Strona którą oglądasz dotyczy poprzedniej kadencji sejmu. Aktualne informacje znajdziesz tutaj

1 punkt porządku dziennego:


Wniosek o wyrażenie wotum nieufności Radzie Ministrów kierowanej przez prezesa Rady Ministrów pana Donalda Tuska i wybranie pana Piotra Tadeusza Glińskiego na prezesa Rady Ministrów.


Poseł Leszek Aleksandrzak:

    Dziękuję bardzo.

    Pani Marszałek! Panie Premierze! Wysoka Izbo! Na początek chcę serdecznie pogratulować panu premierowi tego wystąpienia i dobrego samopoczucia. W klubie SLD dowiedzieliśmy się, że jesteśmy liderem we wszystkich działaniach gospodarczych i społecznych i zastanawiamy się, czy nie warto wystąpić z Unii Europejskiej, bo ta Unia nas chyba ciągnie w dół, bo inaczej bylibyśmy jeszcze lepsi, niż jesteśmy w chwili obecnej. (Oklaski)

    Ale przechodząc do sprawy zasadniczej, czyli do kwestii wotum zaufania, to już po raz drugi w tej kadencji Sejm ma głosować wotum nieufności wobec rządu premiera Donalda Tuska. Już po raz drugi wnioskodawcy proponują, aby premiera Donalda Tuska zastąpić prof. Glińskim. Tym razem wniosek o wotum nieufności został złożony po tzw. aferze podsłuchowej. Od razu chciałbym jednak zaznaczyć, że tak naprawdę nie powinniśmy mówić o aferze podsłuchowej, bo to, że najważniejsze osoby w państwie były przez dwa lata podsłuchiwane przez tajemniczy gang kelnerów, to nie żadna afera tylko blamaż, blamaż służb specjalnych, które do tego dopuściły. Możliwe, że stało się tak dlatego, że w Polsce mamy zbyt dużo służb, które zwykłych obywateli podsłuchują na potęgę, a nie potrafią wywiązać się z podstawowych zadań, na przykład ochrony kontrwywiadowczej. Może po tym blamażu służb premier wreszcie zrozumie, że rację ma Sojusz Lewicy Demokratycznej, który proponuje likwidację niektórych formacji i gruntowną reformę służb.

    Nie ma więc żadnej afery podsłuchowej, za to jest wiele poważnych afer, które ujrzały światło dzienne po ujawnieniu nagrań. Przecież to nie kelnerzy, tylko minister z koalicyjnego rządu PO-PSL z prezesem Narodowego Banku Polskiego umawiają się, że bank dodrukuje pieniądze i pomoże Platformie wygrać wybory w zamian za odwołanie niewygodnego ministra i wprowadzenie zmian w ustawie o Narodowym Banku Polskim. To nie kelnerzy, tylko były minister Sławomir Nowak z wiceministrem tego rządu załatwiają zablokowanie kontroli skarbowej żony ministra. To nie kto inny, tylko prezes PKN Orlen chwali się, że pan premier po wygranych wyborach mówił, z poczuciem humoru nieznanym opinii publicznej, że teraz paliwo może być już po 7 zł. To nie kelnerzy, tylko szef MSZ w rządzie premiera Donalda Tuska neguje własną politykę zagraniczną. Minister Radosław Sikorski okazuje się bardzo krytycznym recenzentem prowadzonej przez siebie polityki i można dojść do wniosku, że często nie zgadza się sam ze sobą. Wygląda na to, że osoba, która ma prowadzić politykę zagraniczną, cierpi na rozdwojenie jaźni. Czy zatem nie powinniśmy zastanowić się nad wprowadzeniem obowiązkowych i szczegółowych badań lekarskich dla członków Rady Ministrów? Taki wniosek nasuwa się sam (Oklaski) - skoro szczegółowo są badani kierowcy, policjanci czy ludzie pracujący na wysokościach, to tym bardziej powinni zostać zbadani kandydaci na ministrów, ich predyspozycje psychiczne, co pokazuje przykład ministra spraw zagranicznych. Wreszcie to nie kelnerzy ani tajemniczy biznesmeni rozmawiają o właścicielu Mennicy Polskiej, który został potraktowany przez rząd jak bohater znanego filmu ˝Układ zamknięty˝. Wydawało mi się, że takie działania są charakterystyczne dla demokracji azjatyckiej, a nie europejskiej, ale - jak widać - członkowie gabinetu premiera Donalda Tuska również stosują takie metody.

