza podał jej długość jako 280 km, myląc się prawie o 100%. W rzeczywistości ma ona 535 km. Niezbyt to pouczający przykład dla gimnazjalistów. Dopiero potem a prima vista mogli zabrać głos, przemawiać przez 10 minut reprezentanci klubów, w tym dwóch szefów koalicyjnych klubów PO i PSL.

    Takie dziwne rozwiązanie nie byłoby możliwe w państwach dojrzałej demokracji, w brytyjskiej Izbie Gmin, niemieckim Bundestagu czy we francuskim Zgromadzeniu Narodowym. W polskim Sejmie rząd je przeforsował za pośrednictwem reprezentantów Platformy Obywatelskiej w Prezydium Izby, marszałek Ewy Kopacz i wicemarszałka Cezarego Grabarczyka zasiadających w naszej Izbie od roku 2001. W tej sytuacji po kilku wystąpieniach ministrów wystąpiłem w imieniu klubu SLD, zgodnie z art. 184 ust. 3 pkt 8 regulaminu Sejmu, z wnioskiem formalnym o zmianę sposobu prowadzenia dyskusji, proponując w związku ze zmianą ustalonych poprzedniego dnia zasad prowadzenia debaty, wprowadzenie po swoistym festiwalu ministerialnym pytań poselskich. Było to zgodne z art. 182 ust. 1 wspomnianego regulaminu głoszącym, iż marszałek Sejmu może dopuścić w trakcie rozpatrywania punktu porządku dziennego do zadawania pytań.

    Niestety marszałek nie zareagowała na tę propozycję. Po jakimś czasie, ponownie z ramienia klubu SLD, zwróciłem się utartym zwyczajem z wnioskiem o przerwę dla klubu, zwołanie Konwentu Seniorów i rozpatrzenie naszego postulatu. Prowadzący obrady wicemarszałek Grabarczyk, dobry prawnik, w poprzedniej kadencji słaby minister infrastruktury, coraz silniej, co mówię ze smutkiem, przejawiający oznaki apodyktyczności, a nawet arogancji, zlekceważył to całkowicie. Co więcej, jak ujął to Piotr Zaremba, napawał się swoją przewagą.

    Na popołudniowym briefingu pani marszałek, odnosząc się do mnie personalnie, utrzymywała, cytuję, że regulaminu Sejmu przestrzega rygorystycznie od przecinka po każdą kropkę. Koniec cytatu. Z prawdziwą przykrością muszę stwierdzić, iż tak nie było. O jednym uchybieniu wspominałem. Naruszenie regulaminu w jaskrawy sposób nastąpiło też w związku z udzieleniem głosu trzem sekretarzom stanu, choć art. 186 jasno stwierdza, że takie rozwiązanie może odnosić się tylko do członków Rady Ministrów, zaś wspomniani sekretarze do niej nie należą.

    Dziękując za wyrażone przez panią poseł Kopacz wyrazy sympatii, odwzajemniam je w całości, choć próby diagnozy psychologicznej, nawet ze strony marszałka, który jest lekarzem, nie wydają mi się właściwe. (Dzwonek)

    Panie marszałku, chciałbym poprosić, bym mógł dokończyć to oświadczenie, bo ta sprawa wywołała wczoraj wiele kontrowersji.

    Rzecz jednak jest o wiele poważniejsza i nie sprowadza się do wątku regulaminowego. Ten regulamin jest i tak bardzo rozbudowany. Ma 207 artykułów, czyli w tym zakresie prawie nie ustępuje naszej konstytucji składającej się z preambuły i 243 artykułów, a objętościowo jest od niej zdecydowanie większy. Jako jeden z zaledwie 7 posłów zasiadających w Sejmie nieprzerwanie od pierwszych demokratycznych wyborów i członek Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego w latach 1993-1997, która opracowała obecnie obowiązującą ustawę zasadniczą, nie sądziłem, że pod znakiem zapytania staną same zasady demokracji parlamentarnej, a także duch konstytucji. Ostatni raz były one naruszane w jaskrawy sposób przez ówczesnego marszałka Ludwika Dorna z PiS, dziś zezującego w stronę Platformy Obywatelskiej, który przez kilka miesięcy nie poddawał pod głosowanie wniosku o swoje odwołanie.

    Artykuł 95 ust. 2 Konstytucji RP jednoznacznie mówi: Sejm sprawuje kontrolę nad działalnością Rady Ministrów w zakresie określonym przepisami konstytucji i ustaw. To kluczowy zapis i niedopuszczalne są próby odwrócenia tej sytuacji, co miało miejsce wczoraj. Dlatego dziwi niechęć obecnego rządu i koalicji PO-PSL do wprowadzenia klasycznego rozwiązania dojrzałych demokracji, jak jest w Skandynawii, w Niemczech, w Kanadzie, jakim jest godzina pytań do premiera. Klub SLD ponowi propozycję swego rozwiązania w tej sprawie.

    W modelu amerykańskim znane jest inne rozwiązanie, tzw. filibustering, polegające na próbie blokowania przyjęcia projektów ustaw przez bardzo długie, nawet kilkudziesięciogodzinne wystąpienia kongresmenów. W naszym przypadku, na szczęście w dużo mniejszej skali, mieliśmy wczoraj do czynienia właśnie ze swoistym filibusteringiem, ale ze strony rządu pod adresem opozycji.

    Panie Marszałku! Mieliśmy już w historii Polski przed prawie trzema stuleciami, w 1717 r., Sejm niemy. Próby, nawet okresowe, wprowadzania elementów Sejmu półniemego muszą spotkać się ze stanowczym sprzeciwem. W kilku państwach, nieodległych od nas, mamy swoistą demokraturę, egzotyczną syntezę demokracji z dyktaturą. To nam na szczęście raczej nie grozi, choć trzeba dmuchać na zimne. Mało znany nad Wisłą wybitny twórca rosyjski Wasilij Rozanow profetycznie pisał: Ledwie demokracja zaczyna moralizować i filozofować, natychmiast przemienia się w szalbierstwo. Jest to przestroga, którą należy uwzględnić. Chodzi o to, aby demokracja parlamentarna nigdy nie ocierała się o granice karykatury tej demokracji ani tym bardziej o jej parodię.

    Dlatego też proponuję rządowi, kierownictwu Sejmu, ale też wszystkim siłom parlamentarnym i posłom, nam wszystkim, wyciągnięcie konstruktywnych wniosków ze swoistej lekcji kulawej demokracji, której wczoraj byliśmy świadkami oraz uczestnikami. Uczyńmy to dla wspólnego dobra zgodnie z art. 1 Konstytucji RP. Dziękuję bardzo.



Poseł Tadeusz Iwiński - Oświadczenie z dnia 28 sierpnia 2014 roku.


268 wyświetleń