Panie Marszałku! Pani Minister! Wysoki Sejmie! Temat jest poważny i debata też powinna być poważna, bez zbędnych emocji w tej sprawie. Omawiany projekt ustawy wprowadza obowiązkową jedną godzinę lekcyjną tygodniowo edukacji seksualnej we wszystkich typach szkół, poza szkołami dla dorosłych. Wnioskodawcy, w tym mój klub, klub Sojuszu Lewicy Demokratycznej, zaproponowali zakres tej edukacji i określili kompetencje nauczycieli tego przedmiotu, ponadto nałożyli na kuratorów obowiązek nadzoru nad prowadzeniem zajęć właśnie z edukacji seksualnej, a na Ministerstwo Edukacji Narodowej zobowiązanie do przygotowania podstawy programowej opartej na wiedzy, w tym wiedzy medycznej, i kształcenia wykładowców przedmiotu oraz zaproponowali formę ogólnopolskiej olimpiady wiedzy o seksualności człowieka.
To są główne założenia tego projektu. Są one oparte na zapotrzebowaniu, na zgłaszanych przez obywateli Rzeczypospolitej Polskiej potrzebach, bo według badań opinii publicznej 88% Polaków uważa, że zajęcia z wychowania seksualnego w szkole są potrzebne, a tylko 3%, że raczej nie i 3%, że zdecydowanie nie. To oznacza, że liczba osób optujących za edukacją seksualną wzrosła w stosunku do roku 2010 o 16 punktów procentowych. Ponadto 84% Polaków uważa, że w szkołach powinny odbywać się zajęcia, na których młodzi ludzie mogliby poznawać różne metody zapobiegania ciąży.
Co do przytaczanych tutaj informacji dotyczących obecnie funkcjonujących przedmiotów, zwłaszcza wychowania do życia w rodzinie, to według tych badań i wskaźników objęte jest nim zaledwie 70% uczniów szkół podstawowych i gimnazjów i tylko niespełna 40% uczniów w szkołach ponadgimnazjalnych. W sumie to niewiele. Następny wskaźnik, który powinien być dla nas alarmujący - w Polsce w 2012 r. według danych GUS było 59 dziewcząt, które urodziły przed 14. rokiem życia, natomiast wśród dziewcząt między 15. a 19. rokiem życia było ponad 15 tys. żywych urodzeń. To jest liczba alarmująca dla wszystkich tych, którzy decydują o edukacji, w tym edukacji seksualnej, i o tym, co się dzieje z tą edukacją w szkołach.
Posłużę się raportem Światowej Organizacji Zdrowia, który został opublikowany. Zresztą pani minister też przeprowadziła konferencję w tej sprawie i zajęła stanowisko, popierając propozycję, aby edukacja seksualna w Polsce, w polskich szkołach jednak się pojawiła. I to jest, rozumiem, już jasne stanowisko rządu w tej sprawie. Trochę jestem zaskoczony stanowiskiem pani minister Berdzik, która na posiedzeniu komisji skrytykowała totalnie te projekty, przytaczając argumenty prawej strony szczególnie, i została wsparta przez panie i panów posłów zarówno z PiS-u, jak i z Solidarnej Polski, popieranych również przez posłanki i posłów Platformy Obywatelskiej. Mieliśmy do czynienia z koalicją PO-PiS wspartą przez żywe słowo pani minister Berdzik. A więc nie bardzo wiem, jakie wreszcie jest stanowisko całego resortu, bo rozumiem, że pani minister popiera edukację seksualną w szkołach, a pani wiceminister Berdzik jej nie popiera, wręcz krytykuje takie założenia.
Z dokumentów Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że mamy do czynienia z pewną jakościową zmianą w ostatnich dziesięcioleciach, to znaczy pojawieniem się HIV i AIDS, to rzeczy oczywiste, ale także globalizacją, tj. rozwojem mediów, w szczególności Internetu i telefonii komórkowej, rosnącą liczbą przestępstw seksualnych, i to z wykorzystywaniem dzieci. To świadczy o tym, że powinniśmy wprowadzić ten nowy element, o którym mówi też raport Światowej Organizacji Zdrowia, to znaczy edukację seksualną, lub zmodyfikować już istniejące formy. Zakładamy, że potrzebny jest nowy obowiązkowy przedmiot w tej dziedzinie, abyśmy sprostali takim wyzwaniom. (Dzwonek)
Wysoki Sejmie! Wprowadzenie edukacji seksualnej do szkół, jak widać po tej debacie i po debacie, która odbyła się na posiedzeniu Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, nie jest proste. Mamy tutaj niestety do czynienia z dosyć twardą koalicją PO-PiS-u. To chyba jest też tak, że ten sprzeciw wynika z pewnego lęku przed problemem oraz być może z błędnych wyobrażeń o samej edukacji seksualnej oraz z niepokoju i braku wiedzy w tej sprawie, bo ci, którzy się boją, na ogół są do problemu zdystansowani. Proponowałbym, żeby nie bać się tej materii, żeby nie bać się wprowadzenia edukacji seksualnej w szkołach. Jeśli tego nie zrobimy, jeśli nie zrobimy tego szybko i na odpowiednim poziomie - a młodzi ludzie potrzebują takich informacji, formalnych i nieformalnych - jeśli te formalne informacje nie będą przekazywane w odpowiedni sposób i za pomocą odpowiednich narzędzi w szkole, to młodzież znajdzie te informacje, korzystając z innych źródeł. Takim źródłem, które dzisiaj jest ogólnie dostępne, jest i będzie Internet. Nie chciałbym, żeby polskie dzieci czerpały wiedzę o seksualności z Internetu, ale żeby mogły korzystać z takiego przedmiotu, jakim jest edukacja seksualna, która byłaby prowadzona w każdej szkole i która byłaby przedmiotem obowiązkowym. To, jak myślę, spełnia wszystkie nasze cele i założenia, które są zawarte w omawianym dzisiaj projekcie ustawy. Dziękuję. (Oklaski)