    Lista afer, które wyszły na jaw po publikacji nagrań, jest zdecydowanie dłuższa. Wspomnę tylko o tym, że prezes NBP zapewnia, że wcześniej informował pana premiera o nieprawidłowościach w firmie Amber Gold, a premier nic z tą wiedzą nie zrobił. Przypomnę rozmowy o spółce Polskie Inwestycje Rozwojowe, okoliczności, w jakich prof. Religa udzielił poparcia premierowi w wyborach prezydenckich, i słowa ministra spraw wewnętrznych, że państwo polskie istnieje tylko teoretycznie. Mam nadzieję, że wszystkie te wątki, a także inne, które pojawiają się na nagraniach, zostaną rzetelnie wyjaśnione przez odpowiednie organy państwa, prokuraturę oraz sejmowe komisje śledcze. Innej możliwości nie ma, bo z ujawnionych nagrań wynika, że potwierdza się diagnoza byłego czołowego działacza PO Mirosława Drzewieckiego, jednego z twórców obecnego modelu państwa, który mówił, że Polska to dziki kraj.

    Oczywiście wiem, że premier i koalicja PO-PSL chcieliby jak najszybciej zamieść te wszystkie afery pod dywan, ale zapewniam, że to się nie uda. Tak samo nie uda się wmówić Polakom, że nic się nie stało, czy sprowadzić kwestii bulwersującej treści nagrań do języka, który można usłyszeć pod budką z piwem. To prawda, że ministrowie tego rządu mówią językiem meneli, jednak zdecydowanie ważniejsze jest to, że zachowują się jak gangsterzy - chcąc utrudniać życie przedsiębiorcom, nasyłają na nich rozmaite służby. Jeśli zatem premier Rzeczypospolitej Polskiej i jego ministrowie przy okazji ujawnienia nagrań mówią o zorganizowanej grupie przestępczej, to ja się nawet z takim stwierdzeniem zgadzam, chociaż absolutnie nie mam na myśli gangu złożonego z dwóch kelnerów. Afery ujawnione w rozmowach pokazały, w jakim stanie dzisiaj znajduje się państwo polskie, kim są ludzie, którzy sprawują funkcje ministrów, i czym tak naprawdę się zajmują. Rząd koalicji PO-PSL oczywiście udaje, że sprawnie zarządza państwem, ale prawda jest zgoła inna. Na zewnątrz może nie wygląda to najgorzej, ale w środku widać ślady zgnilizny. Tak jak w kiepskiej restauracji - kuchnia w zasadzie dobra, ale jedzenie okropne. Oczywiście nie mówimy o restauracji Sowa i Przyjaciele, bo - jak się domyślam - wszystko tam było doskonałe, łącznie z jakością nagrań. (Oklaski)

    Mieliśmy nadzieję, że po ujawnieniu nagrań, w chwili poważnej próby, premier Donald Tusk zachowa się odpowiedzialnie i zdymisjonuje ministrów, którzy nie tylko stali się pośmiewiskiem, lecz także popełnili przestępstwa. Mieliśmy nadzieję, że premier zrobi wszystko, by wyjaśnić każdą z wymienionych przeze mnie afer, tymczasem prezes Rady Ministrów zachowuje się niczym mąż z popularnego ostatnio dowcipu.

    Szukanie autorów nagrań to oczywiście istotna kwestia, ale nie może przesłaniać tego, co najważniejsze, czyli gigantycznych afer politycznych, politycznej korupcji, zawłaszczania państwa i stosowania - specyficznie rozumianej - polityki prorodzinnej polegającej na zatrudnianiu rodzin nie tylko w instytucjach rządowych, lecz także w samorządach. Miałem nadzieję, że premier zachowa się jak mąż stanu, ale znów się zawiodłem. Premier okazał się najwyżej mężem pantoflarzem, któremu nawet ministrowie wchodzą na głowę. Wiedzą przecież, że aby udobruchać swojego szefa, wystarczy zaangażować polskie służby dyplomatyczne do kupienia kubańskich cygar.

    Dzisiejsza debata odbywa się w cieniu ujawnionych nagrań, ale ani ja, ani moje koleżanki i moi koledzy z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, a przede wszystkim Polacy nie zapomnieliśmy poprzednich afer: hazardowej czy tej, która ujawniła, jak działacze PSL załatwiają sobie stanowiska. Nie zapomnieliśmy o aferach korupcyjnych czy licznych przetargach. Polacy widzą, a przede wszystkim każdego dnia odczuwają fatalne skutki rządów koalicji PO-PSL.

    Mogłoby się zatem wydawać, że odwołanie obecnego rządu i powołanie nowego to bardzo dobry pomysł, bo trudno wyobrazić sobie bardziej skompromitowaną ekipę, ale Sojusz Lewicy Demokratycznej nie może dopuścić do powrotu IV RP. Pamiętamy rządy Prawa i Sprawiedliwości i wiemy, że dzisiaj wybór między rządami Platformy a rządami PiS-u to wybór między dżumą a cholerą.

    Prezes Jarosław Kaczyński proponuje nam utworzenie rządu technicznego. Przede wszystkim nie tylko w konstytucji, lecz nawet w przyrodzie nie występuje takie zjawisko, jak premier techniczny. Jeśli kandydat na premiera nie ma poparcia Sejmu, premierem nie zostaje. Koniec, kropka. Tymczasem PiS już po raz drugi próbuje upchnąć na stanowisko tzw. premiera technicznego prof. Piotra Glińskiego. PiS z podręczników dla kiepskich akwizytorów dowiedziało się, że żeby komuś coś sprzedać, trzeba słaby towar odpowiednio opakować i zareklamować. Gdyby więc przygotować życiorys profesora na podstawie funkcji, jakie miał sprawować, wyglądałby on bardzo imponująco. 11 lutego 2013 r. prof. Gliński został zgłoszony na kandydata na premiera RP i od tego czasu przylgnęło do niego określenie premier z tabletu. Kilka miesięcy później, w lipcu 2013 r., na spotkaniu z mieszkańcami Węgrowa Jarosław Kaczyński obsadził profesora na stanowisku prezydenta kraju. Już następnego dnia prezes PiS na konferencji prasowej w Sokółce ogłosił, że prof. Piotr Gliński byłby świetnym kandydatem, ale na stanowisko prezydenta Warszawy. Jak wiemy, z tych planów nic nie wyszło, więc w lutym bieżącego roku prof. Gliński stanął na czele nowo powołanej Rady Programowej PiS. Widać, że to mało prestiżowa funkcja dla kogoś, kto był tytułowany już premierem. PiS ponawia swój wniosek i prof. Gliński jest znów kandydatem na premiera. Oczywiście, wszyscy wiedzą, łącznie z prezesem Kaczyńskim i prof. Glińskim na czele, że ten pomysł nie ma najmniejszych szans na uzyskanie poparcia sejmowej większości, dlatego dziwimy się, że profesor decyduje się brać udział w tak groteskowych projektach, i zastanawiamy się, co jeszcze wymyślą dla profesora jego polityczni protektorzy. Może zgłoszą jego kandydaturę na prymasa Polski albo do ˝Tańca z gwiazdami˝.

    W każdym razie ten projekt polityczny, czyli powołanie prof. Glińskiego na premiera, nie ma najmniejszych szans. Przedstawiciele Platformy Obywatelskiej i PSL-u nie zamierzają przedwcześnie oddać dziesiątek tysięcy stanowisk. To nie rządu premiera Donalda Tuska, ale właśnie tych etatów w spółkach Skarbu Państwa, w instytucjach państwowych bronią w głosowaniu. Łączą ich wspólne interesy, deale, jak ostatnio się zwykło mówić, co pokazała tzw. afera taśmowa. Koalicja PO i PSL-u wygląda jak zużyte małżeństwo, które już nawet przestało udawać, że łączy je coś więcej niż wspólne interesy. Mąż wie, że żona przyprawia mu rogi, ale się tym nie przejmuje, bo sam lubi skoki w bok, ciągle jednak razem trwają, bo mają wspólne interesy.

    Przedstawiciele PiS-u doskonale zdają sobie z tego sprawę, ale zaplanowali, że wciągną Sejm w swoją grę pozorów. Udają więc zatroskanych o Polskę i proponują obalenie rządu Donalda Tuska i powołanie Rady Ministrów z prof. Glińskim na czele. PiS buduje więc fałszywą alternatywę i fałszywy wybór: albo premier Tusk, albo premier Gliński. To tak, jakby PIS kazał nam wybierać, czy myć nogi, czy ręce.

    To oczywiście niewłaściwe i nieuczciwe stawianie sprawy. Dlatego Sojusz Lewicy Demokratycznej nie będzie brał udziału w tym spektaklu, którego scenariusz powstał w siedzibie PiS na Nowogrodzkiej. Przede wszystkim uważamy, że szkoda na to czasu. Wyjaśnijmy niezwłocznie wszystkie ujawnione afery, pozwólmy pracować prokuratorom, komisjom śledczym, ale przede wszystkim zacznijmy poważnie traktować Polaków i zajmijmy się rozwiązywaniem ich codziennych problemów. Ja wiem, że komuś, kto za obiad płaci służbową kartą kredytową 1,5 tys., nie mieści się w głowie, że wielu nie zarabia nawet tyle przez miesiąc. Wiem, że ktoś, kto zamawia ośmiorniczki czy wino za 600 zł, może nie wierzyć, że niewiele więcej otrzymują renciści i emeryci. Ale tak jest, panowie ministrowie i panie pośle. Wystarczy wysiąść z limuzyn, przejść ulicami Warszawy i popytać ludzi, ile mają na przeżycie w ciągu miesiąca.

    Pani Marszałek! Wysoka Izbo! W imieniu Sojuszu Lewicy Demokratycznej proponuję, żebyśmy zajęli się tym, co naprawdę ważne, tym, co SLD zgłasza od dłuższego czasu, tym, co bardzo interesuje Polaków. Przede wszystkim jest to obniżenie wieku emerytalnego. Przypomnę, że w lipcu w Niemczech weszła ustawa obniżająca wiek emerytalny do 63 lat. Warto i na ten temat zabrać głos. Zajmijmy się podwyższeniem minimalnej emerytury przynajmniej o 200 zł, płacy minimalnej do 50% średniej krajowej. Rozmawiajmy o tym, jak zlikwidować bezrobocie i zapobiegać zarobkowej emigracji. Blisko 2 mln ludzi jest bez pracy, blisko 20% absolwentów szkół wyższych to bezrobotni. Kilka milionów Polaków wyemigrowało za granicę w poszukiwaniu chleba i nadziei. Zajmijmy się wreszcie uzdrawianiem naszej chorej służby zdrowia.

    Jeśli na rozwiązywanie prawdziwych problemów Polaków nie macie czasu ani ochoty, jeśli toczenie nieustannych sporów między PO i PiS weszło wam w krew, to chociaż nie przeszkadzajcie Sojuszowi Lewicy Demokratycznej. (Oklaski) My mamy gotowe rozwiązania, wiemy, jak zmniejszyć kolejki do lekarzy, wiemy, jak sprawić, żeby na wizytę do kardiologa nie czekało się dwa lata. Wiemy, jak naprawić tę sytuację.

    (Poseł Stefan Niesiołowski: Czyżby?)

    Panie pośle, powiemy, kiedy będziemy rządzili.

    (Głos z sali: Cha, cha, cha.)

    (Poseł Teresa Piotrowska: Naprawdę?)

    Dlatego...

    (Głos z sali: Nieprędko.)

    Jest dyskusja zresztą. Czy prędko, czy nie, zobaczymy.

    (Poseł Stefan Niesiołowski: Co zrobicie?)

    Dlatego chciałbym z tego miejsca zaapelować do wyborców lewicy, którzy w poprzednich wyborach oddali swój głos na PO, PiS czy inne ugrupowania. Sami mogliście się przekonać, na czym naprawdę zależy tym ekipom. Apeluję więc, abyście teraz głosowali na Sojusz Lewicy Demokratycznej, bo na pewno się nie zawiedziecie.

    (Głos z sali: Cha, cha, cha.)

    Dziękuję za poparcie. (Oklaski)

    Sojusz Lewicy Demokratycznej nie interesują więc żadne gry, żadne spektakle odgrywane specjalnie dla wyborców ani udział w bezsensownych sporach, które dzisiaj obserwowaliśmy. Nie zamierzamy wpisywać się w scenariusz przygotowany przez PiS. Ale również jesteśmy bardzo dalecy od poparcia skompromitowanego rządu Donalda Tuska i koalicji PO-PSL. (Oklaski) Dlatego w tym symbolicznym głosowaniu Klub Poselski Sojusz Lewicy Demokratycznej wstrzyma się od głosu. Dziękuję bardzo. (Oklaski)



Poseł Leszek Aleksandrzak - Wystąpienie z dnia 09 lipca 2014 roku.


245 wyświetleń

Zobacz także:




Zobacz także:






Poseł Leszek Aleksandrzak - Wystąpienie z dnia 24 czerwca 2015 roku.
Posiedzenie Sejmu RP nr 97 Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o...

Opubilkował videosejm.pl
Brak komentarzy

Poseł Leszek Aleksandrzak - Wystąpienie z dnia 24 czerwca 2015 roku.
Posiedzenie Sejmu RP nr 97 Sprawozdanie Komisji o uchwale Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy...

Opubilkował videosejm.pl
Brak komentarzy

Poseł Leszek Aleksandrzak - Wystąpienie z dnia 25 czerwca 2015 roku.
Posiedzenie Sejmu RP nr 97 Sprawozdanie Komisji o poselskim projekcie ustawy o kształtowaniu...

Opubilkował videosejm.pl
Brak komentarzy

Poseł Leszek Aleksandrzak - Wystąpienie z dnia 21 lipca 2015 roku.
Posiedzenie Sejmu RP nr 97 Sprawozdanie Komisji o rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy o...

Opubilkował videosejm.pl
Brak komentarzy


Poseł Leszek Aleksandrzak - Wystąpienie z dnia 24 września 2015 roku.
Posiedzenie Sejmu RP nr 101 Sprawozdanie Komisji o komisyjnym projekcie ustawy o zmianie ustawy o...

Opubilkował videosejm.pl
Brak komentarzy